21x15 - 20x25
Dla majonezez26 ❤️❤️❤️
Ty też musiałaś się długo naczekać, no i już masz ☺️
__________
Znowu mamy wakacje, i jakoś trzeba ten okres wykorzystać.
Jak co roku, mamy taki zwyczaj, że w czasie lata wybieramy się na zagraniczną podróż. W tamtym roku były Karaiby, a w tym?
To już nie mój problem, ponieważ wtedy to ja byłem odpowiedzialny za wyjazd. Niech się Bieniek martwi. Teraz to jego kolej, na ogarnięcie logistyki i kosztów.
Wspominałem już o słowie ,, wybieramy"? Zabrzmiało to tak, jakbyśmy tylko my, we dwójkę wyjeżdżali. Na szczęście, towarzyszyć nam będą jeszcze dwaj panowie - Forni i Kochan, nasza zakochana para.
Zawsze opieprzali nas, żebyśmy tak ich nie nazywali, ale my wiedzieliśmy swoje, podobnie jak pozostali z drużyny i nie tylko.
Mieliśmy się spotkać całą czwórką pod moim blokiem, w którym mieszka również Mateusz. Akurat spotkałem go, gdy wychodziłem z mieszkania. Jak na ironię, byliśmy bliskimi sąsiadami, dosłownie bliskimi, ponieważ mieszkał naprzeciwko mnie. I najczęściej wychodziliśmy o tej samej porze, tacy jesteśmy punktualni.
- Siema sąsiedzie - powiedziałem, gdy zobaczyłem jak wychodzi z dwoma walizkami.
- Siema Szalpunio - przybiliśmy sobie piątkę - weź mi pomóż z tymi walizkami.
- Dlaczego Ty zawsze bierzesz dwie? Nie starczy Ci jedna?
- W jednej mam ciuchy, a w drugiej buty, i parę innych rzeczy.
- Jak baba - zaśmiałem się. Poza Kubą, był drugą osobą, która miała fioła na punkcie ciuchów.
- Powiedz to Kochanowskiemu - a nie mówiłem? - no to jak? Pomożesz, czy będziemy tak stać jak kołki?
- Dawaj to - przejąłem jedną, i z drugą własną skierowałem się na dół po schodach, aż do wyjścia z budynku. Chłopak szedł tuż za mną.
- Nasze papużki nierozłączki jak zwykle o czasie - przywitał nas Fornal, stojąc przy swoim samochodzie, a tuż obok niego Kuba.
- Za to nasze stare dobre małżeństwo jak zwykle razem - nie mogłem się oprzeć, i specjalnie to powiedziałem, bo doskonale wiedziałem, że zaraz albo się naburmuszą, lub spłoną rumieńcem.
- Ile razy jeszcze mamy Wam tłumaczyć , że nie jesteśmy parą?
- Tak, tak, nie jesteście - rzucił sarkastycznie Bieniu.
- Nie musicie nic nam wyjaśniać. Wszystko jest już jasne. Forni jest mężem, a Kochan żoną, znaczy też mężem, albo jednak żoną - wybuchłem śmiechem, podobnie jak Mati.
- I kto to mówi? Ty nie bądź taki mądry Artur, bo Twój długoletni kompan też przejawia cechy typowej żony. Tak jak ten obok mnie.
- Jakie cechy? - zdziwił się Kuba.
- A ile wziąłeś walizek?
- Tylko cztery, a co?
- Nic. Widzicie?
- Bieniek na szczęście ma tylko dwie.
- Co tak mało?
- Trzeciej nie miałem, ale mam zamiar ją kupić na miejscu. Tak w ogóle to gdzie lecimy?
- Lecimy w tripy mój drogi.
- To wiem, ale gdzie dokładniej?
- Zobaczycie, gdy wylądujemy.
- No to co, ruszamy? - spytałem się, chcąc już wsiąść do pojazdu.
- Najpierw schowamy walizki do bagażnika, i możemy jechać. Tylko koniec z tematem naszego domniemanego małżeństwa, bo w przeciwnym razie będziecie za nami biec.
- Dobrze tato, będziemy już grzeczni. Tylko nie każ nas z mamą.
- Co my z Wami mamy? Jak z dziećmi - wziął nasze torby uprzednio otwierając tył samochodu.
- Za to nas kochacie.
- Tylko nie bierzcie dwuosobowego pokoju - rzekł Kochanowski.
- A to niby dlaczego? - spytałem się.
- Żebyście czegoś nie narobili po ciemku - tym razem to oni zaczęli się głośno śmiać. Za to ja z Mateuszem staliśmy tak, nie wiedząc co takiego chodzi im po głowach.
____________
Taki koniec, reszta tej historii należy już do Was 😜
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro