Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Three

Następnego dnia obudziłam się o dziesiątej. Od Patricka wróciłam dosyć późno, bo około pierwszej w nocy. Po obejrzeniu filmu jeszcze chwilę się przytulaliśmy, jednak to wrótce przerodziło się w coś więcej. Patrick zaczął mnie namiętnie całować, co spowodowało po pewnym czasie pozbycie się naszych ubrań. No i później chyba już wiadomo co się wydarzyło. Kochaliśmy się. To było nasze pożegnanie.

Wstałam z łóżka i ubrałam się w dresy, a następnie zeszłam na dół zjeść śniadanie. Miałam ochotę na płatki z mlekiem. Po chwili udałam się do salonu i włączyłam telewizor. Przeskakiwałam z jednego kanału na drugi, aż w końcu znalazłam coś co przykuło moją uwagę. Dobrze, że rodzice są w pracy, bo dostałabym opieprz od mamy że jem w salonie, a nie w kuchni. Po skończonym posiłku, wkładam naczynie do zmywarki, a potem udaję się do łazienki gdzie wykonuję poranną toaletę. Cały czas myślę o dzisiejszym wyjeździe. Tak bardzo boję się latać samolotem, a tym bardziej obawiam się, że czegoś zapomnę. Po co ja się tam pcham? Do innego kraju i to na dodatek na drugim końcu świata? A no tak. Już wiem. Chciałam się usamodzielnić i wyjechać z tej ponurej Anglii. Od dziecka marzyłam o Stanach Zjednoczonych. No wiecie, zawsze chciałam odwiedzić Los Angeles, Nowy Jork, Miami. A teraz mam okazję zrobić ten pierwszy krok. Mogłam iść na Oxford, do czego nawiasem mówiąc, namawiali mnie rodzice, jednak ja jak to ja postanowiłam ruszyć w świat. I oto właśnie przygotowuję się na podróż życia. Za sześć godzin mam samolot, a ja jestem jeszcze w proszku.

...

-Tylko pamiętaj, masz tam się dobrze zachowywać. Nie latać po jakichś klubach, nie zażywać narkotyków.

-Mamo! Za kogo ty mnie masz?

-Po prostu się o ciebie martwimy.

-Nie potrzebnie przecież znacie mnie. Wiecie jaka jestem.

-Tak wiemy. No ale nie wiadomo co ci strzeli do głowy, tym bardziej, że będziesz z dala od domu.

-A i zapamiętaj sobie jedno. Nie przywoź mi tu żadnego niespodziewanego dzieciaka.

-Tato!

-No co?

-Ja mam chłopaka! Nie zapominaj o tym!

-No już dobrze, dobrze. Chodź przytul się na pożegnanie ze swoimi staruszkami- wybuchnęłam śmiechem na słowa taty.

-A ze mną się nie przytulisz?-zapytał cicho mój brat. Był cały zapłakany. Na jego widok po policzku popłynęło mi kilka łez. A tak bardzo starałam się nie rozkleić.

-Oczywiście, że cię przytulę Maxi- tuliłam do siebie małego, po pewnym czasie odsunęłam go, bo bałam się, że go uduszę. Następnie podeszła do mnie moja przyjaciółka.

-Tak bardzo będę za tobą tęsknić Debilu. Będzie mi brakowało naszych wieczorów filmowych.

-Przestań już. Bo się cała rozmażę i będę wyglądać jak jakieś straszydło.

-Już wyglądasz.

-Wiesz co, dzięki. Zawsze umiesz pocieszyć człowieka- po chwili obie wybuchnęłyśmy śmiechem.

Następnie podeszłam do Patricka.

-Tylko nie zapomnij tam o mnie w tym wielkim świecie.

-Ja na pewno nie. Gorzej z tobą. Bo jeśli zbliżysz się do jakiejś dziuni, urwę ci jaja.

-Ale tak to nie będziesz miała się czym bawić.

-Nie martw się. Poradzę sobie.

Patrick pokręcił głową rozbawiony, a następnie pocałował mnie. Był to pocałunek namiętny i pełen uczuć.

-Stella, skarbie musisz już iść- przerwała nam moja mama.

-Okay- pocałowałam Patricka ostatni raz w usta i złapałam za rączkę walizki kierując się w stronę samolotu. Odwróciłam się ostatni raz w stronę najbliższych mi osób za którymi będę potwornie tęsknić i pomachałam im ze łzami w oczach.

...

Lot całkiem dobrze zniosłam. Poświęciłam ten czas na czytaniu mojej ukochanej książki, słuchaniu muzyki lub śpiąc. Jakieś pół godziny wcześniej odebrałam bagaż, a teraz czekam na taxi. Zdajecie sobie sprawę jak drogi jest tu przejazd? No nieważne. W każdym razie mam wynajmować mieszkanie z niejaką Candice Wars. Wolałam mieszkać w mieszkaniu niż w akademiku ze względu na prywatność jak i mam nadzieję, że będę miała, spokój i ciszę dzięki którym będę mogła się uczyć.

Właśnie podjechała taksówka, więc podaję adres kierowcy i ruszamy w drogę. W czasie podróży John wypytuje mnie o kilka rzeczy tak samo jak to robię ja. Zapomniałam wyjaśnić, że John to nowopoznany mi kierowca. Jest on starszym mężczyzną w wieku mojego dziadka. Opowiada mi o swojej rodzinie. Gdy dojeżdżamy na miejsce, płacę mu należną sumę i zabieram bagaż, a następnie żegnam się i dziękuję Johnowi za przywózkę. Wysiadam z samochodu i staję przed budynkiem. To właśnie tutaj będę mieszkać. Kamienica jest zbudowana z czerwonej cegły i ma osiem pięter. Postanawiam nie tracić czasu na wpatrywanie się w budynek, tylko wejść do środka. Z tego co mam zapisane na kartce, Candice mieszka na czwartym piętrze. O nie! Nie ma windy! Muszę się wgramolić z całym tym bagażem na aż czwarte piętro! Po strasznym wysiłku stoję pod drzwiami mojego nowego domu. Dzwonię do dzwi, które po chwili się otwierają, a w nich staje ładna blondynka.

-Cześć, jestem Stella i chyba będę twoją nową współlokatorką.

____________________________________________

Postanowiłam że rozdziały będą pojawiać się w poniedziałki, środy, piątki i niedziele. Tak więc 4 i 5 będą w niedzielę i poniedziałek :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro