Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4

Po długiej domowej wycieczce pokazałam Niallowi jego pokój. On był totalnie słodki. Sposób w jaki przytulał, sprawiał, że był jeszcze bardziej sympatyczny. On był – dokładnie jak ja, taki życzliwy – nie jak przyjaciele Harry’ego. Ani  Louis.

- Masz jeszcze jakieś inne pytania? – zapytałam z uśmiechem na twarzy. Harry wysnuł się właśnie z łazienki.

- Nie dziękuje. Tutaj jest naprawdę pięknie – zaśmiał się Niall – Chociaż… Jestem.. Głodny – w końcu uśmiechnął się nieśmiało, a ja  roześmiałam się krótko ruszając do kuchni.

- Lisi? Razem z Lou chcemy pograć w piłkę. Niall idziesz? – krzyknął Harry z góry. Blondyn sunął się za mną.

- Chętnie.

- Przykro mi Niall. Muszę iść na zakupy, albo możemy iść gdzieś coś zjeść – praktycznie zdeptałam jego plany o piłce nożnej.

- Iść zjeść? Oh tak! – zaczął cieszyć się jak małe dziecko. Naciągnęłam na nogi buty i wyszłam na dwór. Dziś była przepiękna pogoda i miałam ogromną ochotę na lody. Wyciągnęłam mój i Harry’ego rower z garażu przeciągnęłam go w stronę Niallera. – Teraz pokażę ci, gdzie znajduje się najlepsza lodziarnia na świecie – uśmiechnęłam się szeroko, nadeptując pedał. Cichy dźwięk za mną zdradzał, że irlandczyk podąża za mną. Nagle usłyszałam głośny śmiech obok mnie. Niall złapał się mocniej i uśmiechnął wesoło.

- Jestem pierwszy– krzyknął utrzymując swoją przewagę. Bardzo chciałam temu zapobiec, jednak on miał więcej siły i wytrwałości. Zatrzymał się na skrzyżowaniu, gdzie nie wiedział jak jechać, ale później i tak był szybszy.

Wyczerpana, ale wciąż uśmiechnięta siedziałam szerokich siedzeniach w niewielkiej kawiarni.

- Wow! To raj dla lodów – powiedział zaszokowany, prawie samymi oczami pożerając wszystko. Wcale się nie zdziwiłam, gdy poprosił ogromny puchar truskawkowo-czekoladowy. Ja jadłam swoje lody z dwóch kulek.

_

Londyn jest piękny – powiedział Niall z entuzjazmem, gdy spacerowaliśmy w centrum miasta. Zgadzałam się z nim. Usiedliśmy na jednej z ławek, a po naszych twarzach przechadzało się słońce.

- Co robisz w wolnym czasie? – przerwałam ciszę.

- Gram na gitarze, śpiewam czasami też gram w nogę. A Ty?

 - Ah – machnęłam ręką. – Wcześniej byłam cheerleaderką w szkolę, teraz tańczę tylko sama dla siebie.

- Dlaczego nie jesteś już cheerleaderką?

Ogarnęłam spojrzeniem mały park – Ponieważ… Zaczęłam, bo mój przyjaciel był w drużynie piłkarskiej. Teraz już się nie przyjaźnimy – Dodałam obdzierając ławkę z farby.

- Och, szkoda.

Znów siedzieliśmy w milczeniu i „opalaliśmy się”.

W momencie kiedy Niall zaczynał mówić, zadzwoniła moja komórka.

- Styles – wypowiedziałam.

- Lisi? – głos Lotty przepłynął przez słuchawkę. Brzmiała na zaniepokojoną.

- Nie, Święty Mikołaj.

- Oh okay, Więc Lisi, gdzie jesteś?

- Um, w Hyde park.

- Dobrze, będę za dziesięć minut!

Zakłopotana schowałam mój telefon z powrotem, kiedy nagle się rozłączyła.

- Wszystko okej? – Niall spojrzał na mnie kątem oka zamyślony.

- Tak, to było tylko Lottie – nieco rozproszona pokręciłam głową i posłałam mu uśmiech. Odwzajemnił go przez chwilę po czym wstał.

- Idę po lody, tam tak?

- Jeszcze? – uśmiechnęłam się.

- Lody? Zawsze – odpowiedział – Chcesz też?

- Tak chętnie – odrzekłam i dałam mu do ręki  pieniądze.

- Jaki smak?

- Te, które bierzesz ty – uśmiechnęłam się spoglądając na niego.

Nagle, ktoś położył małe palce na moich oczach, uśmiechnęłam się – Co jest Lottie Karottie ?*

Dziewczyna prychnęła na swoje przezwisko, a później usiadła obok mnie i skrzyżowała nogi.

- Co się stało?

- Jak możesz jeść beze mnie lody… Naprawdę?! – karcąco pokręciła głową.

- Jaki jest prawdziwy powód twojego przybycia? – zapytałam unosząc ku górze brwi.

- Ponieważ ja – najlepsza przyjaciółka na świecie – mam informację na temat straconej miłości twojego kochasia.

- Jeśli mówisz o Louisie, po pierwsze nie jest moim kochasiem, i to że stracił miłość wcale mnie nie obchodzi.

- Pss, Lisi nie kłam.  – wygładziła swoją sukienkę i potrząsnęła długimi włosami, tak aby opadły jej na plecy – Więc mój wspaniały brat flirtował z Liną!
- Z waszą dziewczyną z wymiany? I co z tego?

- Ludzie Lisi, to nie powinno być Ci obojętne! Mój plany wtedy nie wypali.

- Jaki plan?!

- Ten : Lisi i Louis znów razem, bo przecież są najlepszą parą.

- Gadasz głupoty. I niech on robi co chce, okej? Poza tym, jasno mi wyjaśnił, że nie jesteśmy parą i więcej nią nie będziemy – kopnęłam żołądź, który leżał u moich stóp.

Westchnęła ciężko. – Elisabeth Styles, nie chodzi tylko o to,  że oboje jesteście nieszczęśliwymi singlami! Jesteś taka piękna i chce żebyś była szczęśliwa!

- Jestem szczęśliwa – odrzekłam uparcie.

- Mam namyśli szczęśliwie zakochana!

- Kto jest zakochany? – wrócił zaciekawiony Niall z dwoma lodami. Wręczył mi jeden, a ja uśmiechnęłam się, kiedy zobaczyłam, że są to truskawkowe lody. Moje ulubione.

- Lisi mogłaby być, gdyby nie ten teatr, który robi. – Lottie wywróciła swoimi dużymi oczami i zabrała moje lody, po to by je zjeść. Świetnie.

- Jezu Lo! – jęknęłam i zabrałam jej moje lody. Spojrzałam na Nialla – Oh Niall ignoruj ją porostu. Nie jest łatwo ją do niczego przekonać, jej typy tak mają.

- To jest coś zupełnie innego! – odpowiedziała mi i uderzyła mnie w udo.

- Dziewczyny, nie chcę na to więcej patrzeć – poskarżył się Ni i wcisnął na nasze miejsce – Teraz jeszcze raz powoli dla wujka Nialla.

- Więc Lisi i Louis – rozpoczęła Lottie, ale szybko zakryłam jej buzie.

- Louis? Ten piłkarz? – Niall zmierzył mnie spojrzeniem wypełnionym ciekawością. Jego niebieskie oczy iskrzyły się.

- Hm – mruknęłam tylko, moje podeszwy zaczęły być bardzo interesujące.

- Yep, mój brat – potwierdziła Lottie i teraz najchętniej bym ją zabiła.

- Lubisz go?

- NIE! – odpowiedziałam wkurzona. W tym samym momencie Lottie krzyknęła – TAK – Okej, to był jej wyrok śmierci.

- Byłam z nim kiedyś, później tak po prostu uciekł i nie ma o czym mówić. On jest idiotą, Niall – zazgrzytałam zębami. – Nic ważnego i nic do opowiadania.

- To dobrze. – uśmiechnął się i ugryzł mojego wafla.

- Hej! – zaprotestowałam uderzając go pięścią w ramię.

- Wybacz mi Lisi, ale jestem głodny! 

* Uznałam, że zostawię tak jak jest w oryginale. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro