Rozdział 5
- Maya! - zawołałem moją stylistkę a ona przerwała zaplatanie swoich różowych w dwa dobierane warkocze. Siedziałem już od wieków na tym fotelu, gdy ona zdecydowała się pięknić zamiast zacząć pięknić mnie. Za pół godziny miałem wywiad!
- Jesteś irytujący - warknęła Maya podchodząc do mnie i zabierając mi koc, którym wciąż byłem otulony.
- Jestem na głodzie - powiedziałem odchylając głowę by spojrzeć na nią. Dziewczyna zacisnęła wargi i położyła dłoń na moim gardle.
- Poproszę kogoś by przyniósł ci cheeseburgera - uśmiechnęła się całując mnie w czoło a potem nos. Przewróciłem oczami jęcząc męczenniczo.
- Wiesz o co mi chodzi. Przez ostatnie dwa dni piłem, bo skończył mi się towar. Potrzebuje czegoś na dzisiejszy koncert - powiedziałem prostując się i kierując wzrok na swoje odbicie.
Wyglądałem znowu jak nie ja. Moje policzki lekko się zapadły, ale zarost to ukrywał. Chyba zacząłem przesadzać z magicznym proszkiem.
- Zayn nie - szepnęła zaczynając bawić się moimi włosami, które wcześniej umyła. Lubiłem jak były po prostu czarne, ale Derek uważał, że farbowanie ich jest naprawdę dobre. Nie podzielałem jego zdania - Musisz się ograniczyć. Jak się uzależnisz, Derek mnie zabije. Myśli, że bierzesz leki, a nie narkotyki.
- Wiesz, ze sobie nie poradzę - syknąłem spoglądając na nią zmrużonymi oczami.
- Nie wiesz czy wciąż masz ataki, na każdym koncercie jesteś naćpany..!
Podskoczyła przestraszona, gdy ktoś zajrzał do pomieszczenia przypominając, ze mamy mało czasu na przygotowanie mnie do wywiadu.
- Nie dam ci narkotyków, musisz spróbować sobie z tym poradzić - mruknęła kończąc układać moje włosy i zaczynając zakrywać makijażem moje wory pod oczami. Patrzyłem na nią wściekle, jednak ona usilnie to ignorowała.
Już ubrany i naszykowany wszedłem do studia. Siedziała już tam dziennikarka, która się ze mną przywitała mówiąc, że uwielbia kilka piosenek z mojego albumu. Oczywiście odpowiedziałem grzecznie, bo gdybym powiedział to co chciałem, pożałowałbym tego. A chciałem powiedzieć, że słyszę to na każdym kroku i coś takiego jest kiepskie i wcale mnie nie kupiła tym przesłodzonym uśmiechem. Ale jedyne co mogłem zrobić to się uśmiechnąć równie słodko.
Jak ja nie lubię udawać. Nie lubię wywiadów, nie lubię swojego życia.
- God Morgon! (tłum. Dzień dobry!) - przywitałem się po szwedzku, gdy tylko kamera została włączona. Za nią stał operator wraz innymi ludźmi z obsługi i moim managerem. I Niallem. Siedział na podłodze opierając się o ścianę i pisząc coś w notatniku. Zapatrzyłem się na niego i o mało zignorowałem pierwsze pytanie.
- Podobno ruszyły już prace nad twoją nową płytą Zayn - powiedziała dziennikarka po chwili zachwytu moją znajomością szwedzkiego. Cóż, pomińmy to, że nauczyłem się tych dwóch słów chwile przed wywiadem.
- Tak to prawda - odparłem znowu spoglądając na Nialla, który wydawał się w ogóle nie zainteresowany wywiadem.
- Twój manager powiedział nam, że masz nowego tekściarza. Dotychczas pisałeś piosenki sam, co się zmieniło? - spytała przekrzywiając lekko głowę.
- Dopadł mnie chyba chwilowy brak weny, a pomoc Nialla na pewno się przyda - powiedziałem splatając ręce razem i spoglądając na swoje tatuaże i sygnety - Poza tym, fani czekają na nowy album - uśmiechnąłem się do dziennikarki a potem do kamery.
- Wszyscy czekamy. Czy płyta będzie utrzymana w tym stylu co poprzednia?
Ścisnąłem mocniej moje palce. Przecież nie gadałem z Niallem jeszcze o płycie, nie wiem co on planuje. Zerknąłem na niego kątem oka a on uniósł dłoń pokazując ze raczej mniej więcej. To samo powiedziałem dziennikarce.
- Świetnie! Bardzo dziękuje za wywiad Zayn i życzę ci by twój dzisiejszy koncert się udał.
- Jasne, dzięki - pokiwałem głową uśmiechając się i czekając aż przerwą nagrywanie by móc szybko pójść do garderoby.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro