Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4

Te kilka dni przerwy pomiędzy częściami trasy spędziłem w swoim mieszkaniu na odsypianiu, piciu i okazjonalnych rozmowach z Derekiem przez telefon. Był absolutnie pewny, że siedzę z Niallem i omawiamy album. Nie wyprowadziłem go z błędu. Nie byłby zadowolony słysząc, że przespałem cały jeden dzień a następne przesiedziałem w ciemnym pokoju z butelką wódki i komórką.

Liam wydał nową piosenkę, Harry całą płytę.

Słuchałem Strip That Down śmiejąc się gorzko. On mógł rzucić w piosence tekstem "I used to be in 1D", a ja nie miałem prawa powiedzieć czegokolwiek o tych latach w zespole.

Nie rozmawiałem z nimi od kiedy managerzy zdecydowali, że będzie dużo lepiej jeżeli odejdę z One Direction. Jedynie z Louisem
zamieniłem kilka tweet, które były kłótnią. Kiedyś byliśmy najlepszymi przyjaciółmi.

- Przecież już jadę! - wrzasnąłem do komórki, gdy odebrałem połączenie od rozwścieczonego Dereka.

Może obudziłem się dwie godziny później niż powinienem był to zrobić. Może właśnie teraz powinien być w samolocie do Europy, zamiast w limuzynie jadącej dopiero na lotnisko.

- Pół godziny temu powinniśmy wystartować! - odkrzyknął - Gdybyś nie był cholerną gwiazdą i nie mielibyśmy lecieć właśnie na twoją trasę, zostawilibyśmy cie i polecieli sami! - dodał już ciszej i zdałem sobie sprawę, że pewnie jest z innymi członkami mojej ekipy.

- No właśnie, ja tu jestem gwiazdą, więc to wy czekacie i mam prawo się do cholery spóźnić, bo zarabiacie na mnie! - odpowiedziałem by potem ze zirytowaniem się rozłączyć.

Nie lubię jak ludzie krzyczą na mnie przed dziesiątą i pierwszą kawą. A właśnie.

Do Derek:

"Załatw mi duży kubek kawy"

Od Derek:

"Jeżeli za dziesięć minut nie zobaczę cię wchodzącego na pokład, ta kawa będzie ostatnim co wypijesz czy zrobisz jako piosenkarz"

- Chyba się wkurzył - wymamrotałem przebiegając palcami po nieuczesanych i trochę nieświeżych włosach. Nie wychodziłem praktycznie z łóżka przez te pare dni.

Zaledwie pare minut później po daniu kierowcy łapówki by złamał kilka przepisów drogowych abym zdążył na swój samolot, wszedłem na pokład prywatnego samolotu.

- Cześć - rzuciłem bez większych emocji, a Derek wyglądał jakby miał się rzucić mi do gardła. Moja stylistka podała mi kubek kawy mówiąc jak źle wyglądam - Zawsze mogę liczyć na twoje komplementy kochanie - powiedziałem szczerząc się do niej. Należała do niewielkiego grona osób, które lubiłem. I wcale nie dlatego, że jej facet załatwiał mi narkotyki - Możemy się mną zająć jak już dolecimy? Jestem nieprzytomny..

- Jasne - westchnęła cicho i przeszła do innej części samolotu, którego wnętrze wyglądało jak mały salon. Kochałem prywatne samoloty i pierwszą klasę.

Usiadłem na jednym z foteli i zobaczyłem Nialla siedzącego zaledwie dwa metry dalej czytającego książkę. Zmarszczyłem brwi na pozycje w jakiej siedział czyli ściśnięty na małym krześle z nogami pod pupą. Wciąż jednak mogłem zobaczyć jego granatowe skarpetki z motywem główek mopsów. Zmarszczyłem brwi i potrząsnąłem lekko głową z niedowierzaniem.

Zadrżałem z zimna jednocześnie upijając łyk kawy, której temperatura tez spadła.

- Można podkręcić ogrzewanie? - spytałem stewardesy. Zaczynała się jesień, ja miałem na sobie tylko koszulkę i jeansy, a na pokładzie panował dziwny chłód.

- Dopiero gdy wzniesiemy się na odpowiednią wysokość Panie Malik, na razie jest to niemożliwe - odpowiedziała uprzejmie na co jęknąłem cicho. Mogłem zabrać bluzę albo jakiś kożuch, ewentualnie kurtkę zimową.

- Proszę - usłyszałem Nialla i zobaczyłem jak kładzie na moich kolanach biały koc w szare wzory. Uniosłem na niego wzrok zaskoczony. Myślałem, ze jest na mnie zły po tym co zobaczył przed koncertem.

- Od kiedy jesteś dla mnie miły? - spytałem otulając się przyjemnie miękkim kocem.

- Po prostu - wzruszył ramionami wracając na swoje miejsce i do książki. Wciąż się w niego wpatrywałem a gdy uniósł wzrok znad stron jakiejś powieści posyłając mi mały uśmiech, opuściłem oczy udając, ze ciekawi mnie mój kubek kawy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro