Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3

Pojechałem na arenę zaraz po skończonym spotkaniu. Wiedziałem, że mój manager i ten cały Niall będą na tym koncercie razem z setkami fanów. Setki ludzi wpatrujące się tylko we mnie.

Do koncertu zostało zaledwie paręnaście minut a ja słyszałem krzyki fanów po zejściu supportu. Śpiewali Pillowtalk albo wykrzykiwali moje imię doprowadzając mnie do szału czy paniki.

Sięgnąłem do wewnętrznej kieszonki mojej czarnej bomberki pasującej do ciemnych jeansów i poszarpanej szarej koszulki. Wyjąłem woreczek z kokainą i podszedłem do stanowiska makijażystki której już tu nie było. Nie było tu nikogo. Więc usiadłem przed lustrem wysypując trochę białego proszku na wierzch dłoni. Nie zdążyłem to wciągnąć, a do mojej garderoby wszedł Niall. Przystanął w drzwiach otwierając szerzej oczy i wyglądał jak wtedy w toalecie.

Nie zważając na niego przycisnąłem drugą dziurkę od nosa, by wciągnąć narkotyk na oczach blondyna.

- Zakochałeś się, że się ciagle tak we mnie wpatrujesz? - prychnąłem powtarzając czynność.

- Zawsze cię podziwiałem - wyszeptał, a ja miałem wrażenie jakbym słyszał jego głos po raz pierwszy. I chyba tak było - Byłem twoim wielkim fanem, twoim i One Direction. Wydawałeś się być ideałem w moich oczach - powiedział wpatrując się w moje odbicie w lustrze - Gdy odszedłeś.. Nie wierzyłem w żadne plotki, starałem się odrzucać myśl, że nie lubisz swoich fanów, że ćpasz - powiedział opuszczając wzrok na swoje stopy aż zaśmiał się smutno - Byłem głupi.

- Jestem jaki jestem, nie będę udawał, że to lubię. A idealizowanie mnie, czy kogokolwiek jest kiepskie - mruknąłem wstając z krzesła i ocierając nos.

- Osoby, które naprawdę cię kochają i tak myślą, że jesteś idealny taki jaki jesteś. Wydali pieniądze zbierane przez miesiące by być na tym koncercie. A ty mimo to zamierzasz do nich wyjść naćpany?

Wpatrywałem się w niego chwile czując jak narkotyk powieki rozchodzi się w mojej krwi.

- Masz pisać dla mnie piosenki, a nie wpieprzać się w moje życie. Dlatego przesuń się i daj mi wyjść na mój własny pieprzony koncert - warknąłem patrząc prosto w jego niebieskie oczy. Miałem wrażenie jakby coś w nim pękło, ale zignorowałem to jak opuścił wzrok robiąc krok w bok.

Wyszedłem z garderoby a potem na scenę z dziwnym uczuciem ściskającym moje gardło i żołądek mimo zażytego narkotyku.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro