Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 29

Obudziłem się w łóżku hotelowym z podłączoną kroplówką. Rozchyliłem powoli powieki czując jakby moja głową miała wybuchnąć. Byłem w pomieszczeniu sam, przynajmniej tak myślałem dopóki nie zobaczyłem leżącego na podłodze obok mojego łóżka Nialla. Spał ze zwiniętą bluzą pod głową.

Czemu nie położył się na łóżku? Albo na kanapie w drugim pomieszczeniu? Chociaż po tym co mu powiedziałem pod wpływem leków i alkoholu, tez chciałbym być od siebie daleko.

Usiadłem i skrzywiłem się z bólu rozglądając po pomieszczeniu. Spojrzałem przez okno na wschód słońca nad Warszawą. Chyba zawaliłem pierwszy koncert w Polsce.

Próbowałem pozbyć się kroplówki, ale wciąż byłem otumaniony tym co wprowadzała w moje żyły.

- Nie ruszaj - usłyszałem cichy głos i zobaczyłem jak Niall powoli podnosi się z podłogi. Poprawił plaster, który przytrzymywał igłę w moim przedramieniu - Co ci odbiło by mieszać leki z alkoholem? Jeżeli próbowałeś się zabić...

- Raczej zapomnieć - mruknąłem patrząc jak siada na materacu obok mnie.

- Przepraszam za to co powiedziałem. Ale ty tez powiedziałeś mi pare przykrych rzeczy - powiedział spoglądając na mnie niepewnie - Wiem, ze jesteś zły, ale mogę mieć swoje życie prócz pracy dla ciebie.. - wyszeptał opuszczając głowę i wbijając wzrok w swoje kolana - Za pare dni gwiazdka, chciałbyś może spędzić ją ze mną i moją rodziną?

Zmarszczyłem brwi patrząc na niego uważnie.

- Co?

- Mnie i mojej rodzinie byłoby bardzo miło gdybys zgodził się z nami spędzić święta - powiedział a ja uniosłem brwi, bo musiał mieć jakiś powód by to robić. Westchnął cicho - Maya powiedziała mi, ze nie masz kontaktu z rodziną i boi się ze święta spędzisz sam w tym gigantycznym domu w Londynie na piciu. Nie chcielibyśmy znaleźć cię zasypanego butelkami po wódce w łóżku i nadgryzionego przez owczarki niemieckie.

- Czy to tekst z Bridget Jones? - spytałem marszcząc brwi.

- Niepokojące ze to wiesz - powiedział uśmiechając się delikatnie i kładąc dłoń na tej mojej. Spojrzałem na nasze ręce, jego mniejsza jasne na mojej ciemniejszej wytatuowanej - Co ty na to? Będę ja, moja rodzina, pyszne jedzenie i masa radości, która mam nadzieje, ze cię nie zabije.

Wywróciłem oczami i uśmiechnąłem się lekko, prawdopodobnie przez leki krążące w moich żyłach. I zgodziłem się. No bo jak mógłbym zrezygnować ze spędzenia świąt z chłopakiem, którego kocham, ale nigdy nie będę miał?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro