Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 17

Wróciłem do swojego pokoju i została mi zaledwie godzina snu przed wylotem do nowego jorku. Zdrzemnąłem się myśląc o słowach Nialla. W samolocie wciąż mnie to męczyło. Siedziałem przy oknie obracając w dłoniach telefon. Spojrzałem na ekran i odblokowałem go wchodząc w galerie. Na samym dnie smartfona znalazłem zdjęcia z czasów, gdy jeszcze byłem w One Direction.

Może rzeczywiście powinienem był się z nimi zobaczyć? Zadzwonić do nich?

Ale przecież oni tez mogli się odezwać!

Spędziłem z Gigi naprawdę nudny czas robiąc sobie zdjęcia i mówiąc sobie jak bardzo się nie lubimy.

Po przyjeździe do Paryża od razu przywitał mnie Niall pytając się jak spędziłem czas w Nowym Jorku.

- W porządku - rzuciłem i opadłem zmęczony na fotel przypominając sobie, ze spałem zaledwie kilka godzin przez ostatnie kilka dni.

- To zdjęcie, które Gigi wstawiła na instagrama jest takie słodkie! - powiedział pokazując mi tapetę swojego telefonu, a ja skrzywiłem się na widok jednego z selfie z blondynką.

- Czemu masz to na tapecie? Jest beznadziejne - złapałem jego komórkę i wszedłem w galerie, jednak była prawie pusta więc włączyłem aparat. Pod jego zdezorientowanym spojrzeniem zrobiłem sobie zdjęcie i ustawiłem na ekranie głównym - Od razu lepiej - powiedziałem oddając mu telefon. Ziewnąłem przecierając twarz dłonią.

Niall chwile wpatrywał się w swój telefon aż spojrzał na mnie i zmarszczył delikatnie brwi.

- Zdrzemnij się, na razie nie masz nic w terminarzu aż do próby koncertowej - odparł, a ja chyba nawet zbyt chętnie położyłem się wzdłuż kanapy i zamknąłem oczy. Mam wrażenie, ze ktoś pytał się o mój pin w telefonie ale nie jestem pewien.

Obudziłem się może godzinę później. Nie mogłem spać gdy wokół kręciło się tyle osób. Maya naszykowala mnie na koncert i zostawiła w garderobie z tabletkami uspokajającymi. Siedziałem na krześle wpatrując się w nie. Czułem się po nich do dupy. Nawet zemdlałem. A co jeżeli skutki długotrwałego brania są jeszcze gorsze?

Nie byłem w stanie dłużej się zastanawiać, bo do garderoby wszedł Niall. Spojrzał na fiolkę w moich dłoniach i podszedł by mi ją wyrwać. Nawet nie protestowałem.

- Inaczej nie wyjdę na scenę - powiedziałem patrząc mu w oczy, a on zacisnął wargi ściskając w dłoni leki i patrząc się jak zły trzylatek na mnie.

- Ale czego ty się boisz? - spytał jakby zły, zaraz jednak uszło z niego powietrze zostawiajac tego normalnego Nialla - To twoi fani, kochają cię i nigdy by cię nie skrzywdzili ani nie wybuczeli żadnej z twoich piosenek nawet jeżeli byś cholernie fałszował. Oni są tam dla ciebie. Poza tym są za barierkami.. - urwał wzdychając, a ja spojrzałem w bok.

Nie wiem czego dokładnie się bałem. Lęk przed sceną zalęgł się we mnie, gdy zaczął występować na niej sam. Z trzema kolegami na tej samej scenie było inaczej, nigdy się nie bałem ani nie miałem problemu ze śpiewaniem przed tysiącami ludzi.

- Masz - powiedział nagle przez co wyrwałem się z własnych myśli. Patrzyłem jak zdejmuje z nadgarstka niebieską silikonową bransoletkę, która po chwili wyładowała na moim nadgarstku - Ona sprawi, ze nie będziesz się bał.

Spojrzałem na bransoletkę, a potem na Nialla ze sceptyczny wyrazem twarzy.

- To miłe Niall, ale ja nie mam pięciu lat by wierzyć ze kawałek silikonu sprawi, ze moje napady lęku znikną.

- Ale właśnie chodzi o to by uwierzyć - powiedział uśmiechając się - Ten kawałek silikonu cię obroni.

Westchnąłem, ale nic nie powiedziałem. Najwyżej znowu zejdę w trakcie koncertu ze sceny. Choć to miłe, ze się starał. Zrobił dużo więcej niż ludzie wokół mnie zazwyczaj robią. Tylko wymagają żebym śpiewał w między czasie faszerując mnie lekami uspokajającymi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro