Rozdział 1
Od autorki: Tutaj One Direction składało się z czterech członków ✌🏻 [Zayn, Harry, Liam i Louis]
Wysiadłem z auta i w asyście ochroniarze przeszedłem przez tłum fanów i fotoreporterów. Słyszałem krzyki, wrzaski, moje własne imię zaczynało mnie drażnić.
Zmrużyłem lekko oczy przez błyski aparatów. Czułem dłonie szarpiące za moje ubrania, a ja starałem się powstrzymać samego siebie, by zaraz na nich nie wrzasnąć, by dali mi spokój.
Wszedłem do studio i w końcu odetchnąłem, gdy grube szklane drzwi uciszyły wrzaski fanów.
Ruszyłem do łazienki wiedząc, że i tak jestem spóźniony. Parę minut nic nie zmieni.
Podszedłem do umywalki opierając się o nią lekko biodrami, by pochylić się do lustra. Przeczesałem palcami czarne włosy spoglądając na swoje odbicie.
Fanki uwielbiały moją ciemniejszą skórę, czekoladowe oczy i dziesiątki tatuaży.
Miałem już się powoli zbierać do wyjścia i w końcu pojawić się na spotkaniu, gdy do łazienki wszedł jasnowłosy chłopaka. Przystanął w pół kroku, a drzwi zamknęły się automatycznie uderzając lekko w jego plecy. Wpatrywał się we mnie na co uniosłem wysoko brwi i odepchnąłem się od umywalki.
- Słucham? - warknąłem zirytowany tym jego wgapianiem się we mnie. Zamrugał kilka razy błękitnymi oczami i przełknął ślinę uśmiechając się do mnie nerwowo - Okay, to się robi dziwne. Chcesz autograf? Jak tak to szybko - powiedziałem robiąc krok w jego kierunku, jednak on nie zrobił nic więcej prócz rozchylenia warg w szoku - Świetnie, kolejny, który się zapowietrza. Straciłeś swoją szanse.
Przepchnąłem się obok niego wychodząc z łazienki i kierując się do windy. Widywałem takich jak on na każdym kroku. Niektórzy mdleli na mój widok, inny wrzeszczeli, a jeszcze inni byli jak ten blondyn - nie odzywali się i tylko patrzyli. Nie lubiłem żadnego z tych typów fanów.
Wjechałem na odpowiednie piętro na spotkanie z managerem i producentem by po chwili wejść do sali konferencyjnej.
- Zayn - odezwał się Derek Mayers, koleś z niecałą czterdziestką na karku, granatowym garniturze na sobie i całym moim życiem w swoim ręku. Mój manager - Jak zwykle spóźniony - powiedział klepiąc mnie po ramieniu ze skrępowanym uśmiechem skierowanym do ludzi w garniturach siedzących przy szklanym stole. Kiwnąłem do nich głową.
Zdecydowanie tu nie pasowałem w czarnych rurkach, koszulce tego samego koloru i jeansowej kurtce z rękawami podwiniętymi do łokci.
Nagle do pomieszczenia wbiegł zdyszany blondyn, którego spotkałem w toalecie. Zmrużyłem lekko oczy myśląc, że pobiegł za mną by jednak dostać ten autograf na który wcześniej się nie załapał.
- Nareszcie - odezwał się Derek z ulgą w głosie. Spojrzałem na niego zdezorientowany - Myśle, że się dogadacie jeżeli obaj macie w zwyczaju się spóźnić - mruknął odchodząc na kilka kroków by stanąć u szczytu stołu tuż przed tymi wszystkimi ludźmi. Pare kroków ode mnie pojawił się ten blondyn.
- Co? - spytałem wpatrując się w mojego managera.
- Zayn, poznaj Nialla, swojego nowego tekściarza.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro