Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1

Od autorki: Tutaj One Direction składało się z czterech członków ✌🏻 [Zayn, Harry, Liam i Louis]

Wysiadłem z auta i w asyście ochroniarze przeszedłem przez tłum fanów i fotoreporterów. Słyszałem krzyki, wrzaski, moje własne imię zaczynało mnie drażnić.

Zmrużyłem lekko oczy przez błyski aparatów. Czułem dłonie szarpiące za moje ubrania, a ja starałem się powstrzymać samego siebie, by zaraz na nich nie wrzasnąć, by dali mi spokój.

Wszedłem do studio i w końcu odetchnąłem, gdy grube szklane drzwi uciszyły wrzaski fanów.

Ruszyłem do łazienki wiedząc, że i tak jestem spóźniony. Parę minut nic nie zmieni.

Podszedłem do umywalki opierając się o nią lekko biodrami, by pochylić się do lustra. Przeczesałem palcami czarne włosy spoglądając na swoje odbicie.

Fanki uwielbiały moją ciemniejszą skórę, czekoladowe oczy i dziesiątki tatuaży.

Miałem już się powoli zbierać do wyjścia i w końcu pojawić się na spotkaniu, gdy do łazienki wszedł jasnowłosy chłopaka. Przystanął w pół kroku, a drzwi zamknęły się automatycznie uderzając lekko w jego plecy. Wpatrywał się we mnie na co uniosłem wysoko brwi i odepchnąłem się od umywalki.

- Słucham? - warknąłem zirytowany tym jego wgapianiem się we mnie. Zamrugał kilka razy błękitnymi oczami i przełknął ślinę uśmiechając się do mnie nerwowo - Okay, to się robi dziwne. Chcesz autograf? Jak tak to szybko - powiedziałem robiąc krok w jego kierunku, jednak on nie zrobił nic więcej prócz rozchylenia warg w szoku - Świetnie, kolejny, który się zapowietrza. Straciłeś swoją szanse.

Przepchnąłem się obok niego wychodząc z łazienki i kierując się do windy. Widywałem takich jak on na każdym kroku. Niektórzy mdleli na mój widok, inny wrzeszczeli, a jeszcze inni byli jak ten blondyn - nie odzywali się i tylko patrzyli. Nie lubiłem żadnego z tych typów fanów.

Wjechałem na odpowiednie piętro na spotkanie z managerem i producentem by po chwili wejść do sali konferencyjnej.

- Zayn - odezwał się Derek Mayers, koleś z niecałą czterdziestką na karku, granatowym garniturze na sobie i całym moim życiem w swoim ręku. Mój manager - Jak zwykle spóźniony - powiedział klepiąc mnie po ramieniu ze skrępowanym uśmiechem skierowanym do ludzi w garniturach siedzących przy szklanym stole. Kiwnąłem do nich głową.

Zdecydowanie tu nie pasowałem w czarnych rurkach, koszulce tego samego koloru i jeansowej kurtce z rękawami podwiniętymi do łokci.

Nagle do pomieszczenia wbiegł zdyszany blondyn, którego spotkałem w toalecie. Zmrużyłem lekko oczy myśląc, że pobiegł za mną by jednak dostać ten autograf na który wcześniej się nie załapał.

- Nareszcie - odezwał się Derek z ulgą w głosie. Spojrzałem na niego zdezorientowany - Myśle, że się dogadacie jeżeli obaj macie w zwyczaju się spóźnić - mruknął odchodząc na kilka kroków by stanąć u szczytu stołu tuż przed tymi wszystkimi ludźmi. Pare kroków ode mnie pojawił się ten blondyn.

- Co? - spytałem wpatrując się w mojego managera.

- Zayn, poznaj Nialla, swojego nowego tekściarza.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro