Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Przeziębiony


Iruka ledwo trzymając się na nogach wszedł do sali lekcyjnej. Czuł się naprawdę fatalnie, ale żaden z tak zwanych kolegów i koleżanek nie chciał wziąć jego klasy na ten jeden dzień. 

- Dzień dobry, kochani.- powiedział zaskakująco słabym głosem. 

- Spóźniłeś się, sensei.- krzyknął jakiś głosik.

- Wybaczcie. Pilna sprawa.- odpowiedział i postawił na biurku butelkę wody.

 Obok położył dziennik i odwrócił się do tablicy.
Zaczął pisać temat i pierwsze zagadnienie lekcji. Odwrócił się i spojrzał na falującą salę. Usiadł przy biurku i zaczął czytać z podręcznika o pierwszym zagadnieniu. Po kwadransie wyjaśniania zagadnień, ochrypł i musiał zapić się wody. Skończył wyjaśnienia i wstał. Odwrócił się do tablicy i zaczął rozpisywać najważniejsze rzeczy, które powinny znaleźć się w zeszytach. W pewnym momencie poczuł się tak słabo, że znieruchomiał a czołem oparł się o tablicę. Zbierał siły, by dotrwać do końca zajęć. Przecież nie może zemdleć przy dzieciakach. 

Oderwał się wreszcie od tablicy i skończył pisać. Usiadł przy biurku i znów zaczął mówić. To pozwalało mu utrzymać świadomość, bo całkiem przytomny to już nie był. 

- Dobrze moi mili. Na razie to tyle. Idźcie zjeść ciepły posiłek i widzimy się za półtorej godziny. To wszystko.- powiedział słabym głosem. 

Uczniowie radośnie wybiegli z sali lekcyjnej. Iruka poczekał aż gwar na zewnątrz ucichnie. Spakował podręczniki do torby. Wziął dziennik pod pachę i powoli wstał. Czuł się coraz gorzej. Chciał dotrzeć do pokoju nauczycielskiego, gdzie miał w szufladzie schowaną aspirynę na takie wypadki. drzemnie się godzinkę, wypije kawę i będzie mógł dalej prowadzić lekcje. 

Wyszedł z sali i opierając się o ścianę sunął mozolnie w stronę pokoju nauczycielskiego. 

W połowie drogi zrobiło mu się słabo i musiał się zatrzymać czując jak się pod nim nogi uginając. 
Tak się złożyło, że właśnie w tym momencie korytarzem przechodził kopiujący ninja. Zobaczył, że jeden z nauczycieli opiera się o ścianę i wygląda jakby zaraz miał zemdleć. Postanowił podejść i zapytać, czy czasem nie potrzebuje pomocy, czy coś.

- Yo, sensei. Coś się stało? Wezwać pomoc?

- Nic mi nie jest. Nie trzeba. Dam radę.

- Akurat.- burknął i zsunąwszy mu ochraniacz z czoła, położył tam swoją dłoń.

Czuł, że brunet ma strasznie wysoką gorączkę i trzęsie się w środku. Kiedy go dotknął usłyszał bardzo ciche westchnienie ulgi. Wiedział, że ma raczej chłodne dłonie, ale nigdy nie sądził, że samym dotknięciem nimi kogoś może sprawić coś takiego. Zwykle mówili, że są przez to nieprzyjemne. 

- Masz straszną gorączkę, sensei. Może lepiej odprowadzę cię do szpitala, co?

- T-to nic. Wezmę aspirynę i mi przejdzie.- powiedział bardzo cicho.

- Mhm... jasne.- mruknął i odkleił go od ściany. 

Przełożył sobie jego ramię przez szyję i objął w talii. Pociągnął w stronę wyjścia. 

Przeszli tak może trzy, cztery powolne kroki, kiedy brunet potknął się o własne nogi i nie miał siły się wyprostować. Kakashi spojrzał na niego. Lekko rozchylone, spierzchnięte wargi, czerwone rumieńce na policzkach. Pół przymknięte oczy, które ostro lśniły gorączką. 
Mruknął pod nosem i po prostu wziął go na ręce. Sensei oparł mu głowę o pierś.

- Ładnie pachniesz.- wymamrotał i zemdlał. 

Kakashi zarumienił się pod maską. Spojrzał na nieprzytomnego już bruneta. 

- No pięknie.- westchnął i ruszył jak najszybciej do szpitala.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro