Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Naruto, Kurama i Iruka


Iruka niemal wbiegł do sali, w której leżał nieprzytomny Naruto. Podszedł do łóżka.  

- Co się dzieje, Tsunade-san?- zapytał zaniepokojony.

- Chłopak został wciągnięty we własny umysł. Chyba demon chce się wydostać. 

- Ktoś próbował go stamtąd wyciągnąć? Pomóc mu jakoś?

- Próbowaliśmy, ale nic nie działa. 

- Yamanaki-san. Wprowadź mnie do jego umysłu.- zażądał. 

- Nie możesz tam wejść. Nikt nie może. Nie zostaniesz wpuszczony. 

- Muszę spróbować. Obiecałem mu coś.- powiedział okrążając łóżko i kładąc się obok chłopaka. 

Złożył się do zbierania i mieszania własnej chakry. Harmonizował swoje energię uspokajając umysł i przygotowując plan. Miał nadzieję, że Naruto poczuje jego energię i rozpozna go. Kiedy oni się odwrócili sięgnął po notkę. Użył jednej ze swoich technik. Szybko wsunął ją sobie pod golf i przykleił w miejsce splotu słonecznego. Zamknął oczy i złapał chłopaka za rękę. 

- Gotowy do podróży?

- Tak.- odpowiedział nie otwierając oczu. 

Kiedy je otworzył znajdował się nieokreślonej ciemności. 

- Naruto!- zawołał, ale nie otrzymał odpowiedzi. 

Ruszył przed siebie co jakiś czas wołając go. Wreszcie dotarł do miejsca, gdzie zaczynał się dziwny korytarz którego obszar zarysowywały kamienne kolumny. Ruszył nim biegiem. 
Wpadł do przeogromnego pomieszczenia na którego środku kucał skulony i przerażony Naruto. 

- Naruto!- krzyknął i pędem rzucił się w jego stronę. 

 - Iruka-sensei?- zapytał zdumiony odwracając się.- Jak się tu dostałeś?

- Uważaj!- krzyknął w odpowiedzi i rzucił się na ratunek. 

Złapał go w ostatniej chwili i wykonał ciężki, choć udany przewrót.

- Jesteś cały?

- T-tak.

- Co się dzieje? 

- Nie jestem pewien, ale lis... chyba się zaraz uwolni. 

- Naruto. Pamiętasz jak ci kiedyś powiedziałem, że obronię cie przed każdym, kto będzie chciał ci zrobić krzywdę?

- T-tak, ale...

- Chodź. Razem go znów okiełznamy.- powiedział uśmiechając się ciepło.

- D-dobrze. 

Podeszli. Naruto skrył się za swoim nauczycielem. 

- Znów się spotykamy, głupi lisie.- powiedział Iruka twardym głosem.

- Och. Wyglądasz prawie jak mężczyzna, ale dalej jesteś za miękki, by się ze mną mierzyć. 

- Tym razem się mylisz, demoni pomiocie. Nie pozwolę ci zrobić krzywdy już nikomu więcej. 

- Och... doprawdy? W takim przypomnę ci coś, mały.

Iruka został zaatakowany seria bolesnych wspomnień z tej strasznej nocy. Jęknął i nieco się skulił chwytając za głowę.

- Iruka-sensei?- zapytał przestraszony Naruto.

Ten powoli wyprostował się i zaczął śmiać. Chłopak nigdy nie słyszał, żeby Iruka śmiał się w ten sposób. Zupełnie jakby był kimś innym. 

- To wszystko, głupi lisie? Nie jestem tym małych chłopakiem, którego zraniłeś. Zostawiłeś mi ta szpetną pamiątkę. Odebrałeś mi coś bardzo ważne, ale dzięki temu zyskałem coś innego. 

- I co mi niby zrobisz? Nie możesz mnie zabić. 

- A kto mówił o zabijaniu?- zapytał uśmiechając się w okrutny sposób. - Naruto. Odsuń się proszę na moment. Zdejmę pieczęć i załatwię sprawę. 

- A-ale... no dobrze. 

Naruto cofnął się kilka kroków od niego. Obserwował go swymi błękitnymi oczyma. Iruka zamknął oczy i skupił się.  sięgnął pod golf i wyjął spod niego pieczętującą notkę. Wziął ją między palce i zaczął zbierać chakrę. 

Otoczyła go błękitna energia, która po chwili pociemniała i przecięła notkę wzdłuż. Po chwili złożył jakąś technikę i obok niego pojawił się jego idealny klon. A bynajmniej zdawał się takim być. Otworzył oczy. 

- I co to niby ma być?- zadrwił z niego demon.

- Nie drwij z nas, głupi lisie!- krzyknęli dwaj bruneci. 

Naruto czuł, że energia i moc bijąca od jego kochanego, łagodnego sensei'a jest silniejsza i bardziej przytłaczająca od tej, którą miał Kakashi-sensei, kiedy spotkali po raz pierwszy Zabuzę. 
I miała bardzo wyraźne zabarwienie czystej nienawiści. 

- Sensei?- zapytał struchlały.

- No chodź tu do mnie, mały.- powiedział Iruka uśmiechając się do niego łagodnie.

- Czy mi się zdawało czy mieliśmy się zająć walką?- burknął jego klon.

- Oczywiście, mój drogi, ale żeby wygrać potrzebujemy krwi Uzumakich.- odpowiedział uśmiechając się złowieszczo.

Klon odwzajemnił uśmiech, który był okrutny i wręcz psychopatyczny. 

- To twój bushin?

- Tak właściwie to moja ciemna strona, która zwykle jest trzymana na podobnej uwięzi jak lis. Pomożesz nam?

- Tak. Niech głupi lis pozna swoje miejsce i przestanie mnie dręczyć. Ludzie w wiosce mi wystarczą. 

- Wskakuj mi na plecy i nie puszczaj choćby nie wiem co. 

- Rozkaz, Iruka-sensei.- rzucił i chętnie wskoczył mu na plecy. 

Objął go mocno rękami i nogami. 

- To zaczynajmy, bracie.- rzucił Iruka uśmiechając się w stronę swojego sobowtóra. 

- No nareszcie.- burknął i chwyciwszy go za rękę ruszył w stronę uwalniającego się demona. 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro