Zamieszanie o książeczkę
Był leniwy zimowy poranek. Iruka obudził się późnym rankiem. Nie zrywał się i nie stresował. Miał wolne do jutra, a skoro już całkiem dobrze się czuł postanowił dać sobie dzień słodkiego lenistwa. No może większość dnia. Nie chciało mu się ruszać z łóżka. Tu było tak przyjemnie ciepło, a podłoga zawsze zaskakiwała okrutnym zimnem.
- No dobrze. Zostaję w łóżku, ale nie chcę spać. Może bym coś poczytał?- zastanawiał się.
Uniósł się na łokciu, ale w zasięgu jego ręki była wyłącznie, przeklęta pomarańczowa książeczka siwowłosego kudłacza. Jęknął niezadowolony opadając na posłanie.
- Jak wyjdę z łózka po jakąś, to już nie wrócę. Na pewno zacznę robić wszystko inne.- westchnął.
Odwrócił głowę i mierzył się na spojrzenia z nieodłącznym atrybutem Hatake.
- Hmm... właściwie to jestem sam i zaraz zacznę się potwornie nudzić. Ciekawe, co ten durny pies tam tak czyta całymi dniami? Może to nie jest aż takie złe i ma jeszcze jakąś fabułę?
Niepewnie, jakby książeczka mogła go w tą rękę ugryźć, sięgnął na półkę. Wział ją do ręki z nerwowo bijącym serduchem.
- Tylko zerknę.- wmawiał sam sobie.
Otworzył ją i zaczął czytać. Początkowo prychał pod nosem i robił uwagi w stylu: płytkie te dialogi, to było głupie, co za debil to pisał?
Jednak im dalej czytał tym mniejszą ilością komentarzy rzucał. Nawet się nie spostrzegł, kiedy fabuła go pochłonęła. Czytał z zapartym tchem i lekkimi rumieńcami na twarzy.
Spodnie od piżamy zaczęły być niewygodnie ciasne, więc je zsunął nawet nie odrywając wzroku od czytanego tekstu. Sam za bardzo nie był świadomy, że właśnie jedną ręką trzyma książeczkę i jednocześnie przewraca strony, a drugą sobie dogadza.
- Nnnnnaaaaachaaaaakaaaashiiiiii....- jęknął głośno i przeciągle, dochodząc.
Ubrudził sobie całe podbrzusze, na które nieprzytomnie położył otwartą książeczkę, by sięgnąć po stojące na stoliku chusteczki. Postawił je obok siebie od zewnętrznej strony i wyjął jedną. Zrobił się jeszcze bardziej czerwony, kiedy podniósł książeczkę. Lepiła się. Patrzył jak głupi na ciągnące się srebrne nitki. Już miał zacząć ją wycierać, kiedy do głowy wpadł mu szatański plan.
- To będzie twoja kara za zaniedbywanie mnie, draniu.- mruknął do siebie i zamknął książeczkę.
Odłożył ją. Starannie się powycierał i wciągnął portki na swój zgrabny, seksowny tyłeczek.
- Może jednak drzemka.- znów do siebie mruknął i zamknął zmęczone oczy.
Było mu zbyt dobrze, by wykonać jakikolwiek wysiłek, zwłaszcza, że nic dzisiaj nie musiał. No, może poza nakarmieniem głupiego psa. To jednak daleka przyszłość. A bynajmniej tak sądził.
Nastała pora lunchu. Kakashi postanowił zajrzeć do Iruki i sprawdzić jak się jego chorowitka dzisiaj ma. Wślizgnął się przez okno w kuchni. Wszedł do sypialni i podszedł do łóżka, gdzie spał brunet z łagodnym wyrazem twarzy. Na policzkach kwitły lekkie rumieńce. Usta leciutko rozchylone. Obok na łóżku zobaczył zgniecione kulki chusteczek i całe pudełko. Położył mu swoją chłodną dłoń na czole. Zdawało się być bardzo ciepłe.
- Kakashi...- usłyszał ciche westchnięcie.
- Ciii....- szepnął nie chcąc go jednak budzić, ale też nie chciał wychodzić.
Nigdy nie mógł się napatrzyć na śpiącego Irukę. Wydawał mu się wtedy tak piękny, uroczy i niewinny, że mógłby umrzeć na cukrzycę. Zawsze wtedy miał gorzkie wyrzuty sumienia, że go zbrukał. Poruszył się i niechcący zrzucił stojące na brzegu pudełko chusteczek.
- Nnnn....- jęknął śpiący i otworzył zaspane oczy.
- Och. Przepraszam. Nie chciałem cię obudzić. Jak się czujesz?- Kakashi pośpieszył z wyjaśnieniami, zabierając rękę.
- Nic się nie stało. Która godzina? W sumie... dobrze.- wymamrotał gapiąc się na pochylającego się nad nim zamaskowanego.
- Pora lunchu, moja ty chorowitko.- odpowiedział.
- Jesteś głodny?- zapytał przecierając oczy i siadając.
- Nieszczególnie. Wpadłem zobaczyć jak się czujesz. Siódma poszła do domów na lunch.
- Zjesz ze mną? Ja zgłodniałem jednak.- mruknął zsuwając się z łóżka i podnosząc pudełko chusteczek.
- Może zostań w łóżku a ja coś przygotuje?- zaproponował Kakashi zerkając na niego podejrzliwie. Już zdążył opracować małą taktykę sprawdzania faktycznego stanu Iruki.
- Nie, nie. Dzisiaj ja zrobię. Nie dam rady dłużej gnić w łóżku.- powiedział szybko i wciągnąwszy ciepłe kapcie niemal pobiegł do kuchni.
Kakashi zaśmiał się.
- Już jest w porządku. Może dostanę dzisiaj jakąś nagrodę za trudy opieki?- pomyślał i zwinął książeczkę z półki.
Podążył za brunetem, który już krzątał się, z charakterystyczną sobie energia, po kuchni.
- Ej, moja kuchnia nie może być aż tak zła.- burknął niby urażony.
- Nie powiedziałem, że jest zła. Po prostu nie mogę patrzeć na ryż.- odpowiedział siekając zawzięcie jakieś warzywa.
Kakashi znów się zaśmiał. Patrzył jak ten krząta się i przygotowuje jakiś tajemniczy posiłek, który ma nie zawierać ryżu.
- Pomóc ci czy coś?- zapytał niby od niechcenia.
- Nie trzeba. Usiądź i poczekaj. Jedzenie zaraz będzie gotowe. Kawy, herbaty?
- Herbaty, poproszę. A tobie kawę odradzam. Ktoś musi dbać o twoje serduszko.- powiedział troskliwie.
Iruka zatrzymał się w pół ruchu. Odwrócił się. Miał śliczne rumieńce na twarzy i to zdumione spojrzenie orzechowych ocząt.
- No nie patrz tak. Jesteś tak pobudzony, że kawa ci tylko zaszkodzi, a ja nie chcę by coś ci się stało. Nie zniósłbym tego.
- Głupek.- burknął rumieniąc się mocniej i odwracając.
Iruka wrócił do gotowania, a zadowolony z siebie Kakashi do czytania swojej książeczki, która dziwnie nosiła subtelne ślady użytkowania. Początkowo wcale się tym nie przejął. Może już ja otworzył i parę pierwszych stron przeczytał?
Przeskoczył, więc do momentu, gdzie zaczynało robić się ciekawiej szykując do kolejnego podboju Iruki. Może zaraz po papu jakiś mały deser wysępi? A książeczka zawsze miała jakiś ciekawy pomysł. Dotknął kolejnej strony i odkrył, że jest.... wilgotna. Nerwowo przewrócił kolejne wilgotne strony. cztery kolejne były ze sobą dosłownie zlepione. Rozłożył je. Wyglądały jakby KTOŚ użył ich zamiast chusteczki do nosa. Spojrzał na radośnie pichcącego.
- czemu kartki w mojej książeczce się lepią?- zapytał po chwili zastanowienia.
- a skąd ja mam wiedzieć?- odpowiedział nawet się nie odwracając.
- czytałeś?
- ty chyba masz gorączkę.- burknął czerwieniąc się, ale dalej twardo stojąc do niego plecami.
- czytałeś i poplamiłeś ją!- zawołał z wyrzutem.
- nie zwalaj wszystkiego na mnie! łazisz z tym wszędzie!- krzyknął na niego wreszcie się odwracając, a w ręku trzymał rozgrzaną patelnię, co w tym przypadku czyniło z niej śmiercionośne narzędzie.
- co?!... chociaż w sumie racja.... a przysiągłbym, że od wczoraj leżała u ciebie....- chciał się dalej kłócić, ale zdał sobie sprawę z tego, że w sumie faktycznie zawsze ma egzemplarz Icha Icha przy sobie, chociaż nie pamiętał, by spotkał go taki wypadek... zaczął się jednak domyślać, co dokładnie mogło spotkać jego książeczkę, ale postanowił na razie odpuścić temat.
Iruka niespodziewanie podszedł i zamiast zdzielić go patelnią, zsunął mu maskę z twarzy i pocałował delikatnie. Spłonił się i wrócił do kończenia gotowania.
- och. za co to?- Kakashi był kompletnie zaskoczony takim zwrotem akcji.
- czasem jesteś uroczy, Kakashi...- mruknął wyciągając miseczki.
- Iruka!- krzyknął rzucając lepiącą się książeczkę na stół.
W mgnieniu oka znalazł się przy brunecie i przytulił do niego łasząc jak złakniony miłości szczeniaczek. Iruka zaśmiał się i zaczął go czochrać po tym jego szarym futrze.
- Iruka....- Kakashi postanowił znów zaatakować, by jednak wymusić na nim zeznanie.
- tak?- zapytał próbując nałożyć jedzenie do misek.
- zdradziłeś mnie z książką.- powiedział z wyrzutem w głosie.
- co?!
- ja WIEM, że czytałeś i zrobiłeś TO i to jeszcze na nią!
- niby skąd?- burknął czerwieniąc się i czując jednak przyłapanym.
- bo ja jej jeszcze nie czytałem.- jęknął teatralnie z pełna rozpaczą w głosie.- Rozdziewiczyłeś ją przede mną!- dodał zalewając się krokodylimi łzami.
- przepraszam, ale to twoja wina.- burknął sam nie wiedząc, co z tym utrapieniem jednym zrobić.
- Iruka?- zagadnął znów.
- czego znowu? Dalej uważam, że to odrażające pornole. to mnie tylko utwierdziło w moim przekonaniu.- burknął czując, że palą go policzki na samo wspomnienie.
- dziękuję, Iruś.- powiedział uśmiechając się podstępnie.
- eeee.... proszę, ale nie wiem za co?- zdumiał się nie wiedząc, co tym razem przeszło przez ten durny, zboczony łeb.
- to będzie mój najcenniejszy egzemplarz....- mruknął robiąc do Iruki maślane oczka i śliniąc się gdzieś tam do swoich zboczonych myśli i fantazji o dzisiejszym wieczorze.
- Kakashi! ty zboczeńcu!
I na siwą czuprynę spadła irukowa pięść pogromu Hatake.
- Auć. Kocham cię wiesz?- zaśmiał się radośnie, pocierając czubek głowy.
- Ja ciebie też, głupku.- odpowiedział i pocałował go tam.
*******************
Cóż....
dla ciebie Samantalli....
Sprowokowałaś tego shota do powstania xD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro