Wróg czy kochanek
Iruka stanął niepewnie przed drzwiami z podanego mu adresu. W ręku miał fioletową różę i paczuszkę, w której skrywało się własnoręczne bento w jednorazowym opakowaniu. Z bijącym panicznie sercem zapukał. Po chwili drzwi się otworzyły i stanął w nich Gato.
- Iruka? Nie spodziewałem się, że przyleziesz.- warknął zaskoczony.
- Mogę wejść? Nie przeszkadzam?- zapytał nieśmiało.
- Właź. I tak nie spodziewam się gości.- warknął nerwowo rozglądając się czy nikt nie widzi.
Wpuścił zestresowanego bruneta do środka. Zamknął za nim drzwi i spojrzał na gościa.
- Przepraszam, ze tak nachodzę bez zapowiedzi... chciałem ci podziękować za to, co dla mnie zrobiłeś, mimo, że uważasz mnie za swojego największego wroga w akademii. Proszę. To dla ciebie. Sam zrobiłem.- powiedział rumieniąc się jak głupi.
- Dzięki. To naprawdę miłe z twojej strony. Nie sądziłem, że przyjdziesz a już na pewno, że będziesz mi dziękował, za poświęcenie czasu.- powiedział zdecydowanie mniej wrogim głosem niż na początku.- Napijesz się herbaty?- zapytał niby niedbale i dla czystej formalności.
- Nie chcę ci sprawiać więcej kłopotu i się narzucać, tentego...- zakłopotał się.
- Żaden kłopot. Będzie mi miło jak się ze mną napijesz herbaty.- jego głos zaskakująco nabrał ciepłej barwy stając się naprawdę przyjemnym dla ucha.
- W takim razie z przyjemnością.- powiedział uśmiechając się ciepło.
- Zdejmij buty. Zaprowadzę cię do salonu. Trochę tu skromnie, ale przytulnie. Tak sądzę.
Iruka zdjął buty i podążył za gospodarzem. Usiadł przy niskim stoliku. Oparł się plecami o ścianę. Gato poszedł do kuchni.
Kiedy wrócił zastał uroczy obrazek. Iruka opierający się o ścianę miał zamknięte oczy i widocznie drzemał wykończony dniem. Gato postawił kubki herbaty na stoliku. Zrezygnował z pomysłu odzywania się i budzenia go. Poszedł po cienki koc. Okrył go delikatnie.
- Kashi...- mruknął ten cicho i sennie.
- Ciii...- szepnał.
Iruka poruszył się, ale drzemał dalej spokojnie. Gato najpierw zrobił sobie fotkę śpiącego a potem usiadł naprzeciw i popijając herbatę bezczelnie się na niego gapił. Sam nie wiedział czemu to mruknięcie bruneta aż tak go zakuło w serce. Nie miał pojęcia jak można, wciąż kogoś tak bardzo kochać mimo tego, że ten tak bardzo ranił i zdradzał. Porzucił w końcu.
Pomyślał, że za taką miłość dałby się pokroić. Westchnął wreszcie zrezygnowany i wstał. Poszedł do kuchni i rozpakował przyniesione mu bento. Może i pora lunchu już dawno się skończyła, ale na kolację będzie jak znalazł. Jadł powoli coraz bardziej będąc zdumionym jak niesamowicie wszystko smakuje, jak się wszystko ze sobą idealnie komponuje dostarczając nieziemskiej uczty zarówno dla oczu jak i dla podniebienia. Nie mógł skończyć się zachwycać i napawać smakiem.
Wrócił do salonu, gdzie Iruka zdawał się jeszcze wciąż drzemać. Usiadł przed nim cicho i znów się przyglądał rozmyślając. Zastanawiał się, czy skoro Kakashi go rzucił, to on może go sobie zagarnąć. O taką kuchnię warto zawalczyć. Tylko musi działać ostrożnie.
Iruka nagle otworzył zmęczone oczy i zamrugał kilka razy. Poruszył się i zorientował, że jest przykryty kocem. Przetarł ręką zaspane oczy i spojrzał na przyglądającego mu się.
- Przepraszam. Nawet nie wiem kiedy mi się oczy zamknęły.
- Nic się nie stało. Mówił ci ktoś, że uroczo wyglądasz jak śpisz?
- Ta. Taki jeden zboczeniec, kiedy chciał mnie zaciągnąć do łóżka.- burknął
- Spokojnie. Ja nie mam takiego zamiaru. I pewnie też wspomniał, że bosko gotujesz?
- Mhm... Powinienem już iść. Przepraszam za kłopot.
- Zostań proszę, jeszcze chwilę. Ja... tak naprawdę nie jestem taki jak wy wszyscy mnie znacie, chociaż chyba nie chciałbyś poznać mnie bliżej. Naprawdę mam powód, by się tak przy ludziach zachowywać. Kiedyś podziwiałem Hatake, ale teraz go nienawidzę. Tak szczerze.- burknął, nagle oblewając się leciutkim rumieńcem.
- Dobrze. Masz może coś mocniejszego? Jeśli chcesz mi pokazać swoją prawdziwą twarz. Sądzę, że potrafisz być naprawdę miły. Naprawdę byłem szczerze zaskoczony, kiedy zobaczyłem cię w szpitalu przy moim łóżku. Byłeś ostatnią osobą, którą bym o to podejrzewał, a okazało się, że jedyną. Dlatego chciałem ci osobiście podziękować. Gdybyś wtedy nie przyszedł.... pewnie nie rozmawialibyśmy teraz. Czy... czy mogę wiedzieć dlaczego go nienawidzisz?
- Powinienem mieć jeszcze buteleczkę sake. Nie dziwię ci się. W akademii, to chyba jestem twoim najgorszym wrogiem, ale... tak naprawdę za bardzo cię lubię, by się do tego publicznie przyznać. To brzmi źle i nie liczę na to, że zrozumiesz. Hatake... cóż... nienawidzę go za to, że skrzywdził kogoś, kto na to nie zasługiwał. Jest zbiorem najgorszych cech.- burknął wrogo.
Wstał i zostawił zaskoczonego bruneta samego. Poszedł po buteleczkę trunku i spodeczki.
Kiedy wrócił zastał na stoliku poskładany koc, a Iruki nie było. Wykorzystał sytuację i uciekł.
- Chyba jednak byłem troszeczkę zbyt szczery.- westchnął i usiadłszy przy stoliku zaczął pić do kocyka.
Rozmyślał nad tym, co się właśnie wydarzyło. Zastanawiał się czy już zmarnował szansę zbliżenia się do bruneta, czy może jednak da mu szansę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro