Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Urodziny Iruki

Był ciepły majowy wieczór. piątkowy wieczór. dwa dni odpoczynku dla uczniów i geninów. jednak nie dla wszystkich. Iruka miał zamiar zanieść stos zeszytów do sprawdzenia do domu, potem skoczyć na specjalny ramen, a potem iść na grób rodziców jak zawsze w samotności przetrwać ten smutny dzień. bardzo go nie lubił i mimo starań, jak patrzył na kalendarz, to czuł w duszy ściskający smutek i przygnębienie. od śmierci rodziców nie obchodził tego dnia. wymazał z życia. została tylko raniąca data.

Cieszył się z radości innych i z możliwości obdarowywania ich w te dni. jednak do tej pory nikt się nie zainteresował, kiedy on powinien świętować, ale nie przeszkadzało mu to jakoś specjalnie. może to i dobrze? nie przywiązywał do tego takiej wagi traktując ten dzień tak jak wszystkie inne, więc nie odczuwał przykrości z tego powodu, że nikt nie pamiętał i nie przyszedł, a nawet słowa nie powiedział. właściwie miał ważniejsze rzeczy na głowie niż te wszystkie męczące przygotowania do jednego zwykle sztucznego wieczoru.

pozbierał wszystkie swoje rzeczy i co mógł zapakował do torby. przerzucił ją przez ramię. otworzył drzwi do klasy. wrócił się po zeszyty. wziął spory stos zeszytów, zza których prawie go widać nie było. wyszedł. łokciem zamknął drzwi i ruszył do wyjścia zastanawiając się jak sobie poradzi z drzwiami wejściowymi akademii. stanął wreszcie przed nimi. już miał odłożyć stosik by otworzyć sobie drzwi i przenieść je w ten sposób, kiedy te otworzyły się na oścież.

- o. Iruka-sensei. potrzymam ci drzwi.

- dzięki. jakie szczęście, że akurat wchodziłeś. do dyrektora idziesz?

- tak, tak. może jeszcze zdążę go złapać.

- powinien być u siebie. pół godziny temu byłem u niego z tygodniowym raportem jak większość nauczycieli. pewnie jeszcze czyta i nanosi uwagi.

- dobrze wiedzieć. poczekasz? to pomógłbym ci z tymi gratami a przy okazji skoczylibyśmy na ramen? co ty na to?

- to miłe z twojej strony, ale mam już plany na wieczór. ale jakbyś chciał się przyłączyć to za godzinkę pewnie wstąpię na miseczkę. od lunchu nic nie jadłem.

- no spoko. to narka, Iruka-sensei.

- na razie, Genma.- rzucił przez plecy wychodząc przez przytrzymywane mu drzwi.

odwrócił się chcąc coś dodać, ale ninja już zniknął w środku. no trudno. zmrużył oczy. późnowiosenne słońce mocno jeszcze świeciło. było przyjemnie ciepło. pachniało nagrzanymi za dnia kwiatami, liśćmi, trawą i ziołami. Iruka uwielbiał ten zapach. pomyślał, że mógłby jutro wypuścić się w plener. dzień spędzony na świeżym powietrzu, gdzieś na łące dobrze mu zrobi. ukoi nerwy, uspokoi duszę, zrelaksuje. mógłby sobie coś dobrego do koszyczka zrobić. ale to oznaczało zakupy. za wiele w domu mu już nie zostało. dzisiaj odpada. może jutro z samego rana?

i tak rozmyślając i wymyślając co by mógł sobie dobrego jutro zjeść szedł zamyślony przez szeroką, główną ulicę Konohy. z zamyślenia wyrwał go znajomy kobiecy głos.

- o. Iruka-sensei. pozwolisz na chwilę?

odwrócił się w prawo. zobaczył Tsunade i Kurenai stojące przed straganem z kimonami.

- co się stało? przyznam, że troszkę mi się śpieszy.

- zdążysz, zdążysz. a my tu poważny dylemat mamy. zostałyśmy zaproszone na spotkanie towarzyskie i nie wiemy jak się ubrać.

- wybaczcie, ale nie bardzo się na tym znam. a jaki charakter jest tego spotkania?

- no, towarzyskie.

- ale oficjalne, czy bardziej luźne? z dziećmi czy bez? jaki charakter jest jego?

- zdecydowanie nieoficjalne i raczej bez dzieci. będziemy pić i grać!

- w takim razie włóżcie coś w czym czujecie się dobrze. coś wygodnego. a jeśli zależy wam na prostocie i elegancji to bez wzorów i nie w krzykliwych kolorach. a jak na tradycji, to kimono będzie dobre.

- a jak dodać ubraniem wyrazu spokoju, ale też świeżości i radości? co byś polecił?

- mmm... mogłybyście posłużyć się symboliką barw. dziwne, że o tym nie pomyślałyście. odcienie niebieskiego i zielonego powinny być dobre, ale który dokładnie to już musicie same do siebie dopasować.

- ojej. faktycznie. jak ty to wszystko pamiętasz?

- jestem nauczycielem. uczniowie ciągle zadają dziwne pytania, więc powinienem pamiętać bardzo wiele, żeby móc im odpowiedzieć.- powiedział uśmiechając się ciepło.

- a jak myślisz? powinnyśmy wziąć jakieś słodkości?

- jak się przygotowuje takie spotkanie to się chyba robi z poczęstunkiem, ale jakiś drobiazg pewnie nie zaszkodzi. wybaczcie, ale nie bywam na takich spotkaniach. gdybym ja to organizował, to jakby wszyscy goście przynieśli jedzenie to jednak zrobiłoby mi się przykro.

- acha. w ten sposób nigdy bym nie pomyślała. a mówiąc: drobiazg miałeś na myśli jakieś konkretne słodkości? jakie?

- nic konkretnego. nie doradzę. nie przepadam za słodkim. ale na waszym miejscu wziąłbym coś co ogólnie ludzie lubią jeść. czekoladki czy coś takiego?

- wielki dzięki, skarbie. i przepraszamy, że cię tak długo zatrzymałyśmy.

- nic się nie stało takiego.- powiedział uśmiechając się życzliwie.

i zanim wymyślą coś jeszcze podejrzanie bzdurnego ruszył w dalszą drogę. coś mu nie dawało spokoju. te pytania były dziwne i jakby miały drugie dno. jakiś podtekst.

- Iruka jest taki słodki, prawda? i taki mądry.

- o, tak. straszny słodziak. najchętniej to bym go schrupała. czemu nie mogę?

- oj, daj spokój, Tsunade. pewnie już jest zajęty. śpieszy się do ukochanej.

Iruka usłyszał to i się zaczerwienił. przyspieszył kroku. sam nie wiedział dlaczego do jego myśli zaczął się wkradać pewien nieco irytujący ninja, który od jakiegoś czasu go nachodzi. wszystko było by okej, gdyby nie te wszystkie zboczone rzeczy, które mu robił. za każdym razem, kiedy tylko się spotykali coś musiał zrobić. mniej lub bardziej zboczonego, ale chyba zawsze wkurzającego. jednak nic go nie zrażało. a poza tym... poza tym bez tej maski naprawdę przystojny jest z niego facet. Iruka potrząsnął głową z niedowierzaniem.

- o czym ja myślę w ogóle? przecież on jest mężczyzną. nie możemy. ja nie jestem...

jego rozmyślania znów przerwał mu znajomy głos. tymrazem męski.

- Hej, hej, Iruka-sensei! dobrze, że cię zobaczyłem. no musisz mi pomóc.

- Borze Wszechlistny. a ty czego chcesz?

- mam problem z wyborem. które kwiaty wybrać.

- zapytaj kwiaciarki.

- obawiam się, że biedna kobieta ma mnie juz dosyć.

- a ja się obawiam, że się nie dziwię. słuchaj uważnie, bo się nie powtórzę. jak mi przerwiesz to sobie pójdę.

- ay, ay.

Iruka podszedł z tym swoim stosem zeszytów dziwiąc się, że jeszcze mu nie wypadły. odetchnął i chowając twarz za zeszytami zaczął swój wykład.

- w zależności od tego, co chcesz przekazać tej osobie wybierasz taki kolor kwiatów. i na przykład: czerwone mówią, że kochasz ta osobę, albo że bardzo ci na niej zależy. różowe zwykle dawane sa przyjaciołom. mówią, że tą osobę bardzo lubisz. herbaciane, czyli te jakby dwukolorowe. te na lewo od ciebie. mówią, że chcesz tej osobie za coś podziękować. żółte zwykle mówią, że jesteś o ta osobe zazdrosny. natomiast białe natomiast zapewniają o szczerości i prawdziwości żywionego uczucia. zwykle kojarzone są z niewinnością i czystością. oczywiście możesz połączyć je, by powiedzieć więcej, ale bez przesady. nie można np mówić przez kwiaty, że kogoś lubisz a właściwie to kochasz i jesteś zazdrosny i to tak szczerze, przy okazji dziękując za coś. to jak bełkot pijanego. chyba, że obdarowywana osoba lubi kwiaty w konkretnym kolorze to wtedy ten przekaz się nie liczy.

- jak ty to mówisz, brzmi jakoś prościej. a jakieś konkretne te kwiatki? te czy te czy te?

- najbardziej uniwersalne chyba i moim zdaniem najpiękniejsze kwiaty to róże.

- acha. a dwa kolory mogę połączyć?

- tak ale według zasad, które ci wyłożyłem.

- dzięki wielkie. odwdzięczę się.

- w takim razie czekam na mój poniedziałkowy lunch.

- no problem, kolego.

Iruka zmarszczył brwi. co z nim jest nie tak? "kolego"? on nigdy do niego tak nie mówił. to wręcz nienaturalne. zerknął na niego przez stosik. ten głupio się uśmiechał, ale wyczuwało się, że jest jakiś... jakiś niepewny?

- jak cos kombinujesz, to ukatrupię na miejscu.- burknął na niego Iruka.

- jjjaaaa? ależ skąd? przecież mnie znasz.

- i dlatego coś mi się tu nie podoba. mogę się założyć o miskę ramenu, że coś się kroi.

- eeeeeee?- rzucił Kakashi i potarł się z tyłu głowy.

Iruka tylko westchnął zrezygnowany. musi być w zmowie z dziewczynami. on napewno już cos na wyczyniał. zawsze tak robi jak zostanie nakryty na czymś. tylko, co u diabła, ta trójka kombinuje? przychodziła mu jedna niedorzeczna myśl do głowy, ale odrzucił ją. prychnał tylko i ruszył przed siebie. jeszcze raz go ktoś zahaczy, żeby pytać o coś kretyńskiego to chyba nie wytrzyma i wydrze się na nich. wcale mu się to nie podobało i napawało niepokojem. szedł znów zamyślony. nie wiedział czemu ogarniało go uczucie przygnębienia. nagle ktoś wpadł na niego przewracając. stos zeszytów upadł na ziemię i rozwalił się wokół.

siedział na ziemi lekko zdezorientowany. chciało mu się płakać. nie miał siły nawet krzyczeć za łobuzami, które go przewróciły.na kolanach zacał zbierrać rozrzucone zeszyty mając tylko nadzieję, że się nie pobrudzą. znów będzie musiał się tłumaczyć któremus uczniowi dlaczego jego zeszyt jest ubrudzony. szło mu powoli. czuł się zmęczony. wtem ktoś podszedł i zaczął mu pomagać w zbieraniu. poszło dość szybko i powstały dwa mniejsze stosiki. Iruka spojrzał kto mu pomógł. obok niego kucał przystojny czarnowłosy i zielonooki młody mężczyzna.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro