3
Wizyta u Mali, nie była dla nas czymś przyjemnym. Widziałam jak bardzo Calum nie radził sobie z tą sytuacją oraz ból w jego oczach, kiedy opowiadał jej co ciekawego ostatnio mu się przytrafiło. Brunet od zawsze był bardzo związany ze swoją siostrą, dlatego nic też dziwnego, że najzwyczajniej w świecie przytłaczał go obecny stan jego siostry. Sama nie byłam w stanie wejść do jej sali nie roniąc łez, podczas mojego długiego związku z Calum'em to właśnie Mali - Koa była osobą, której mogłam się wyżalić i to ona zawsze pomagała mi w sytuacji, w której jej brat coś odwalił.
— Kochanie, wszystko w porządku? — zapytałam kładąc dłoń na jego ramieniu
— Tak, jedź już — odpowiedział oschle, na co zmarszczyłam brwi — Podwieź mnie do Ashton'a — dodaje
— Co? Przecież... — nie dane mi jest dokończyć, bo brązowooki mi przerywa
— Po prostu mnie kurwa tam zawieź — podnosi głos, a ja zasickam dłonie na kierownicy
— W porządku, nie musisz podnosić na mnie głosu — wyjaśniam mu, na co on parska
— To może się zamknij i mnie nie wkurwiaj? — odpowiada, na co zszokowana na niego patrzę, widząc jego wkurzony wyraz twarzy, patrzę z powrotem na drogę i nie odpowiadam
Kilka minut później znajdujemy się już przed domem Ashton'a, brunet wychodzi z auta ciapiąc drzwiami, uprzednio nawet nie mówiąc głupiego "cześć". Wkurzona, ale i jednocześnie smutna, ruszam w kierunku domu.
Niecałe dwadzieścia minut później jestem w domu, znudzona codzienną monotonnią dzwonię do Veronici, jednej z moich bliskich koleżanek i umawiam się z nią na babski wieczór, w towarzystwie wina i pizzy. Nie czekając dłużej zbieram rzeczy, które mi się przydadzą i jadę w kierunku jej mieszkania.
Veronica widząc mnie w drzwiach swojego domu uśmiecha się szeroko i przyciąga do mocnego uścisku, a ja czuję się trochę jak bezdomny pies, który nie ma co ze sobą zrobić.
— Tak dawno się nie widziałyśmy — mówi, po czym zaprasza mnie do środka — opowiadaj co u Ciebie? Co u Was? Jak z Calumem, zrobił już jakiś krok? — zasypuje mnie pytaniami, na co ja się śmieje
— Ciebie też miło widzieć Vera! Krok? Chyba w stronę rozpadu naszej relacji — mówię kiedy zasiadamy na kanapie w salonie
— Słucham? Co się dzieje? — zapytała patrząc na mnie z troską — poczekaj zrobię kawę — mówi, po czym idzie do kuchni
Ocieram wierzchem dłoni oczy, w których już zdążyły się zebrać łzy, biorę głęboki wdech, aby się uspokoić i czekam, aż moja przyjaciółka wróci. Nie mija pięć minut, a blondynka wraca z dwoma kubkami parującej kawy.
— Opowiadaj, co się dzieje — mówi upijając z czerwonego kubka łyk gorącej lungo
— Pamiętasz jak po wypadku Mali rozmawiałyśmy o tym, że Calum sobie nie radzi i pije więcej alkoholu niż dotychczas? — pytam, na co blondynka potwierdza kiwnięciem głowy — Chodzi o to, że nasz związek wcale nie jest taki "idealny", jak wszyscy uważają — odpowiadam, na co zdziwiona unosi brwi — on ma problem z alkoholem, w sensie Calum jest alkoholikiem — mówię, po czym wybucham płaczem — To już wymknęło się spod jego kontroli Veronica, staram się do niego jakoś dotrzeć, proszę, błagam, krzyczę, ale to nic nie daje. On wciąż się wypiera, twierdząc, że wcale nie pije więcej niż by mógł, cały czas tłumaczy się, że to przez sytuację z Mali. Do cholery, to już nie jest spowodowane stanem Mali, w sensie, może po części tak, ale to coś więcej — ocieram z twarzy łzy
— Nina, jestem w totalnym szoku. Naprawdę, nigdy nie pomyślałabym, że może się wam przytrafić coś takiego, w końcu Calum nigdy, nawet na grubo zakrapianych imprezach nie pił dużo, maksymalnie cztery drinki, szczerze nigdy nie widziałam go pijanego — mówi, jakby niedowierzając w to, co usłyszała
— Wiem to, doskonale to wiem, nie mam tylko pojęcia, jak do niego dotrzeć
— Chcę Ci pomóc, dlatego wydaje mi się, że powinnaś się od niego wyprowadzić, może wtedy do niego dotrze, że Cię traci — tłumaczy, na co ja marszczę brwi, nie jestem przekonana, chociażby, dlatego że nie mam gdzie się podziać, oprócz tego, nie wyobrażam sobie żyć bez Caluma u boku — wiem, że to trudne, ale na razie tak będzie w porządku, na ten czas możesz zamieszkać u mnie i tak mieszkam sama — mówi, uśmiechając się do mnie pokrzepiająco
— Obym tego nie żałowała — mówię, co wywołuje uśmiech na twarzy blondynki
Teraz wystarczy, że pojadę do domu po swoje rzeczy, nie mam zamiaru informować o tym Caluma, nie po tym jak mnie potraktował
// szok i niedowierzanie, w końcu raczyłam ruszyć dupsko i napisać rozdział. milutko. Mam nadzieję, że się wam spodoba i skomentujecie.
/// do końca tygodnia pojawi się również rozdział na "The Pregnancy Project"
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro