Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Shot hetero

Stała na przystanku, wokół ludzie nie dawali jej spokoju racząc ją tymi krzywymi spojrzniami. Jej uśmiech zakrywała obojętność na jej twarzy. Wiedziała, że to co się stało, to nie była tylko i wyłącznie jej wina. Po prostu wypili za dużo i wylądowali w łóżku.

Przymknęła powieki dosłownie na sekundę, gdy nagle usłyszała pisk opon samochodowych. Otworzyła oczy i jedyne co ujrzała to mężczyzne który pchnął ja na rzywopłot i wpił się w jej usta.

Odepchnęła go jednocześnie chcąc go dalej. Oparł się o samochód i podszedł do niej mimo zszokowanych min obcych mu ludzi.

-Daj mi szansę. -spojrzał na nią prosząca.

-Wybacz ale dla mnie to nic nie znaczyło-odparła beznamiętnie.

-Ale dla mnie owszem!-wykrzyknął sfrustrowany-Skoro nic nie znaczyło to prześpij się że mną, w końcu..to nie ma znaczenia prawda?

Szesnastolatka spojrzała na dwudziesto pięcioletniego mężczyznę i chwilę się zawahała, ale ku zdumieniu osób zgromadzonych wsiadła do samochodu poganiając chłopaka. Szybko znalazł się w samochodzie i pojechał do domu z nadzieją, że jego ukochana zmieni zdanie.

Nie stało się tak. Gdy tylko weszli do domu, zaczęła go rozbierać. Pieściła jego ciało dłońmi odpinajac jego rozporek. Było jej wszystko jedno.

Cicho pisnela jedynie gdy mężczyzna znalazł się w niej i poruszał się szybko.
Nie musieli czekać długo na szczyt uniesień. Niestety on w niej doszedł.

Nie brali tego jakoś tak bardzo do serca. Wściekły odstawił ją pod jej domem, a ona? Ona tylko ruszyła do domu.

Nie minął miesiąc kiedy dowiedziała się o ciąży. Nikomu nie powiedziała, nie miała pojęcia co zrobić. Po prostu żyła jak każdego dnia, ale on pojawił się znów.

Wszedł na jej lekcje jakby nigdy nic.
-To moje dziecko!-upomniał się.

Spojrzala na niego wściekła próbując opanować drżenie rąk.
-pogadamy na przerwie...-kiwnął tylko niechętnie głową i wyszedł trzaskając drzwiami.

Miała nadzieję że zostawił ją w spokoju i odszedł. Myliła się, gdy tylko wyszła na korytarz, on przyciągnął ją do siebie, pchnął na ścianę i pocałował zachłannie.

Próbowała go odepchnąć, ale on przycisnął jej nadgarstki do ściany. W końcu kiedy odpowiedziała na pocałunek puścił jej dłonie, a ona wtuliła się w niego pełna obaw o swoją reputację.

-Kocham cię-odsunął się od niej-błagam daj mi choć raz szansę. Chcę się wami zająć. Tobą, naszym dzieckiem ja...-przerwała mu

-to tylko dziecieca miłość....

-Nie mam 15 lat, a 25! Wiem co robię i czego chce! Chce ciebie i naszego dziecka! Nie rozumiesz tego?! -poczerwieniał ze złości, ale uspokoił się od razu kiedy zadrżała z przerażenia.

Mocno wtulił ja w siebie nie patrząc na krzywe spojrzenia. Nie bał się ich. Dla niego najważniejsza była ona i jego dziecko. Kochał ich i nie rozumiał, dlaczego ona boi się kroku w ich przyszłość.

Po raz pierwszy w życiu jego rozmyślania przerwały jej usta na tych jego. Uśmiechnął się szczęśliwy.

-Kocham cię i nigdy nie przestanę. -otarł jej łzy.

-Tez cię kocham. -odparła i pocałowała mocno.

Chciała go, chciała dziecka, chciała rodzinnego szczęścia i wystarczyło tylko powiedzieć "Ja ciebie też"

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: