Rozdział Drugi
21.04.2010r
- Hazza nawet nie masz pojęcia jak bardzo pomogłeś mi z chemią - odezwałam się gdy zadzwonił dzwoneczek przy drzwiach od piekarni, nie odwracając wzroku od układania babeczek, które zrobiłam w domu. Z uśmiechem dołożyłam ostatnią z różowym lukrem i perłową posypką, prawdopodobnie dla jakiejś małej księżniczki.
- Okej, a więc to dzięki Harry'emu napisałaś całą tą kartkówkę... - uśmiech zszedł mi z twarzy gdy usłyszałam, że to jednak nie Loczek. Spóźnia się już pół godziny, a miał być tylko pytany przez nauczyciela z geografii.
- Cześć James, chciałeś coś? - zapytałam uprzejmie, stając przed ladą kiedy zobaczyłam kto przyszedł.
- Pogadać - wyznał opierając się o szafkę, więc delikatnie się skrzywiłam, bo czyściłam ją 15 minut temu.
- Nie wiem czy wiesz ale jestem w pracy. Gadać możemy w szkole - zauważyłam czując, że ta rozmowa będzie dziwna.
- Nie możemy, bo siedzisz z bandą głupich muzyków - powiedział na co zmarszczyłam brwi i cicho wymamrotałam coś pod nosem.
- Ci muzycy to moi przyjaciele. I wcale nie są głupi. Mówię ci, jeszcze będą znani - odparłam piorunując go wzrokiem. Przewrócił oczami i podszedł bliżej mnie schylając się tak, żeby patrzeć mi w oczy.
- Słodko marszczysz nosek gdy jesteś zła - mruknął przez co prychnęłam i odepchnęłam go od siebie.
- Czego chcesz? - spytałam ponownie, wycierając ręce o spodnie. Ten chłopak zaczyna mnie denerwować.
- Oh, kochanie, czy ja muszę coś chcieć gdy do ciebie przychodzę? - odpowiedział pytaniem na pytanie szczerząc się do mnie.
- Nie jestem twoim "kochaniem" i uprzejmie proszę cię, żebyś wyszedł jeśli niczego nie kupujesz, bo swoją osobą odstraszasz klientów - powiedziałam błagając w duszy by Styles się pospieszył z poprawianiem oceny, bo sama z nim tu za długo nie wytrzymam.
- Okej, okej. Poproszę dwie drożdżówki i odpowiedź "tak" na moje następne pytanie - rzekł na co westchnęłam wiedząc, że on może wymyślić wszystko.
- Z jabłkiem? - gdy kiwnął głową zapakowałam jedzenie do torebki i podałam mu mając nadzieję, że już sobie idzie.
- Pójdziesz ze mną na bal? - zapytał, a ja cicho się zaśmiał kręcąc głową.
- Nie ma mowy - wydusiłam wspominając wcześniejsze bale, na które chłopak zabierał ze sobą jakiekolwiek dziewczyny i potem zachowywali się strasznie. Po prostu nie.
- Zaproszę cię jutro na stołówce. Wszyscy będą na nas patrzeć więc... Nie mów "nie" - odparł zabierając zakupy i podchodząc do drzwi.
- I... Słońce, masz różowy lukier na policzku - rzucił i wyszedł śmiejąc się. Mruknęłam coś cicho i zaczęłam pocierać policzki chodząc w kółko za ladą. Chwilę później znowu zabrzmiał dzwoneczek, a w drzwiach stanął Hazza.
- Czy to był Thompson? - przywitał się kiwając mi głową i zdejmując bluzę, wieszając ją na krzesełku.
- Ten idiota... Ugh on mnie upokorzy przed całą szkołą - jeknęłam przecierając twarz dłońmi.
- Nie martw się Lily, sama powiedziałaś, to po prostu idiota. A czego chciał ? - spytał brunet wchodząc do małej toalety by umyć ręce.
- Chce iść ze mną na ostatni bal. Harry powiedz, że nikogo jeszcze nie zaprosiłeś i mnie uratujesz - opowiedziałam patrząc na niego błagalnie.
- Jasne, idziemy razem. Ale jak zostaniesz "królową balu" beze mnie jako "król balu" to.. zrobisz mi babeczki z napisem przepraszam - uśmiechamy się do mnie zabierając jedną z wcześniej wymienionych słodyczy, by ją zjeść.
- To było zrobione dla dzieci - westchnęłam widząc jak mój przyjaciel zjada z ciastka krem i wbija we mnie przepraszający wzrok.
- A jak z geografią? - zmieniłam temat na co chłopak pokręcił ze zrezygnowaniem głową.
- Odpowiedziałem na każde pytanie. I to formułkami z podręcznika. Naprawdę. A i tak dał mi D. Nie da się dostać lepszej oceny u niego. Nie mam pojęcia jak ty zdobywasz same B i C - mruknął spuszczając wzrok na podłogę.
- Może chodzi właśnie o te formułki.
Chyba mu zależy żebyśmy opowiadali o geografii tak jakby nas interesowała. A może po prostu za tobą nie przepada - uśmiechnęłam się blado i szturchnęłam go w ramię.
- Nie dołuj się Hazza - poprosiłam dotykając palcem jego dołeczka w policzku, żeby uśmiechnął się szczerze.
- Dziękuję - wymamrotał znowu psując mi fryzurę i z lekko wykrzywionymi ustami w uśmiechu stanął przy ladzie, a ja obok niego z torebeczką i schowaną do środka babeczką. Za kilka minut powinna na chwilę wpaść Gemma upewnić się, że tu jesteśmy i przynieść coś dla Barb. Jak co tydzień. I faktycznie po jakimś czasie do środka weszła siostra mojego najlepszego przyjaciela.
- Hej - rzuciła na powitanie, prawie od razu do nas podchodząc więc spojrzałam pytająco na Harry'ego, bo zazwyczaj najpierw załatwiała sprawy z naszą pracodawczynią. Brunet wzruszył ramionami i równie niepewnie popatrzył na starszą.
- Chłopacy opowiadali mi o ich planie. To jak? Wysyłasz nagranie? Z góry mówię, że mama już wie, więc raczej wysyłasz - powiedziała szczerząc się do brata, który kiwnął głową i coś odpowiedział.
- Czekaj, chwilą. Wysyłasz swoje nagranie? Gdzie?
"You tell me that you're sad and lost your way
You tell me that your tears are here to stay
But I know you're only hiding
And I just wanna see ya
You tell me that you're hurt, and you're in pain
And I can see your head is held in shame
But I just wanna see you smile again
See you smile again"
~ One Direction "Through The Dark"
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro