Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział Drugi

21.04.2010r

- Hazza nawet nie masz pojęcia jak bardzo pomogłeś mi z chemią - odezwałam się gdy zadzwonił dzwoneczek przy drzwiach od piekarni, nie odwracając wzroku od układania babeczek, które zrobiłam w domu. Z uśmiechem dołożyłam ostatnią z różowym lukrem i perłową posypką, prawdopodobnie dla jakiejś małej księżniczki.

- Okej, a więc to dzięki Harry'emu napisałaś całą tą kartkówkę... - uśmiech zszedł mi z twarzy gdy usłyszałam, że to jednak nie Loczek. Spóźnia się już pół godziny, a miał być tylko pytany przez nauczyciela z geografii.

- Cześć James, chciałeś coś? - zapytałam uprzejmie, stając przed ladą kiedy zobaczyłam kto przyszedł.

-  Pogadać - wyznał opierając się o szafkę, więc delikatnie się skrzywiłam, bo czyściłam ją 15 minut temu.

- Nie wiem czy wiesz ale jestem w pracy. Gadać możemy w szkole - zauważyłam czując, że ta rozmowa będzie dziwna.

- Nie możemy, bo siedzisz z bandą głupich muzyków - powiedział na co zmarszczyłam brwi i cicho wymamrotałam coś pod nosem.

- Ci muzycy to moi przyjaciele. I wcale nie są głupi. Mówię ci, jeszcze będą znani - odparłam piorunując go wzrokiem. Przewrócił oczami i podszedł bliżej mnie schylając się tak, żeby patrzeć mi w oczy.

- Słodko marszczysz nosek gdy jesteś zła - mruknął przez co prychnęłam i odepchnęłam go od siebie.

- Czego chcesz? - spytałam ponownie, wycierając ręce o spodnie. Ten chłopak zaczyna mnie denerwować.

- Oh, kochanie, czy ja muszę coś chcieć gdy do ciebie przychodzę? - odpowiedział pytaniem na pytanie szczerząc się do mnie.

- Nie jestem twoim "kochaniem" i uprzejmie proszę cię, żebyś wyszedł jeśli niczego nie kupujesz, bo swoją osobą odstraszasz klientów - powiedziałam błagając w duszy by Styles się pospieszył z poprawianiem oceny, bo sama z nim tu za długo nie wytrzymam.

- Okej, okej. Poproszę dwie drożdżówki i odpowiedź "tak" na moje następne pytanie - rzekł na co westchnęłam wiedząc, że on może wymyślić wszystko.

- Z jabłkiem? - gdy kiwnął głową zapakowałam jedzenie do torebki i podałam mu mając nadzieję, że już sobie idzie.

- Pójdziesz ze mną na bal? - zapytał, a ja cicho się zaśmiał kręcąc głową.

- Nie ma mowy - wydusiłam wspominając wcześniejsze bale, na które chłopak zabierał ze sobą jakiekolwiek dziewczyny i potem zachowywali się strasznie. Po prostu nie.

- Zaproszę cię jutro na stołówce. Wszyscy będą na nas patrzeć więc... Nie mów "nie" - odparł zabierając zakupy i podchodząc do drzwi.

- I... Słońce, masz różowy lukier na policzku - rzucił i wyszedł śmiejąc się.  Mruknęłam coś cicho i zaczęłam pocierać policzki chodząc w kółko za ladą. Chwilę później znowu zabrzmiał dzwoneczek, a w drzwiach stanął Hazza.

- Czy to był Thompson? - przywitał się kiwając mi głową i zdejmując bluzę, wieszając ją na krzesełku.

- Ten idiota... Ugh on mnie upokorzy przed całą szkołą - jeknęłam przecierając twarz dłońmi.

- Nie martw się Lily, sama powiedziałaś, to po prostu idiota. A czego chciał ? - spytał brunet wchodząc do małej toalety by umyć ręce.

- Chce iść ze mną na ostatni bal. Harry powiedz, że nikogo jeszcze nie zaprosiłeś i mnie uratujesz - opowiedziałam patrząc na niego błagalnie.

- Jasne, idziemy razem. Ale jak zostaniesz "królową balu" beze mnie jako "król balu" to..  zrobisz mi babeczki z napisem przepraszam - uśmiechamy się do mnie zabierając jedną z wcześniej wymienionych słodyczy, by ją zjeść.

- To było zrobione dla dzieci - westchnęłam widząc jak mój przyjaciel zjada z ciastka krem i wbija we mnie przepraszający wzrok.

- A jak z geografią? - zmieniłam temat na co chłopak pokręcił ze zrezygnowaniem głową.

- Odpowiedziałem na każde pytanie. I to formułkami z podręcznika. Naprawdę. A i tak dał mi D. Nie da się dostać lepszej oceny u niego. Nie mam pojęcia jak ty zdobywasz same B i C - mruknął spuszczając wzrok na podłogę.

- Może chodzi właśnie o te formułki.
Chyba mu zależy żebyśmy opowiadali o geografii tak jakby nas interesowała. A może po prostu za tobą nie przepada - uśmiechnęłam się blado i szturchnęłam go w ramię.

- Nie dołuj się Hazza - poprosiłam dotykając palcem jego dołeczka w policzku, żeby uśmiechnął się szczerze.

- Dziękuję - wymamrotał znowu psując mi fryzurę i z lekko wykrzywionymi ustami w uśmiechu stanął przy ladzie, a ja obok niego z torebeczką i schowaną do środka babeczką. Za kilka minut powinna na chwilę wpaść Gemma upewnić się, że tu jesteśmy i przynieść coś dla Barb. Jak co tydzień. I faktycznie po jakimś czasie do środka weszła siostra mojego najlepszego przyjaciela.

- Hej - rzuciła na powitanie, prawie od razu do nas podchodząc więc spojrzałam pytająco na Harry'ego, bo zazwyczaj najpierw załatwiała sprawy z naszą pracodawczynią. Brunet wzruszył ramionami i równie niepewnie popatrzył na starszą.

- Chłopacy opowiadali mi o ich planie. To jak? Wysyłasz nagranie? Z góry mówię, że mama już wie, więc raczej wysyłasz - powiedziała szczerząc się do brata, który kiwnął głową i coś odpowiedział.

- Czekaj, chwilą. Wysyłasz swoje nagranie? Gdzie?




































"You tell me that you're sad and lost your way
You tell me that your tears are here to stay
But I know you're only hiding
And I just wanna see ya

You tell me that you're hurt, and you're in pain
And I can see your head is held in shame
But I just wanna see you smile again
See you smile again"

~ One Direction "Through The Dark"

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro