Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Punkt Widzenia #2

Wróciłem. Ale sam fakt, że zniknąłem nie był moją decyzją.

Sfingowałem swoją śmierć. Udałem, że popełniłem samobójstwo i wróciłem po dwóch latach. Dla Johna co prawdę, mogło to być nie najlepsze przeżycie, ale przecież nie zrobiłem tego, by go zdołować.

W zasadzie to zrobiłem to dla niego. Dla jego życia. W sumie to też dla Grega i Pani Hudson, ale pal licho ich, najbardziej zależało mi na Johnie.

Moriarty strzelił sobie w łeb a trzech snajperów, mieli cele na Johnie, Gregu i Pani Hudson. Gdybym nie skoczył, oni wszyscy dostali by po kulce. A tego nie chciałem.

Przez te dwa lata robiłem wszystko, aby siatka Moriarty'ego przestała istnieć. Przeszedłem wiele, tylko po to żeby wszyscy mogli żyć w spokoju.

Latałem za nimi po całej Europie wschodniej, w Serbii zostałem schwytany, tam byłem nielegalnie przetrzymywany i torturowany. Jednak utrzymywałem się tam jakoś przy życiu. Starałem się uciec, robiłem wszystko. Ale nie dla siebie, dla swojego życia. Tylko dla Johna. Bo wiedziałem, że kiedyś do niego wrócę.

Nie oczekiwałem od niego, że nagle magicznie mi wybaczy i razem wrócimy na Baker Street, oczywiście, że nie. Chciałem żeby wiedział. Ale ta kobieta...

Tamta kobieta, Mary, co prawda była miła i całkiem urocza ale gdy zobaczyłem Johna z nią, coś we mnie pękło. Nie zrobiłem tego co chciałem, od początku miałem zamiar po prostu porozmawiać z Johnem i wszystko mu wyjaśnić. Ona sprawiła, że poczułem się nie warty go.

Bo jestem.

Jestem nie warty Johna Watsona.

Zostawiłem go samego, dałem mu cierpieć i choć to wszystko było dla niego, pozwoliłem mu cierpieć. Nie raz go skrzywdziłem, jestem złym przyjacielem.

John Watson, to najwspanialszy człowiek jakiego znam. Jest serdeczny, dobroduszny, miły, przyjacielski, szczery i chojny. A ja przez ten cały pieprzony czas go raniłem. W szczególności wtedy gdy postanowiłem udać swoją śmierć.

Nie, to nie wtedy najbardziej go zraniłem.

Najbardziej zraniłem go wtedy, gdy wróciłem. Gdy okazało się, że tamten ból mógł zniknąć, że ja mogłem wrócić. Kiedy okazało się, że go okłamałem.

John mnie pobił.
Jak się spotkaliśmy, zaatakował mnie. Nie dziwie się mu. Zrobiłbym to samo, on tyle przeze mnie wycierpiał, miał słuszność atakując mnie.

Nie, nie miał.

John Watson powinien mnie zabić.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro