Obietnica
Johne Watsonie.
Kiedy ja i Sherlock byliśmy mali, spędzaliśmy razem dużo czasu. Można by rzec, że byliśmy wtedy jak prawdziwi bracia a między nami wywiązała się ta „braterska miłość." Kiedy ja miałem dwanaście lat a on pięć byliśmy sobie naprawdę bliscy. Często spacerowaliśmy po lesie niedaleko naszego domu. Pokazywałem mu wszystkie te drzewa i ścieżki. Mówiłem mu też jak nazywa się dany kwiat, którym on akurat się zainteresował. Chodziliśmy nad strumyk i patrzyliśmy na skaczące żaby i pływające ryby. Pamiętam, gdy goniąc za jedną z tych żab przypadkiem wpadł do strumyka. Był cały mokry ale nie przejmował się tym. Pewnego dnia, kiedy znowu poszliśmy nad strumyk, krzyknął, że jak dorośnie zostanie piratem. Zaśmiałem się i słuchałem jego opowieści o tym jaki będzie miał statek, opisał mi też z pełną dokładnością jak będzie wyglądać jego piracki kapelusz.
Sherlock był też bardzo zainteresowany motylami, gdy tylko jakiegoś ujrzał od razu za nim biegł, nie zważając na mnie. Zazwyczaj musiałem go gonić jednak ten chciał wiedzieć gdzie ten motyl się zatrzyma. Był bardzo ciekawskim dzieckiem, nie raz przyłapywałem go w swoim pokoju, czytającego podręczniki od biologii, chemii lub historii. Początkowo wszystko było normalne jednak później zainteresowałem się tym co czyta. W podręcznikach od chemii i biologii czytał tylko o ludzkim ciele i substancjach jednak w tym od historii czytał o skazaniach morderców. Kiedy miał sześć lat zapytał moich rodziców czemu Hitler się zabił. To było faktycznie przerażające jednak zawsze wiedziałem, że jest inny.
Spędzaliśmy ze sobą tak dużo czasu ze względu na jego przeżycia, po śmierci Rudobrodego chciał zapomnieć o nim jak i o swojej siostrze. Postanowiłem mu w tym pomóc. Jego dzieciństwo zostawiłem w spokoju, bawiliśmy się czy tak jak już wcześniej mówiłem spacerowaliśmy. Nie raz jednak mówiłem mu o tym, że uczucia są złe i przykrywają trzeźwe myślenie. Dlatego pewnie zamiast płakać nad myszą, którą zabiła nasza matka, on wolał wiedzieć gdzie przez ten cały czas się chowała w naszym domu skoro wcześniej jej nie widział.
Dużo myślał jak i dużo pytał, nie były to dziecięce pytania jak „dlaczego niebo jest niebieskie" lub „czemu trawa jest zielona", pytał o rzeczy takie jak „jak to działa."
Był bardzo ciekawy ludzkiego ciała, nie raz dopytywał mnie o dość przerażające rzeczy jak „ile jesteśmy świadomi po odcięciu głowy", odpowiadałem na każde z tych pytań bo wiedziałem, że czy tak czy siak się dowie. Po za tym, to tylko pytanie.
Im starszy był, tym mniej mnie potrzebował. Odpowiedzi na nurtujące go pytanie znajdował w bibliotece. Prędko się dowiedział, że jego starszy brat, nie jest wszechwiedzący. Zaczął zamykać się w sobie, nie rozmawiał ze mną, nie posiadał przyjaciół, jak widać moje rady o uczuciach wbiły mu się w głowe. Gdy wyjechałem na studia, nasz kontakt się urwał. W ogóle nie rozmawialiśmy i jemu było chyba z tym dobrze.
Nie wydawało się już żeby kiedykolwiek mnie potrzebował, byliśmy sobie jak obcy ludzie. Gdy przyjechałem na święta zapytałem go, w której jest klasie. Ten odpowiedział mi jedynie, że niedawno pisał maturę a teraz szuka uczelni. Zdziwiłem się, nie wiedziałem, że jesteśmy sobie aż tak obcy. Doprawdy, byłem absolutnie pewien, że nie znam tego człowieka. Musiałem go pytać o tak proste rzeczy jak „masz dziewczyne?" lub „czym się interesujesz?" to powinien wiedzieć każdy brat.
Nie długo po tym dowiedziałem się, że swoją samotność zaczął kryć w narkotykach. Gdy znalazłem go nieprzytomnego i naćpanego, czułem jak gdyby moje serce pękło na tysiące kawałków. To moja wina i to ja go skrzywdziłem.
Ale nie mówię tu o tym, chciałem opowiedzieć Ci jedną sytuację. Kiedy byliśmy mali, Sherlock miał może z pięć, sześć lub siedem lat, tłumaczyłem mu o tym, że uczucia są zbędne, że dziewczyny są zbędne. Powiedziałem mu żeby nigdy nie znalazł sobie partnerki bo miłość jest nie potrzebna i otumania. „Zakochując się jesteś ślepy." - mówiłem. Ten obiecał mi, że nigdy w życiu, nie będzie miał dziewczyny.
Dotrzymał słowa.
Johnie Watsonie, piszę ten list do Ciebie, aby powiedzieć Ci, że wybierając Sherlocka Holmesa podjąłeś najlepszą decyzje jaką mogłeś. Mimo iż mój braciszek ma swoje wady, które istnieją z mojej winy, chcę byś wiedział, że jest on dobrym człowiekiem. Udało Ci się go pokochać nawet takiego, socjopate, którego ja stworzyłem.
Mycroft Holmes
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro