Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 20 - Przyjaciele (czyli określenie na relację mojego ojca z Richie'm)

Równo o ustalonej godzinie słyszymy dzwonek do drzwi. Richie wita się ze mną szybkim całusem i wręcza mojej mamie bukiet naprawdę pięknych kwiatów.

- Dziękuję - Molly Hooper-Holmes uśmiecha się naiwnie. 

Po chwili do kuchni wchodzi ojciec.

Jak zwykle ma na sobie garnitur i pozbawioną wyrazu twarz. Odsuwa sobie krzesło i siada na nim cicho.

- A więc Richard - zaczyna, nie tracąc czasu na powitanie. - Byłeś już u nas.

Czyżby wiedział? Cholera.

- We wrześniu. Zwróciłeś moją uwagę już wtedy. Bije od ciebie pewność siebie, jesteś inteligentny, ambitny, masz... - waha się. - ... to coś, co jakoś przyciąga do ciebie płeć przeciwną. Twój profil na Goodreads świadczy o tym, że masz dobry gust literacki, mówiłeś, że pracowałeś już w księgarni. Osiągasz wysokie wyniki w nauce, grasz w przedstawieniach. Teoretycznie powinieneś być idealny kandydatem dla mojej córki, ale jest coś co sprawia, że ci nie ufam - patrzy na mojego chłopaka. - Wiesz co?

- Wiem - przytakuje tamten ze skruchą.

- Więc nie musimy o tym rozmawiać. A jako, że nie jest to twoja wina, chcę dać ci szansę, bo jakby nie patrzeć, spałeś z moją córką - uśmiecha się mój ojciec.

Wymieniamy z Richie'm przerażone spojrzenia, ale po chwili słyszymy śmiech.

- Jestem stary, ale mój mózg wciąż pracuje - dodaje tata. - Nie martwcie się. 

- Może już będziemy jeść? - proponuje moja mama. 

Richie odsuwa mi krzesło i siada obok mnie, a mama nakłada każdemu z nas porcję tajskiego kurczaka z brokułami, papryką, szczypiorkiem i sezamem (mój pomysł). Irene schodzi na dół dwie minuty po tym jak mama zawołała ją na obiad. Jest ubrana w sportowe legginsy i bluzę z kapturem. Jej twarz aż krzyczy "Mam kaca". 

- Och, cześć Richie - mówi zmęczonym głosem. 

- Cześć - wita się mój chłopak. - Bardzo dobry obiad. Kto to przygotowywał?

- Ja - rumieni się mama. - Ale to Sherlock to wymyśliła.

- Dobra jesteś - chwali mnie brunet i łapie mnie za rękę, po czym unosi ją w geście zwycięstwa, jakby fakt, że jestem jego dziewczyną był wspaniałą nagrodą. Nie ukrywam, że bardzo mi to schlebia.

- Tylko jej nie rozbieraj - mruczy Ire. Reszta zebranych posyła jej mordercze spojrzenie. Jemy w milczeniu, a kiedy talerze są już puste, moja siostra przerywa ciszę.

- Wrócę na górę - oznajmia Irene słabo. Ma dosyć mocną głowę, więc ile musiała wypić?

- Może przeniesiemy się do salonu, a ja zrobię kawę? - proponuje moja mama, gdy za brunetką zamykają się drzwi.

Przytakuję i wskazuję wzrokiem na kanapę, sugerując mojemu chłopakowi, że powinniśmy się tam przenieść.. Richie siada obok mnie, obejmując mnie ramieniem, a mój ojciec siedzi w swoim służbowym fotelu.

- A co z twoją matką? - pyta.

- Co z nią? - nie rozumie mój chłopak.

- Kim jest, mieszkasz z nią, wiesz jak się nazywa? - ciekawi się mój ojciec, a mnie dziwi fakt, że tego nie wydedukował. 

- Nie - odpowiada Brook cicho. - Wiem, że miała depresję poporodową. I, że była narzeczoną mojego ojca. Mieli się pobrać po moich narodzinach... ale nie wyszło. Mam tylko jej zdjęcie.

- Aha - odpowiada mój ojciec beznamiętnie, choć w jego oczach dostrzegam cień współczucia.

Nie wiedziałam tego. Richie nigdy się tym ze mną nie dzielił. Gładzę knykciem wewnętrzną część jego dłoni, chcąc wyrazić, że jest mi przykro z jego powodu. Jednocześnie w całej tej historii, ba w całej tej sytuacji, coś mi nie pasuje. Nagle doznaję olśnienia. 

 Mój ojciec nie pyta go o to, bo jest ciekawy. W sensie jest, ale z innych pobudek. On potrzebuje do czegoś tych informacji. Zaraz... Richie jest w moim wieku. A ja urodziłam się cztery lata, po śmierci Moriarty'ego. 

Więc albo Richie nie jest synem Moriarty'ego...

albo on nie umarł.

Nagle wszystkie moje zmysły się wyłączają, a ja potrafię się skupić tylko na tym.

Nie. Nie, to niemożliwe. To... to wszystko jest tak cholernie popieprzone. 

- Co jest z wami nie tak? - krzyczę wściekła, przerywając Richie'mu i tacie rozmowę o głupocie policji. - Przecież ON żyje i obaj o tym wiecie, a żaden i o tym nie mówi!

- Kto on? - pyta mama, wchodząc do pomieszczenia z czterema filiżankami kawy. 

- Twój ulubiony ex - drwię. Mama przeklina pod nosem i omal nie upuszcza filiżanki. 

- To trochę bardziej skomplikowane - tłumaczy mój ojciec.

- Gówno prawda! -krzyczę. - Albo jest martwy albo nie! A ty pytasz go, o matkę, bo chcesz go znaleźć. A ty kłamiesz, żeby go nie wydać! A ty wiesz, że on kłamie, więc drążysz, żeby znaleźć luki w jego historii. 

Na przemian wskazuję na ojca i Richie'go.

- Wiesz co, Richie? - mówię. - Myślę, że powinieneś już iść.

- Co? -dziwi się. - Czemu?

- Po prostu idź już - odpowiadam stanowczo i wskazuję na drzwi. - Albo zostań. Ja pójdę. I tak nie chcę widać żadnego z was.

I tak po prostu wkładam płaszcz i wychodzę. 

Zimny wiatr wieje mi w twarz, ale nie przejmuję się tym. W spokoju analizuję całą sytuację.

Chłodna kalkulacja. Twój ojciec tak potrafi, więc ty też. 

Wiedziałaś, że Moriarty nie umarł wtedy na dachu, jeszcze za nim poznałaś Richie'go.  To było oczywiste. Ale TA sytuacja oznacza, że ma jakiś kontakt z Richie'm. Oznacza, że ma jakieś plany wobec mojego ojca i on o tym wie. Oznacza też, że ktoś kłamał podczas tej rozmowy. Tylko, że nie mogli kłamać obaj, bo wtedy ta gra nie miałaby sensu. Jedne musiał załamać drugiego. Czemu nie wysłuchałam całości?

Mój ojciec jest najsprytniejszym człowiekiem na świecie i każdy o tym wie. 

Więc Richie też.

Pogubiłam się.

Więc... Richie kłamał, ale mój ojciec o tym wiedział, więc kontynuował jego grę... mówiąc prawdę, by Richie wiedząc, że Sherlock wie, że kłamie, myślał, że mój ojciec też kłamie, w związku z tym przyjdzie do Sebastiana i jeśli on nie okaże się jeszcze sprytniejszy, będzie myślał, że wszystko co Sherlock powiedział jego chrześniakowi jest kłamstwem...

Jeśli za chwilę okaże się, że mój spieprzony mózg znowu coś sobie ubzdurał to...

- Nie wiem co sobie ubzdurałaś... - mówi mój ojciec gdy wracam do domu. - ... ale chcę, żebyś wiedziała, że ja i Richard ci wybaczamy - uśmiecha się.

- I Sherlock zaprosił mnie na bankiet tydzień przed premierą naszego przedstawienia - dodaje wesoło Richie zadowolony z tego, że przeszedł z moim tatą na ty. - Jako twoja osoba towarzysząca.

- To miłe - mówię, ciesząc się, że mimo wszystko to co przed chwilą wymyśliłam nie jest prawdą. 

Richie wychodząc proponuje mi spacer. Pytam wzrokiem mamę o zgodę (tata już gdzieś zniknął), a ona przytakuje. 

- Co powiesz na przeniesienie spaceru do mojego domu? - proponuje brunet, gdy tylko wychodzimy. - Możemy...

- Obejrzeć film - kończę.

- Na co masz ochotę? - widzę, że jest rozczarowany.

- Friends with benefits - odpowiadam.

- Okeeej - wysyłam mu sprzeczne sygnały i czuję, że mi się to podoba.

Dopóki nie zaczyna ściągać mi swetra, gdy leżymy na jego łóżku. 

- Miałam ochotę na film, nie na seks! - krzyczę.

- Myślałem, ż-że ci się... - zaczyna się jąkać.

- Było super, ale po teraz jestem zmęczona, okej? - mówię. - Przepraszam.

- Nie ma problemu - odpowiada i widzę, że szczerze. - Tylko... nie mogłaś powiedzieć wprost?

- Widziałeś mnie nago? Bez wątpienia jestem kobietą. Kobiety tak nie robią. Więc albo się przyzwyczaj albo zmień preferencje - ripostuję.

- Wiesz, że jesteś pociągająca gdy to sugerujesz? - pyta ze złośliwym uśmieszkiem. Dlaczego taki podoba mi się najbardziej?

- Właśnie mnie utwierdziłeś w przekonaniu, że nie zastosujesz się do tej sugestii - pochylam się nad nim. - W sumie to nawet lepiej.

Kończymy bardzo niewinnym pocałunkiem. No... może nie tak niewinnym. 




W poniedziałek, po szkole, idziemy z Richie'm do mnie. Na schodach słyszmy dwa głosy mówiące unisono. A raczej jęczące. 

- On ze mną zerwał - o nie. Nie. Nie. Nie.

- Kto? - wbiegam do salonu z prędkością światła. 

- Noah - mówi Irene, a jednocześnie Elliot mówi: - Daniel. 

- Jak to się stało? - pytam podając obojgu chusteczki.

- Noah dowiedział się, że przespałam się z kimś innym na imprezie - płacze moja bliźniaczka. - Byłam pijana.

- Daniel powiedział, że jesteśmy parą i powinienem mu ufać, a nie ciągle coś przed nim ukrywać - ta wypowiedź jest intrygująca i mam wrażenie, że nawiązania do niej kiedyś już słyszałam. Elliot ostatnio zachowuje  się dziwnie. I zdecydowanie rzadziej u nas przesiaduje. 

Mam ochotę go o to zapytać, ale mam teraz inny kryzys.

- Jak się o tym dowiedział? - dopytuję Ire.

- Ktoś anonimowo wysłał mu film na Tumblrze jak się całuję - żali się dziewczyna. 

- Ale całowanie to jeszcze nie seks - mówię.

- Ale on rozpoznał w tym chłopaku kolesia, którego szczerze nienawidzi - stwierdza. - Poszedł do niego i zapytał go o to, czy miało miejsce COŚ jeszcze, a on niemal z przyjemnością powiedział mu, że tak. Potem znalazł mnie na korytarzu i nakrzyczał, że to co zrobiłam to jak podwójna zdrada. Trochę przesadza - pomyśleć, że przez chwilę jej współczułam. 

- Z całym szacunkiem, ale tu on ma rację. To TY go zdradziłaś, a nie on ciebie - odpowiadam gorzko. 

- Byłam pijana - próbuje się wytłumaczyć.

- Ale kogoś innego zdradziłaś całkiem na trzeźwo - mówię i wychodzę z pomieszczenia zostawiając tą przygnębioną dwójkę.

- Chodźmy na górę - szepczę do Richie'go.

Siedzimy w moim pokoju odrabiając lekcje. Liczę na to, że mój chłopak nie skomentuje zajścia w kuchni. Kiedy kończymy matmę bez słowa na ten temat, jestem zadowolona.

- Mówiłam ci, że dobrze ci w tej bluzie? - Richie'mu jest dobrze we wszystkim, ale dzisiaj wygląda lepiej niż zazwyczaj. A może tylko mi się tak wydaje?

- Dzięki - rumieni się. - Ty też wyglądasz ślicznie.

- Ale wiesz - kontynuuję słodko. - Jest ci w niej na tyle dobrze, że chętnie bym ją z ciebie zdjęła.

Chłopak uśmiecha się szeroko. On siedzi na dywanie, a ja kładę się na łóżku tak, że szepczę mu to do ucha. 

- Naprawdę? 

Całuje mnie intensywnie, a ja pociągam go za sobą na łóżko, tak że leżę pod nim. Zdesperowana zdejmuję sweter, ignorując głosik z tyłu głowy, mówiący, że nie robię tego tylko z podniecenia.

Richie zabiera się do tego, żeby rozpiąć mi stanik, ale wtedy słyszymy pukanie do drzwi.

Mocne, pewne uderzenie.

Irene.

- Szybko - mówię i ubieramy się, a ja otwieram siostrze. - Tak? 

- Miałaś rację - ta chwila jest bardziej satysfakcjonująca niż seks. Moja siostra nigdy tego nie mówi. - Mam to na co zasłużyłam.

A potem idzie do siebie. 

Moglibyśmy dokończyć to co zaczęliśmy, ale jestem zbyt skonfundowana, żeby w ogóle  brać to pod uwagę.




Wieczorem Richie wraca do domu, a ja siedzę i myślę o tym, że fakt, że Daniel zerwał z Elliem w tym samym czasie co Noah z Ire jest mocno podejrzany.

Zrobili to z innych powodów prawda?

Wyjaśnienia mojego rodzeństwa mogłyby o tym świadczyć.

Ale brak zaufania do kogoś też jest swego rodzaju zdradą?

Jesteś paranoiczką.

I wszędzie szukasz teorii spiskowych.

Ale jestem córką Sherlocka Holmesa.

Paranoję mam we krwi.

Ta myśl odrobinę dodaje mi otuchy.



Naprawdę przepraszam, że musieliście tak długo czekać, mam nadzieję, że ten rozdział się wam podobał albo namieszał wam w głowach, bo taki był mój zamiar. Od następnego rozdziału pojawi się więcej nawiązań do serialu i mogę powiedzieć, że drugie dno tej historii zacznie wychodzić na wierzch. Udanych wakacji i...

do zobaczenia, słoneczka? 

PS. Teraz w związku z dniami wolnymi rozdziały prawdopodobnie będą się pojawiały częściej. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro