Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Słowa

Holmes przyjrzał się mu analizującym wzrokiem i znowu zerknął w stronę Johna, który odwzajemnił spojrzenie, a na jego twarzy pojawił się uśmiech, który wydał się Sherlockowi niewypowiedzianą zachętą.

- Masz małego psa, prawdopodobnie brązowego jamnika. Nie masz dziewczyny i liczysz, że dzisiaj jakąś poderwiesz. Nie sądzę jednak, żeby przydała ci się do tego znajomość kroków walca angielskiego, więc twoje lekcje tańca nie na wiele się dzisiaj zdadzą. W tym gronie zwykłe kiwanie się do rytmu wystarczy.

Frank zamrugał z niedowierzaniem i machnął ekspresyjnie rękami, o mały włos nie wylewając zawartości kubka.

- Jak? To niemożliwe?! - Rudzielec spojrzał na Watsona, który uśmiechał się pod nosem, próbując powstrzymać wesołość wywołaną reakcją kolegi. - Powiedziałeś mu, prawda?! Musiałeś!

- Ja mu nic nie mówiłem. - John podniósł ręce w obronnym geście. - Sherlock jest... - spojrzał na bruneta, który wbił w niego wzrok, czekając na dalszy ciąg wypowiedzi. - ... bardzo dobry w dedukowaniu. - Blondyn powstrzymał się przed kolejnymi komplementami w stylu "niesamowity" czy "genialny", nie chcąc peszyć Holmesa, a tak naprawdę nie chcąc wywoływać kolejnego tematu do rozmowy z kumplami. "I tak będą pytać" - westchnął w myślach.

- Ale ja mówiłem o tym tylko tobie i Billowi. - Rudzielec rzucił pytające spojrzenie wspomnianemu koledze, który wzruszył tylko ramionami.

- Ostrzegałem - wtrącił Henry, zerkając podejrzliwie na Holmesa.

- Serio, chodzisz na lekcje tańca? - zapytał z ciekawością i lekkim rozbawieniem w głosie Pete, który dołączył do rozmowy. Krąg osób przysłuchujących się im zdawał się narastać.

- Wydedukuj mnie - odezwała się blondynka, która przysunęła się do Sherlocka i zalotnie zatrzepotała rzęsami. Brunet spojrzał na nią kątem oka i zrobił krok w bok, aby zwiększyć dystans między nim, a w jego mniemaniu dziwnie się na niego patrzącą dziewczyną.

- Ja też chcę! - wyrwało się kolejnemu z imprezowiczów.

- I ja! - krzyknęła dziewczyna z tyłu, wymachując kubkiem z resztką ponczu na dnie.

- A tam, bzdury. Nie wierzę w takie coś. Niby skąd to wiesz? - odezwał się kolejny z gości.

- Obserwuję i wyciągam wnioski. Wierz albo nie. Mało mnie interesuje opinia kolesia na sterydach.

- Że co?! Nie biorę ty porąbańcu! - Wściekły grymas na twarzy i bojowa postawa chłopaka nie wróżyły nic dobrego, więc John postanowił wkroczyć.

- Hej, spokojnie. - Stanął między wyrośniętym karkiem a Sherlockiem. - Bez nerwów. Dzisiaj mamy radosny dzień i nie psujmy go bijatyką, ok?

Chłopak rzucił mu groźne spojrzenie, które po chwili złagodniało jednak pod wpływem stanowczego wzroku Watsona.

- Właśnie, bawmy się! - zawołał Bill, aby wspomóc kolegę w rozładowaniu napięcia.

Osiłek mruknął coś pod nosem i odszedł w głąb pokoju, rzucając głośniej w stronę Holmesa słowo "świr".

Sytuacja została opanowana, a przynajmniej tak się wydawało Johnowi. Po kilku krótkich dedukcjach rozbawiona zgraja rozeszła się po domu Henry'ego.

- A co powiesz o mnie? - rzucił następny imprezowicz, który dopchał się w końcu do nowej sensacji wieczoru jaką stał się Holmes.

- No, starczy już tych popisów. Guru Sherlock ma na dzisiaj wolne - odparł John.

- Aleee - jęknął chłopak, jednak zanim skończył zdanie został stanowczo odciągnięty przez kolegów Johna. Blondyn oparł się o ścianę, tuż obok Holmesa, który westchnął pod nosem.

- Dziękuję - odezwał się cicho, spoglądając w podłogę.

- Spoko, nie ma za co. Inaczej by cię wykończyli tymi pytaniami.

Sherlock milczał, wlepiając wzrok w drewniane deski na podłodze.

"Pewnie wpadł w ten swój trans myślowy" - stwierdził Watson.

- To co, idziesz się czegoś napić? - zapytał po chwili, odpychając się lekko od ściany.

- Tak - odpowiedział, odrywając w końcu spojrzenie szaro-niebieskich oczu od ziemi i przenoszące je na blondyna.

- No to chodź - rzucił, kierując się w stronę kuchni.

~~~~~~

Krótka część, ale od czegoś trzeba zacząć. A nie powiem, z tym miałam problem. ^^" Totalny zastój.

Wybaczcie tak długą przerwę, ale w życiu zdarzają się takie chwile, które ścinają nas z nóg. Do tego kryzys twórczy. Mam nadzieję, że teraz napiszę szybciej kolejną część. ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro