Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 7

*Kate*

No i po co mi było to picie? - to była moja pierwsza myśl zaraz po przebudzeniu się. Czułam uporczywe pulsowanie w głowie, nie otwierałam oczu w obawie, że gdy to zrobię to rozsadzi mi czaszkę od środka.

-Dzień dobry słoneczko, jak się spało? - usłyszałam rozbawiony głos Setha, co sprawiło, że otworzyłam oczy. Gecko siedział na krześle przy stole i nie wyglądał jakby cokolwiek go bolało. Pieprzony szczęściarz. Usiadłam prosto na łóżku i potarłam oczy ze zmęczenia. Jak to było możliwe, żeby obudzić się już zmęczonym? -Główka boli? - Seth wydawał się wyśmienicie bawić, moje cierpienie najwyraźniej sprawiało mu radość. Już miałam mu odpowiedzieć żeby się walił, kiedy Gecko wstał z miejsca i podał mi tabletki i szklankę wody. Burknęłam jedynie słabe podziękowanie w odpowiedzi i przyjęłam od niego leki. Seth usiadł z powrotem na swoim miejscu i wpatrywał się we mnie uważnie.

-Czemu się tak na mnie gapisz? - spytałam po chwili milczenia. Seth wzruszył ramionami.

-Bez powodu. - powiedział. Miałam wrażenie, że głęboko się nad czymś zastanawiał, ale najwyraźniej nie zamierzał mi powiedzieć nad czym. -Więc.. jak ci się podobały twoje dziewiętnaste urodziny? - zapytał nagle.

-Były...w porządku. - odpowiedziałam z wahaniem. Seth uniósł brwi.

-Tylko tyle? - zapytał. Wzruszyłam ramionami.

-Czuję, że zrobiłam za mało szalonych rzeczy.

-Oh więc upicie się i próba całowania mnie to za mało szaleństw jak na jeden wieczór? Rozkręcasz się Fuller. - powiedział Seth wyraźnie rozbawiony, a mnie nagle uderzyło to co wczoraj zrobiłam. Po alkoholu byłam chyba bardziej odważna, bo faktycznie próbowałam go pocałować. Byłam święcie przekonana, że Gecko będzie tego chciał, ale nie. On odsunął mnie od siebie gwałtownie i już więcej się do mnie nie odezwał. Mimo tego ile wypiłam, pamiętałam to doskonale i poczułam ukłucie w sercu. Pierwszy raz w życiu ktoś mnie odrzucił i bolało.

Zdziwiło mnie, że Seth sobie z tego tak po prostu żartował, spodziewałam się, że teraz będzie między nami niezręcznie. Ale skoro on zamierzał z tego żartować, to ja też.

-Nie przypisuj sobie za dużo Gecko, byłam pijana. - powiedziałam i przewróciłam oczami. Seth uniósł brwi, a na jego twarzy igrał pewny siebie uśmieszek.

-Nie jestem na tyle przystojny żeby chcieć mnie pocałować kiedy jesteś trzeźwa? - zapytał.

-Masz zbyt duże mniemanie o sobie. - odpowiedziałam wymijająco. -Jakim cudem tobie nic nie dolega? - czym prędzej zmieniłam temat.

-Mam trochę mocniejszą głowę od ciebie Księżniczko. Chyba każdy ma.

-Zabawne. - powiedziałam sarkastycznie, na co Seth jedynie się roześmiał. Rozejrzałam się po pokoju, dopiero teraz zorientowałam się, że brakuje jednego z braci. -Gdzie Richie? - zapytałam. Seth wskazał głową w stronę łazienki.

-Siedzi tam od pół godziny. Pewnie układa sobie włosy, myśląc że to uczyni go przystojnym.

-Wiesz, że cię słyszę cymbale? - wrzasnął Richie. Nagle zaczęłam panikować. To oznaczało, że słyszał całą naszą rozmowę, a więc wiedział również, że próbowałam pocałować jego brata. Kurwa..

W tym momencie Richard wyszedł z łazienki, ale o dziwo nie miał ułożonych włosów, wręcz przeciwnie, był rozczochrany. Aż musiałam gwałtownie zamrugać, w takim szoku byłam. Chyba pierwszy raz widziałam go bez żelu na włosach. W końcu otrząsnęłam się z szoku i postanowiłam to skomentować.

-Taka fryzura lepiej ci pasuje. - powiedziałam. Richie spojrzał na mnie zaskoczony.

-Poważnie?

Kiwnęłam głową w odpowiedzi i zerknęłam kątem oka na Setha, który nagle posmutniał. Ten człowiek miał czasami gorsze humorki niż kobieta, przysięgam. Richie przekręcił głowę w bok i przyjrzał mi się uważnie.

-Dzięki Fuller. A skoro już rozmawiamy o włosach, to ty mogłabyś się uczesać czy coś. - młodszy Gecko wskazał na moje włosy. Rzuciłam w niego poduszką w odpowiedzi, co go tylko rozśmieszyło, Seth natomiast przewrócił oczami.

-Więc jakie szaleństwa masz jeszcze w planach Kate? - odezwał się starszy z braci. -Prócz uczesania się.. - dodał po chwili. Rzuciłam w niego drugą poduszką, którą złapał bez problemu, zanim trafiła go w twarz. Pomyślałam chwilę. Przypomniało mi się coś co planowałam już od jakiegoś czasu.

-Chcę zrobić sobie tatuaż. - odpowiedziałam. Obaj bracia spojrzeli na mnie w niemałym szoku. -Właściwie to dwa. - dodałam po chwili. Brwi Richi'ego dosięgnęły niemalże linii jego włosów. Postanowiłam pośpieszyć z wyjaśnieniami i pokazałam im moje nadgarstki, na których widniały blizny po cięciach, pamiątka po Amaru. -Chciałabym po prostu zakryć to i nie musieć na to patrzeć. - powiedziałam. Richard spojrzał na mnie ze współczuciem, Seth natomiast odwrócił wzrok, jakby nie mógł na mnie patrzeć.

-Co chcesz sobie wytatuować? - zapytał ten pierwszy po chwili milczenia. Wzruszyłam ramionami.

-Na jednym pewnie krzyż. Nie jestem pewna co do drugiego. Mam pewien pomysł, ale na razie go nie zdradzę. - wyjaśniłam. Richie kiwnął głową ze zrozumieniem, po czym rozłożył się na łóżku obok mojego. Seth w końcu na mnie spojrzał.

-No to już wiemy co będziemy dzisiaj robić. W mieście widziałem co najmniej dwa studia tatuażu, więc nie będzie problemu. Tylko się uczesz i możemy lecieć. - powiedział i na jego twarzy znowu pojawił się ten głupawy, ironiczny i niestety dla mnie – seksowny uśmieszek. Pokazałam mu język w odpowiedzi i skierowałam się do łazienki.


*Seth*

-Więc.. Kate próbowała cię pocałować?

Oczywiście, że to było pierwsze pytanie, które zadał mój brat, kiedy dziewczyna zamknęła za sobą drzwi. Nie miałem siły nawet, żeby przewrócić oczami.

-Po co się głupio pytasz, skoro wszystko słyszałeś? - westchnąłem.

-Wiedziałeś, że słyszę, a jednak wciąż to powiedziałeś, to znaczy, że chcesz o tym pogadać.

-Musisz być tak wkurwiająco domyślny?

-Tak.

Znowu westchnąłem i przejechałem dłonią po włosach i twarzy, sfrustrowany.

-Powinienem coś z tym zrobić? - zapytałem zdesperowany.

-Tak. - odpowiedział Richie krótko.

-Okej...co?

-Nie odsuwać jej od siebie.

Zacisnąłem pięści wkurzony. Richard myślał, że wszystko było takie kurwa proste.

-Nic nie rozumiesz, nie było cię tam. Kate.. nie myślała wtedy trzeźwo. Gdybym się nie odsunął poczułbym się jakbym ją wykorzystał. Ja .. nie mogłem.

-Kto by pomyślał, że z ciebie taki dżentelmen.

-Okej, chciałem z tobą pogadać, ale widzę, że się kurwa nie da. - wstałem gwałtownie z krzesła i skierowałem się w stronę drzwi. Musiałem odetchnąć świeżym powietrzem. Słyszałem jak Richard woła mnie po imieniu, ale zignorowałem go.

~~~

Piętnaście minut później szliśmy już z Kate w stronę miasta. Dziewczyna poczuła w sobie powołanie, żeby nauczyć mnie hiszpańskiego, dlatego całą drogę mówiła mi jakieś przypadkowe słowa, najczęściej po prostu nazywała przedmioty lub miejsca, które mijaliśmy. Nauka nigdy nie była moim ulubionym zajęciem, ale było to lepsze niż niezręczna cisza, więc nie narzekałem.

-A jak powiedzieć po hiszpańsku „spałem z twoją matką?" - zapytałem w pewnym momencie. Kate walnęła się w czoło.

-Seth.

-No co? Teksty o matce są najlepsze jak chcesz kogoś wkurzyć, to może być przydatne.

-Ty naprawdę wręcz prosisz się o kłopoty Seth.

-Urozmaicam sobie życie.

-Jesteś niemożliwy.

-A ty jesteś.. Carlitos?

Kate spojrzała na mnie jakbym był co najmniej upośledzony, ale po chwili dostrzegła to co ja, a raczej tego samego człowieka co ja. Chociaż słowo „człowiek" nie było tutaj do końca trafne. Carlos odwrócił się w naszą stronę i uśmiechnął się szeroko. Odwrócił się jeszcze do mężczyzny, z którym do tej pory rozmawiał, powiedział mu coś po hiszpańsku, na co facet odszedł bez słowa. Culebra odwrócił się z powrotem w naszą stronę. Skurwiel niestety stał pod jednym z dużych parasoli, które znajdowały się przed lokalem, obok którego właśnie przechodziliśmy, więc słońce, które nadal znajdowało się wysoko na niebie, nie mogło zrobić mu krzywdy. A szkoda.

-Cóż za niespodzianka! A co wy tu robicie? - odezwał się Carlos, który był zdecydowanie zbyt ucieszony, że nas widzi.

-Mógłbym zadać to samo pytanie. - odpowiedziałem. Wampir machnął na mnie ręką.

-Interesy, nic szczególnie interesującego. A wy? Miesiąc miodowy? - Carlitos wyszczerzył się do nas jak wariat. Miałem ochotę walnąć go w pysk. Kate parsknęła, mnie natomiast nie było do śmiechu.

-To nie twój interes, ale nie. A teraz wybacz nam, ale mamy coś do załatwienia. Adios.- popisałem się moją niesamowitą znajomością hiszpańskiego, po czym chwyciłem Kate za łokieć i pociągnąłem za sobą. Usłyszałem jeszcze, jak Carlos burknął coś, że jestem niemiły jak zawsze, ale powstrzymałem chęć zawrócenia i przebicia go kołkiem. Za dużo świadków.

-Chyba nie myślisz, że nas śledzi co? - zapytała Kate po chwili. Dopiero wtedy uświadomiłem sobie, ze wciąż trzymam ją za łokieć, dlatego czym prędzej ją puściłem.

-Wątpię .Myślę, że ma ciekawsze rzeczy do roboty.

-Jak zabicie jakiejś innej nastolatki na przykład. - Kate zażartowała, ale mnie nie było do śmiechu. Przypomniało mi się jaki gniew i rozpacz czułem, kiedy Richie oznajmił mi, że Carlos zabił Kate. Nawet nie słuchałem tego co mój brat do mnie mówił, byłem w stanie myśleć jedynie o tym, że dziewczyna była martwa. Że już nigdy nie usłyszę jej głosu, że nie zobaczę jej uśmiechu, nagle zatęskniłem nawet za naszymi kłótniami. Świat dosłownie mi się wtedy zawalił.

-Seth? - Kate musiała zauważyć, że odpłynąłem gdzieś myślami, bo odezwała się zaniepokojona. -Wszystko okej? - zapytała. Kiwnąłem jedynie głową. -Na pewno? Powiedziałam coś nie tak?

-Możemy zmienić temat? - warknąłem przez zaciśnięte zęby. -Już wolę uczyć się hiszpańskiego.

Kate nie protestowała, tylko po prostu zaczęła wymieniać nowe słówka, które kazała mi powtarzać. Najwyraźniej nauczyła się już, że kiedy mówię, że nie chcę o czymś rozmawiać, to po prostu nie ma sensu naciskać. Teraz tylko czekać, aż nauczy się tego również mój brat.

~~~

Kiedy dotarliśmy wreszcie do studia tatuażu Kate kazała mi zaczekać na zewnątrz. Uniosłem brwi.

-Jesteś pewna Fuller? Jeśli chcesz mogę cię trzymać za rączkę, może będzie mniej boleć.

-Wal się.

-Powiesz mi co zrobisz sobie na drugim nadgarstku?

-Nie.

-Dlaczego?

-Bo nie i już. A teraz spadaj zanim stracę cierpliwość.

Uniosłem ręce w górę w geście poddania się.

-Już mnie tu nie ma. - powiedziałem i posłusznie wyszedłem. Nie miałem pojęcia o co było tyle krzyku, ale nie zamierzałem się z nią kłócić. Skoro mnie tam nie chciała, to trudno.

Nie wiem jak długo czekałem, bo nie miałem ani zegarka, ani telefonu, ale niemalże zdążyłem zasnąć z nudów. Spytałbym kogoś, która godzina, ale zdążyłem już zapomnieć jak o to zapytać po hiszpańsku, mimo że Kate powtórzyła mi to jakieś milion razy. Najwyraźniej nie byłem najlepszym uczniem. W końcu dziewczyna wyszła z salonu tatuażu i wyglądała na zadowoloną, ale zamiast od razu pokazać mi tatuaże, to ukryła ręce za plecami. Uniosłem brwi.

-Tak będziesz teraz chodzić cały czas? - zapytałem.

-Może.

Zaśmiałem się.

-Czego się boisz Księżniczko? Chyba nie wytatuowałaś sobie mojego imienia? - zażartowałem, na co dziewczyna przewróciła oczami.

-Śnij dalej.

-W takim razie nie ma się czego wstydzić. No pokaż. - spojrzałem na nią proszącym wzrokiem. Kate w końcu ugięła się i wyciągnęła ręce przed siebie. Nadgarstki miała owinięte folią, ale można było bez większego problemu zobaczyć malunki.

Na lewym nadgarstku znajdował się krzyż, tak jak mówiła Kate. Nie miał żadnych ozdób czy udziwnień, tatuaż był prosty, ale pasował do niej. Na prawym nadgarstku natomiast zobaczyłem wytatuowaną jaszczurkę, a konkretnie gekona. Spojrzałem w twarz Kate nieco zaskoczony, na co dziewczyna zaczerwieniła się i spuściła wzrok. To był tak uroczy widok, że aż musiałem się uśmiechnąć. W sumie nie powinienem być zaskoczony. W końcu Kate sama ostatnio powiedziała, że ja i Richie jesteśmy dla niej jak rodzina. Ten tatuaż naprawdę miał sens.

Nie myśląc za bardzo nad tym co robię, objąłem dziewczynę ramieniem i skierowałem się w stronę, z której przyszliśmy.

-Bardzo ładne tatuaże Księżniczko. Co ty na to, żeby skoczyć po coś dojedzenia i pokazać je mojemu bratu? Chcę zobaczyć jego minę.

Kate spojrzała na mnie nieco zaskoczona, ale po chwili pokiwała głową i uśmiechnęła się.  

_____________________________________

Obecność Carlosa jest tak bardzo bez sensu w tym rozdziale, ale chciałaś MilvaPL to masz xD 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro