Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

9. | I'm happy i have you |

- Daleko jeszcze? - zapytała Negana, leżąc na szyi Saluta. 

- Tak - stwierdził szybko, chwilę na nią patrząc.

Dziewczyna jęknęła męczenniczo, po czym odwróciła głowę w drugą stronę, gdzie jej oczom prócz lasu okazał się, strumyk, ale też w lesie. Tylko las, las i las dziewczyna nie widziała ni innego poza lasem. Bo nic innego poza nim, strumykiem, zwierzętami i paroma zimnymi po prostu nie było, ciągle ta sama monotonia. 

- Drzewka, drzewka i jeszcze raz drzewka - mruknęła, dalej się dzielnie rozglądając - O! To nie jest raczej drzewko! - krzyknęła - Zimny drań! - klasnęła w dłonie szczęśliwa, przez co zwróciła na siebie jeszcze bardziej uwagę trupa - A, no tak - mina jej zrzedła - Oni nie są głusi jak moja matka. 

- Lucillo! - krzyknął oburzony Negan, wychylając głowę przez okno furgonetki którą jechał - Nie obrażaj matki!

- Ale zdechła - stwierdził blondwłosy, kierujący pojazdem w którym jak pan i władca siedział Negan. 

- Właśnie! W końcu się z nim zgadzam - krzyknęła schodząc z konia, po czym poszła w stronę sztywnego ze swoją kosą w rękach. 

- O zmarłych nie można źle mówić, szczególnie z naszej rodziny nie pamiętasz naszych zasad? - zapytał z niedowierzaniem, przyglądając się jej.

- W dupie mam te zasady. Sam nigdy ich nie przestrzegałeś, poza tym jest jebana apokalipsa! - krzyknęła, wbijając zaostrzony koniec kija od kosy, na którym był metalowy szpiczasty koniec, w głowę szwędacza.

- Lucy! - warknął - Jak ty się wyrażasz? Co się z tobą stało? Nie poznaje cię! 

- Apokalipsa się stała - również warknęła, wyciągnęła z truchła swoją kosę i usiadając na Saluta. 

- Dopóki jesteś ze mną, masz się mnie słuchać!

- Jestem tu dopiero chwilę, już mam dość - warknęła zaczynając jechać w drugą stronę.

- Lucilla! Wracaj tutaj natychmiast!

Dziewczyna nawet nie spojrzała w jego stronę, jedynie pokazała w jego stronę środkowego palca, po czym ruszyła galopem w swoją stronę.

- To co Salut? Znowu sami, czy wracamy do więzienia? - zapytała się, patrząc na zwierzę.

Jedyne co usłyszała to dwa prychnięcia i krótkie rżenie. 

 - Masz racje, raczej wrócimy do więzienia, przynajmniej tam są dobre warunki, żadne z nas nie będzie chodzić głodne - stwierdziła kierując się tam - Mam nadzieję że dobrze pamiętam drogę i nas tam przyjmą z powrotem...

---

Czarnowłosa błądziła już parę godzin, nie wiedząc dokładnie gdzie jest, co chwile rozglądała się szukając miejsca które może pamięta.

- Patrząc na położenie słońca, stwierdzam że jest coś pomiędzy szesnastą a osiemnastą - stwierdziła patrząc przed siebie. 

- Dobrze  że mam cię przy sobie Salut. Cieszę się że cię mam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro