9. | I'm happy i have you |
- Daleko jeszcze? - zapytała Negana, leżąc na szyi Saluta.
- Tak - stwierdził szybko, chwilę na nią patrząc.
Dziewczyna jęknęła męczenniczo, po czym odwróciła głowę w drugą stronę, gdzie jej oczom prócz lasu okazał się, strumyk, ale też w lesie. Tylko las, las i las dziewczyna nie widziała ni innego poza lasem. Bo nic innego poza nim, strumykiem, zwierzętami i paroma zimnymi po prostu nie było, ciągle ta sama monotonia.
- Drzewka, drzewka i jeszcze raz drzewka - mruknęła, dalej się dzielnie rozglądając - O! To nie jest raczej drzewko! - krzyknęła - Zimny drań! - klasnęła w dłonie szczęśliwa, przez co zwróciła na siebie jeszcze bardziej uwagę trupa - A, no tak - mina jej zrzedła - Oni nie są głusi jak moja matka.
- Lucillo! - krzyknął oburzony Negan, wychylając głowę przez okno furgonetki którą jechał - Nie obrażaj matki!
- Ale zdechła - stwierdził blondwłosy, kierujący pojazdem w którym jak pan i władca siedział Negan.
- Właśnie! W końcu się z nim zgadzam - krzyknęła schodząc z konia, po czym poszła w stronę sztywnego ze swoją kosą w rękach.
- O zmarłych nie można źle mówić, szczególnie z naszej rodziny nie pamiętasz naszych zasad? - zapytał z niedowierzaniem, przyglądając się jej.
- W dupie mam te zasady. Sam nigdy ich nie przestrzegałeś, poza tym jest jebana apokalipsa! - krzyknęła, wbijając zaostrzony koniec kija od kosy, na którym był metalowy szpiczasty koniec, w głowę szwędacza.
- Lucy! - warknął - Jak ty się wyrażasz? Co się z tobą stało? Nie poznaje cię!
- Apokalipsa się stała - również warknęła, wyciągnęła z truchła swoją kosę i usiadając na Saluta.
- Dopóki jesteś ze mną, masz się mnie słuchać!
- Jestem tu dopiero chwilę, już mam dość - warknęła zaczynając jechać w drugą stronę.
- Lucilla! Wracaj tutaj natychmiast!
Dziewczyna nawet nie spojrzała w jego stronę, jedynie pokazała w jego stronę środkowego palca, po czym ruszyła galopem w swoją stronę.
- To co Salut? Znowu sami, czy wracamy do więzienia? - zapytała się, patrząc na zwierzę.
Jedyne co usłyszała to dwa prychnięcia i krótkie rżenie.
- Masz racje, raczej wrócimy do więzienia, przynajmniej tam są dobre warunki, żadne z nas nie będzie chodzić głodne - stwierdziła kierując się tam - Mam nadzieję że dobrze pamiętam drogę i nas tam przyjmą z powrotem...
---
Czarnowłosa błądziła już parę godzin, nie wiedząc dokładnie gdzie jest, co chwile rozglądała się szukając miejsca które może pamięta.
- Patrząc na położenie słońca, stwierdzam że jest coś pomiędzy szesnastą a osiemnastą - stwierdziła patrząc przed siebie.
- Dobrze że mam cię przy sobie Salut. Cieszę się że cię mam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro