Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

-9-

Moje protesty na wiele się nie zdały. Może i jest w tym chłopaku coś pociągającego i tajemniczego ale nie ma mowy żebym z nim poszła w ciemną uliczkę. Kto wie czego on chce. Musiałam szybko coś wymyślić.
Wszelkie próby zatrzymania się czy przytrzymania jakiegoś słupa kończyły się tak samo czyli słowami "nie wygłupiaj się" i mocnym szarpnięciem. Koniec, skończyło się traktowanie ulgowe.
- Puszczaj mnie! Kim Ty w ogóle jesteś! - zaczęłam krzyczeć i szarpać się najmocniej jak potrafiłam drugą ręką próbowałam go uderzyć jednak on był zawsze szybszy.
- Nie krzycz.
- Zostaw mnie cholera jasna! - moje wysiłki wreszcie przyniosły efekty, udało mi się uwolnić. Ile sił w nogach biegłam w stronę głównej ulicy. To nie miało najmniejszego sensu. Chłopak był przy mnie po sekundzie. Mocno objął mnie w pasie. Zaczęłam wyrywać się z całych sił.
- Nie bądź głupia. Przestań wreszcie.. uspokój się.. - widziałam, że niebieskooki był już mocno poirytowany. Zbliżył swoją twarz do mojej.
- Śpij - wyszeptał.
W powietrzu zaczął unosić się zapach ostrej mięty. Pamiętam ten zapach. Moje oczy mimowolnie zaczęły się zamykać a ja poczułam, że tracę czucie w nogach.
Kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam biały sufit. Zaczęłam się rozglądać. Kremowe ściany. Białe meble na których stały różnokolorowe hiacynty. To zdecydowanie nie był mój dom.
- Widzę, że już nie śpisz - przede mną stanął wysoki brunet. Brunet z niebieskimi oczami. Od razu wiedziałam kim jest. Pierwszy raz zobaczyłam jego twarz. Byłam pod wielkim wrażeniem. Dobrym wrażeniem.
- Gdzie jestem, i po co mnie tu przyprowadziłeś? - zapytałam i spojrzałam na niego zimnym wzrokiem. Chłopak podał mi kubek który trzymał w rękach.
- Napij się.
- Nie odpowiedziałeś mi - ponownie zmierzyłam chłopaka wzrokiem.
- Odpowiem ale najpierw się napij - niebieskooki wydawał się być całkiem sympatyczny jak na kogoś kto właśnie mnie porwał. Bo chyba tak mogę to nazwać. Na jego twarzy ciągle widniał przyjazny uśmiech. Choć coś mnie w nim niepokoiło.
- Napij się, dobrze Ci zrobi - odezwał się ciepłym zarazem niskim głosem.
Spojrzałam na substancje znajdującą się w naczyniu i odruchowo ją powąchałam tak by chłopak nie zauważył. Mimo to zauważył moje poczynania.
- Jesteś mądrzejsza niż myślałem.
- A co chciałeś mnie otruć? - zapytałam chłodnym głosem.
Chłopak zaśmiał się i wyszedł z pokoju. Szybko odłożyłam kubek na półkę jak najciszej potrafiłam i podbiegłam do okna.
- Szlag by to.. - mruknęłam pod nosem - piąte piętro.. - nie miałam szans uciec. W tym momencie poczułam chłodny oddech na karku. Moje serce przyspieszyło tak jakby miało mi wypaść.
- Chyba nie chciałaś uciekać co?
To jakiś psychol.. Muszę się stąd wydostać za wszelką cenę..
- Czego chcesz? - odpowiedziałam
- Usiądź. Wiem co o mnie myślisz. Chce tylko porozmawiać.
- Przecież my się nie znamy! - krzyknęłam mu prosto w twarz.
- Ja Ciebie aż za dobrze.
W tym momencie mnie zamurowało. Kim był ten chłopak i czego on ode mnie chciał? Śledził mnie przez całe moje życie?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro