Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

-27-

Biegliśmy przez dłuższy czas nie ogladając się za siebie. Matt spojrzał na mnie A w jego oczach była radość i wolność mieszająca się ze smutkiem. Widziałam, że jest bardzo zraniony ale nie chce dac po sobie tego poznać więc  rzuciłam się na niego i zaczęłam go podgryzać w geście zabawy. Nie czekałam długo na odpowiedź.  Po chwili tarzaliśmy się po trawie warcząc na siebie. Zmieniliśmy się w naszą ludzką postać i leżąc na trawie śmialiśmy się w niebogłosy.
- Dawno się tak nie czułam - chłopak odpowiedział na to lekkim uśmiechem.
- Matt... Ale nie mówiłeś poważnie, że chcesz odejść? spojrzałam na bruneta który podparł się na łokciach i spuscił głowę lekko wzdychając.
- Lil.. między nami nie ma już takiego połączenia jak wcześniej.. stałaś się samodzielna - chłopak posmutniał.
- Ale jeszcze tyłu rzeczy nie potrafię, przecież nie musisz odchodzić, tak? -  Spojrzałam na niego lekko opuszczając głowę by przyjrzeć się jego twarzy. Widać było w niej ból.
- Matt ja Cię potrzebuje - powiedziałam przysuwając się do niebieskookiego. Chłopak podniósł głowę A jego oczy zabłyszczały i rozjaśniły się, były teraz koloru bezchmurnego letniego nieba.
- Nie kłamiesz? - Zapytał lekko podekscytowany i zaniepokojony jednocześnie.
- Czemu bym miała? Matt zrozum, ja na prawdę Cię potrzebuje - złapałam bruneta za rękę uśmiechając się blado.
On bez zastanowienia wstał ciągnąc mnie za sobą do góry i przytulił mnie do swojej piersi. Poczułam cudowne ciepło wewnątrz całego ciała i chciałam aby trwało to wiecznie. Matt spokojnie gładził mnie po włosach jedną ręką.
- Nie zostawiaj mnie 
- Tak długo jak będziesz mnie potrzebować będę przy tobie
Znałam go niecałe dwa miesiące Ale czułam, że moje serce drgnęło. Nie wiedziałam czy mogę darzyć Matta uczuciem. Czy powinnam, jest przecież moim opiekunem. A co jeśli on nie poczuje tego co ja? Przez głowę przeleciało mi parę myśli Ale nie dręczyły mnie długo ponieważ wciąż wtulona w bruneta nie mogłam zbyt długo się martwić.
- Musimy wracać - powiedział odciągając mnie i trzymając za ramiona. Przytaknęłam i uśmiechnęłam się pokazując swoje wyrośnięte kły. Zmieniłam się i ruszyłam biegiem A tuż za mną Matt.
Pod wieczór dotarliśmy w moje okolice. Przybrałam ludzką postać tuż przed moim domem i zatrzymałam się wzdychając ciężko.
- Co się stało? - Zapytał chłopak
Nie odpowiedziałam ponieważ sam wyczytał z moich myśli, że boję się reakcji rodziców.
- Słuchaj Lil.. oni widzieli twoją drugą postać w telewizji i..
- Wiedzą, że to ja? - Weszłam chłopakowi w zdanie patrząc mu prosto w oczy.
- Można powiedzieć, że pomogłem im się domyślić - uśmiechnął się lekko
- Przecież oni pomyślą że zwariowałam! - Zaczęłam coraz bardziej się denerwować.
- Lil.. robiłem to już parenaście razy. Twoi rodzice byli tak na prawdę od dawna na to przygotowywani uwierz mi, będzie dobrze - brunet złapał mnie za rękę i pogładził kciukiem po niej. Wzięłam głęboki oddech i puściłam jego rękę ruszając w stronę drzwi. Wstukałam kod i powoli poszłam schodami w górę. Kiedy otworzyłam drzwi zobaczyłam rodziców stojących przy progu. Z pomiędzy nich wybiegł mój pies który zaczął się ze mną witać. Schyliłam się do niego nie zwracając uwagi na rodziców. Kiedy weszłam przez próg i zamknęłam za sobą drzwi oni stali i milcząc wpatrywali się we mnie. Czułam, że emocje biorą górę a oznaczało to, że moje instynkty i Wilcza postać zaraz się ujawni. Poczulam że moje uszy osuneły się przylegając do głowy a ogon którego chwilę temu nie było podkulił się pomiędzy moje nogi. Podniosłam wzrok i moim oczom ukazała się mama wtulona w mojego ojca.
- Czyli to prawda... - powiedziała szeptem.
- Tak.. - odpowiedziałam opuszczając głowę.
Mama podeszła do mnie i przytuliła mnie.
- Bądź ostrożna - chwyciła mnie za ramiona i spojrzała w oczy, przytaknęłam jej i chwyciłam za klamkę ona nie protestując chwyciła się ramienia taty i oboje smutno się uśmiechnęli. Zbiegłam na dół ale Matta już tam nie było. Nie zaniepokoiłam się bo byłam szczęśliwa, że tak potoczyły się sprawy z moimi rodzicami. Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech czując świeże letnie powietrze. Pobiegłam przed siebie pełna radości i z gracją wymyjałam ludzi, którzy zerkali na mnie z zaciekawieniem. Gdy wybiegłam poza teren zabudowany wbiegłam w las zamieniając się w wilka A tuż obok mnie zobaczyłam szarego wilka a w jego niebieskich oczach tańczyły płomyki radości. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro