Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

-1-

Dzień jak co dzień, otwierasz oczy i co widzisz? Deszcz. Spływające strugi deszczu po oknie. Świetnie. W sumie, nie mam nic do takiej pogody, nawet ją lubię. Chwyciłam telefon, i z przerażeniem popatrzałam na godzine.
-Już 8.20!- krzyknęłam na cały głos.
Przetarłam twarz rękami i uderzyłam głową o poduszke głęboko wzdychając- jeśli znowu się spóźnię moją wychowawczynie zaleje krew-pomyślałam- chwileczke.. Coś mi tu nie pasuje.. No tak! Przecież są ferie ofiaro losu-szczerze czasem sama się zastanawiam co mi siedzi w tej głowie.
-No cóż skoro już się obudziłam to może wstanę i posprzątam...Hahah niezły żart oh jakaś ty zabawna Lil-wtedy poczułam jak sen znów mnie wzywa więc ułożyłam się wygodnie, przykryłam kołdrą po same uszy i zasnęłam. Tym razem nic mi się nie przyśniło. Obudziłam się o 10 jakoś specjalnie się nie wyspałam ale przywykłam do tego, nocny tryb życia ma swoje minusy. Po odbębnieniu codziennego przeciągania się leniwie wstałam, ubrałam kapcie i zeszłam na dół... Chwila to byłoby zbyt piękne. Cudowne, amerykańskie, dwupiętrowe domki jednorodzinne na Florydzie..ehh.. Nic z tych rzeczy. Niestety. Dziele swój pokój z osiemnastoletnim bratem taak.. Cudownie, na dodatek mieszkam w małym mieszkanku w szarym i zwyczajnym bloku. Oj przepraszam od czasu ocieplania jest pomarańczowy. No cóż życie to nie bajka, tak czy siak trzeba już wstać- pomyślałam poczym podeszłam do mojej szafki z ubraniami i wyciągnęłam najwygodniejsze dresy i jakąś bluzę. Nie zapowiadało się żebym gdziekolwiek dziś wychodziła. Wyszłam z pokoju i poczłapałam do łazienki.
-Wow, sama w domu. Jakaś nowość-wyjęczałam a zaraz potem wróciłam do pokoju po swój telefon, nie żebym była uzależniona od komórki natomiast od muzyki już tak. Puściłam swoją ulubioną playliste zespołu Black Veil Brides i weszłam pod prysznic. Wtedy poczułam ten przepiekny zapach.
-Mmm uwielbiam go! -ah zapach wanilii i maliny.. Tak to na pewno doda mi troche chęci do działania. Choć nawet nie wiem co mogłabym zrobić tego dnia. Gdy wyszłam już z łazienki stwierdziłam, że czas coś zjeść. A jedzenie to ulubiona część mojego życia. Podeszłam do stołu i zauważyłam niebieską kartkę z napisem:
"Pojechaliśmy do centrum na małe zakupy będziemy za godzinę".
-Okey nie spieszcie sie- zaśmiałam się pod nosem. Po śniadaniu usłyszałam dźwięk kluczy w drzwiach.
-yhym wrócili- i w tym momencie przypomniałam sobie o czym zapomniałam.
-Kurcze! Simba! Simba piesku chodź! Idziemy na spacer!- cudownie, biedny psiak no ale mógłby od czasu do czasu przypomnieć o sobie. Szybko ubrałam mu obrożę, wsunęłam nogi do butów ubrałam kurtkę.. no i drzwi sie otworzyły.
-Hej wam!- krzyknęłam wymuszając uśmiech.
-Cześć Lil. Jeszcze z nim nie byłaś?-zapytała moja mama.
-No, właśnie wychodzę- uśmiech chyba nie za bardzo mi się udał bo rodzice spojrzeli na mnie z pod byka. Ale na szczęście tylko machnęli ręką i pozwolili mi wyjść.
Szłam dość szybko dotrzymując kroku mojemu psu i muzyce która grała w słuchawkach. Nagle za sobą usłyszałam znajomy głos. Swoją drogą ktoś nieźle musiał się drzeć bo nie jestem zwolennieczką cichej muzyki. Odwróciłam się i zobaczyłam Czarka.
-Hej Lil!- krzyknął, był bardzo zdyszany widać, że musiał mnie gonić spory kawałek drogi.
-No Hej!- uśmiechnęłam się, tym razem szczerze. Lubię Czarka, jest bardzo przyjacielski i ma dobre poczucie humoru a do tego jest nieziemsko przystojny.
-Pamiętasz może o której był wyjazd na ten zimowy obóz?
-Chyba jeszcze nie pojechali biegnij może zdążysz- zachichotałam pod nosem.
-Wielkie dzięki klopsie!- dodał z ironią, jednak po chwili się uśmiechnął.
-To jak, masz zamiar tam jechać?
-Ah tak kurcze! Dzięki, do zobaczenia!- wykrzyczał w biegu.
-Pa- powiedziałam cicho, tak, że już nie usłyszał.
Wróciłam do domu i rozebrałam kurtkę.
-Chcesz naleśnika?- krzyknął mój tata z kuchni.
-Nie dzięki- odpowiedziałam i szybko poszłam do pokoju. Chciałoby się powiedzieć mojego pokoju ale niestety nie był tylko mój.
Reszta dnia zleciała dość szybko.
-No, panie i panowie. Pierwszy dzień ferii za nami.-pomyślałam po czym padłam na łóżko jak mucha.
Tej nocy miałm dziwny sen.. Ale tylko tyle pamiętam, że był dziwny może nawet troche straszny.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro