Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6: Nowa klientka podstępnego informatora

Przez drzwi wypadł widocznie wkurzony nastolatek z farbowanymi, brązowymi włosami koloru karmelu.

Gdyby nie refleks dziewczyny, zapewne miałaby z automatu złamany nos.

Zamiast tego, oboje byli zszokowani tak nagłym zajściem. Chłopak jednak po niedługiej chwili uśmiechnął się i zaczął flirtować z panią fotograf:

- Ach, cóż to za spotkanie, z tajemniczą pięknością?

- Ta "tajemnicza piękność" jest dla ciebie za stara, mój drogi.

- Wiek to tylko liczba.

- A więzienna cela to tylko pokój. Także wybacz, jednakże nie jestem zainteresowana osobami przed osiemnastką. Zamiast z tobą, wolałabym się spotkać z panem za tymi drzwiami.

Pokazała na drzwi, którymi dopiero co mogła dostać prosto w nos, uśmiechając się niewinnie.

- Cóż, widzę, że nie jest to mój dzień na zaloty. Jednakże gdybym był tobą, to trzymałbym się od tego tam...

- Z daleka. Owszem, wiem. Dostałam już ostrzeżenie dwa razy.

- Do trzech sztuka. Może po trzecim wreszcie się rozmyślisz.

- Niestety, ale jestem bardzo uparta, jak widzisz, panie... Nie znam imienia?

- Masaomi Kida, cudowna ślicznotko. A jakie ślicznotka posiada imię w takim razie?

Nadal nie wymyśliłam sobie dobrego pseudonimu... Ale nie mogę też wiecznie unikać pytania o swoje imię. Zwłaszcza że zaraz mam się spotkać z brookerem informacji, który zapewne będzie dociekać tej informacji i kto wie jakie informacje o mnie znajdzie... Szybko, myśl. Jesteś dobra w spontanie. Ah, wtedy gdy spotkałam Erikę i Walkera, wspominali jakieś japońskie imiona z anime. Jak to było... Chitoge? Shiina? To dwa imiona, potrzebuję jednego. Plus nazwiska.

- Rany, Kida, z kim ty tu tak głośno rozmawiasz? Jak mi zagadujesz potencjalnego klienta, by się zniechęcił, to... - zza drzwi wyłonił się brunet, Izaya Orihara. - Oh? A z kim mamy przyjemność? Pani jeszcze nie kojarzę.

- Hanazono Shiina - wypowiedziała nagle fotograf. To pierwsze co jej przyszło na myśl i w tym momencie mogła zaraz tego pożałować. Mimo wszystko, wolała podejmować przemyślane decyzje, a nie pierwsze lepsze co się nasunie na myśl.

- Japońskie? A uroda jak zza morza - zauważył słusznie brunet.

- Czyżby informator już próbował zdobyć jakieś informacje o mnie? Byłam pewna, że ludzie przychodzą tu PO informacje, a nie po to by stać się takową informacją.

Wtem Orihara zaczął się głośno śmiać. Kida z kolei cofnął się o krok, jedną rękę mając schowaną w kieszeni, zupełnie jakby był gotowy w każdej chwili wyciągnąć broń do obrony.

- Zapraszam panią w takim razie do środka - wypowiedział w końcu Izaya, odsuwając się nieco od ramy drzwi, mając jedną rękę w geście zapraszającym.

- Dziękuję. Także, um... Miło się z tobą rozmawiało, Kida-kun. I dziękuję za radę. Poradzę sobie.

Następnie weszła do środka, wprost w paszcze potwora. Sam potwór zaś zamknął za nimi drzwi, spoglądając jednak jeszcze na odchodne na Kidę. Masaomi zaś uznał, że miał być to dla niego znak, by już sobie lepiej poszedł.

♂♀

Izaya Orihara zmartwychwstał

[Shinichi Tsukumoya]: Chyba znajdziesz sobie dziewczynę.

[Izaya Orihara]: Dziewczynę? Nie przejmuję się takimi pierdołami życiowymi. Wystarczy mi moja miłość do ludzi.

[Shinichi Tsukumoya]: Ale ludzie tego nie odwzajemniają. Właściwie, jestem pewny, że praktycznie wszyscy cię nienawidzą.

[Izaya]: ...

[Shinichi Tsukumoya]: Nie bierz tak tego do siebie. Ja cię lubię. I jestem pewny, że ona też cię polubi. Ma specyficzny gust.

[Izaya Orihara]: A co z Namie? Już jedna pomoc domowa mi wystarczy.

[Shinichi Tsukumoya]: Pomoc domowa? Heh, oczywiście. Czego mógłbym się więcej spodziewać po Izayi Oriharze.

[Shinichi Tsukumoya]: Jednakże, jestem też przekonany, że Namie nienawidzi cię całym sercem. Żyje w końcu tylko dla brata.

[Izaya Orihara]: Nie przypominaj mi. To obrzydliwe.

[Izaya Orihara]: Ale wracając. Co z tą dziewczyną? Kim ona jest? Jak się nazywa?

[Shinichi Tsukumoya]: To ty tu jesteś informatorem. Ja jedynie ci podpowiadam.

[Izaya Orihara]: Nienawidzę, kiedy bawisz się ze mną w takie gierki...

Stwierdzono zgon Izayi Orihary.

[Shinichi Tsukumoya]: Ojoj, tym razem poszedł nieco wcześniej. Biedna dziewczyna, jej wścipstwo wreszcie ją zgubi.

♂♀

- Ja i bycie w związku? Dobre sobie.

Czarnowłosa kobieta imieniem Namie jedynie prychnęła pod nosem na te słowa. Nie powiedziałaby, że ją rozbawiły - w końcu, jedyne uczucie jakie ją interesuje jest miłość do jej ukochanego brata; jednakże nie mogła się także oprzeć myśli, że kimkolwiek był wspomniany przez jej pracodawcę, Izayę, "Shinichi" musiał być doprawdy ciekawym człowiekiem. W końcu, wyprowadzenie Izayi z równowagi wcale nie było takie proste. Nawet przy wszelkich walkach z Shizuo, brunet bez problemu zachowywał gardę i wręcz wyśmiewał swojego przeciwnika, zwinnie omijając wszelkie ciosy.

- Izaya! - rozległ się wtem krzyk. - Znowu to zrobiłeś!

- Robię wiele rzeczy o różnych porach, Kida. Musisz sprostować. Nawet tak genialny informator jak ja nie jest w stanie czytać ludziom w myślach.

- Nie udawaj, że nie wiesz, znowu przyszedłeś ją odwiedzić! Miałeś trzymać się od niej z daleka!

- Ją? Ach, masz na myśli Saki. Czyżbyś był zazdrosny o swoją dziewczynę? Powinna być ci lojalna. A zamiast tego jest mi posłuszna niczym marionetka na sznurkach.

- Ty...! Jeszcze za to zapłacisz, Izaya!

- Och, czyżbyś tym razem spieszył się do szkoły? A może znowu wagarujesz?

Nastolatek nie miał teraz siły na walkę. Znaczy, oczywiście, miał siłę na to, by wymierzyć komuś cios w twarz, ale wiedział także doskonale, że z Izayą nie miał szans. Na pewno nie w uczciwej walce. W sumie, w nieuczciwej pewnie też nie. Skoro Shizuo jeszcze go nie zabił, to tym bardziej zwykły nastolatek nie miał szans. Nie tym razem, nie teraz. Musiał się uspokoić. Dlatego też cała jego frustracja przelała się na drzwi, które omal nie trafiły kobiety, która dopiero co miała te drzwi otworzyć.

♂♀

- Więc? Czego moja potencjalna klientka sobie życzy? Informacji o kimś? Informacji o czymś? Legalnym, nielegalnym, wątpliwie moralnym? Zapewniam, że mam informacje o wszystkim - mężczyzna usiadł na swoim krześle za biurkiem, po czym zwrócił się do kobiety. - A jeśli takowych nie mam, zdobędę je. Oczywiście wszystko za opłatą.

Fotograf zamiast na rozmówcę, uwagę miała zwróconą na stół do kawy, na którym rozłożona była bardzo chaotyczna gra. Szachy, warcaby, shõgi, karty - wszystko na jednej szachownicy.

- Czy ta gra w ogóle ma sens?

- Gra? - mężczyzna spojrzał w kierunku, w którym zwrócona była kobieta. - Ach, ta gra... Domyślam się, że nie jest to informacja po którą przyszłaś.

- Nie, jednak powiedziałeś, że dysponujesz informacją o wszystkich i wszystkim. Chciałabym więc przetestować tę wiedzę. Także, czy rozumiesz zasady tej "gry", czy jednak wszystko jest chaotycznie rozstawione?

- Zdajesz sobie sprawę, że nie jest to informacja, którą będziesz w stanie potwierdzić? Nie przetestujesz tym moich kompetecji. Zamiast tego co byś powiedziała, gdybym...

- Odpowiedz na pytanie. Ja, jako potencjalna klientka, stwierdzę czy forma twojej odpowiedzi mi odpowiada.

- Hahaha! - Izaya zaśmiał się w niebogłosy, kręcąc się na krześle. - Za to właśnie kocham ludzi!

Zaczynam powoli rozumieć skąd wzięły się te wszystkie ostrzeżenia...

- Tak.

- Słucham?

- Odpowiedź na twoje pytanie.

- A wytłumaczysz mi te zasady?

- Tego już zrobić nie mogę.

- Mhm... - kobieta mimo wszystko podeszła do szachownicy i dokładnie jej się przyjrzała. Nic nie miało ładu i składu. - To może inaczej. Czy jest opcja, że mógłbyś właśnie teraz, w tej chwili, przesunąć jeden pionek według tych zasad?

Mężczyzna jedynie wstał ze swojego siedzenia, po czym bez słowa wybrał jeden z pionków i go przesunął na bok. Zanim jednak fotograf mogła to przeanalizować, mężczyzna niespodziewanie chwycił kolejny pionek - królową, która leżała na ziemi i postawił ją z dwoma innymi pionkami.

Fotograf dokładnie przypatrywała się szachownicy w milczeniu. Po chwili jednak spojrzała na drzwi, którymi nieco chwilę temu dostała. Następnie spojrzała na Izayę, który zdawał się obserwować każdy jej ruch.

- Czy jest w tym miejscu jeszcze jedna osoba? - spytała w końcu.

Niespodziewanie, informator uśmiechnął się na to pytanie.

- Namie! Mamy gościa! Chodź się przywitać!

Namie? Kolejna nowa postać...

Na zawołanie mężczyzny, z pomieszczenia obok wyszła kobieta w fartuszku z chochlą do zupy.

- Co to? Czyżby kolejna "marionetka"?

Marionetka? - Fotograf natychmiast się uaktywniła. - Czyżby to z nią rozmawiał przez telefon, gdy minęłam się z nim na ulicy?

- Namie Yagiri, moja sekretarka i pomoc domowa - mężczyzna zignorował kompletnie komentarz Namie i ją przedstawił. - Namie, to z kolei jest Hanazono Shiina. Nowa klientka.

-------------

Hej. Dawno się nie widzieliśmy. A naszła mnie nagle wena. Wiem, że miałam streścić poprzednie wydarzenia, ale szczerze kiedy to zapowiadałam, to myślałam, że przerwa będzie raczej... Krótsza niż to. Także aktualnie chyba już nawet nie ma sensu streszczać. Sama musiałam przeczytać ponownie co napisałam, bo zapomniałam xDDDD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro