Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3

- Dzięki za podwózkę. Pa - powiedziałam, wysiadając z auta.

- Cześć!

Zatrzasnęłam drzwi i ruszyłam do domu. Zapukałam do drzwi. Po chwili stanęła w nich jakaś kobieta.

- Dobry wieczór - odezwała się.

- Dobry wieczór. Chciałabym wejść do domu, bo tak się składa, że tu mieszkam.

- Przepraszam, ale nie rozumiem.

- Jestem dziewczyną Zayn'a.

- Co?! - kobieta odwróciła się - Kochanie!

- Kochanie?! - krzyknęłam - No to chyba Zayn działał na dwa fronty!

- Kotku, co się... - gdy mulat mnie zobaczył, stanął jak wmurowany.

- Możesz mi to wytłumaczyć?! - wrzasnęłam - Jak masz już nową, to daj mi chociaż wziąść kilka rzeczy! - weszłam do domu, lekko popychając kobietę.

Szybkim krokiem przeszłam przez przedpokój i wyjęłam z szafki swój telefon.

- Skarbie... To nie tak jak myślisz! - mruknął Zayn.

- Skarbie?! - pisnęła ta lala.

- Tak! - uśmiechnęłam się sztucznie - Najwyraźniej ktoś tutaj liczył na trójkącik!

- Diana, ja...

- Ty co?! Kogo zdradzałeś?! Mnie czy ją?! A wiesz co, pieprz się!

Wychodząc, spoliczkowałam go. Byłam tak wściekła, że nie obchodziło mnie to, że wzięłam tylko telefon. Wyszłam na dwór i szłam szybkim krokiem nawet nie patrząc gdzie. Szłam i szłam. Nie wiem ile czasu minęło. Wiedziałam tylko, że nie jestem już w Londynie i że Zayn to skończony dupek. Nagle się rozpadało. To nie był deszcz, tylko ulewa.

- Nie no, kurwa, zajebiście! - wyrzuciłam ręce w powietrze.

W głowie była tylko jedna myśl: on cię zostawił. Miałam w dupie, co będzie dalej. Załamał się mój cały świat. Rozkruszył w drobny mak. Nie wytrzymałam. Usiadłam na pierwszym lepszym kamieniu, zasłaniając sobie rękami twarz i rozpłakałam się jak dziecko. Ostatni raz płakałam, gdy miałam cztery lata!

- Diana?

Podniosłam wzrok i zobaczyłam Styles'a. Jeszcze tego idioty mi brakowało!

- Czego?! - warknęłam.

Nie czekałam na odpowiedź i wstałam. Zaczęłam iść dalej i dopiero teraz poczułam, jak mi jest zimno oraz jak bardzo moje ubrania są przemoczone. Zadrżałam na całym ciele. Złożyłam ręce na piersi i lekko się skuliłam. Nagle z piskiem opon stanęło przede mną auto. Wysiadł z niego lokowaty.

- Diana, daj spokój. Chce ci pomóc.

- Bo co?! Bo ci żal?! Nie potrzebuję kogoś, kto będzie myślał o mnie jak o bezdomnym kotku!

Miałam go ominąć, ale złapał mnie za ramię. Nie miałam już nawet sił, by się bronić. Obróciłam się w stronę loczka.

- Diana - spojrzał mi w oczy - Masz szansę nie trafić za kratki. Chodź i powiesz nam wszystko.

- Dla mnie nie ma już szansy - szepnęłam.

Spróbowałam się wyrwać, ale Styles tylko wzmocnił uścisk.

- Co się stało?

- Nic.

- Powiedz, nikomu nie wygadam, obiecuję.

- Zayn ma inną. Dzisiaj jak wróciłam do domu zastałam tam jakąś laskę. Nazwał ją "kochaniem" - pociągnęłam nosem - Kurwa, a ja go kochałam! Tak bardzo go kochałam!

Rozpłakałam się na dobre, wtulając w Harry'ego, nawet, jeśli był dla mnie tylko skurwielem. Po prostu nie potrafiłam myśleć racjonalnie. Przez chwilę nic nie zrobił, bo chyba był zaskoczony, ale w końcu odwzajemnił gest.

- Pada, chodź już do auta. Po za tym widzę, że jest ci zimno.

- Okey... - skinęłam delikatnie głową.

Loczek zaprowadził mnie do auta i zamknął drzwi, gdy usiadłam na miejscu. Już po kilku minutach byliśmy w drodze do jego domu. Ułożyłam się na fotelu i spojrzałam przez okno. Nigdy więcej nie chcę znać Zayn'a. On cię zostawił.

~~~

- Diana! Jesteśmy już na miejscu!

Przeciagnęłam się, odpinając pasy i wysiadłam z auta. Harry zaprowadził mnie do jego domu i gdy tylko weszliśmy, zobaczyłam Liam'a, Louis'a i Niall'a.

- Harry, co ty jej zrobiłeś, że tu przyjechała? - spytał Louis kpiąco.

- Lou, daj jej spokój - warknął Styles.

- Opowiesz nam o wszystkim? - w głosie Liam'a było słychać było troskę - W sensie o mafii.

Pociągnęłam nosem.

- O - okey...

- Najpierw się przebierzesz. Czekaj... - Harry poszedł na górę.

Spojrzałam na resztę, która się na mnie spojrzała. Wzruszyłam ramionami, pociągając nosem. Styles zbiegł ze schodów i podał mi rękę. Złapałam za nią i zielonooki pociągnął mnie po schodach. Zostałam zaprowadzona do sypialni, chyba jego, wnioskując po zdjęciach, które stały na półce. Podszedł do szafy i wyjął z niej ręcznik, bokserki i t - shirt. Zamknął szafę i podał mi rzeczy.

- Przebierz się. Trafisz do salonu?

- T - tak...

Wyszedł z pokoju, a ja szybko zdjęłam mokre ciuchy i wytarłam się ręcznikiem. Nie ukrywam, że niezbyt było mi to na rękę, ale z wymuszoną miną ubrałam ciuchy, raczej na pewno Harry'ego. Dopiero zakładając t - shirt zdałam sobie sprawę jaki on jest wielki! Bluzka sięgała mi aż do połowy ud! Jako tako wytarłam włosy i ułożyłam mokre ciuchy na ręczniku. Położyłam to wszystko na pierwszej lepszej szafce. Wyszłam z pokoju i ruszyłam niepewnym krokiem w stronę salonu. Zeszłam po schodach. Rozejrzałam się szybko po salonie i usiadłam na kanapie obok Harry'ego. Przykrył mnie kocem, a ja w zamian delikatnie się uśmiechnęłam w jego stronę. No drodzy państwo, czas na przesłuchanie!

- No więc, co chcecie wiedzieć? - przerwałam ciszę.

- Pierwsze co, to wszystkie bazy - Niall poprawił mapę na stole.

- Pierwsza jest w Londynie Pamiętacie może taki budynek, który nazywają czterdzieści sześć? Tam mamy pierwszą bazę - przejechałam palcem po mapie - Druga jest cztery kilometry na północ od Nowego Jorku. I ostania jest w Tokyo.

- Wiesz może, gdzie teraz będzie się kierował Zayn? - spytał Liam.

- Jak nie zostanie w Londynie, jedzie do Yorkshire.

- Podasz adres, na którym mieszka?

- Lookstreet 32.

- Świetnie.

- Radzę wam tam nie iść. Nasza mafia to cała sieć.

- Okey... Czyli nie jesteście jedyni?

- Jedyni jesteśmy, ale za to mamy bardzo dużo sojuszy.

- Cholera - Louis aż wstał.

- Pomogę wam, ale musicie mi zaufać.

- Z jakiej racji?! - wrzasnął Niall - Najpierw uciekasz, a później nagle wracasz i chcesz nam pomóc!

- Zayn ma mnie teraz w dupie! - krzyknęłam - Jak wróciłam miał już jakąś dziwkę na zastępstwo! On był dla mnie wszystkim! A teraz ja mam możliwość mu dopieprzenia! Zrozum mnie!

- Aha, to tylko dlatego wróciłaś! Chcesz się tylko odegrać, a później znowu uciekniesz!

- Nie wiem co dalej! Nawet nie wzięłam swoich rzeczy! Nie mam nic! Chyba tylko telefon, o ile przetrwał ulewę! - zasłoniłam dłońmi twarz.

Rozpłakałam się. Jestem w czarnej dupie. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, w jakiej fatalnej jestem sytacji. Boże, jaka ja jestem głupia! Przecież nic nie mam! Zostałam sama z niczym!

- Jak to?

- P - po prostu... - łkałam - Byłam t - tak wściekła, że n - nawet z - zapomniałam, aby wziąć c - cokolwiek...

*Harry*

Popatrzyliśmy z chłopakami po sobie. Pierwszy raz od bardzo dawna nie wiedziałem co zrobić. Przysunąłem się bliżej Diany i przytuliłem ją. Diana... Piękne imię. Nagle Liam odchrząknął.
Wyprostowałem się.

- Możemy porozmawiać? - zapytał.

- Tak, jasne.

Wstałem z kanapy i razem z Liam'em przeszliśmy do hallu.

- Myślisz, że mówi prawdę?

- Liam, ja... Nie wiem, ale mam wrażenie, że tak. Jak ją znalazłem płakała na kamieniu, a do tego była wściekła. Myślę, że nie szłaby w taką ulewę tylko po to, aby nas oszukać. Po za tym skąd miałaby wiedzieć, że będę jechał akurat tamtendy?

- Okey, może i masz rację, ale uważaj mimo wszystko. Co masz zamiar z nią zrobić?

- Na razie może zostać u mnie. Kupię jej jakieś ciuchy i inne babskie pierdoły.

- Niech ci będzie... - westchnął - Ale uważaj!

- Dobra, dobra... Nie jestem małym dzieckiem!

Wróciliśmy do towarzystwa i usiedliśmy z Liam'em na miejsca. W powietrzu czuć było gęstą atmosferę. Postanowiłem przerwać ciszę.

- Diana, jak możemy dorwać Zayna?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro