Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Tylko jest jeden warunek.

Wszyscy patrzeli na mnie jak na ducha po czym w końcu się skapnęłam o co im chodzi szybko zakryłam rękawy i zaczęłam płakać.

-Japierdole...
-Hailie.. Dlaczego..?- zapytał mnie Leo po czym poczułam jego rękę na moim policzku i zauważyłam jego łzy.
-Co się u ciebie dzieję, że tak się skrzywdziłaś..?
-Ja...
-Hailie przepraszam...- powiedział Leo po czym wstał i gdzieś się skierował a ja zaczęłam bardziej płakać.
-L-Leo gdzie idziesz..?
-Leo? Gdzie ty tak zapierdalasz?! Hailie cię potrzebuję.
-Idę załatwić coś, nie mogę patrzeć na Hailie i na to jak się krzywdzi przez tych idiotów to jest kurwa przegięcie!
-L-Leo proszę n-nie idź...
-Kurwa... Hailie chcesz iść do domu.?
-Leo proszę!- wstałam i zaczęłam za nim biec krzycząc aby się zatrzymał- Proszę cię... Zatrzymaj się..
-No co tak stoisz? Idziemy za nimi.
-Muszę zadzwonić do Shane'a wiesz jak bardzo mi zależy na nim tak jak tobie na Dylanie wiesz? A jeżeli Leo coś odwali to mogę się z nim pożegnać...
-Dobra sorki.

Gabriel z Kamilem zaczęli za mną biec a ja za Leo było mi smutno ale musiałam go powstrzymać. Kiedy Leo był blisko willi Monetów byłam blisko niego po czym zauważyłam, że Shane ze zmartwieniem w sumie tak jak reszta braci wyszła z domu bo usłyszeli mój krzyk. Leo stanął patrząc na braci i był bardzo wściekły podchodząc do niego miałam pełno łez w oczach i wiedziałam, że będę mieć przechlapane u rodzeństwa ale innego wyjścia nie widziałam.

-Przepraszam was- wyszeptałam do siebie po czym pocałowałam Leo.
-Japierdole kurwa!- wydarł się Dylan.
-Zamknij się Dylan.
-Ale kurwa!
-Zamknij się powiedział Shane tak?
-Przepraszam cię Hailie- wyszeptał mi Leo do ucha i mnie z łzami w oczach przytulił- nie chciałem patrzeć jak krzywdzisz się przez nich.
-Rozumiem tylko, że... Ja nie chciałam tego, żeby to się tak skończyło.
-Przepraszam...- staliśmy tak wtuleni w siebie aż ten piękny moment przerwał Vincent.
-Hailie.
-Tak wiem przepraszam już idę do pokoju- wyciągnęłam telefon- masz...- głowę spuściłam na dół i zaczęłam iść do domu przy progu drzwi Vincent znowu się odezwał.
-Hailie nie o to chodzi wróć tu.
-Hm..?- podeszłam po czym mój najstarszy brat oddał mi telefon.
-Słuchaj widzę, że bardzo wam na sobie zależy i ciężko mi to powiedzieć ale Hailie Monet- Vincent westchnął a mi bardziej zabiło serce- chcę abyś była szczęśliwa dlatego pozwalam ci na to abyś wychodziła z Leo bez ochroniarza i spotykała się z nim.
-Jezu Vincent dziękuję!- wykrzyczałam, podbiegłam do Vincenta i go przytuliłam.
-Tylko jest jeden warunek.
-Mhm?
-Tylko bardziej ten warunek jest do Leo.
-Słucham?
-Masz pilnować Hailie jak jej się coś stanie to nie ręczę za siebie ani za braci.
-No dobrze dziękujemy.
-Możemy porozmawiać Hailie?- zapytał mnie Shane.
-Mhm- podeszłam do niego a on mnie zaciągnął do domu- Ej co ty robisz!?
-Przepraszam..
-Co jest?
-Potrzebuje twojej pomocy.
-W czym?
-Kamil...
-No?
-Gabryś mi napisał, że Kamil się zgubił i powiedział, że on nie da rady tak dłużej...
-Co?!
-Pomożesz?
-Ale jak się zgubił przecież był z nami!? I jak nie da rady?! Shane kurwa....
-Ja nie wiem co mam zrobić- widziałam, że Shane ma łzy w oczach.
-Dobra nie płacz nie wiem czemu aż tak ci zależy. Ty? On ci się podoba..?
-To jest mój najlepszy przyjaciel dlatego się martwię..
-Taaa podoba ci się dobra chodź jedziemy.
-Ale gdzie...? My nie wiemy gdzie on jest.
-Ja mogę wiedzieć- wyszliśmy z domu i podeszłam do Leo i powiedziałam mu na ucho o co chodzi.
-Dobrze to my musimy iść już- Leo pożegnał się i skierowaliśmy się do auta Shane'a.
-Shane dasz radę prowadzić?- zapytałam bo widziałam, że kiepsko wygląda.
-Tak dam radę spokojnie.
-Shane daj te kluczyki i siadaj na tyły.
-Hm?
-Shane widzę, że kiepsko z tobą więc ja poprowadzę, mogę?- zapytał Leo po czym Shane oddał mu kluczyki.
-No dobra masz...
-Siadaj Shane i jedziemy.
-Ale gdzie..?
-Leo pamiętasz ten taki stary dom? Na skraju uliczki?
-Tak a co?
-To jedź tam.
-Bedzię tam?
-Mam taką nadzieję- dostałam wiadomośćpo czym ją otworzyłam była to głosówka- dostałam od Kamila głosówkę.
-Odpalaj ją proszę..!
-Spokojnie Shane- włączyłam głosówkę.
-"Hailie było mi miło ciebie poznać, Gabriela, Shane'a i całą twoją rodzinę czy przyjaciół. Cieszę się, że byłaś ze mną pomimo mojego wkurzającego zachowania i, że dalej jesteś cieszę się twoim szczęściem z Leo i tym jak twoi bracia się tobą zajmują jeżeli czegoś potrzebujesz. Ja.. No ciężko jest u mnie chociaż tego nie widać, cieszę się, że z Shan'em miałem taką przyjaźń i chciałem... Aby to było coś więcej ale straciłem dzisiaj, przed chwilą w sumie moją mamę i tatę w wypadku, siostra leży w stanie krytycznym w szpitalu a brata nie znaleźli nie wiem gdzie on może być i oni też nie wiedzą, jest mi ciężko ja... Nie dam rady bez nich było moim największym wsparciem w moim problemach i w moich uczuciach co do Shane'a... I dlatego chcę wam jeszcze raz mega podziękować za ten czas, który spędziliśmy razem... I chcę się pożegnać... Kocham was..."
-N-Nie.... Nie.. Proszę nie....- Shane się rozpłakał trzymając się za głowę.
-Leo przyspiesz! Może być za późno za chwilę nie wiem jedź skrutami kurwa tylko szybko! Japierdole...- zaczęłam płakać.
-Kurwa jak będzie za późno... Niee on nie może umrzeć kurwa... Kurwa no!- Leo walnął ręką w kierownicę i zauważyłam, że ma kilka łez w oczach, które od razu starł.

------------------------------------------------------------------

Słowa: 886

Powracam trochę już!! ✨✌🏻✨
Miłego dnia misie moje kolorowe 😘❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro