Prolog: Melissa
Złapałam za przytulankę w kształcie królika z przerośniętymi uszami, po czym rzuciłam ją na łóżko. Powoli podeszłam, odkryłam pościel i się wspięłam na nie. Gdy się odwróciłam, dostrzegłam w wejściu tatę, który przyglądał mi się z szerokim uśmiechem. Zbliżył się. Nakrył mnie kołdrą i pogłaskał po głowie. Wygięłam bardziej kąciki ust, a przy tym wyjęłam spod pleców maskotkę.
— Nakarmiłaś potwora spod łóżka? — dopytał żartobliwie.
Przytaknęłam.
Położyłam się wygodnie, przytuliłam do Aurory. Spojrzałam na tatę, gdy wyciągnął dłoń do wyłącznika lampki. Zatrzymał się, kiedy mruknęłam cicho.
— O co chodzi? — spytał spokojnie.
— Zostawisz zapalone światło?
Tata ponownie pogłaskał mnie po głowie, po czym dał mi całusa w czoło. Wstał i ruszył do drzwi, przy których wcisnął przełącznik. Żyrandol zgasł. Gdy drzwi się zamknęły, rozejrzałam się po pomieszczeniu, bardziej nakryłam plecy, przesunęłam się na środek i zamknęłam oczy.
Rano obudziły mnie dziwne dźwięki. Słyszałam szum poruszanych przez wiatr liści. Do nozdrzy dostawał się zapach nieco mokrego runa leśnego. Do tego dochodził śpiew ptaków.
Uchyliłam powieki, by się zorientować, że nie znajdowałam się w łóżku. Nie w domu, lecz na łonie natury, którym okazał się pobliski las. Rozejrzałam się w poszukiwaniu jakiegoś punktu zaczepienia, jednak wybił mnie hałas łamanej gałązki. Zza gęstwiny choinek wyszedł tata.
— Melissa! — rzucił z ulgą, podbiegając. Uściskał mnie, jakby coś zagrażało mojemu życiu. — Coś ty sobie myślała, wychodząc z domu? Wiesz, jak się o ciebie martwiliśmy?
— Czemu jesteśmy w lesie? — spytałam zakłopotana.
— Co?
— Kładłam się do łóżka. Czemu jesteśmy w lesie?
Tata uchylił szerzej oczy.
— Nie wiesz... Jak się tu znalazłaś?
Zaprzeczyłam ruchem głowy, co wyraźnie go zaniepokoiło.
— Melissa! — krzyknęła z ulgą mama, która także do mnie dobiegła, gdy wyszła zza gęstwiny drzew.
— Rose... — zaczął tata, kiedy mama ocierała mi twarz z ziemi.
Mama spojrzała na niego.
— Mamy problem...
Słowem wstępu: mam nadzieję, że zaciekawiłam.
Koniecznie dajce znać.
Wiem, chwilowo krótko, ale spokojnie.
To jedynie prolog.
Dalej jest nieco dłużej.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro