8. Maszyna do świń
Już trzeci wieczór siedzieliśmy nad księgami których jak na złość nie chciało ubywać. I nie znaleźliśmy nic. Gdyby nie ten głupi pakt pomyślał bym że nawet nie próbuje znaleźć odpowiedzi. Odłożyłem księgę na stos już przeczytanych po czym sam oparłem się wygodnie na kanapie. Od niechcenia spojrzałam na pusty fotel na którym wcześniej siedziała Lau. Tak po prostu wstała i wyszła. Niby nie musi mi się tłumaczyć ale kurwa fajnie by było wiedzieć gdzie się wybiera.
- Masakra ... - zamknąłem oczy.
Stuk. Drgnąłem momentalnie otwierając oczy. Przede mną stał kubek z parującą kawą. Przeniosłem wzrok na demonice która po chwili położyła na stole szklaną miskę z kruchymi ciastkami.
- Czy ty zrobiłaś nam kawę? - uniosłem brew nie wierząc w to co widzę. Kurwa, chce mnie otruć.
- Jak ci się nie podoba, to sama ją wypije. - usiadła na fotelu przerzucając nogi przez podłokietnik. Otworzyła jedną z ksiąg opierając ją o nogi po czym wzięła kubek z kawą upijając łyk. - Po prostu zgłodniałam i stwierdziłam że tobie też coś przyniosę. - z za jej pleców wysunął się cienki cień który chwycił jedno z ciastek i wrócił do swojej właścicielki która odrazu zjadła zdobycz. A dupa rośnie, przemkneło mi przez myśl.
Pokręciłem głową śmiejąc się. To aż straszne jak bardzo takie zachowanie jej pasuje. Chwyciłem kubek.
- Nie słodziłam. - rzuciła nawet na mnie nie patrząc.
- I bardzo dobrze. - upiłem parę łyków rozkoszując się gorzkim smakiem napoju. Nie cierpię słodkiej kawy. To zbrodnia przeciwko prawdziwemu smakowi napoju.
Przerzuciłem stronę. Po raz kolejny zaczynając śledzić tekst w poszukiwaniu pasującego opisu. Mimowolnie mój wzrok spoczął na drobnym dopisku "Maszyna do świń". Sam opis potwora po części pasował do tego, którego szukam. Był też krótki opis maszyny. Nic innego jak system haków i innych przekładni. Nie znam się, jednak skoro została tu opisana, musiała być niebezpieczna.
-Może to ten ? - demonica drgneła po czym wstała i sama spojrzała na tekst.
- To nie to... - wróciła na swoje miejsce.
- Jak to ? Praktycznie wszystko pasuje. - znowu przeniosłem wzrok na tekst który w skrócie opisywał ową maszynę. - Może stoi za tym wszystkim ta maszyna.
- To niemożliwe. - demonica uśmiechnęła się wrednie. - Maszyna nie istnieje już od ponad stu lat a te stwory zostały stworzone specjalnie na jej potrzeby. Może opis pasuje lecz nie były zlepkiem różnych ciał. Do ich stworzenia zostało użyte spasione ciało świni, przerobione tak że była w stanie chodzić na dwóch nogach.
- Skąd to wiesz? W księdze nic o tym nie ma ... - otworzyłem szerzej oczy.
- Bo ta maszyna mieściła się w lochach tego psychiatryka. Niestety została rozebrana i obecnie istnieją tylko nieliczne jej części.
- A te stwory ? Nadal istnieją? - zmrużyłem oczy uważnie ją obserwując. Takie coś? Tutaj? Po co? - Czemu ta maszyna miała służyć?
- Zadajesz strasznie dużo pytań, wiesz ? - ziewneła sięgając po kawę. - Gdyby istniała nie wspomniała bym o niej ani słowem. Ale teraz jest bezużyteczna więc co mi szkodzi. - upiła łyk przenosząc na mnie wzrok. - wiesz co oznacza nazwa "Maszyna do świń" ? Albo raczej czym były te świnie?
- Nie....
- To troszkę taki czarny humor. "Maszyna do świń" była niczym innym jak maszyną do zabijania ludzi. - zatrzymałem się w połowie drogi po kubek. Zdaje sobie sprawę że demony zajmują się głównie zabijaniem ludzi i to normalne, jednak sposób w jaki o tym mówi przyprawia mnie o dreszcze. - Ludzie zostali uznani za świnie, nic nie znaczące mięso. A żeby dodać temu wszystkiemu humoru potwory zostały stworzone z ciał świń, żeby pokazać że są lepsze niż oni. - uśmiechnęła się - Ludzie byli przez nie atakowani na ulicach i zaciągani do psychiatryka, gdzie swój żywot kończyli zawieszeni na rzeźnickich hakach. Później zostawali użyci jako materiał do tworzenia potworów czy demonów. - przeniosła wzrok na trzymaną na swoich kolanach księgę, stukając o jej boki długimi czarnymi pazurami. - Pytałeś czy dalej istnieją. Nie mam pojęcia... Lochy zostały zamknięte a ja nie mam do nich dostępu.
Powoli analizowałem każda jej słowo. Nie wydawało się by kłamała. W sumie nie miała po co. Skoro maszyna naprawdę nie istniała, nie miała nic do stracenia. Jednak jedna rzecz mnie zastanawia. Zauważyłem że wszystkie demony w tym chorym miejscu są jej podporządkowane, Magnus także wspomniał że ten teren należy do niej. Więc jakim sposobem nie ma dostępu do lochów? Czy jest jeszcze miejsce do którego nie może wejść?
Zamknąłem księgę zwracając tym uwagę Lau. Odłożyłem ją na stos po czym wstałam.
- Starczy na dziś.... Nie znajdziemy tego. - od niechcenia podniosłam kolejną księgę z której wypadła kartka.
- Rozumiem że chcesz złamać pakt ? - uśmiechnęła się mrocznie.
- Nie... Ale w takim tempie nic nie znajdziemy. - schyliłem się po kartkę.
Od niechcenia obruciłem ją w ręce. Był na niej przekrój czaszki i dziwny opis w języku demonów którego nie rozumiałem. Po prawej jednak był dopisek po łacinie "Nie nadaje się do testów ".
- Co tam masz ? - Lau odłożyła swoją księgę wstając i zabierając mi kartkę. Przesunęła wzrokiem po tekście a jej skóra zaczęła przybierać odcień włosów. Zrobiła się bardziej blada niż normalnie. - Hide .... Chyba znalazłeś to czego szukaliśmy... A skoro to jest to ... - Zgniotła kartkę. - Muszę coś sprawdzić...
Prawie biegiem ruszyła do drzwi. Zanim zdąrzyłem zareagować ona zdąrzyła wybiec z pomieszczenia. Nie wiem co bardziej mnie zszokowało, to że przez przypadek znalazłam odpowiedź czy to że użyła zdrobnienia mojego imienia.
- Lau! Ej czekaj !
Ruszyłem za nią praktycznie skacząc po schodach. Dogoniłem ja gdy była przy swojej pracowni, lecz zamiast skręcić do niej pobiegła prosto.
- Lau! - złapałam jej ramię zmuszając ją by się zatrzymała i spojrzała na mnie. - Co musisz sprawdzić?! Co się dzieje?!
- Nie ważne. Siedź tu i nigdzie się nie ruszaj! - warkneła wyrywając się. Podeszła do metalowych drzwi na końcu korytarza.
- Idę z Tobą czy ci się to podoba czy nie! - sam warknąłem zbliżając się do niej. Rozległ się trzask otwieranych stalowych zamków po czym drzwi ustąpiły. Lau jednak ich nie otwarła. Spojrzała na mnie przez ramię warcząc. - Nie zmienię zdania. Tak więc prowadź... - pasożycie, dodałem w myślach.
- Jesteś strasznie uparty .... dobra. Ale pod żadnym pozorem nie przekraczaj lini na ziemi. Jasne?!
Kiwnąłem potwierdzająco. Demonica otwarła drzwi. Pierwsze co mnie uderzyło to straszny odur rozkładu. Zasłoniłem nos i usta rękawem koszulki, czując jak żołądek chce się ewakuować. Pomieszczenie stanowiło długi korytarz z celami po obu stronach. Na ziemi tak jak wspomniała dziewczyna były wyznaczone białe linie pokryte gdzieniegdzie zaschniętą krwią i resztkami trupów. Demonica ruszyła pewnym krokiem przez korytarz. Gdy tylko mijała cele ich lokatorzy wyciagali pazury, ręce czy inne kończyny przez kraty by tylko ją złapać. Podeszła do znajdujących się na końcu metalowych drzwi majstrując przy zamku.
- Strach Cię obleciał!? - zaśmiała się a ja teraz spostrzegłem że nie ruszyłem się o krok.
- Chciała byś... - ruszyłem przez korytarz nawet nie spoglądając na lokatorów cel. Skupiłem się na tym by nie przekroczyć lini, co łatwe nie było bo powierzchnia była węższa niż na początku się wydawało.
Gdy dotarłem do demonicy ta otwarła przejścia do kolejnego korytarza. Tutaj cele były przeszklone. Po lewej stronie stały trzy otwarte cele, do których podeszła Lau. Ruszyłem za nią do tej znajdującej się na środku. Była w opłakanym stanie. Ściany po prawej i lewej stronie były przedrapane prawie na wylot, co tlumaczyło dlaczego te obok były puste. Wszędzie było pełno zaschnietej krwi. Demonica podeszła do jednej ze ścian dotykając miejsca w którym była wydrapana.
- Kurwa ....
- Co się stało? - uniosłem brew.
- Już wiem co zabija ludzi. Muszę poszukać jednej rzeczy. - ruszyła do drzwi chcąc mnie wyminąć lecz szybko zatrzasnąłem szklane drzwi celi. - Hide ... - warkneła wbijając we mnie wściekłe spojrzenie.
- Gadaj co wiesz. - uraczyłem ją tym samym spojrzeniem. Koniec bycia miłym.
- Nie potrzebuje drzwi by się z tąd wydostać, więc daj sobie spokój. - jej ciało powoli zaczęło zmieniać kolor na czarny. Chciała zmienić się w cień i uciec, jak zawsze to robiła.
- Nie pozwalam Ci. Masz powiedzieć wszystko co wiesz, to rozkaz. Musisz go spełnić.
- Skąd...? - jej ciało znowu przybrało normalny kolor. Gdyby mogła to prawdopodobnie już by się na mnie rzuciła. W jej oczach było widać czystą furie, a ja miałam z tego ogromną satysfakcję.
- Twój przyjaciel powiedział mi do czego mam prawo gdy jesteśmy połączeni paktem. - na mojej twarzy zagościł wredny uśmiech. - A jednym z nich jest możliwość rozkazania ci zdradzenia informacji która dotyczą właśnie naszej umowy.
- Zajebie go ... - warkneła wbijając wzrok w ziemię. Wygrałem.
- Słucham. Czym to miejsce jest i czym jest ten stwór? - Nie spuszczałem jej z oczu.
- Jak widzisz to strefa więzienia. - wycedziła przez zęby krzyżując ręce na piersi. - Są tu zamknięte najniebezpieczniejsze eksperymenty.
- Ty je stworzyłaś? - pokreciła przecząco głową - Więc kto?
- Ktoś kogo nie chciał byś poznać. - rzuciła wymownie. Kurwa nie da wyciągnąć z siebie informacji.
- W takim razie kim jest ten potwór?
Demonica drgneła wbijając wzrok w najbardziej zniszczoną ścianę po swojej prawej stronie...
Pam Pam Pam.... C.D.N. w przyszłym tygodniu. Nie ma to jak Polsat.
Co tu dużo mówić zaczynamy bardziej wciągający moment, oprócz mrocznego klimatu nie zabraknie też humoru.... jak uda mi się bardzo ładnie napisać pewną scenę. Ale to w kolejnych rozdziałach.
Zapraszam do komentowania i wyrażania swoich opinii!!!!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro