Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4. Tajemnicza śmierć

Podparłem głowę na ręce obserwując ze znudzeniem stertę książek przede mną. Dostałem kategoryczny zakaz trenowania... przynajmniej dzisiaj, dlatego siedziałem w bibliotece szukając informacji na temat tej demonicy. Jak by to jeszcze było takie proste. Nie wiem jak Alec potrafi godzinami siedzieć w książkach i od tego nie wariuje. 
Jak na razie udało mi się ustalić że białowłosa prawdopodobnie kiedyś musiała być nocną łowczynią. Bardzo prawdopodobne że sprzedała duszę. Ale czy w tedy runy nie powinny zniknąć? Wydałem z siebie głośne warkniecie. Sam już nie wiem czy bardziej chce ją zabić czy poznać kim jest. Przez ten incydent z sztyletem nie mogę przestać o niej myśleć! Zaraz oszaleje! A słowa Magnusa wcale mi w tym nie pomagają...

- Nic nikomu nie mów...
- Słucham? - spojrzałam zszokowany na mężczyznę kierującego się w stronę drzwi.
- Po prostu gdyby ktoś pytał powiedz że to ja Cię wyleczyłem. - czarownik przeczesał włosy rozsypując wokół siebie brokat. - Inaczej nie tylko ty będziesz miał problemy ...

Pytanie, kogo miał na myśli? Może siebie albo Aleca? Są parą więc mógł by mieć przez to problemy. Ale co jeśli mówił o tym demonie? Jak ona miała... Lau ? Chyba tak.
Wziąłem grubą oprawioną w brązową skórę księgę, był to rejestr nocnych łowców. Jeśli była kiedyś nefilim to powinna znajdować się właśnie tu. Przekartkowałem kilka razy księgę. Oprócz paru wykreślonych nazwisk nie było tu nic. NIC ! Jak by wogóle nie istniała.
Złapałem kolejną księgę, ta była oprawiona w czarny atłas lecz była bardziej zniszczona niż reszta. Mówiła o demonach i ich zachowaniu. Moją uwagę przykuł roździał o paktach. Na swój sposób było to ciekawe. Praktycznie każdy mógł zawrzeć pakt z demonem, czy to przez podpisanie cyrografu czy zwykłe złapanie za rękę. W większości przypadków była to wymiana przusługi za przysługę ale zdarzały się także pakty za duszę. Jednak demon nie mógł zarządać wyższej ceny niż była warta przysługa.
Jeśli kiedyś była nefilim i sprzedała duszę... To co musiało ją do tego skłonić? Zemsta ? A może coś innego?
Pokręciłem głową chcąc choć na chwilę odgonić myśli. Nie powinna mnie wogóle interesować! Jest tylko demonem którego trzeba zabić !
W pomieszczeniu rozległ się dźwięk skrzypiących drzwi. Po chwili do pomieszczenia wszedł Alec rozgladając się. Jego wzrok spoczął na mnie a później na stercie książek.
- Czyżbyś czytał? Brak treningu chyba ci nie służy. - podszedł do stolika podnosząc jedną z książek, oglądając ją. - "Natura demonów " ? - przeczytał tytuł krwisto czerwonej księgi.
- Doszedłem do wniosku że było by dobrze poznać lepiej naszego wroga. Skoro nie mogę ćwiczyć praktyki to poćwiczę teorię. - rzuciłem beznamietnie. Przecież nie musi znać prawdziwego powodu. A tym bardziej wiedzieć że uciekł mi demon ... DRUGI RAZ ! Zacisnąłem pięści na materiale spodni. - Już skończyliście trening?
- Nie, ale wzywa nas moja matka. - odłożył księgę na swoje miejsce. Jego wyraz twarzy praktycznie odrazu zrobił się chłodny. - Chodź... Nie chce słuchać kazania ma temat spóźnienia.
Ruszył do drzwi nie czekając na mnie. Z cichym westchnieniem podniosłem się i ruszyłem za nami na wyższe piętro gdzie znajdował się gabinet szefa Instytutu.
Alec nigdy nie miał dobrego kontaktu z rodzicami. Wymagali od niego perfekcji. Nawet gdy robił wszystko tak jak chcieli, zawsze coś im nie pasowało. Od kiedy się tutaj przeniosłem traktowali mnie o wiele lepiej niż jego. Może dlatego nigdy jakoś specjalnie się nie lubiliśmy? Nigdy nie trenował w tym samym momencie co ja, zawsze starał się mnie unikać i rozmawiać tylko w tedy gdy to konieczne. Osobiście nic do niego nie mam ale z tego co powiedziała mi kiedyś Izy, ich rodzice często porównywali go do mnie i nie podobało im się że nie jest taki sam. Według mnie to zwykła głupota. Co prawda nie mogę zaprzeczyć że jestem jednym z najlepszych łowców ale nie jestem tak dobrym strategiem jak on. No i nie potrafię strzelać z łuku... jakoś nigdy mnie do niego nie ciągło i nie mam do tego talentu.
Zatrzymaliśmy się pod drzwiam gdzie stał już Jack, Izy i Clary. Alec zapukał a gdy tylko dostaliśmy pozwolenie weszliśmy do środka. Pomieszczenie było średniej wielkości utrzymane w ziemistych barwach, wypełnione półkami z książkami i szafkami na akta czy inne dokumenty ważne dla Clave. Na przeciwko wejścia stało machoniowe biurko a za nim siedziała kobieta, Maryse Lightwood szefowa Instytutu. Była to kobieta po czterdziestce o kruczo czarnych włosach spiętych w wysoki kucyk sięgający do łopatek i błękitnych oczach. Ubrana w czarną sukienkę patrzyła na nas surowym wzrokiem.
- Dobrze że już jesteście. - wzięła list z biurka przyglądając mu się.
- Coś się stało matko? - ton Aleca był bardzo oficjalny.
- Tak. - wbiła spojrzenie w syna - Dostaliśmy informację o demonicznej aktywności w okolicy rzeki. Podobno zostało zamordowanych kilka osób. Chce byście to sprawdzili. Byle szybko. - odłożyła list głośno wzdychając. - Jeśli policja się o tym dowie, zniszczą wszystkie ślady.

Po dwudziestu minutach byliśmy już na miejscu. Ubrani w stroje bojowe oraz z nałożonymi odpowiednimi runami by żaden przyziemny nas nie zauważył.  Znajdowaliśmy się obok jednego z najbardziej obleganych mostów, aż dziwne że jeszcze nikt nic nie zauważył. Ostrożnie zeszliśmy z wzgórza do przejścia pod most. Podobno to właśnie tutaj znajdowały się ciała.
Wyciągnąłem z kurtki magiczny kamień unosząc go nad sobą. Rozbłysł oświetlając teren wokół nas. Już na pierwszy rzut oka było widać krew na ziemi jak i na ścianach. Chcieli uciec ale nie byli w stanie. Ruszyłem przed siebie w wolnej dłoni trzymając sztylet. Niby było czuć delikatny zapach siarki świadczący o tym że demon już dawno się z tąd ulotnił, ale nigdy nie wiadomo.
- Hide ! - odwróciłem się w stronę Jacka idącego po drugiej stronie tunelu. - Spójrz!
Blądyn skierował światło kamienia na wodę płynącą między nami. Znajdowały się w niej części ludzkich ciał. Każde z nich było porozcinane na kilka części jednym i pewnym ruchem. Zniesmaczony odsunąłem się uderzając o coś butem. Skierowałem na to światło. Było to nic innego jak fragment ... czegoś, sam nie wiem. Przypominało to szczękę ale było pozbawione kości.
- Nie wygląda na ludzkie. - Alec ukląkł przy tym wyciągając foliowy worek. - Zabiorę to do analizy. Może dowiemy się co to jest i czy ma to jakiś związek.
- To wszystko jest jakieś dziwne ... demony powinny być mniej aktywne w dzień a któryś zabił pięć osób. - ruszyłem dalej znajdując coraz to nowe części ludzkich ciał. Jako nefilim byliśmy przyzwyczajeni do śmierci, umieraliśmy młodo ale mimo to ten widok powodował u mnie wstręt.
- Może zegarek mu się zespół? - rzucił Jack śmiejąc się pod nosem. - Ała ! Clary nie bij mnie !
- To nie żartuj ! Zginęło pięć osób, twoje żarty są nie na miejscu ... przepraszam ale muszę z tąd wyjść - tunel wypełnił dźwięk szybkich kroków które po chwili ucichły.
- Chyba już widzieliśmy wystarczająco... wracamy.
Alec ruszył do wyjścia a my zaraz za nim. Jednak nie mogłem oprzeć się wrażeniu że jestem obserwowany.

Minął tydzień a my nadal byliśmy w punkcie wyjścia. Ludzie ginęli każdego dnia a my nie byliśmy w stanie nic zrobić. Gdy tylko ruszaliśmy po prostu znikał. Zaczeliśmy nawet prowadzić dzienne patrole, również na marne. Atakował tam gdzie nie byliśmy się w stanie szybko dostać. Po kilku dniach zaczął zabijać nie tylko w dzień ale i w nocy.  Przyziemni szybko dowiedzieli się o morderstwach, jednak dla nich był to człowiek którego nazwali drugim Kubą Rozpruwaczem. I tu też narodziło się kilka teorii. Jedni uważali że to jakiś psychol chcący pokazać rozpruwacza w bardziej mrocznej formie a inni że to jakiś szatanista składający ofiary dla demonów. Jacy ludzie potrafią być głupi...
Niestety to był ten moment gdzie my nefilim musieliśmy schować swoją dumę i poprosić podziemnych których obowiązywało porozumienie o pomoc. Wiadomo że w podziemiu informacje rozchodziły się bardzo szybko a oni wiedzieli najwięcej.  Niestety w tej sprawie wiedzieli tyle co i my.
Zamknąłem oczy leżąc w chłodnej pościeli, wsłuchując się w nocne odgłosy Instytutu. Może to dziwne ale chciałem zapytać o tą sprawę jedną osobę, również tajemniczą jak to. I chyba nawet wiem gdzie się udam. Najpierw spytam a później zabije ... trzeci raz mi nie ucieknie.

Rozdział kurtki ale myślę że wystarczający :) Zastanawiam się czy rozdziały będą pojawiać się regularnie w środę lub czwartek ale to jest jeszcze do ogarnięcia.
Zapraszam do komentowania i oceniania :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro