Mia: Prośba o pomoc.
W końcu wyruszyłyśmy wraz z Caroline na poszukiwania "naszego" stada. Po dwóch dniach, wreszcie je wytropiłyśmy. Gdy konie nas zobaczyły, ruszyły galopem w stronę skalistych i kamienistych wzniesień. Podążyłyśmy za nimi, ale nasze konie, obładowane nie tylko naszym ciężarem, również żywnością, namiotem, ubraniami i innymi tego typu rzeczami, cały czas się ślizgały po kamienistej trasie. Już miałyśmy zawracać, bo stado było daleko przed nami, gdy coś usłyszałam.
-Słyszałaś to?-szepnęła Carla.
Uciszyłam ją gestem ręki.
Rzeczywiście, kilkanaście metrów wyżej, coś głucho stukało i raz po raz, spadały stamtąd malutkie lawiny kamieni.
-Poczekaj tutaj.-powiedziałam cicho i spięłam konia.
Ten jednak robił wiele uników i zapierał się przed podążaniem wyżej, jak tylko mógł. W końcu dałam za wygraną. Zeskoczyłam z siodła, oddałam wodze Carli, a sama udałam się w górę, zobaczyć, co wydawało te dźwięki. Dla bezpieczeństwa wzięłam ze sobą sznur i nóż, po czym ruszyłam w drogę. Za zakrętem prowizorycznej ścieżki, zobaczyłam bardzo przykry widok. Przede mną szalał gniady koń, próbując uwolnić przednią nogę z potrzasku, którym były dwa głazy. Inny koń musiał strącić jeden z nich kopytem, a ten spadając, uwięził nogę ogiera.
Podeszłam do niego powoli, aby jak najmniej stresować zwierzę.
Niestety, jego noga była poważnie zraniona. Założyłam sznur na szyję konia, drugi koniec przywiązując do rosnącej nieopodal sosny. Potem zabrałam się za uwalnianie nogi ogiera. Po kilku chwilach udało się. Koń natychmiast odskoczył ode mnie na taką odległość, na jaką pozwalał mu sznur. Zranioną nogę trzymał cały czas w górze.
-Muszę Cię zabrać do Caroline.-powiedziałam i ruszyłam w dół zbocza. Koń chcąc-nie chcąc, podążył za mną. Na miejscu Carla stwierdziła, że tu potrzebna będzie interwencja weterynarza. I to szybko, jeśli koń ma powrócić do pełni sił i wrócić kiedyś do rodzinnego stada. Ze sznurka zrobiła kantar dla rannego konia i przywiązała go do mojego siodła.
-Ty co znalazłaś. Teraz jesteś za niego odpowiedzialna.-powiedziała przyjaciółka i ruszyłyśmy z powrotem na stadninę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro