࿇.8.࿇
Po południu wyszłam ze swojego pokoju od Magnusa i zobaczyłam, że Alek jest lekko spity.
- Upiłeś mojego strażnika, a będzie na mnie.
- Luz, ma kartkę w spodniach.
- Ja jestem trzeźwy- powiedział mało nie spadając z sofy Alek. Zaśmiałam się.
- Lowelas, idziemy do domu.
- Możemy później? Jesteś tu bezpieczna, a ja w końcu nie narzekam...
Wymruczał Alek w objęciach Magnusa. Rany Chryste.
- Alek, idziemy sierotko.
Wymruczałam i podeszłam do niego biorąc jego dłoń. Ten się uśmiechnął i otworzył brązowe, zaszklone oczy.
- Chyba, że mam wezwać Sebastiana, Jace'a i Izzy.
- Nieee, już ideee.
Zaczął się podnosić, a Magnus z uśmiechem pomógł mu wstać. Powinnam dostać nagrodę i torbę żelków za przyprowadzenie go tu. Jeszcze brakuje moich złotych okularów i typowego Shipp bithes!
- Zwolnij, szalona, zwolnij!- krzyknął Alek, a jego oszklone oczy badały Magnusa.
Dłoń Aleka poleciała na ramię Magnusa i zjechała w dół po klatce.
- O nie, tego za wiele Alek- podeszłam i narysowałam runę niewidzialności, po czym przełożyłam jego ramiona tak, by się oparł o mnie.
- Czyli tym się zajmujesz. Odnoszeniem pijanych chłopców do domu?
- Ty kretynie głupi, ciekawe kto mi go spił! I ja bardziej jestem więźniem.
- Nie jesteś więźniem, ja o to zadbam. Będziesz moją przyjaciółkąmmmmmm
Powiedział Alec wtulając się we mnie.
- Wyczarować Lu... kto to jest?
W pokoju pojawił się Lou, a jego różowe oczy świeciły bardziej niż zwykle.
- Ale faza, on ma różowe oczy...- powiedział Alec zza mojego ramienia.
- Okej Lou, to Alek. Aktualnie schlany przez Magnusa Łowca. Mój pseudo ochroniarzu Alek, to Lou, mój przyjaciel, który mnie prawie wychował. Jest czarownikiem, stąd te oczy. Muszę cię zabrać.
- A kiedy odwiedzimy Magnusa?
- Jak wytrzeźwiejesz i Izzy cię ochrzani.
Wymruczałam i zaczęłam iść do wyjścia.
- Czemu nie użyjesz teleportu?
- Bo przez niego mogę wylosować między czasami, a to niebezpieczne. Zachowam się jak przyziemna, a ty mój czarowniczy bracie zajmij Bane'a, bo on też wariuje.
Wymruczałam i wyszłam przed drzwi z Alekiem, który tulił mnie od tyłu.
Po godzinie czołgania się wręcz, dotarliśmy do Instytutu, gdzie już czekała Izz.
- Co ty zrobiłaś mojemu bratu... i gdzie zniknęłaś !? Sebastian jakby nic siedzi w bibliotece i mówi, że wyszłaś z Alekiem na spacer.
- Bo tak było. Poszliśmy do Bane'a... no i zrobiłam nam drinka, mocnego drinka. Alek jest pijany.
- Ma złotą obramówkę tęczówek, czemu tak?
Podeszłam do Izzy i wyszeptałam jej coś. Alek zwisał nad nami i bawił się włosami Izz.
- Okej, wiele to wyjaśnia, ale czemu na niego to działa?
- Tru loveee pokaże ci kiedyś ha! Okej, trzeba go zabrać do jego pokoju.
- Mhm, nigdy się tak nie zachowywał.
- Nigdy nie pił... złote obramówki to efekt przejściowy. Przejdzie mu... za tydzień, bądź kilka lat, zależy tylko od niego. Nie wiedziałam co się stanie i nie wiedziałam, że Bane upije go. Okej idziemy.
- Nie jestem gejem. A nawet jeśli, to to nie prawda. Gdzie jest Luna, ona wie, dajcie mi Lunę.
- No tu jestem Alek, uhh więcej nie pijesz.
Wymruczałam i ruszyłam innym wejściem do Instytutu. Obok była winda, więc zadowolona weszłam do środka.
- Izzy, gdzie jest Jace?
- Wyjechał na parę dni. Jakieś sprawy, bla bla okej. Powiesz mi jak upito Aleka?
- Ja byłam na górze. Nie ważne, gdzie jest pokój Aleka?
- Obok twojego.
Uśmiechnęłam się i ruszyłam korytarzem, lecz tam czekała na mnie niespodzianka.
Na środku korytarza siedział Sebastian z czerwonym jabłkiem. Podrzucał je co chwilę, a gdy nas zobaczył wstał i ugryzł.
- Okej, gdzie byłaś w południe? Niby się nie martwiłem, bo byłaś z Alekiem, ale gdzie byłaś?
- Wybiegłam za nim.
- Co było nieodpowiedzialne, ale to na inną kłótnię.
- No i poszliśmy na spacer.
- Przestraszyła się kaczki- powiedzial Alek, nadal oparty od tyłu o mnie.
- Jest pijany. Jak. Upiłaś. Mojego. Praktycznie. Brata?
- Nie ja go upiłam. Nie ważne, nie interesuje się mr. Morgernstern, bo teraz spędzam czas z Lightwoodami. Idź obok worka, tylko to umiesz.
Wymruczałam i weszłam do pokoju Aleka. Ten jak na zawołanie poszedł do swojego łóżka i się położył.
- Zajmę się nim. Wiem, że masz dużo pracy.
Powiedziałam do Izz, a ta kiwnęła głową.
- Myślisz, że możesz być moją przyjaciółką? Zawsze była tylko Izzy, a ty jesteś ... nowa.
Powiedział Alek z głową na moim udzie, uśmiechnęłam się.
- Pewnie, że mogę. Podoba ci się Magnus?
- Nie wiem. Jest miły, uroczy, ma fajne oczy.
Zaśmiałam się. To nie przypomina Aleka na co dzień, który jest tak chłodny jak Sebastian. To przypomina bardziej upitą mnie i Magnusa, który dawał mi zioła.
- Chcesz spać?- spytałam, a ten przełożył głowę na mój brzuch i objął mnie całą, wykorzystując jako poduszkę albo jak ja, swojego pluszowego misia.
- Chcę.
Zamknął oczy i poczułam jak równomiernie oddycha. Mi też się przyda... Zamknęłam oczy i zasnęłam z Alekiem obok, wtapiając rękę w jego miękkie włosy... ciekawe jakie są te Sebastiana.
Sebastian pov
Siedziałem z Izz w pracowni.
- Więc Alek i Luna?
- Nie sądzę- uśmiechnęła się głupkowato i podała mi kolejne ostrze.
- Izzy, czemu nie jesteśmy Parabatai? Alek i Jace są, a czemu my nie?
- Ponieważ oboje jesteśmy hetero i chcę mieć pewność, że się nie zakocham w mojej bratniej duszy, niszcząc siebie i jego, więc mówiłam. Będę mieć za Parabatai dziewczynę.
- Jesteś koszmarna, ty wiesz o tym?
- No widzisz! A i tak każdy mnie kocha.
- Dupek.
- Słyszałem to od naszej blondyneczki...
Uśmiechnąłem się na samą myśl o niej, a Izzy to zobaczyła.
- No proszę, nie tylko Jace próbuje ją rozkochać, co? W sekrecie ci powiem, że nie wygląda na taką, która potrzebuje rycerza. Wygląda na taką, która od nich ucieka.
Powiedziała, a Stella, którą naprawiała zaświeciła. Wiedziałem o tym. Luna ucieka... nawet przed samą sobą.
- Może trochę mi się podoba, ale Clave...
- Właśnie. Clave to, Clave tamto... wiesz co ona twierdzi na ten temat? Stwierdziła, że jeśli ktoś jej się spodoba i poczuje coś tak samo jak on do niej, to zrobi wszystko, by z nim być. Ty nigdy czegoś takiego nie zrobisz. Zasady cię przytłaczają, w tym się różnicie.
Powiedziała ze spokojem... miała rację, ale zaraz...
- Od kiedy buntowniczka udziela mi rad i mówi coś mądrego?
- To jej słowa. Ona jest prawdziwą buntowniczką. Ma tyle siły, by walczyć o bliskich i o kogoś, kogo pokocha. To widać, widać już było w dniu ataku na Magnusa.
Powiedziała, a ja odłożyłem broń... w sumie co mi szkodzi i tak przecież nie pozwolę sobie na nic więcej... jak od wieków.
Wyszedłem z pokoju. Widziałem jej uśmieszek. Prowokatorka...
Wiedziałem, że opiekuje się Alekiem, więc bez pukania wszedłem cicho do jego pokoju. Była wtulona w niego, a on w nią i spali. Jej dłonie, jedną spleciona z jego, a druga w jego włosach... nie wiedząc czemu poczułem ukłucie. Wyszedłem z pokoju i wróciłem do Izzy. Usiadłem i zacząłem naprawiać w milczeniu broń.
- Mówiłaś ,że nic Izzy... a jednak coś jest.
Podniosła głowę ze zdziwieniem.
- Nie możl....
- Śpią wtuleni w siebie Izzy, nie mam schizofreni.
- Przecież Lu...
- Daj spokój i tak wiemy, że nie pozwolę sobie na nic. Taki jestem.
- Nie byłeś taki. Byłeś ciepły... chr...
- Wiesz co Izz, nie wiesz, jaki byłem.
- Nie muszę, moje wizję nie kłamią, opowieści z twoich ust też nie.
- Ehh. Czemu ty wiesz zawsze tyle o każdym z nas, każdy się ci zwierza, a nawet bez tego wiesz dużo.
- Uczyłam się opanowywać ten dar. Nikt oprócz ciebie nie wie o tym. To cena za moją wiedzę o tobie. Ale to, że nie pozwalasz sobie na nic przez takie coś jest błędem. Wiesz dobrze, czemu tu jesteś i to nie na powrót do łask.
- Straciłem wiarę, że to się pojawi, więc chcę mieć znów łaskę. Nie jestem zły, nigdy nie byłem.
- Teraz już nie...
Powiedziała i się uśmiechnęła... znów coś wie i mi nie powie, znów coś widziała w tych przeklętych, czarnych oczach. O ranyyy...
Położyłem głowę na blat i jęknąłem.
- Znów będziesz dobry, zobaczysz. A teraz podaj mi swoje ostrze.
- Zgubiliśmy je wczoraj w nocy, uderzyła mnie, nie ważne...
- Mówiłam. Diabeł jej nie upilnuje.
- Co z nią nie tak!?
- To jej natura, wyluzuj.
Nie cierpię jak mówi tak dziwnie, ale odkąd była z tym swoim faerie, nauczyła się mówić zagadkami, co ułatwiało jej życie. Podała mi dziwny naszyjnik. Przedstawił bardzo pokręcona różę w kolorze czarnym. W środku były niebieskie kamyki, a sam naszyjnik wyglądał delikatnie. Jednak gdy wpadł w moje ręce, zaczął mnie kłuć i poczułem jak parzący jest.
- Skąd to masz?
- To naszyjnik piekła, wyczuwa demony. Nosiła go Lilith, nie pytaj, skąd mam, nie powiem ci. Powiem, że pewna kobieta dała mi go, a ja daję go tobie. Myślę, że mimo tego, jaką ma historię, można zrobić z niego fantastyczny prezent.
- Niby dla kogo?
- Nie oszukuj mnie tymi kryształowymi oczkami. Oboje wiemy, co czujesz, a bynajmniej ja wiem i jak ogarniesz, to będziesz wiedział, co z tym zrobić..
- Czy to związane z Lu?
- Zamykajac zobaczysz. Dobra, tam jest twoja działka, masz naprawić tamtą część.
Jęknąłem widząc ostrza.
Luna pov
Obudziłam się przy Aleku. Nadal było jasno.
- Alek, jesteś już trzeźwy?
- Luna? Gdzie jesteśmy?
- Ile pamiętasz?
- Byliśmy u Magnusa, dużo piłem. O tak, za dużo, bo i rozmawiałem z nim... o rany, gorąco mi...
- Na myśl o Magnusie ?
- Tak, zdecydowanie tak. Czemu się tak czuję?
- To coś jak ta znana ludzka miłość od pierwszego wejrzenia, tylko że Magnus serio się zakochał. Wiesz, demony przeżywają to raz w życiu. Oczy jego i wybranego stają się w małym stopniu podobne. Ich dusze są złączone, ale uwaga, szkoliłem jest to, że jeśli druga osoba nie ma demonicznej krwi, sama musiała tego pragnąc... Alek ty tego chciałeś, to jest prawdziwe.
Powiedziałam, a on się uśmiechnął i przytulił mnie.
- Nie jesteś ani trochę zła... to smutne, że tak mówią o tobie. Wiesz, myślę, że jesteś okej... no i twój pseudo tatuś też- na ostatnie się zarumienił.
- Okej, mam kolegę geja na kacu. Idziemy cię wyleczyć.
- Czuję się dobrze. Wiesz, może pójdziemy do naszej pseudo szafy...
- Szafy?
- Tak. Projektujemy tam ubrania. Chcę jakoś wynagrodzić ci mój chłód wobec ciebie...
Wtedy pomyślałam o zniszczonej kurtce.
- Okej, gdzie to, chce iść już.
- Fantastycznie. Wiem, że to Izzy się tym zajmuje, ale powinnaś być szczęśliwa. Cokolwiek tam ci zrobimy, znajdziemy. Nie ważne, chodź...
Zaśmiał się i wziął mnie pod rękę, po czym pociągnął w głąb korytarza.
Alek Lightwood jest miły. Brakuje mi tu jeszcze Sebastiana z ciastkami i mogę zacząć rewolucję. Świat wariuje.
Ze śmiechem wpadliśmy do pracowni, gdzie były stosy materiałów i manekinów.
- Tu naprawiamy i robimy stroje bojowe, ewentualnie galowe bla bla nie ważne, więc tyle że nie zawsze chodzimy na zakupy, bo mamy oryginalne ciuchy marki "Nocni Łowcy". Hahaha wszystkie robią kobiety, gdy się nudzą. No dobra, niektórzy chłopcy też. Tam jest szafa z gotowcami... a tu można zrobić coś samemu.
- Mhm... wiesz może jaki rozmiar ma nasz bałwanek?
Spytałam i podeszłam do szafy z gotowcami.
- A co? Prezent chcesz mu zrobić?
- Popsułam mu kurtkę, więc raczej ładnie dać nową.
- Tak, będzie okej...
Powiedział i wyciągnął za dużą kurtkę z szafy.
- Sebastian ma wyjątkowo szerokie ramiona. Ta kurtka jest szyta pod niego.
- Daj mi manekina. Ta kurtka wygląda gorzej niż ta popsuta.
Wymruczałam i zawiesiłam ją na manekinie.
- Co z nią nie tak?
- Wszystko. Poczekaj, albo nie, wyciągnij te sprzęty czy coś.
Powiedziałam i zaczęłam układać kurtkę. Zobaczyłam szpilki do ubrań, które od razu zaczęłam wpinać.
- Gotowy!
Uśmiechnął się do mnie, a ja wzięłam kurtkę i poszłam do maszyny. Włączyłam ją, a Alek usiadł obok i mnie obserwował.
Zaczęłam zszywać, odcinać niektóre fragmenty i chwilę później już nie było paskudnej kurtki, a dzieło.
- Wow... Luna, ona jest świetna.
- Wiesz, musiałam nauczyć się zszywać i naprawiać ubrania bądź je ulepszać, by móc uciekać. To jest pestka. Dorobiłam mu kieszonki i specjalne miejsce na Stellę o i jego imię, patrz.
Pokazałam mu kołnierzyk.
- Okej, mogę taką samą?- spytał z uśmiechem.
- Innym razem. Tobie znalazłam chłopaka, a jemu kurtkę i wszytko gra i tańczy.
Alek się zaśmiał i zarumienił.
- Myślisz, że podobam się Magnusowi?
- Jestem tego pewna. Popracujemy jeszcze nad tym, jak wyglądasz i będzie perfekt.
- Co z moim wyglądem?
- Przyznaj, że wziąłeś cokolwiek z szafki i to ubrałeś.
- No ale co z tym nie tak...
- Wyglądasz jak bezdomny Alek. Przejdę się do twojego pokoju i ogarnę co tam masz, a teraz chciałabym spodnie dopasowane dla mnie... opaski na ugo nie mogą mi się marszczyć.
Wymruczałam i zanurzyłam się w szafie gotowców. Gdy w końcu po godzinie wszytko skończyliśmy. Wzięłam kurtkę i poskładałam ją. Alek wyszedł ze mną i ruszył. Śmialiśmy się i mówiliśmy o dziwnych historiach z przypałami.
- Nie jesteś zła, jak myślałem.
- Mówiłam, jestem oceniana po nazwisku, a raczej pochodzeniu, bo ród Herondale był kiedyś najwyższej postawiony... no i jest królewskim rodem od naszego obrońcy Gabriela.
- A Lightwoodów ochrania Raphael.
- Wiem, też wysoko postawiony w niebie. Dobra, Sebastiana nie ma w pokoju, więc zostawię mu kurtkę i zaraz przyjdę do ciebie
- Nie wo...
- Nie narzekaj.
Mruknęłam i weszłam do pokoju Sebastiana... pachniało tam nim. Wszytko było równo poukładane, a sam pokój był w pół mroku. Jedyne, co się walało bez celu to obrazki i ołówki. Sebastian rysuje?
Zostawiłam kurtkę na ramie łóżka i wyszłam.
Pobiegłam do pokoju Aleka, a tam zobaczyłam jak, chłopak leży z głową w dół na łóżku.
- Jak tam jest?
- Gdzie?
- W pokoju Sebastiana. Nikt tam nie wszedł nigdy...
- Pokój jak pokój, co miało by być tam niezwykłego?
- Sebastian traktuje swój pokój jak dysze albo serce. Nikt nie może tam wejść. W sumie nawet nałożył runę blokującą, a ty ją złamałaś. Jak?
- Nie wiem, po prostu weszłam. Alek, nie świruj tylko, otwórz szafę.
- No poważnie mówię.
Wymruczał i podszedł do szafy, a ja usiadłam na łóżku w pół szpagacie.
- Moja garderoba to czarne spodnie i koszulki. Co z nimi nie tak?
- Nie są dopasowane. Podaj mi te rzeczy, a ja ci dobiorę ubrania na każdy dzień. To prosteee. Mógłbyś nosić swetry. Masz dobrze wyrzeźbione mięśnie, a Magnus lubi jak kogoś coś opina... o, albo koszulę. Tak, koszulę, kurtkę ze skóry, wszytko lekko rozpięte.
- Co ty mnie, do top model chcesz wysłać?
- Nieee, chce stworzyć Boga sexu. Gwarantuje ci, twoja ładna buźka uwiedzie każdego, a odpowiedni strój dodaje punkty.
- Za bardzo się ekscytujesz.
- Ktoś musi!
Wymruczałam, a chwilę później znalazłam się w stosie jego ubrań, oh yeach.
- Gwarantuję ci, że nawet twój były obiekt westchnień będzie pragnął zmienić orientację.
Powiedziałam i zatarłam ręce z chciwym uśmieszkiem, na co Alek zrobił minę przerażenia.
Rozdział poprawiony przez torka24
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro