࿇.35.࿇
Poszłam za Sebastianem, a Izzy szła za mną. Wtedy zatrzymał nas Alec.
– Izz, masz iść Sebastianem, czeka w parku, a ciebie mam zająć, idziemy.
Wymruczał i przełożył mnie przez ramię, a chwilę później byliśmy w bibliotece przy pianinie.
– Gdzie polazł?
– No jak kurwa gdzie. Poszedł coś szykować z Izzy dla ciebie, niebywale powinna być to super niespodzianka, ale jak widzisz w połowie już nią nie jest.
– On mi chyba sugerował, że się mi oświadcza.
– Wiesz, jego oczy były ogromne i bałem się, że za chwilę zmienią kształt na serduszka.
– No ale...
– Cisza, masz mi coś zagrać.
– A co ja, grajka? Zapomnij.
– Oh, proszeeeee – powiedział i zawiesił się na mojej szyi.
Zaśmiałam się i usiadłam przy pianinie. Chłopak usiadł przy mnie i zaczął obserwować.
– Więc co mam zagrać?
– "My Immortal" – wyszczerzył się, a ja zaczęłam w demonicznym tempie grać, przez co sekundy później skończyłam.
– Okej, koniec...
– Hej, nie tak, normalnie zagraj!
– Uhh... przydałby mi się wokalista.
– No nie dorównam twojemu chłopakowi, alee mogę...
– Słyszałam jak śpiewasz pod prysznicem, nie spodziewaj się tej piosenki, bo mi ją popsujesz.
– No tak, Sebastian jest aniołem i to naturalne, że śpiewa tak zajebiście... głupi urodził się z tym darem.
– Wiesz, całe niebo śpiewa w chmurach, nie narzekaj, że nie masz głosu. Świetnie za to strzelasz z łuku i... w sumie co jeszcze robisz?
– Uwodzę twojego ojca jak zawodowiec....
Na to zaczęłam się śmiać.
– Nie musiałam tego wiedzieć.
– Wiesz, lubię trzymać jego....
– Biblię! Chwalmy Pana, bo jest wielki, trzymajmy Biblię i czytamy ją. Amen!!!
Wykrzyknęłam i zrzuciłam Aleca z siedzenia oraz zaczęłam grać.
– Serio... – wymruczał. Podniósł się z podłogi i usiadł tam, gdzie ostatnio Sebastian.
Uśmiechał się i słuchał jak gram. Zagrałam mu kilka utworów, a potem przyszedł Jace.
– Wiesz może gdzie Izzy?
– Aktualnie biega z Magnusem i Sebastianem po mieście i coś załatwiają.
Spojrzałam na Aleca, który czytał wiadomość i się zaśmiałam.
– Czy ja usłyszałem śmiech?
– Tak...
– O ja kurcze... wybacz Alec, ale idę sam biegać po mieście – powiedział zadowolony Jace i wybiegł.
– Wiesz gdzie...
– Po pierścionek jeden dwa... a kto go tam wie, szykować już sukienki możemy, znaczy no, dla ciebie i Izzy, i Katy...
Dziewczyna właśnie wbiegła do biblioteki.
– Ludzie, dlaczego Magnus pisze do mnie, że mam iść do parku, to pilne i że Sebastian już tam czeka?
– Nie wiemy, idź i sprawdź.
– Ale ja bym....
– To twój praktycznie dziadek, idź tam gdzie ci każe.
Powiedziałam, a ta jąkając poszła do wyjścia.
– Chcesz iść do oranżerii? – Spytał, a ja tylko potaknęłam.
Stanęłam w różach, a on spojrzał dziwnie.
– Czemu cię nie kłują?
– Róże to mój znak. Trochę jak ptaki, są nieodłączną częścią mnie.
– Więc też nie więdną przy tobie.
Upewniając się wziął zwykły kwiatek i przyłożył do mojej dłoni, a ten zamienił się w proch.
– Nie niszcz kwiatków, Alec! – Powiedziałam, a ten się uśmiechnął.
– A tfu, jasne, że będę to robił!
– A co one ci zrobiły?
– W sumie to nic, ale testować mogę czy demonem nadal jesteś.
– Jestem i będę do końca mojego jakże cudownego życia...
– Jest cudowne marudo. Masz mężczyznę idealnego.
– I męża...
– Obydwoje wiemy, że to nie Wiktor. Jestem pewny, że coś wymazałaś mi z pamięci, ale obrączek nie umiecie ukryć.
Powiedział z dumą i wyciągnął mnie z róż, po czym pociągnął na schodki, gdzie usiedliśmy.
– Lightwood, a ty kiedy weźmiesz ślub...?
– Poważnie... mój mężczyzna jest pół demonem, więc nie może run mieć, za to ja pół aniołem, przez co nie zniosę wymiany krwi. Nie ma dla nas ślubu... musimy żyć jak żyjemy.
– A tfu, pluję na to. Od czego jestem ja? Wymianę krwi można będzie przeprowadzić, jeśli nałożę na ciebie specjalną runę, to samo z Magnusem. Mogę stworzyć runę dla podziemnego, by znosił akurat tę runę małżeństwa, a jak Clave się wtrąci, to ja się wytłumaczę. A poza tym są jeszcze cywilne, kościelne i wiele innych religii.
– A ty co, już raz się kajtnęłaś.
– A mam plan zrobić to jeszcze setki razy z tym samym gościem.
– A gdzie będziesz nosić obrączki? – Zaśmiał się. No tak, racja, przez wiele religii, odmian i tym podobnych, będą się zbierać obrączki.
– Stworzę naszyjnik i będę zakładać na niego obrączki, i będę nosić tą główną.
– To sobie wymarzyłaś...
– Zobaczymy, ja to zrobię. Będę miała tyle obrączek, że w życiu tylu nie zobaczysz.
Zaśmiałam się i wtuliłam. Ten zaczął gładzić moje włosy, a ja się uśmiechnęłam. Może faktycznie zrobię tak z Sebastianem... bo czemu by nie?
– O stokroć, byś była panną młodą tyle razy, że łoo...
– A wyobrażasz sobie opowiadać o tym swoim dzieciom? Wiesz, siedzisz i opowiadasz historie każdej obrączki.
– Nie... ja to zobaczę.
Kilka godzin później
Izzy wróciła pierwsza i dała mi jakąś torbę, po czym kazała ubrać. Naszego nowego przybysza jeszcze nie widziałam, ponieważ Alec ze wściekłością w oczach zabrał go gdzieś i przepadł chłopak... pewnie zobaczę go jutro.
Ubrałam sukienkę, która miała długie rękawy i była za kolana. Nie wiem na kiego pana mi to, ale była obcisła i czarna, więc to są zalety. Schowałam do skrzynki moje pierścienie rodowe i zakładając wianek poprawiałam włosy i założyłam szpilki, które też były w torbie.
– Wyglądasz bosko, a teraz chodź, bo to będzie ekstraaa... no i oczywiście – otworzyła drzwi, a ja zobaczyłam Magnusa i Jace'a.
– Okej, co oni tu robią?
– Przyszedłem sprawdzić stan.
– A ja towarzyszę.
– Wygląda dobrze, może tak iść?
– Yup. Tylko jeszcze o to...
Jace trzymał małą, białą różyczkę, którą założył mi na rękę.
– Co wy planujecie?
– To Sebastian, my jesteśmy od dopracowania tego.
– Ona potrzebuje...
– Żadnego brokatu Bane... lepiej daj jej jakiś coś, bo zimno jest.
Jęknęłam. Co oni kombinują? Izzy, która była jak sexy bomba, zaczęła mnie ciągnąć do wyjścia, gdzie stał Sebastian w białej koszuli i jakiś czarnych spodniach.
– Sebastian, gdzie...
– Niespodzianka... czekaj... brakuje czegoś.
Izzy zaczęła panikować.
– Co? Przecież dałam jej wszystko...
– Nieee, głupia, nie ma naszyjnika! – Powiedział, a ja wtedy zobaczyłam naszyjnik z czarną różą... należał do mojej matki.
– Skąd...
– Uprzedzając pytanie mam, ponieważ Izzy mi go dała, a ona sama nie wie, skąd go ma, więc nie pytaj.
Nie wiedziałam co się działo, każdy był jakiś dziwny. Sebastian wystawił ramię, a ja je chwyciłam. Wtedy zobaczyłam, że do Izzy podchodzi już zupełnie ubrany Jace oraz za nim idą Alec i Magnus. Oni gdzieś skręcili, a ja szłam z Sebastianem.
Przez całą godzinę rozmawialiśmy o wszystkim, przy okazji zostałam zaciągnięta do parku.
– Wiesz co, kiedyś dawno temu ukryłem tu jedno miejsce, a dziś tam idziemy, więc zamknij oczy...
– Nie chcę.
Wtedy obrócił się przodem do mnie i wpił w moje usta i zaczął iść tyłem... zamknęłam oczy, a gdy się oderwaliśmy, otwarłam je... zasrany spryciarz.
Byłam otoczona światełkami i krzakami, było to dziwne miejsce, ale stałam na... kocu.
– Sebastian, co ty knujesz?
– Tfu, a to już randki z żoną nie mogę mieć?
– Wiesz, właściwie to nie do końca...
– Wiem, że nie, więc cicho bądź dziewojo i wypij ze mną tego szampana, bo Magnus biegł po niego na drugi koniec miasta.
Wyszczerzył się i pociągnął mnie za sobą w dół. Nie ogarniam nic, po prostu działo się wszytko tak szybko.
Sebastian poprosił mnie do tańca, a ja ze śmiechem nie dałam rady mu odmówić. Na anioła, poruszał się jak kaleka. Ale to chyba miało tak być, nie wiem, bo w końcu wtuliłam się w niego i tylko bujaliśmy się na boki.
– Luno, zanim wyszedłem, wiesz co powiedziałem, prawda?
– Mhm...
– Mówiłem poważnie. Chcę byś miała moje nazwisko, tak więc...
Odsunął się z uśmiechem i lekkim przerażeniem klęknął na jedno kolano.
– W końcu powinniśmy pobrać się tak jak powinno być, a że ja jestem tradycjonalistą, to nawet spytałem Magnusa o zgodę, a gdy ją zyskałem, poszliśmy po pierścionek. Tak więc – wyciagnął z kieszeni pudełeczko i otworzył je... znieruchomiałam. To na prawdę się działo, na anioła Razjela i matkę demonów, on mi się oświadczał – Luno Herondale-Bane, czy uczynisz mnie najszczęśliwszym aniołem w niebie, na ziemi, piekle i galaktyce, i zostaniesz moją żoną?
Wewnętrzna ja piszczała, biegała i skakała, ta na zewnątrz była nieruchoma. W końcu otrząsnęłam się i schyliłam przytulając Sebastiana, a przez siłę w jaką się w niego wpakowałam oboje się przewróciliśmy i teraz ja leżałam na nim patrząc w kryształowe oczy.
– Zgodzę się pod jednym warunkiem...
Jego oczy i włosy zaświeciły.
– Jakim?
– Weźmiemy też przyziemny ślub na każdy możliwy sposób, w każdej kulturze i wierzeniu, a obrączki będziemy zbierać na specjalny łańcuszek.
Wyszczerzyłam się, a ten rozszerzył oczy.
– Tylko tyle? Oczywiście możemy to zrobić kiedy chcesz!
– Więc zgadzam się.
Wystawiłam przed siebie dłoń, a ten wziął pierścionek z różyczką i założył mi go, a potem wpił się w moje usta.
– Luna, kiedy weźmiemy ślub?
– Już jeden mamy za sobą, z drugim też nie musimy czekać, zwłaszcza, że za dwa...
– Idziemy...
– Co?!
– No chodź – zaczął się podnosić, a chwilę później wyszedł z kryjówki i to co zobaczyłam wstrząsnęło mną – pobierzemy się teraz, chyba, że to za wcześnie – uśmiechnął się, a ja się zaśmiałam.
– Więc po to biegałeś dziś po Nowym Jorku?
– Tak, właśnie po to – przyciągnął mnie do siebie, a ja spojrzałam jeszcze raz.
Jace i Izzy stali po dwóch stronach cichego brata, który trzymał laskę oraz miniaturę kamienia małżeńskiego. Alec i Magnus stali z boku z szyderczymi uśmiechami.
Ludzie, ja się pytam, CO SIĘ DZIEJE, JESTEM W INNYM WYMIARZE???
Sebastian pociągnął mnie do cichego brata i z rumieńcem stanął na przeciwko. Zobaczyłam księżyc, który był w pełni swej okazałości i zmienił barwę na lekki róż.
– Zebraliśmy się tutaj, by połączyć runą małżeńską młodą parę Nocnych Łowców. Jeśli ktoś ma jakieś przeciwwskazania dla tego małżeństwa, niech odezwie się teraz albo zamilknie na wieki...
Moje serce biło szybciej, w głowie miałam pełno obrazów z nami, a teraz miałam z nim wziąć ślub i nie z przypadku, a tak jakbym chciała. Nie ważne, że stałam w byle jakich ubraniach i butach w jakimś parku, po którym chodzili ludzie. Było ważne, że biorę ślub taki jak powinien być.
– Czas nałożyć najważniejszą z run... tą, która będzie miała wieczne działanie, nawet po śmierci.
Jace i Izzy z wielkim uśmiechem podali nam Stellę, a ja teraz się zastanawiam czy inni nie zobaczą runy... trudno, dwa miesiące w rękawiczkach mnie czeka.
– ...runa na dłoni, runa na sercu...
Założył mi następny pierścionek, też srebrny, a ja jemu i znów czułam złoto pod palcami. To chyba zrobił specjalnie... Wzięliśmy Stellę i dotknęliśmy kamienia, a następnie biorąc swoje dłonie zaczęliśmy rysować. Znów czułam to iskrzenie na ciele i się uśmiechnęłam. Sebastian z precyzją rysował runę, a gdy skończył, oddał Stellę i spojrzał w moje oczy.
– Ogłaszam was panem i panią Morgenstern.
Powiedział cichy brat, a Sebastian złapał mnie za biodra i przyciągnął do długiego i namiętnego pocałunku. Izzy zaczęła gwizdać, a Alec krzyknął.
– No, przynajmniej jeden zobaczyłem!
Zaśmiałam się i spojrzałam na Sebastiana. Patrzył z pożądaniem i miłością.
– To jest poryte, jesteście podwójnie małżeństwem...
Powiedział Jace, ale ciągle się uśmiechał. Teraz nic nie będzie takie samo...
Rozdział poprawiony przez torka24
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro