Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

࿇.26.࿇

No i co. Nic. Siedzę na krzesełku przed moim narzeczonym i jem zupę. Lepszego dnia nie było...

– Wiktor, wypuść mnie.

– Luno, będziesz miała ze mną dobrze. Czemu chcesz odejść?

Pochyliłam głowę. Z nim nie było rozmów. Był silnym czarownikiem, a ja w pentagramie bez żadnych mocy nie mogę nic mu zrobić. Musiałam się zamknąć i jeść grzecznie zupę.

– Moja straż kończy zakładanie demonicznej pułapki. Będziesz mogła swobodnie się poruszać po całym domu, a na dwór będziesz wychodzić ze mną.

– Wiktor, a co z moim ojcem? Bratem...

– Spokojnie Liliam Joseph i Valentine jadą tu.

– Mówiłam o Magnusie i Jace.

– Ah, no tak. Jeśli zechcą odwiedzą cię, ale po naszym ślubie. Nie mogę mieć pewności, że nie uciekniesz.

Zamknęłam oczy i skoczyłam zupę. Super, mam być więźniem.

Moja Stella leżała na stole. Szkoda, że bransolety nie mogą się stać Stellą.

Teraz chciałam przytulić Aleca i Izzy oraz brata, i by powiedzieli, że wszystko będzie dobrze.

Izzy pov

Z każdą godziną bałam się coraz bardziej. Magnus kończył miksturę, która pomoże nam ją jako tako namierzyć. Złapałam Aleca za rękę i poczułam dreszcz.

– Izzy...

– Zaraz wracam.

Powiedziałam i upadłam na ziemię.

Zobaczyłam Lunę w białej sukni ślubnej, stojącą w pentagramie. Obok stał mężczyzna o bujnych lokach i czarnych oczach. Luna miała smutek wymalowany na twarzy, a jej niebieskie oczy były jakby przygaśnięte. Na jej palcu widniał złoty pierścień, a wtedy wzięła sztylet i tak jak mężczyzna przecięła swój nadgarstek, a następnie pokropiła krwią do dwóch kieliszków. On zrobił to samo. Wypiła powili ich zmieszaną krew i wtedy wbiegł Sebastian. Z jej oczu polały się łzy... demoniczny ślub zawarty...

Obudziłam się z transu z krzykiem. Spojrzałam na Magnusa.

– Jak długo będziemy ją namierzać?

– Nie wiem...co widziałaś?

Spojrzałam w oczy Sebastiana.

– Jej ślub z jakimś mężczyzną...

Magnus podniósł głowę i odrzucił ostatnią fiolkę, po czym podbiegł i złapał mnie za rękę.

– Zamknij oczy i przypomnij sobie jego wygląd... to jest podziemny narzeczony, któremu sprzedano lunę.

Zrobiłam to, co mi kazał, a kiedy poczułam ucisk i mrowienie ugięłam się...

– Magnus, robisz jej krzywdę...

Usłyszałam miękki głos Aleca. Chwilę później klęknęłam, a Magnus mnie puścił.

– Wiktor... zawsze wiedziałem, że coś się zdarzy...

– Kto to Wiktor?

– Wiktor jest dla mnie jak brat. Jest potężniejszy ode mnie, no i wychowaliśmy się w jednej kołysce, zawsze razem, ramię w ramię. Wpoił się w Lunę, gdy ją znaleźliśmy, ale to nie było to uczucie. Ona nie odwzajemniła więzi, a ja ją zaadoptowałem. Nasz kontakt się urwał, ale też już wiem czemu. Inni mówili, że jest potężny... bo jest. Mamy  problem, bo jeśli ona weźmie z nim ślub, poczujecie oboje ból, taki minus...

– Ona wie?

– Nie... nie chciałem mówić jej o ciemnej stronie tej więzi... jest za młoda.

– Ale teraz może wyjść za jakiegoś typa!

Sebastiana oczy zabłysły na taki sam kolor jak wtedy, gdy ją namierzał. Był wściekły, pojawił się przy Magnusie i złapał go za koszulkę.

– Nie mów, że może wyjść za innego, jasne? Nie trać czasu i wymyśl sposób, by zerwać ewentualną barierę i namierzyć Lunę. Nie obchodzi mnie jak to zrobisz.

Powiedział z jadem używając jakiegoś innego głosu... wszyscy się cofnęli, a Magnus patrzył z lekkim szokiem i przerażeniem. Przymknęłam oczy i spojrzałam na skrzynkę tak samo, jak wściekły Sebastian.

Obrócił się i wziął ją w dłonie, po czym poszedł na schodki i usiadł prawie tak, że nie było go widać. W sumie to jednak nie było oprócz nóg, które zwisały. Magnus wziął się do roboty, a Alec podszedł do mnie.

– Pogadam z nim...

Kiwnęłam głową i ruszył.

Sebastian pov

Kogo ja będę oszukiwać. Każdego dnia, gdy ją widzę zakochuję się na nowo. Czuję, jakbym w środku płonął i zależy mi na niej. Dlaczego ją więc ignoruję? Chyba myślałem, że mnie nie cierpi... może i tak jest, może myślę, że nie zasługuję na nią... cokolwiek. Zazdrościłem wszystkim, którzy spędzali z nią czas, bo sam nie mogłem... nie chciałem tego zrobić.
Wyciągnąłem tiarę i położyłem na schodku wyżej. Zobaczyłem Aleca.

– Sebastian...

– Alec, zależy mi na niej...

– Wiem widzę, akurat ja zawsze widziałem. Znam cię, twoje zachowanie, nie ważne, że jesteś aniołem czy kim w ogóle jesteś. Znam twoje zachowania, byłeś zimny, ale nie do niej...

Spojrzałem na jej zeszyt i wstrzymałem oddech. Wyciągnąłem go i odłożyłem skrzynkę.

– Aż tak to widać?

– Sebastian, przed chwilą chciałeś zabić Magnusa samym spojrzeniem...

– Wiesz, że tak mogło się stać?

– Tak, wiem, domyślam się. Okej, co chcesz zrobić?

– Chyba potrzebuję chwilę pobyć sam...

– Albo jej bliskości. Mam głupi pomysł, idź do jej pokoju...

Uśmiechnąłem się głupio.

– W zasadzie to nie głupie – zabrałem jej rzeczy i poszedłem do pokoju. Gdy tylko otworzyłem drzwi, poczułem zapach róży i granatów.

Prawie jakby tu stała. Jednak ona sama pachniała jeszcze mocniej tym wszystkim. Zamrugałem i zobaczyłem wiele róż i stolik, na którym są granaty. Usiadłem i zacząłem oglądać zeszyt. Ten zaczął błyszczeć na srebrno, a chwilę później usłyszałem pstryk. Nie wiedziałem czy mogę. Nie wiedziałem czy powinienem, ale chciałem... Chyba zbyt mocno chciałem...

Otworzyłem zeszyt i zobaczyłem pełno czarnych kartek, na których zaczęły pojawiać się srebrne napisy. Otwarłem szerzej oczy.

"Wpis pierwszy.
Nazywam się Luna Herondale. Mój nauczyciel i ojciec właśnie nauczył mnie pisać. Mam 3 lata, a ojciec nakazał mi zapisać wszystko to, co pamiętam. Jako, że jestem mu posłuszna zrobię to jak tylko pisze to, kim jestem. Jak mówiłam jestem Luna Herondale, mam trzy lata, ale wyglądam na więcej i na tyle też się czuję. Jako demon rozwijam się szybciej..."

Zamarłem. To pamiętnik/dziennik Luny... Luny, która jest demonem... Luny, która ma ze mną więź... Zacząłem czytać każde słowo ... już i tak mnie pewnie zabije...

Izzy pov

Sebastian od 3 godzin nie zszedł na dół. Nie wiem, co on tam robi, ale nie istotne. Magnus skończył eliksir, a Alec i Jace skończyli rysować pentagram. Nie wiem, na co to nam, ale Magnus wie co robi.

– Wołaj Sebastiana. Po 4 godzinach roboty na reszcie mamy to...

– Nie trzeba Magnusie – powiedział Sebastian, który coś czytał i jadł granat.

Wtedy zwróciłam uwagę co to było. To jej zeszyt, który był zarunowany.

– Jak ty to otworzyłeś!?

Spytał Magnus, a Sebastian podniósł wzrok zamykając zeszyt. Widziałam po jego wzroku, że przeczytał wszytko. On wiedział.

– Nie do końca jestem pewny, ale teraz... KURWA CZY KAŻDY WIEDZIAŁ, ŻE JEST DEMONEM I UKRYWAŁ TO P-R-Z-E-D-E-M-N-Ą?

Jego oczy były znów niebieskie tak... strasznie niebieskie.

Wszyscy zamarli, a on się uśmiechał.

– Więc teraz wiem, czemu miała obawy. Zdążyła wspomnieć w swoim dzienniczku, czemu tak jest. Teraz wszytko jest kurwa jasne, nawet opisała wizyty z piekła, wspomniała też o jej narzeczonym i w ogóle, fantastycznie. Czemu wy ukrywaliście, że jest demonem? Ludzie, ja dwa razy prawie ją zabiłem!!!

Sebastian krzyczał i wymachiwał zeszytem jak pojebany... tfu, jak niedorozwinięty. Jęknęłam w duszy.

– Opisała to na pewno – powiedział Jace.

– A, zapomniałem. Hej, w sumie to moja wina... bo bała się, że ją zabiję... rany.

Złapał się za głowę i usiadł. Chwilę później wstał i poszedł po tiarę, po czym położył wszytko w pentagramie.

– Trzeba ją uratować. Ruchy ludzie, bo inaczej stanie pod kobiercem z innym!

Wydarł się i usiadł na jednym z rogów pentagramu. Podeszłam do drugiego i usiadłam tak jak Alec i Jace.

– Za ile pełnia? – Spytał Magnus i podał nam kieliszki z jakąś substancją.

– Za dwa dni...

– Wyrobimy się idealnie – powiedział Magnus i wypił swoją porcję. Wstaliśmy jak on i wypiliśmy to coś. Było gorzkie i ohydne jęknęłam czując to w gardle i zamknęłam oczy odstawiając kieliszek.

Złapałam dłoń Sebastiana i poczułam dziwne kopnięcie, jakby elektryczne. Podałam dłoń bratu, a on swojemu parabatai i na końcu Magnusowi. Wszędzie były te dziwne wstrząśnięcia. Jednak kiedy zamknięto okrąg, wstrząsnęło po nas to powtórnie.

– Nie puścić się, bo możemy nie wyjść z tego cało...

Powiedział Magnus i się zaczęło... On coś zaczął wypowiadać, a Sebastian zaczął niemalże płonąć. Jego oczy stały się srebrno-niebieskie, a włosy zaczęły świecić, jakby był prywatnym słońcem... Wtedy zobaczyłam zarys skrzydeł... które po chwili wyskoczyły jak z procy. Alec otworzył usta, a ja patrzyłam zdziwiona...

– Nie puśćcie się... między nami jest energia Sebastiana, wszytko będzie działać mocniej... nie przewidziałem tego...

Powiedział... chwilę później zapadła ciemność...

Luna pov

Tak jak powiedział, mogłam się swobodnie poruszać. Jednak Stelli nie odzyskam do dnia ślubu. Jęknęłam i spojrzałam na mężczyznę, który upierdliwie za mną chodził.

– Co chcesz...

– Wyjść z tobą na spacer... i zapytać się, skąd ten sweter.

– Dostałam. Jest ciepły, a wianek jest do ozdoby i nie myśl, że go ściągnę, nawet na ceremonię...

Wysyczałam. Co jak co, ale wianek zostanie... nie ważne, że jest od kolesia, który ma wyjebane, a ja w międzyczasie, mimo że wiedziałam co mnie z nim łączy, chciałam przespać się z innym. Dostałam ten wianek od Sebastiana i nie zdejmę go za trupa.

– Wianek jest uroczy, więc możesz sobie go nosić, a póki co idziemy na spacer. Wieczorem zaś, po kolacji, przyjdą moje przyjaciółki i uszyją ci suknię.

Jęknęłam. Zachowuje się jak matka...

Izzy pov, dzień później...

Obudziłam się w tym samym miejscu, gdzie upadłam jak długa i szeroka. Leżałam na Sebastianie, który właśnie się budził... jego wygląd był już normalny, za to wszędzie były czarne pióra.

– Jest w Azji... – powiedział Magnus – w jednej z posiadłości Wiktora... kosztowało nas to jeden dzień. Teraz plan, jak tam wejść nie postrzeżenie i zabrać Lunę. Albo żeby wejść i ją zabrać, można też to zrobić z hukiem...

Jęknęłam czując ból kręgosłupa. Nigdy więcej.

– Komu  kawy? – Spytał Louis, który nie wiadomo kiedy wrócił. Chwilę później przed każdym z nas pojawiła się kawa.

– Dziękuję – wyszeptałam i spojrzałam na Jace'a.

– Usiądźmy na czymś miękkim.

Wymruczał Alec i wziął kawę, po czym poszedł na sofę. Zobaczyłam wtedy, że cały pentagram jest już wypalony, a nie tylko z kredy... szalejemy...

Magnus przestawił stolik koło sofy, a wszyscy się tam wczołgaliśmy.

– Spaliście cały dzień, a wyglądacie jak trupy i na niezłym kacu...

– Miało być trochę inaczej, zapomniałem, że ten tu o jest aniołem – wskazał na Sebastiana, a sam pstryknął palcami i na stoliku pojawił się hologram domu.

– To jest pałac?! W tym trzymają Lunę? – Spytał Jace, a ja upiłam kawę.

Położyłam się na nogach brata... to serio było jak kac.

Luna pov

Kilka godzin przed ceremonią

Od rana byłam szykowana na tą uroczystość.

Teraz już chociaż wiem, jak mam na drugie imię... "kłopoty". Tak, to zdecydowanie moje imię.

– Wiem, jak to jest wychodzić za mąż, ponieważ cię sprzedano, a twój wpojony to wcale nie ten, którego masz poślubić.

– Tak? – Spytałam dziewczyny o fioletowych włosach. Od wczoraj siedzi ze mną i poprawia suknię.

– Moim wpojonym jest wampir, a jestem żoną czarownika... z tym nie wygrasz. Czuję ból każdego dnia, a on nadal nie pozwala mi go zobaczyć...

Zobaczyłam w jej oczach łzy. Chciałam ją przytulić, ale nie mogłam, ponieważ mnie czesała. A raczej robiła kitkę i kręciła kosmyki z przodu. Na głowie miałam wianek od Sebastiana.

– To od niego, prawda?

– Tak, czy ty wszytko wiesz?

– Nie, nie wszytko, ale sama niszę naszyjnik. Luno, tego nie da się ukryć.

– Zakochałam się w nim, a nie miałam okazji poczuć tego bardziej. Ciągle jesteśmy skłóceni albo coś się dzieje...

– Nie oszukasz przeznaczenia... stanie się to, co ma być.

– On nie wie, że jestem demonem...

– Więc miał okazję poznać prawdziwą ciebie...

Dziewczyna założyła mi naszyjnik z moimi pierścieniami i ukryła pod materiałem sukni, która miała delikatne rękawki i koronkę aż po szyję. Wiktor uznał, że dekolt może widzieć tylko on. 

– Poczekaj, może zobaczysz w Wiktorze to, co ma twój chłopiec... może zdołasz go pokochać. Nie tak mocno, ale może dasz radę.

Uśmiechnęła się i założyła mi bolerko z białej koronki z elementami czerni. Pasowała do sukienki, która też taka była. Delikatna i opinająca moje ciało, z rozcięciem po środku, bym normalnie chodziła. Niby to powinien być najpiękniejszy dzień w moim życiu, a czuję się, jakbym właśnie wchodziła do klatki z własnej chrzanionej woli.

Izzy pov

Stałam nad stołem z założonymi rękoma.

– Czy ty rozumiesz, co masz zrobić?

– No chyba nie po to się zgłosiłem, co?!

Byliśmy od 3 godzin w Azji, a Sebastian wyglądał odjazdowo, szczególnie w tym garniaku.

– Pamiętaj, że Wiktor ma klasę. Musisz być jak on i tam wejść, odnaleźć Lunę i wysłać ognistą wiadomość gotową w twojej kieszeni. Ja od razu otworzę portal i jesteście w domu.

– A co jak trafię na twojego przyjaciela?

– Rozjeb go – powiedział Jace – śmiał porwać moją siostrę, niech gnije...

Zaśmiałam się i wpięłam pałeczkę w koka. Wyglądałam trochę jak chińska królewna, co zdecydowanie śmieszyło brata.

Sebastian pov

30 minut przed ceremonią.

Wszędzie pachniało różami i moją Luną. Straż zaprowadziła mnie do jakiegoś pokoju. Był tu ktoś jeszcze oprócz mnie.  Wtedy wyszedł z łazienki zakładając krawat, gdy mnie zobaczył stanął w miejscu.

– Kim jesteś?

- Jestem Sebastian. Tak się składa, że porwałeś nie tę pannę co trzeba.

Uśmiechnąłem się, a chwilę później mężczyzna dostał w twarz i wylądował na ścianie. Zobaczyłem krew na fragmencie rękawa.

– Kurwa! Magnus mnie zajebie, to jedyna koszula jaką mogą mi dać...

Uderzyłem mężczyznę jeszcze w kilka miejsc. Gdyby nie stracił koncentracji i nie był tak zdziwiony moim widokiem, prawdopodobnie to ja bym leżał w łazience... Uśmiechem się. Czarownicy, jak ja kiedyś lubiłem ich więzić.

Związałem jego ręce i zakończyłem runą, to samo nogi, a jego samego przywiązałem to rury. Upewniłem się, że przez następne dwa dni będzie nie przytomny i zamknąłem łazienkę. Nie miałem pomysłu, gdzie może być, do póki nie zobaczyłem w oknie rozłożonego podestu, gdzie było wiele róż... Zaraz, czy tam jest...

Luna przechodziła z jakąś dziewczyną pod parasolem z czarną peleryną na głowie. No tak, zwyczaje demonów i ludzi, nie wolno widzieć panny młodej przed ślubem. Weszły do drewnianej altany zasłoniętej z każdej strony... Wtedy weszli jacyś mężczyźni.

– Panie, już czas...

Magnus, nastąpiły drobne zmiany w planie...

Luna pov

Czułam stres, a fioletowowłosa złapała moje ręce i dała Stellę.

– Wiesz, nie powinnam, ale i tak wiem, że nie uciekniesz. Cała posiadłość jest zablokowana, a za barierą i tak czekają pentagramy jeden za drugim, więc nie mam jak uciec... A wiesz, twoje moce nie działają.

Wzięłam od niej Stellę.

– Będzie wszytko dobrze, zobaczysz. Wiktor jest niesamowitym mężczyzną – ucałowała moje czoło, a ja zobaczyłam obrączki, które miała nieść. Bynajmniej nie mają żadnych napisów i moja jest srebrna. Chyba ogarnął, że mam uczulenie na złoto...

– Tak myślisz?

– Ja to wiem, będzie dobrze.

Ktoś inny położył dwa sztylety na innej poduszce i odszedł, a przyszedł mężczyzna o brąz długich włosach.

– Witaj Luno. Jestem jednym z braci Wiktora, nie tak potężnym jak on, ale równie przystojnym.

Zamknęłam oczy i spojrzałam na oddalony podest, gdzie już stał Wiktor i inny czarownik mający udzielić ślubu. Zobaczyłam pianino i kogoś grającego na nim. To ja zawsze chciałam grać na czyimś ślubie. Nie chciałam nigdy, by grali dla mnie... bynajmniej nie, gdy nie kocham mojego przyszłego męża.

Rozbrzmiała się ta cholerna muzyka. Ślub demonów ma o tyle prościej, że nie ma w nim tyle pierdolenia.

Fioletowowłosa ruszyła razem z tym chłopakiem. Jeśli nie pójdę za nimi, to mnie zabiją. Nie wyjdę za mąż, też mnie zabiją, a w dodatku ojciec się spóźnia, kiedy powienien chociaż na to przyjść.

Mówiłam już, że na imię mam kłopoty? A ktoś chce poznać moje nazwisko? Jest równie piękne. Brzmi ono... "pieprzyć to".

Ruszyłam. Czułam jak za małe szpilki uwierają moje pięty. To tylko 30 minut stania i po wszystkim...

Zobaczyłam jak nabiera powietrze i patrzy na mnie jak na nie odpakowany prezent. Trzymałam bukiet z róż. Odkąd się dowiedział, że te kwiaty nie więdną w moich dłoniach, zamówił ich więcej, niż bym chciała.

Czarne oczy iskrzyły, jednak było coś w nich innego, niebezpiecznego...

Doszłam w końcu do podestu i stając na schodkach krok po kroku do zamknięcia, które by mnie czekało, muzyka cichła. Stanęłam przodem do czarownika, pod którego okiem miało się wszytko odbyć. Zaczął coś mówić, a ja uciekłam pamięcią do Sebastian, a który od pierwszego spojrzenia zaistniał w myślach.

Gdy nadszedł czas, fioletowowłosa podała pierścionki. Wiktor powoli nałożył na moją dłoń pierścionek, a  ja na jego, mimo że złoto drażniło moje ręce. Nadszedł czas na krew. Czarownik stworzył dwa kielichy połączone krwistą wstęgą. Pieprzyć wszytko...

Wzięłam sztylet i patrząc w oczy Wiktora nakropiłam do obu kielichów swojej krwi, tak jak on. Moment później po ranie nie było śladu...
Czarownik coś powiedział, a kielichy zapłonęły żywym ogniem. Podano nam je i wtedy zaczęłam pić...

Patrzyłam w czarne oczy, które zmieniały się powoli na inne... na moje oczy... Nie wiem dlaczego się z tym pogodziłam... ale wiedziałam co zaraz zrobię.

Pentagram i osłona zniknęła. Wzięłam ślub tak jak było ustalone. Po ślubie mogłam wyjść za kogokolwiek, by spełnić przysięgę, jaką mu dałam.

Otarłam usta z resztek naszej krwi i przejechałam po niej językiem.

Sukces...



Rozdział poprawiony przez torka24

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro