࿇.18.࿇
Spojrzałam na to coś. Wyglądała jak broń przyziemnych, jak czołg czy coś w tym stylu. Było to duże i świeciło się na niebiesko. Zobaczyłam Sebastiana, który patrzył na broń i coś ustawiał. Alek i Jace patrzyli z przerażeniem.
Izzy pov
Nie wiedziałam, że mają coś takiego. Nie widziałam, co to jest, a moje wizje ucinały się. Nie wiedziałam, co robić.
- Jace, co to jest!?
- Nie wiem Alek, ale coś czuję, że to jest na demony wyższej klasy...
Podbiegłam do Sebastiana.
- Co. To. Jest!?
- Broń, dopracowałem ją z Clave. Jest na specjalne demony, jak te dwa.
Zobaczyłam ból w jego oczach, gdy spojrzał na mężczyznę.
- Sebastian, czy to...?
- Tak, to on, ale trzeba je wygnać do piekła, więc trzeba to wypuścić.
- Zastanów się, co ty robisz, co z ludźmi?
- Oni widzą tutaj ekipę budowlaną, nic im nie będzie.
- Sebastian.... nawet nie znamy ich celu...
- Izzy, nie mów mi, co mam robić. To demony ósmej klasy, je trzeba zabić.
Powiedział i wcisnął guzik.... oczy Luny otworzyły się szerzej.
Luna pov
Nie. Nie, nie, nie. Maszyna zaświeciła na czerwono, a ja zapłonęłam, nie ma bata, nie wyślą mnie do piekła.
- Co to jest!?
- Nie mam pojęcia, ale cofnij się, chyba że już wracasz do piekła i tam regenerujesz się wieki...
Powiedziałam, a mój kręgosłup zapiekł, tak jak ręce. Wystawiłam dłonie przed siebie, a moje oczy zapłonęły czernią i błękitem, podobnie jak włosy. Pocisk leciał prosto we mnie. Wtedy Zamknęłam oczy i uniosłam się nad ziemię. Kiedy znów otwarłam oczy, cała płonęłam. Tuż przed moimi dłońmi był ten ogromny pocisk i cały świecił. Zobaczyłam jak Sebastian spogląda na mnie. Uśmiechnęłam się i spojrzałam w dół. Rysował się pode mną mój pentagram... Który bardziej wyglądał jak róża od góry... a może to była róża? Otoczyłam go dziwną energią i zaczęłam zmniejszać. Z uśmiechem patrzyłam na zdziwienie innych. Zmniejszyłam pocisk, a później go unicestwiłam. Siła mnie odepchnęła na kilka metrów, przez co wpadłam w ramiona skrzydlatego mężczyzny.
- Jak ty to...
- Nie wiem.
Patrzyłam na wypalone miejsce, gdzie było coś na kształt róży.
- To nie przypomina mi normalnych pentagramów, to chyba nawet nie jest pentagram.
- To mój... pentagram... musisz mnie stąd zabrać, teraz.
Powiedziałam, łapiąc go za koszulę.
- Gdzie?
Spojrzałam na Izzy, która kiwnęła głową.
- Parku, zabierz mnie do parku.
Łowcy dorwali inną broń, a on rozłożył skrzydła i wziął mnie na ręce, po czym poleciał do parku... nikt nas nie widział, a czekali już tam Izzy i Alek.
- Lu...
- Muszę do Instytutu... spać...
Mężczyzna o czerwonej skórze odleciał.
Alek wziął mnie na ręce.
- Wiesz właściwie, co zrobiłaś?
- Nie do końca, ale chyba sobie ocaliłam życie.
- Tak, ale to było... niesamowite Luna, zegary się cofały, niektóre auta się unosiły, cała płonęłaś. To było niesamowite, wszytko świeciło albo płonęło.
Uśmiechnęłam się, ale nadal częściowo byłam zmieniona.
- Izzy, nie wpuszczaj nikogo do mojego pokoju, a szczególnie Sebastiana.
- A Jace? Twój brat, on wie jak wyglądasz... rozpoznał cię...- Alek spojrzał czy nikogo nie ma i biegiem zaniósł mnie do pokoju.
- Dobrze, on może...
Powiedziałam i zwinęłam się w kulkę.
- Zimno... Alek, zimno...
Ten położył się ze mną i utulił kołdrą.
- Izzy, ona robi się lodowata.
- Luna, kim był ten mężczyzna?
- To Lucyfer... mój narzeczony.
Powiedziałam, a przez moje ciało przeszedł nienaturalny dreszcz chłodu. Izzy złapała się za głowę, a w jej oczach był dziwny błysk.
- Kurwa, zajebiście...- powiedziała, a ja czułam jak tracę przytomność.
Alex pov
Spojrzałem, jak zamyka oczy.
- Luna, nie zamykaj ich, Luna!
Ale było za późno, dziewczyna zemdlała.
- Co teraz?
- Nigdy nie zajmowałam się chorym demonem, heloo to przyszła królowa piekła!
- Aktualnie zamarzająca. Tyle dobrze, że już nie ma tych kłujących mnie rogów- powiedziałem i mocniej ją otuliłem.
Do środka wpadł Jace.
- Mamy 30 minut, zanim spanikowany Sebastian tu wejdzie. Niestety nie może sobie pozwolić na nie opisanie gwałtownego raportu, który pisze z innymi wtajemniczonymi w projekt.
- Co to właściwie było!?
- Nie wiem, ale było to tak mocne, że nasza księżniczka zapadła w śpiączkę- sen albo tylko zemdlała. No i zamarza...
- Jak to zamarza, ktoś pisał do Bane'a?
- Czemu do Bane'a?
- Jesteście głupi? Wychował ją, może wie co jej jest albo cokolwiek, przecież leczy różne stworzenia i tak dalej!?
- Okej, ale on musiałby ją zobaczyć geniuszu, a jak ją wyniesiemy, to Sebastian spanikuje, a jak Bane przyjdzie tu, Sebastian nabierze podejrzeń.
Powiedziałem i przytuliłem ją mocniej. Była coraz chłodniejsza, ale oddychała i to było dobre.
- Daj termometr... ale bardziej taki do okna... ten dla ludzi nie zadziała tak jak powinien...
Jace wyszedł z pokoju, a ja zacząłem ją głaskać.
- Pierwszy raz chyba użyła swoich darów w takiej ilości.
- Może to dziwne, ale martwię się o demon- zaśmiałem się i podniosłem jej nogi tak, by była bliżej mnie i zarazem ciepła.
- Debilu, ty się umawiasz z pół demonem, to jest dziwne...
- I mówi to ta, co była z elfem?
Jace znów wparował z czymś w dłoniach.
- Okej, zabrałem termometr ze swojego pokoju. Nie wiem, co mam robić, Luna to moja jedyna rodzina i w zasadzie chyba dzięki niej nie mieliśmy bitwy z samym Lucyferem...
- Swoją drogą, Lucyfer nie był z Lilith?
- Był, ale ćśiii, może ma tą całą więź czy coś, te jedno stronną, bo z tego co widzę, oczy Luny są... nie ważne...
Wymruczała Izz, a ja się zaśmiałem. Każdy już chyba widział te oczy.
- Czyli ona nawiązała więź nieświadomie?
- No i wygląda na to, że nie jest nawet na pierwszym etapie podejrzewania, że to jest...
Zaśmiałem się i wziąłem termometr, a wtedy wparował Lucjan.
- Co. Jej. Jest.
Wysapał, a ja ogarnąłem, że nie widziałem go pół dnia.
- Gdzie byłeś podczas alarmu?
- Z tyłu, ale usłyszałem, że Jace mówi, że się źle czuje, więc oto jestem. Co jej?
- Jest osłabiona... Rozkminiamy jak ją rozgrzać...
- Pomóc?
- Nie, później może, teraz idź, bo... śpi?- powiedziała niepewnie Izz, w sumie to nie wiadomo czy śpi czy co.
Zielone oczy Lucjana zabłysły błękitem, albo mam zwidy i wyszedł.
- Czy tylko ja to widziałem?
- Nie- powiedział Jace- ale przecież to nie możliwe, żeby się "wpoiła" w nich obu...
Powiedziała Izzy spoglądając na dziewczynę w moich ramionach. Była coraz to chłodniejsza, wyciągnąłem termometr.
- Chyba mamy problem. Ludzie, nie wiem jakim cudem, ale ona jest... martwa... ma -5 stopni...
Patrzyłem na termometr, jakby to był kosmita. To nie możliwe, by była tak chłodna.
- Musimy zabrać ją do Magnusa.
- Nie możemy, bo Sebastian zeświruje, Izzy.
- Nie wiemy co się z nią dzieje, Alek! Ona może umrzeć...
Była chłodna, jednak jej serce nadal biło... tylko wolno, tak jakby weszła w stan pół śmierci... hibernacji albo śpiączki, jakby sama się w to wprowadziła.
- Sebastian przyjdzie za kilka minut, ludzie co robimy...
- Powinieneś ją ukryć. Izz, są jeszcze fiolki?
- Już nie mam.
- Na anioła!- krzyknął, a ja wtedy coś usłyszałem.
Kłócił się z Izz, przez co nie słyszałem niczego.
- Cicho... Cicho! ZAMKNĄĆ JAPY, ONA COŚ MÓWI...
Wtedy się uspokoili, a ja nachyliłem się, by usłyszeć co mówi.
- S- sebastian...
Nagle ścisła moją dłoń i poczułem jak przechodzi mnie niewyobrażalne ciepło, mimo że ona była chłodna. Otworzyła oczy, które tak naprawdę nie były jej. Podniosła się i ścisła mocniej moją dłoń. Czułem, jakbym zaczął płonąć, przez co jęknąłem, a ona patrzyła na mnie niebiesko kryształowymi oczyma... takimi jakie ma Sebastian Morgenstern...
Rozdział poprawiony przez torka24
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro