࿇.16.࿇
Obudziłam się na czymś miękkim. No dobra, wcale nie miękkim, ale ciepłym i unoszącym się góra dół. Kiedy otworzyłam oczy, zrozumiałam, co to było. Leżałam na Sebastianie. Uśmiechnęłam się jak głupia i wtedy zobaczyłam, że jestem półnaga, podobnie jak on... nie zręcznie. Otworzył oczy i również się uśmiechnął.
- Witam pannę Herondale.
- Witam pana Morgensterna.
Zaśmialiśmy się jak kretyni, a ja jeszcze na chwilę położyłam się na nim. Już nie był zimy jak wcześniej, gdy wlazł do łóżka... mimo tego nie przeszkadzało mi jego zimno, a teraz było jeszcze przyjemniej.
- Ciepło ci?
- Zostań moim prywatnym kaloryferem...
- Już jestem ochroniarzem, co jeszcze chcesz dziewczyno?
- Jesteś super nianią! To różnica, no a ja chce kaloryfer, znaczy nie twój, znaczy no masz kaloryfer, ale znaczy nie taki metalowy tylko na brzuchu i nie, że ja te zyski chęć, tylko że ja chcę ciepło ciebie znaczy, ciepło twoje, znaczy ciebie w łóżku tfu chodzi, żebyś został ocieplaczem...
Zaczęłam się polatać we własnych słowach, a Sebastian się zaśmiał i obrócił nami tak, że to ja byłam na dole. Zarumieniłam się.
- Wiem o co chodzi, ale mam na to radę, nie musisz męczyć mnie swoim wielkim ciałem, bo istnieją termofory, dzięki którym jest cieplej pod kołdrą.
Zaśmiał się, a ja go ukłułam w brzuch.
- Nie jestem gruba, tylko ty jesteś gruby, znaczy cięższy ode mnie. Nie mów, że jestem ciężka, bo tak nie jest.
Chłopak wtedy się położył na mnie i zaśmiał.
- Ah tak? A ta kluseczka?- dotknął mojego brzucha- albo ta?- nie wiedziałam, co planuje, kiedy jego obie dłonie nie znalazły się na moich biodrach... zaczął mnie łaskotać.
- Nie, Sebastian nie...- powiedziałam przez śmiech wiercąc się. Słyszałam tylko śmiech białowłosego- s-eba-stian p-prosze, prze-prze-przestań.
- A co będę z tego miał?
Zatrzymał się na chwilę i położył ręce tak, jakby chciał zrobić damską pompkę.
- Hmmm, może to ?- Złapałam za ramiona i obracając nas pocałowałam go w policzek, a następnie jak poparzona odskoczyłam i pobiegłam do łazienki, w której się zamknęłam.
Chwilę później pukał do drzwi śmiejąc się.
Sebastian pov
Mała spryciula, uśpiła moją uwagę i w sumie drugi raz dostałem... buziaka w policzek. Co z nią nie tak!?
- Hej, otwieraj, nie skończyłem z tobą, potworze ty!
- Ja potworze? Chyba ty, potworze.
Usłyszałem jak się ubiera, więc sam postanowiłem to zrobić i chwilę później stałem przed drzwiami czekając, aż wyjdzie z nich Luna. Dziewczyna bez wahania otwarła drzwi. Była ubrana w ten swój sweter i przylegające czarne spodnie. O rany, znów mi gorąco.
- Coś mówiłeś?- zaśmiała się i tknęła mnie palcem w nos. Otwarłem usta i próbowałem ją ugryźć, ale ta zabrała dłoń ze śmiechem.
- Zachowujesz się gorzej niż Louis!
- Kto to Louis?
- Mój przyjaciel. Nie ważne, ubrany?
- Nie widać?
- Wiesz, nie zwracam na ciebie uwagi...
- Kobieto, twoja głowa jest na wysokości mojej klatki piersiowej, musisz widzieć ten sweter i zajebistą kurtkę!
- Może tak, może nie, albo widzę tylko miejsce, gdzie mogę wbić miecz i mieć nareszcie spokój.
Zachichotała i otworzyła drzwi. Wyszedłem za nią szczerząc się jak głupi. Na dole znów była ta dziewczyna, z którą kręciła, co mnie dziwi. Czemu w ogóle spojrzała na kogoś jej pokroju i wyglądzie i w ogóle... czy ja jestem zazdrosny o dziewczynę?
Powiedziała znowu coś po polsku i mrugnęła, a następnie wyszła z hotelu.
- Czemu do niej mrugnęłaś?
- Gra aktorska skarbie, nauczyć cię?
Zaśmiała się i spojrzała w górę.
- Rany, nie było mnie tu tyle lat...
Luna pov
Obróciłam się wokół własnej osi i zaczęłam śmiać.
- Daj rękę, nałożę ci runę maskowania, nie będzie widać twoich run. Będziemy na chwilę Przyziemnymi...
- Ty ciągle wyglądasz jak przyziemniaczek...
- Nie z wyboru- wzięłam jego rękę i narysowałam runę, przez co inne zaczęły znikać. Uśmiechnęłam się i ruszyłam do ratusza.
- Jeśli będziemy mieli szczęście, dziś tu będzie tłum, więc nikt nas nie złapie, a ja ci pokażę uroki bycia człowiekiem...
- To mogą być jakieś uroki?
- Zrobimy to, co robiłam z Magnusem.
- Oh proszę, a teraz robisz ze mnie swojego ojca...
- Oh, nie narzekaj, pokażę ci jak fajne można się bawić.
Uśmiechnęłam się i pociągnęłam go w uliczkę.
Gdy byliśmy na rynku, gdzie obecnie był festyn, Sebastian jęknął, a ja go pociągnęłam do jednego ze stoisk.
- Możesz nie narzekać? Sebastian, jesteś okropny.
- Ale ja cię nie zmuszam do chodzenia po jakiś stoiskach...
Zamknęłam jego twarz pączkiem, którego od razu ugryzł i zaczął rzuć.
- O, mogłaś tak od razu- uśmiechnął się, a ja zaśmiałam. Zobaczyłam wtedy wianki. Moje oczy zabłysły i pociągnęłam Sebastiana, który jadł pączka, w tamtą stronę Zobaczyłam wianek ze stokrotek. Założyłam go na Sebastiana. Wyglądał uroczo, szczególnie z tym pączkiem w ustach. Zrobiłam mu z ukrycia zdjęcie i się uśmiechnęłam.
- Po co mi ten jakże piękny wianek?
- Wyglądasz w nim uroczo...
Sebastian
Poczułem jak kwitnę czerwienią. Jej uśmiech sprawiał, że czułem ciepło w brzuchu... TSA, zajebiście, chyba się w niej zakochuje...
Zanim zdążyła mnie porwać dalej, wziąłem ze straganu wianek z róż i schowałem do kurtki tak, by nie zobaczyła. Jej złote włosy były dosłownie wszędzie, na ramionach, plecach, no i część była rozwiana przez ten głupi wiatr.
- Sebastian, grałeś kiedyś w szachy?- spytała z uśmiechem.
- Jestem mistrzem.
- Fantastycznie- pociągnęła mnie, a ja zobaczyłem stoliki, gdzie ludzie układali to wszytko... w co ja się wjebałem.
Po dobrej godzinie poszliśmy od szachów do następnego stoiska.
- Wiesz co to jest?
- Nie, ale wygląda smacznie- zaśmiałem się, kiedy przyniosła coś jak... ciasto? Co to w ogóle jest? Usiedliśmy na ławce i podała mi jedną tackę.
- To są pierogi- powiedziała, co według mnie śmiesznie brzmiało.
- Czemu nie ma tego u nas?
- To typowo polskie i okoliczne jedzenie, tak jak sushi w Japoni... no tylko sushi jest popularniejsze. Powiedz powoli: pierogi. Zobaczysz, jak trudno to powiedzieć.
- Pie...rogo.
- Pierogi. Pie- ro- gi.
Próbowałem wymówić jeszcze parę razy nazwę tego czegoś, ale nie udawało mi się, więc jedyne co byłem w stanie zrobić, to zabrać widelec i zjeść.
- Hej, to jest pyszne!
- Jak chcesz, zrobimy takie w Instytucie. Zobaczymy minę reszty.
- Koniecznie, rany tonie w ustach, kto to wymyślił?
- Wiesz, kobiety kiedyś nie miały robić z czego, a mąka i ser oraz cebula i inne proste składniki były pod dostatkiem.
Zajadałem się tym jak głupi, co chyba ucieszyło Lunę, ponieważ ciągle patrzyła na mnie z uśmiechem.
- Dobrze, że ci smakuje. Magnus nie przepada za nimi, a ja je uwielbiam.
- Magnus jest szalony i chyba nie wie, co jest dobre. Okej, co teraz robimy?
- Nie wiem, są jeszcze stragany... a o 12 będzie niespodzianka, będzie fajnie, chodźmy...
Złapała moją dłoń, a ja poczułem ciepło bijące od niej. Przymknąłem oczy i dałem się jej prowadzić.
- Sebastian, mój bosze chodź!- zaczęła gdzieś biec, a ja ze śmiechem ruszyłem za nią. Jakiś gościu mówił coś przez mikrofon.
Luna pov
Zobaczyłam zawody w rysowaniu, a z racji, że widziałam rysunki Sebastiana, chciałam, żeby wystartował. Okej, to trochę głupie i powinnam go zapytać, ale najpierw muszę mu pokazać.
- Luna, co on mówi?
- To jest rysowanie na czas, chcesz?
Jego oczy zabłysły.
- Rysowanie?
- Tak, zawody, zaraz będą kazali coś narysować i rzucą się do boju.
- Pewnie, że chcę. Rany, ja uwielbiam rysować.
Powiedział, a ja się uśmiechałam, po czym podeszłam do sędzi.
- Mam zawodnika, ma na imię Sebastian, stoi tam.
Wskazałam na białowłosego, a mężczyzna zatwierdził. Usadziłam chłopaka na krzesełku i przysunęłam biurko.
- Hej, właśnie się okazało, że nie mamy modela, więc trzeba będzie odwołać zawody... przep...
- Co mówi?
- Czekaj.
Podeszłam do mężczyzny i powiedziałam mu coś na ucho, a ten się uśmiechnął.
- Zmiana planów, mamy modelkę prosto z Nowego Yorku, za chwilę ją posadzimy na stołku, a wy musicie ją narysować, ale to za chwilę.
Powiedział z uśmiechem mężczyzna, a ja podeszłam do Sebastiana.
- Okej, nie mają modela, więc ja go zastąpię, będziesz musiał narysować mnie- zobaczyłam jego słoneczny uśmiech- no i gdy powiedzą "start", zacznij rysować.
- No dobra-zaczął się bawić ołówkiem- powinniśmy iść do tej kobiety, wiesz, z tym?
- Oh i tak jeszcze nie ma południa, spokojnie blondi, zdążymy.
- No i nagle chcesz tu być?
- Ale tu są fantastyczne rzeczy, nie marudź, tylko idź, bo ktoś cię chyba woła.
Zaśmiał się, a ja poszłam na stołek. Sędziowie zaczęli odliczać, co chyba mniej więcej ogarnął Sebastian, a w momencie, gdy ktoś krzyknął start, zaczął się zbierać tłum obserwujących... czułam się zabawnie, gdy tak wszyscy zaczęli mnie rysować. Większość to były dziewczyny, ale to i tak Sebastian najbardziej się wyróżniał. Bynajmniej dla mnie. Uśmiechnięta patrzyłam na uczestników, a po półtorej godziny pozowania, czas się skończył. Wszyscy odrzucili ołówki, pędzle i co tam mieli. Sędzia kazał wszystkim odwrócić obrazki, a Sebastian z uśmiechem wpatrywał się we mnie.
Obrazki były po kolei oceniane, a Sebastian nadal nie pokazał swojego, aż nadszedł na niego czas. Podeszłam do nich, by w razie czego tłumaczyć. Chłopak odsłonił obraz i zobaczyłam na nim oczywiście siebie, ale w porównaniu z innymi, ten był Perfect. Wszystkie nie były czasem dokończone, albo nie równe, a Sebastian narysował mnie, jakbym była żywcem na kartce.
- Wow wow wow, mamy tu prawdziwego artystę. Okej, chyba mamy zwycięzcę, a wy co myślicie? - spytał sędziów, a ci tylko potakiwali, na co się uśmiechałam.
- Jak masz na imię?
Sebastian patrzył na nas jak na kretynów, na co się zaśmiałam...
- On nie mówi po polsku, ma na imię Sebastian i jest moim... przyjacielem. Przyjechaliśmy tu z Nowego Yorku, chociaż ja tu kiedyś mieszkałam.
- Fantastyczna historia. Dobra, powiedz mu, że wygrał. Ja niestety nie wiem, w jakim języku mówicie, więc musisz mi trochę pomóc. Zgłosicie się po nagrody o tam- pokazał na coś, a ja zobaczyłam budkę. Mężczyzna wręczył mi coś w ręce, a Sebastian nadal patrzył jak na kretynów.
Wszyscy się rozeszli, a gdy Sebastian wstał, przytuliłam go.
- Czemu nie oceniają reszty?
- Bo wygrałeś.
- Poważnie?
Zawiesiłam się na jego szyi, a ten posłał mi tylko uśmiech.
- No nie mów mi, że nie byłeś pewny tego zwycięstwa.
- Prawie byłem- poczochrał moje włosy.
- Mamy nagrodę, a raczej ty masz. Idziemy po nią?
- Pewnie, a kiedy ta "niespodzianka"?
- Za 10 minut, a teraz chodź.
Pociągnęłam go ze śmiechem.
Sebastian pov
Wiedziałem, że wygram. I w sumie bawiło mnie to jak Luna znudzona dmucha w kosmyki włosów. Nie wiedząc czemu, gdy ją rysowałem, szło mi to szybko i gładko. Zawsze wychodziła jak żywa, tak było i tym razem Zostawiłem ten obrazek i poszedłem z Luną do stoiska, a ona dała tam jakaś karteczkę. Wzięła jakieś pudełko i podała mi. Odsunąłem wstążkę i spojrzałem na zawartość.
- Hej, to przecież złoty ołówek- wzięła go w dłonie i poparzyła dziwnie- on jest prawdziwy, Sebastian, masz złotą pamiątkę.
Zaśmiała się i podała coś w stylu statuetki.
- O rany i gdzie ja to zachowam? Pudełko jest trochę za duże.
Zaśmiała się i pokazała mi kieszeń na Stellę.
- O, tu nie będzie zawadzać. Myślę, że to dobra nagroda, a ty?
- Nie narzekam. Wiesz, nie tyle co chciałem nagrodę, co dobrze się bawiłem...
- Widziałam twoją minę, jak rysowałeś. Chyba lubisz to robić, co?
- Tak, lubię. Hej, czemu wszyscy się tam zbierają?
- Zobaczysz, chodź...
Pociągnęła mnie w centrum, a chwilę później staliśmy w centrum tego zebrania ludzi.
- Zaraz 12, będą spuszczać coś z helikoptera.
- Co takiego?
- Nazywają to festiwalem kolorów.
Usłyszałem jej śmiech, a chwilę później dzwony i coś poleciało nad nami. Spojrzałem w górę ... faktycznie, helikopter.
Pochyliłem głowę, a ktoś coś mówił przez głośniki, po czym usłyszeliśmy muzykę. Nie minął moment, a na moją głowę spadło coś kolorowego, tak jak na innych... moment później wszyscy zaczęli się rzucać tym. Luna już nie miała złotych loków, a niebieskie, tak samo jak twarz.
- Jesteś teraz jak Smerfetka- parsknąłem, a ta naburmuszona odpowiedziała...
- Ty za to jesteś cały fioletowy. To wygląda gorzej niż brokat Magnusa!
- Narzekasz- kiedy miała coś mówić, przyłożyłem palec do jej ust, na co otworzyła szerzej oczy. Wyciągnąłem wianek i włożyłem na jej głowę, po czym wyciągnąłem z tłumu.
- Mam chyba na dzisiaj dość bycia człowiekiem... skończymy naszą misję, niebieska księżniczko?
- Oczywiście, fioletowy rycerzu, ale skąd ty wytrzasnąłeś ten wianek i czemu róże?
- Bo mam ochotę.
Nie tylko na to... ale tego już ci nie powiem...
Rozdział poprawiony przez torka24
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro