Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

࿇.16.࿇

Obudziłam się na czymś miękkim. No dobra, wcale nie miękkim, ale ciepłym i unoszącym się góra dół. Kiedy otworzyłam oczy, zrozumiałam, co to było. Leżałam na Sebastianie. Uśmiechnęłam się jak głupia i wtedy zobaczyłam, że jestem półnaga, podobnie jak on... nie zręcznie. Otworzył oczy i również się uśmiechnął.

- Witam pannę Herondale.

- Witam pana Morgensterna.

Zaśmialiśmy się jak kretyni, a ja jeszcze na chwilę położyłam się na nim. Już nie był zimy jak wcześniej, gdy wlazł do łóżka... mimo tego nie przeszkadzało mi jego zimno, a teraz było jeszcze przyjemniej.

- Ciepło ci?

- Zostań moim prywatnym kaloryferem...

- Już jestem ochroniarzem, co jeszcze chcesz dziewczyno?

- Jesteś super nianią! To różnica, no a ja chce kaloryfer, znaczy nie twój, znaczy no masz kaloryfer, ale znaczy nie taki metalowy tylko na brzuchu i nie, że ja te zyski chęć, tylko że ja chcę ciepło ciebie znaczy, ciepło twoje, znaczy ciebie w łóżku tfu chodzi, żebyś został ocieplaczem...

Zaczęłam się polatać we własnych słowach, a Sebastian się zaśmiał i obrócił nami tak, że to ja byłam na dole. Zarumieniłam się.

- Wiem o co chodzi, ale mam na to radę, nie musisz męczyć mnie swoim wielkim ciałem, bo istnieją termofory, dzięki którym jest cieplej pod kołdrą.

Zaśmiał się, a ja go ukłułam w brzuch.

- Nie jestem gruba, tylko ty jesteś gruby, znaczy cięższy ode mnie. Nie mów, że jestem ciężka, bo tak nie jest.

Chłopak wtedy się położył na mnie i zaśmiał.

- Ah tak? A ta kluseczka?- dotknął mojego brzucha- albo ta?- nie wiedziałam, co planuje, kiedy jego obie dłonie nie znalazły się na moich biodrach... zaczął mnie łaskotać.

- Nie, Sebastian nie...- powiedziałam przez śmiech wiercąc się. Słyszałam tylko śmiech białowłosego- s-eba-stian p-prosze, prze-prze-przestań.

- A co będę z tego miał?

Zatrzymał się na chwilę i położył ręce tak, jakby chciał zrobić damską pompkę.

- Hmmm, może to ?- Złapałam za ramiona i obracając nas pocałowałam go w policzek, a następnie jak poparzona odskoczyłam i pobiegłam do łazienki, w której się zamknęłam.

Chwilę później pukał do drzwi śmiejąc się.

Sebastian pov

Mała spryciula, uśpiła moją uwagę i w sumie drugi raz dostałem... buziaka w policzek. Co z nią nie tak!?

- Hej, otwieraj, nie skończyłem z tobą, potworze ty!

- Ja potworze? Chyba ty, potworze.

Usłyszałem jak się ubiera, więc sam postanowiłem to zrobić i chwilę później stałem przed drzwiami czekając, aż wyjdzie z nich Luna. Dziewczyna bez wahania otwarła drzwi. Była ubrana w ten swój sweter i przylegające czarne spodnie. O rany, znów mi gorąco.

- Coś mówiłeś?- zaśmiała się i tknęła mnie palcem w nos. Otwarłem usta i próbowałem ją ugryźć, ale ta zabrała dłoń ze śmiechem.

- Zachowujesz się gorzej niż Louis!

- Kto to Louis?

- Mój przyjaciel. Nie ważne, ubrany?

- Nie widać?

- Wiesz, nie zwracam na ciebie uwagi...

- Kobieto, twoja głowa jest na wysokości mojej klatki piersiowej, musisz widzieć ten sweter i zajebistą kurtkę!

- Może tak, może nie, albo widzę tylko miejsce, gdzie mogę wbić miecz i mieć nareszcie spokój.

Zachichotała i otworzyła drzwi. Wyszedłem za nią szczerząc się jak głupi. Na dole znów była ta dziewczyna, z którą kręciła, co mnie dziwi. Czemu w ogóle spojrzała na kogoś jej pokroju i wyglądzie i w ogóle... czy ja jestem zazdrosny o dziewczynę?

Powiedziała znowu coś po polsku i mrugnęła, a następnie wyszła z hotelu.

- Czemu do niej mrugnęłaś?

- Gra aktorska skarbie, nauczyć cię?

Zaśmiała się i spojrzała w górę.

- Rany, nie było mnie tu tyle lat...

Luna pov

Obróciłam się wokół własnej osi i zaczęłam śmiać.

- Daj rękę, nałożę ci runę maskowania, nie będzie widać twoich run. Będziemy na chwilę Przyziemnymi...

- Ty ciągle wyglądasz jak przyziemniaczek...

- Nie z wyboru- wzięłam jego rękę i narysowałam runę, przez co inne zaczęły znikać. Uśmiechnęłam się i ruszyłam do ratusza.

- Jeśli będziemy mieli szczęście, dziś tu będzie tłum, więc nikt nas nie złapie, a ja ci pokażę uroki bycia człowiekiem...

- To mogą być jakieś uroki?

- Zrobimy to, co robiłam z Magnusem.

- Oh proszę, a teraz robisz ze mnie swojego ojca...

- Oh, nie narzekaj, pokażę ci jak fajne można się bawić.

Uśmiechnęłam się i pociągnęłam go w uliczkę.

Gdy byliśmy na rynku, gdzie obecnie był festyn, Sebastian jęknął, a ja go pociągnęłam do jednego ze stoisk.

- Możesz nie narzekać? Sebastian, jesteś okropny.

- Ale ja cię nie zmuszam do chodzenia po jakiś stoiskach...

Zamknęłam jego twarz pączkiem, którego od razu ugryzł i zaczął rzuć.

- O, mogłaś tak od razu- uśmiechnął się, a ja zaśmiałam. Zobaczyłam wtedy wianki. Moje oczy zabłysły i pociągnęłam Sebastiana, który jadł pączka, w tamtą stronę Zobaczyłam wianek ze stokrotek. Założyłam go na Sebastiana. Wyglądał uroczo, szczególnie z tym pączkiem w ustach. Zrobiłam mu z ukrycia zdjęcie i się uśmiechnęłam.

- Po co mi ten jakże piękny wianek?

- Wyglądasz w nim uroczo...

Sebastian

Poczułem jak kwitnę czerwienią. Jej uśmiech sprawiał, że czułem ciepło w brzuchu... TSA, zajebiście, chyba się w niej zakochuje...

Zanim zdążyła mnie porwać dalej, wziąłem ze straganu wianek z róż i schowałem do kurtki tak, by nie zobaczyła. Jej złote włosy były dosłownie wszędzie, na ramionach, plecach, no i część była rozwiana przez ten głupi wiatr.

- Sebastian, grałeś kiedyś w szachy?- spytała z uśmiechem.

- Jestem mistrzem.

- Fantastycznie- pociągnęła mnie, a ja zobaczyłem stoliki, gdzie ludzie układali to wszytko... w co ja się wjebałem.

Po dobrej godzinie poszliśmy od szachów do następnego stoiska.

- Wiesz co to jest?

- Nie, ale wygląda smacznie- zaśmiałem się, kiedy przyniosła coś jak... ciasto? Co to w ogóle jest?  Usiedliśmy na ławce i podała mi jedną tackę.

- To są pierogi- powiedziała, co według mnie śmiesznie brzmiało.

- Czemu nie ma tego u nas?

- To typowo polskie i okoliczne jedzenie, tak jak sushi w Japoni... no tylko sushi jest popularniejsze. Powiedz powoli: pierogi. Zobaczysz, jak trudno to powiedzieć.

- Pie...rogo.

- Pierogi. Pie- ro- gi.

Próbowałem wymówić jeszcze parę razy nazwę tego czegoś, ale nie udawało mi się, więc jedyne co byłem w stanie zrobić, to zabrać widelec i zjeść.

- Hej, to jest pyszne!

- Jak chcesz, zrobimy takie w Instytucie. Zobaczymy minę reszty.

- Koniecznie, rany tonie w ustach, kto to wymyślił?

- Wiesz, kobiety kiedyś nie miały robić z czego, a mąka i ser oraz cebula i inne proste składniki były pod dostatkiem.

Zajadałem się tym jak głupi, co chyba ucieszyło Lunę, ponieważ ciągle patrzyła na mnie z uśmiechem.

- Dobrze, że ci smakuje. Magnus nie przepada za nimi, a ja je uwielbiam.

- Magnus jest szalony i chyba nie wie, co jest dobre. Okej, co teraz robimy?

- Nie wiem, są jeszcze stragany... a o 12 będzie niespodzianka, będzie fajnie, chodźmy...

Złapała moją dłoń, a ja poczułem ciepło bijące od niej. Przymknąłem oczy i dałem się jej prowadzić.

- Sebastian, mój bosze chodź!- zaczęła gdzieś biec, a ja ze śmiechem ruszyłem za nią. Jakiś gościu mówił coś przez mikrofon.

Luna pov

Zobaczyłam zawody w rysowaniu, a z racji, że widziałam rysunki Sebastiana, chciałam, żeby wystartował. Okej, to trochę głupie i powinnam go zapytać, ale najpierw muszę mu pokazać.

- Luna, co on mówi?

- To jest rysowanie na czas, chcesz?

Jego oczy zabłysły.

- Rysowanie?

- Tak, zawody, zaraz będą kazali coś narysować i rzucą się do boju.

- Pewnie, że chcę. Rany, ja uwielbiam rysować.

Powiedział, a ja się uśmiechałam, po czym podeszłam do sędzi.

- Mam zawodnika, ma na imię Sebastian, stoi tam.

Wskazałam na białowłosego, a mężczyzna zatwierdził. Usadziłam chłopaka na krzesełku i przysunęłam biurko.

- Hej, właśnie się okazało, że nie mamy modela, więc trzeba będzie odwołać zawody... przep...

- Co mówi?

- Czekaj.

Podeszłam do mężczyzny i powiedziałam mu coś na ucho, a ten się uśmiechnął.

- Zmiana planów, mamy modelkę prosto z Nowego Yorku, za chwilę ją posadzimy na stołku, a wy musicie ją narysować, ale to za chwilę.

Powiedział z uśmiechem mężczyzna, a ja podeszłam do Sebastiana.

- Okej, nie mają modela, więc ja go zastąpię, będziesz musiał narysować mnie- zobaczyłam jego słoneczny uśmiech- no i gdy powiedzą "start", zacznij rysować.

- No dobra-zaczął się bawić ołówkiem- powinniśmy iść do tej kobiety, wiesz, z tym?

- Oh i tak jeszcze nie ma południa, spokojnie blondi, zdążymy.

- No i nagle chcesz tu być?

- Ale tu są fantastyczne rzeczy, nie marudź, tylko idź, bo ktoś cię chyba woła.

Zaśmiał się, a ja poszłam na stołek. Sędziowie zaczęli odliczać, co chyba mniej więcej ogarnął Sebastian, a w momencie, gdy ktoś krzyknął start, zaczął się zbierać tłum obserwujących... czułam się zabawnie, gdy tak wszyscy zaczęli mnie rysować. Większość to były dziewczyny, ale to i tak Sebastian najbardziej się wyróżniał. Bynajmniej dla mnie. Uśmiechnięta patrzyłam na uczestników, a po półtorej godziny pozowania, czas się skończył. Wszyscy odrzucili ołówki, pędzle i co tam mieli. Sędzia kazał wszystkim odwrócić obrazki, a Sebastian z uśmiechem wpatrywał się we mnie.

Obrazki były po kolei oceniane, a Sebastian nadal nie pokazał swojego, aż nadszedł na niego czas. Podeszłam do nich, by w razie czego tłumaczyć. Chłopak odsłonił obraz i zobaczyłam na nim oczywiście siebie, ale w porównaniu z innymi, ten był Perfect. Wszystkie nie były czasem dokończone, albo nie równe, a Sebastian narysował mnie, jakbym była żywcem na kartce.

- Wow wow wow, mamy tu prawdziwego artystę. Okej, chyba mamy zwycięzcę, a wy co myślicie? - spytał sędziów, a ci tylko potakiwali, na co się uśmiechałam.

- Jak masz na imię?

Sebastian patrzył na nas jak na kretynów, na co się zaśmiałam...

- On nie mówi po polsku, ma na imię Sebastian i jest moim... przyjacielem. Przyjechaliśmy tu z Nowego Yorku, chociaż ja tu kiedyś mieszkałam.

- Fantastyczna historia. Dobra, powiedz mu, że wygrał. Ja niestety nie wiem, w jakim języku mówicie, więc musisz mi trochę pomóc. Zgłosicie się po nagrody o tam- pokazał na coś, a ja zobaczyłam budkę. Mężczyzna wręczył mi coś w ręce, a Sebastian nadal patrzył jak na kretynów.

Wszyscy się rozeszli, a gdy Sebastian wstał, przytuliłam go.

- Czemu nie oceniają reszty?

- Bo wygrałeś.

- Poważnie?

Zawiesiłam się na jego szyi, a ten posłał mi tylko uśmiech.

- No nie mów mi, że nie byłeś pewny tego zwycięstwa.

- Prawie byłem- poczochrał moje włosy.

- Mamy nagrodę, a raczej ty masz. Idziemy po nią?

- Pewnie, a kiedy ta "niespodzianka"?

- Za 10 minut, a teraz chodź.

Pociągnęłam go ze śmiechem.

Sebastian pov

Wiedziałem, że wygram. I w sumie bawiło mnie to jak Luna znudzona dmucha w kosmyki włosów. Nie wiedząc czemu, gdy ją rysowałem, szło mi to szybko i gładko. Zawsze wychodziła jak żywa, tak było i tym razem Zostawiłem ten obrazek i poszedłem z Luną do stoiska, a ona dała tam jakaś karteczkę. Wzięła jakieś pudełko i podała mi. Odsunąłem wstążkę i spojrzałem na zawartość.

- Hej, to przecież złoty ołówek- wzięła go w dłonie i poparzyła dziwnie- on jest prawdziwy, Sebastian, masz złotą pamiątkę.

Zaśmiała się i podała coś w stylu statuetki.

- O rany i gdzie ja to zachowam? Pudełko jest trochę za duże.

Zaśmiała się i pokazała mi kieszeń na Stellę.

- O, tu nie będzie zawadzać. Myślę, że to dobra nagroda, a ty?

- Nie narzekam. Wiesz, nie tyle co chciałem nagrodę, co dobrze się bawiłem...

- Widziałam twoją minę, jak rysowałeś. Chyba lubisz to robić, co?

- Tak, lubię. Hej, czemu wszyscy się tam zbierają?

- Zobaczysz, chodź...

Pociągnęła mnie w centrum, a chwilę później staliśmy w centrum tego zebrania ludzi.

- Zaraz 12, będą spuszczać coś z helikoptera.

- Co takiego?

- Nazywają to festiwalem kolorów.

Usłyszałem jej śmiech, a chwilę później dzwony i coś poleciało nad nami. Spojrzałem w górę ... faktycznie, helikopter.

Pochyliłem głowę, a ktoś coś mówił przez głośniki, po czym usłyszeliśmy muzykę. Nie minął moment, a na moją głowę spadło coś kolorowego, tak jak na innych... moment później wszyscy zaczęli się rzucać tym. Luna już nie miała złotych loków, a niebieskie, tak samo jak twarz.

- Jesteś teraz jak Smerfetka- parsknąłem, a ta naburmuszona odpowiedziała...

- Ty za to jesteś cały fioletowy. To wygląda gorzej niż brokat Magnusa!

- Narzekasz- kiedy miała coś mówić, przyłożyłem palec do jej ust, na co otworzyła szerzej oczy. Wyciągnąłem wianek i włożyłem na jej głowę, po czym wyciągnąłem z tłumu.

- Mam chyba na dzisiaj dość bycia człowiekiem... skończymy naszą misję, niebieska księżniczko?

- Oczywiście, fioletowy rycerzu, ale skąd ty wytrzasnąłeś ten wianek i czemu róże?

- Bo mam ochotę.

Nie tylko na to... ale tego już ci nie powiem...

Rozdział poprawiony przez torka24

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro