࿇.13.࿇
Ocuciłam Sebastiana, a Jace patrzył na Aleka nie dowierzając.
- Więc Marta... to Magnus Bane?
- Jaka Marta?
- Nic, skłamałam, żeby nie ogarnął twojej orientacji.
- Luna? Mi się śniło, że mój przyjaciel jest gejem, czy nim jest?
- Sebastian, nie rób z tego halo, zakochał się.
- Demony nie kochają.
- Kochają kretynie, to inny rodzaj miłości, na wyższym poziomie, kiedy demon spojrzy w oczy drugiej osoby, jeśli ta tego chce, oczy zmieniają barwę. Dlatego Alek ma złotawe tęczówki, jego oczy mają kolor tych Bane'a. To wieczna miłość, nic jej nie rozwali, nie ma takiej siły, ani anioł ani demon, ani sam Bóg nic nie mogą zrobić.
Wtedy Jace spojrzał na Izzy, a następnie na mnie.
- Izzy wie dokładnie, o co chodzi w tej więzi.
- A jeśli ta osoba nie wie, że ta więź powstała?- spytał Alek patrząc na Izz.
- Mówiłam twojej siostrze, to rzadka więź, te osoby jeśli się dowiedzą, że to jest między nimi, nie opuszczą się nigdy. Piekło zamarznie, a niebo zapłonie prędzej niż oni się rozstaną. Ta więź to najwyższy stopień tego, co może być, dzieje się zbyt rzadko, raz na tysiące lat.
- Skąd o tym wiesz?- spytał Sebastian, a ja się uśmiechnęłam.
- Wychowałam się z czarownikiem, głupku.
Zamknął oczy i położył się na moich nogach.
- Więc mój brat jest gejem? Przepraszam, mój pseudo brat, najlepszy przyjaciel, jest gejem?
- Tak, otóż to.
- Spotyka się z czarownikiem ?
- Sebastian, robisz mu przykrość...
- Wiem... przepraszam, ja zwyczajnie te lata myślałem, że jesteś hetero... co zrobisz z Lydią?
- A nawet mi nie mów...
- Jaką Lydią?
- Ma się z nią ożenić, z rozsądku. Lydia Branwell ma na niego chrapkę.
Spojrzałam na Izzy i jęknęłam.
- Ja rozpierdolę ten ślub.
- Pomogę ci...- powiedział do do mnie Jace, a ja się uśmiechnęłam. Spojrzałam na Sebastiana na moich nogach.
- Mówimy im?
- Tak, musimy.
- O czym?- spytał Alek z kawą, kiedy on ją zrobił!?
- Wiem, gdzie może być ktoś, kto zna jedną z osób, które ukryły kielich...
- I?!- spytali wszyscy na raz, a Sebastian parsknął śmiechem, po czym złapał moją rękę w ukryciu.
- I potrzebujemy waszej pomocy.
- Potrzebujemy? Liczba mnoga?
- Ja i Sebastian musimy udać się do Polski...
Jace od razu zmrużył oczy, a Alek wypluł kawę. No ludzie, czy każdy pluje? Izzy za to wyciągnęła z zamrażarki lody i ze spokojem na twarzy oznajmiła.
- Jace, Alek jesteście mi winni po dwie dychy. Mówiłam, że coś odjebią i wciągną w to nas.
- Jesteś medium, ja się tak nie bawię.
- Narzekasz Jace, poza tym moje medio-moce są słabe.
- Ej no ludzie, pomożecie czy nie?
- Oczywiście, to moja siostra.
- Moja przyjaciółka...
- Moja przyszła Parabatai.
Powiedzieli po kolei, a ja się zaśmiałam.
- Widzisz, nie było tak źle.
- Sebastianie, zechciej się odsunąć od mojej siostry, bo wyglądacie jak zaczątki słodkiej pary, a ja nie pozwolę, by chodząca lodówka była z moją gorącą siostrą. Jeszcze się roztopisz i co będzie ?
Spojrzałam na Jace'a z wyrzutem, a Izzy pacnęła go w ramie.
- Są cicho, więc się ciesz. Jakbyś nie wiedział to co chwilę się biją, więc szczyk ryj i ciesz się widokiem.
- Daj mi pobyć bratem?
- Będziesz nim do końca życia. Widziałeś, by Alek mi czegoś zabraniał?
- Do ciebie nie kleją się faceci jak do niej, bo patrz ja... Sebastian... nawet było coś z Alekiem, na szczęście on jest gejem... nie mam ochoty tłuc mojego Parabatai.
- Po pierwsze leciałeś na mnie tylko ty, ja i Sebastian to chwilowe zawieszenie broni.
- Wiesz, mi odpowiada jak nie dajesz mi w kość, mogłoby...
- Nie wytrzymasz tyle, a ktoś musi cię wreszcie poskromić.
- Mówi to córka Liliama, off
- I się zaczyna...
- Ustalmy lepiej transport.
- Myślałam nad Magnusem i jego portalami, czarownicy teleportując się co chwilę, a teleport między Instytutami na taką odległość jest ustalany.
- Może uda się ktoś jeszcze z wami?
- Nie, Izzy i tak będzie musiała udawać mnie, ma od tego fiolki, a na Sebastiana nagniemy fałszywą przyjaźń, jeśli ktoś jeszcze będzie musiał iść, to będzie podejrzane.
- Fantastycznie, więc trzeba napisać do Magnusa?
- O tak, ja to zrobię- powiedział Alek i rzucił się do szafki, a wszyscy zaczęli się śmiać. Sebastian nadal trzymał moją dłoń, co było dziwne. Jego kryształowo niebieskie oczy były utkwione we mnie, uśmiechnęłam się lekko i spojrzałam na Izz.
Jej czarne oczy wręcz zabłyszczały niepokojem, ale i szczęściem. Ona coś wie.
- Więc ustalone. Jutro lecimy do Polski?
- Tak, o ile Magnus odpisze.
Alek siedział na blacie i pisał Stellą po papierze, a Izzy podpaliła papierek, który zniknął. Po kilku minutach w mojej dłoni pojawiła się odpowiedz...
- Bane nam pomoże, tak więc ja idę się spakować i umyć, tobie też to radzę Sebastian.
- Widzimy się tam za parę godzin blondi, nie potrzeba nam toreb, tylko podręcznej broni ewentualnie pieniędzy, ktoś ma polskie pieniądze?
- Ja- Powiedziałam- mieszkałam tam, oh nie ważne. Idę, zanim Lucjan mnie znajdzie.
Wymruczałam i poszłam do swojego pokoju. Tam wyciągnęłam zeszyt i opisałam wszytko, po czym schowałam go w tej jebanej podłodze i zakryłam runami. Naszykowałam na jutro sobie spodnie, sweter i jakieś tam drobnostki. Nie chciało mi się myć, nawet nie musiałam się myć, robię to, by czuć się ludzka, a dziś ani trochę się nie czuję człowieczo. Położyłam się na łóżku i zaczęłam głucho wpatrywać w ścianę. Chciałam się wyspać, nie mogłam się wyspać. Powinnam być pełna energii, ale nie mogłam zasnąć. Ubrałam za duży sweter z pierwszego dnia i wyszłam przed drzwi... Zobaczyłam niebieskie tęczówki w niewielkiej odległości ode mnie... Sebastian stał w podobnym swetrze do mojego i spodenkach przed swoimi drzwiami.
- Też nie możesz spać?
- Nie dzisiaj... są tego jakieś plusy, teraz w Polsce jest dzień, więc będziemy tam w nocy właściwie...
- Wieczór- pochylił głowę i spojrzał na swoje skarpetki.
On ma skarpetki do spania?
- Wypijemy kawę?
- Pewnie.
Izzy pov
Wyjrzałam z pokoju razem z Jace'm, który chciał ze mną porozmawiać o Lunie, a Alek przyłączył się. Tak więc wszyscy słysząc szelest wyjrzeliśmy z pokoju. Luna stała na przeciwko Sebastiana z dziwnym uśmiechem. Gdyby nie to, że mi pokazała to jak wygląda, to bym w życiu nie powiedziała, że jest demonem...
Wpatrywali się przez chwilę w swoje oczy, a potem ustalili, że idą do kuchni.
- Kupimy im takie same stroje?- spytał Alek po cichu, gdy już odeszli kawałek.
- I wianki, będą zajebiście wyglądać- zaśmiał się Jace.
- Nadal jesteście pewni, że siebie nie cierpią? Ciągnie ich do siebie jak mnie do wyprzedaży.
- Co ty, bardziej jak Jace'a do naleśników...
- Albo jak magnesy o przeciwnych biegunach.
- Rysujemy runy?
- Czuję się jak na piżama party dla przyziemnych.
- Pprzyziemni nie mają run do podglądania- Alek wziął nasze Stelle i się zaśmiał. Wszyscy narzuciliśmy coś cieplejszego. Nie wiadomo, gdzie zagna te dwójkę.
Wyszliśmy za nimi nakładając runę niewidzialności i "trybu cichego", po czym mogliśmy spokojnie ich śledzić.
- Potem będziemy się z nich śmiać?
- Nieee wyłapiemy najgorętsze momenty i będziemy wtedy się śmiać.
Luna pov
Zrobiłam nam kanapki z masłem orzechowym i czekoladą, a Sebastian zrobił nam kawę. Wzięłam z zamrażarki lody, a on posypki.
- To dla Łowców nie zdrowe.
- Co z tego, nasza firma jest perfekcyjna, pani Herondale, nie zarzuca nam nic.
Lekko dygnął, a ja się zaśmiałam.
- Błagam, nie udawaj Lucjana, będzie mnie prześladował przez cały swój pobyt.
Sebastian nurkował w szafce ze śmiechem.
- Ewidentnie mu się podobasz, ten wzrok mówi wszytko.
- Najchętniej bym go wkręciła.
- Udawaj, że masz chłopaka, wiesz dla łowcy konkurencja to najgorsze co może być. Dodatkowo będziesz musiała na bank wziąć ślub, ponieważ Łowców kobiet rodzi się statystycznie mniej. I każdy chce mieć tę swoją kobietę, jesteś otoczona wręcz mężczyznami. Żyć, nie umierać.
- Twój sarkazm jest cudowny. Problem w tym, że nawet jeśli podoba mi się wizualnie Lucjan i miło się rozmawia, ja go nie chcę. Chcę być z kimś, kogo pokocham, nie chcę mieć tych wszystkich tłumów, jak to mówisz. Jeśli się trafi ten jeden, to ma być jeden, nie chcę też szukać na siłę, powiedz, po huj mi to?
- Wiesz, są plusy, jeśli ustawisz sobie warunki, zrobią co chcesz..
- Więc mój warunek brzmi "nie mogą się zbliżyć do mojej śmierci"
Sebastian zaśmiał się z głębi szafki.
- Blondi, mamy ciastka!
- Jakie ?
- Knopersy...
- Jaja se robisz? Dawaj je!
Chłopak się zaśmiał i dał mi ciastka.
- Rany, kocham...
- Mnie?
- Ciastka, kocham ciastka.
Wyszedł z szafki z jeszcze 3 opakowaniami i położył je koło naszej uczty...
- To jest niezdrowe...
- Nieeee, co ty, kiedyś z Magnusem w jakiejś budce zamówiliśmy całe menu po 3 razy na jedną osobę. Słuchaj, tego było tyle, że ja ledwo to jadłam...
- Ile zjadłaś ?
- Wszytkie trzy, ale tego było pełno. Trzeba było, aż odgrzewać, szczególnie te tortille.
Uśmiechał się pod nosem i wziął kanapkę.
- Zjemy to i pójdziemy do oranżerii, co?
- Jeśli chcesz...
Izzy pov
Oglądaliśmy ich śmieszną scenkę.
- Mówię ci, to wygląda uroczo, nie kłócą się, tylko spokojnie jedzą kanapki i śmieją się z głupot.
- Gdzie my kupimy takie same swetry...
- Szczególnie na te jego szerokie ramiona.
- Jace, a ona ci powiedziała?
- O czym?
- O matce, kim, jest itd...
- Nie, a powinienem wiedzieć?
- Sama ci powie, o czekaj, to będzie dobre, zabierają się za ciastka, już czuję jak się o coś kłócą.
Luna pov
Zostały nam lody i ciastka... jednak moje pragnienie czegoś chrupkiego wygrało i zaczęliśmy jeść ciastka mocząc w kawie.
- Często jesz w ten sposób?
- Przed miesiączką. Dobrze, że Magnus się nie czepiał jak w nocy szwendam się po kuchni, tylko siada i je ze mną.
- Rany, te ciastka są pyszneee, a od tego twojego nocnego, jadania teraz masz mnie.
- I fajnie.
Wymruczałam, a Sebastian zabrał ostatniego knopersa.
- Ejjjj, ja chciałam.
- Ale ja zabrałem, jeśli chcesz... to sobie weź- wsadził ciastko do ust i zamrugał.
Zeszłam ze stołka, obeszłam cały stół i położyłam ręce na jego kolanach, po czym przysunęłam się do jego twarzy. Czułam ciepło bijące od niego, a wtedy złapałam ciastko zębami i ułamałam w połowie. Otrząsnął się i gdy chciałam sobie iść, usadził mnie na swoich kolanach i wziął lody oraz dwie łyżki. Czułam, jak chrupie ciastko koło moich uszu, a ja z uśmiechem jadłam swoje.
Izzy pov
Klepnęłam mojego brata w plecy, a ten syknął na mnie. Jace robił zdjęcia.
- Widzisz to? Mówiłam, widzisz to?
- No wzięła sobie ciastko...
- A teraz siedzi otulona Sebastianem i ma wyjebane w to co się dzieje, zamiast go jebnąć, je z nim lody...
- Jedzenie łączy ludzi Izzy- mruknął Jace i zrobił zdjęcie, kiedy akurat chłopak karmił dziewczynę lodami, usmiechałam się... mówiłam.
Sebastian pov
Czułem jej ciepło i czułem jak mi przyjemnie. Luna jadła spokojnie lody i nie narzekała, że siedzi w moich ramionach, na moich kolanach. Była drobna jak na osobę, która dwa razy mnie pokonała. Oparła się o moją klatkę, nadal miała tę różę we włosach, a ona wcale nie więdła. Oparłem głowę o jej ramię i przyciągnąłem ją bliżej.
- Teraz trochę się czuję jakbym siedziała z Olimpią i Louisem. Wyjaśnienie, to dwójka czarowników, moi przyjaciele. Zawsze gdy oglądaliśmy jakiś film, jedliśmy lody albo ciastka.
- Pewnie to było małe wynagrodzenie za te lata u Liliama, co?
Spytałem i wziąłem następną łyżkę.
- Tak myślę, że tak, ale nie narzekam też na bycie tu, mimo ciągłego ogólnego nadzoru, jest okej. O, właśnie, podoba ci się kurtka?
- Mówiliśmy o tym... jak ten ogórek uciekł i Alek się na coś wkurzył.
- Podobałeś się mu, a ja no cóż, to była ciekawa sytuacja, nie ważne, tak czy siak...
- Podobałem się?
- Tak, a co?
- Nie wiem, w sumie nie podobałem się nigdy chłopakowi, a szczególnie przyjacielowi.
- No widzisz, masz swój pierwszy raz, a teraz mów mi, jak kurtka, sklerozę mam.
- Jest świetna. O, miałem cię namówić, Alek chce taką, zrobisz mu?
- Nie robię nigdy takich samych ubrań.Jeśli Alek będzie chciał kurtkę, to dostanie inną, bardziej pasującą do niego. Lody się kończą.
- No i co, pójdziemy do oranżerii? Tam jest cieplej, bo kwiaty muszą mieć w miarę stałą temperaturę.
- No dobra.
- Luna...
Wyszeptał, a ja wiedziałam o co chodzi.
- Wiem, Sebastianie- obróciłam się lekko i wyszeptałam jak najciszej, nasz drobny plan.
Wyszczerzył się.
- Umrzemy przez to, wiesz o tym?
- Oh, narzekasz. Dawaj, bierz, a ja skończę lody.
- Jesteś nienormalna.
- Uczę się od mistrza- uśmiechnęłam się uwodzicielsko.
Sebastian pov
Są plusy i minusy tego, że lody się skończyły. Plusy, to że nie będę musiał się tłumaczyć z tego, co dzieje się w spodenkach, a minusy, to że nagle zrobiło mi się zimno.
- A ty jesteś pewna, że chcemy to zrobić?
Kiwnęła głową, na co się zaśmiałem. Ta blondyna jest nienormalna!
Rozdział poprawiony przez torka24
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro