🌼Roździał 1🌼
Czułem świeże poranne powietrze które dopływało z końca jaskini w której byłem od zaledwie paru godzin czułem również moje rodzeństwo i psią mamę oraz inne psy które były wokół mnie i mojej rodziny nagle nie wiem z kąt przyszedł jakiś inny wściekły pies ale nic więcej nie usłyszałem bo usnąłem tak szybko jak się obudziłem.
Dobrze wiesz że nie mamy jak wykarmić sfory a i tak poczełaś te potwory! - warknoł Alfa sfory
Przepraszam nikt nie będzie musiał dla nich polować sama je wykarmię i siebie też!.
Masz rację ,że nikt nie będzie dla nich polował ani dla ciebie. Potężny pies szarpnął wszystkie młode suczki po czym zagryzł i ją.
Natychmiast zabierzcie te martwe potwory jak najdalej z tąnd a sukę razem z nimi . Zapadła totalna cisza Jakiś duży pies wyniósł szczeniaki a inny sukę.
Znowu się obudziłem niestety w tedy nie było już słychać ani czuć mojego rodzeństwa ani nie było czuć ciepła psiej mamy byłem bardzo głodny ale byłem za mały rzeby wiedzieć jak polować w tedy poraz pierwszy otworzyłem oczy jednak nie miałem powodu rzeby się cieszyć widziałem moją psią mamę niestety ani drgnęła była zimna i cała w krwi ledwie odwróciłem głowę i zobaczyłem rodzeństwo już myślałem że z nimi stało się to samo i raczej się nie myliłem.....jednak mój brat z miotu otworzył oczy tak samo jak pozostała dwójka byłem szczęśliwy ,że chociaż im nie stało się to co naszej psiej mamie leciały od nich pokłady ciepła ale i tak było mi zimno . Chodzcie musimy z tond iść i znaleźć jaką siedzibę inaczej zginiemy..
Ale co z mamą nie zostawimy jej tak prawda ? -powiedziało jedno ze szczeniąt.
Ale ale ona chyba już nie wstanie raczej nie śpi-inne powiedziało...
I tak wszyscy zaczęliśmy się czołgać w jakieś krzaki nie zaszliśmy tak Dalego bo dobre 15 nim zajęło nam dojście tam dorosły pies zrobiłby to w zaledwie w dwie minuty.
To co teras robimy ? - powiedziała mała suczka
Nie wiem ale jestem bardzo śpiący - powiedziałem i tak wszyscy skupiliśmy się obok siebie i zasnęliśmy .
Obudziłem się w środku nocy było ciemno ale mojego rodzeństwa już nie było .
Było zimno a mały bez bronny szczeniak lerzał sam w krzewie i w dodatku coś się zbliżało...
Szczeniaki gdzie jesteście ?! Poszliście sobie? - szczeniak wołał bez bronny ze wszystkich sił ale odpowiedziała mu tylko cisza
Czy ktoś tu w ogóle jest...- szczeknął cichutko
To *coś* było coraz bliżej i bliżej . Nagle jakiś ogromny pies złapał ogromnymi zębiskami szczenię i pobiegł pędem w głąb ogromnego ciemnego lasu. Zapadł coraz ciemniejszy mrok i w końcu już nic nie było widać.
Rozdział 2 w toku
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro