🌅🫧Rozdział 6🫧🌅
Więc gdy byłem mały w twoim wieku...musiałem pomóc psom którzy opiekowali się Alfą chorym Alfą a tak ogólnie miałem przynieść z lasu jakieś zioła ale byłem mały i nie wiedziałem nawet jak to wygląda ale oni i tak mnie nie słuchali mówili ,że dostanę imię ,że będę mieć range więc poszedłem wziąłem pierwsze lepsze i dałem do zjedzenia Alfie jak oni poszli po coś Alfa zakrztusił się miał wylew krwi z buzi .... Gdy psy przyszły zobaczyć co z alfą okazało się ,że go zabiłem nawet nie wiem czym wiem ,że mnie wywalili a później zastraszali nie było nikogo po mojej stronie - ale nie lubię o tym mówić nie zadawaj pytań a skoro ty masz rodzinę ja cię do niej zaprowadzę zbieraj się idziemy.
Okej to nie będę pytać a gdzie idziemy?- spytał Ciapek .
Szukać sfory .- odpowiedział Cooki
Ale gdzie idziemy - powtórzył Ciapek .
Dlaczego ty musisz być taki ? - powiedział bez silny do szczeniaka Cooki .
Dwa psy przeszły obok Młynu gdzie jak zapamiętał Ciapek byli kiedyś na patrolu i szukali zapachów sfory, już tędy szła a Ciapek już sto razy powiedział ,że jest głodny. poszli na polane obok ale tam też już byli .
Ciapek był zmęczony szukaniem bo następny patrol był pod wieczór a było po popołudnie psy siadły na łące pełnej kwiatów i jadły królika .
Czy ja kiedy kolwiek wrócę a jak oni mnie nawet nie szukają?- skomlał smutny Ciapek
Oni na pewno cię szukają przecież to twoja rodzina - Cooki powiedział to ale głos mu się załamał mówiąc "Rodzina".
Ciapek położył się i wtulił w Cooki'ego jak w Sare jego nową psią mamę ze sfory i zasnął .
Wiatr kołysał drzewami i całą łąką ptaki ćwierkały wszystko wyglądało normalnie .
h - chyba coś tu idzie powiedział Cooki szeptem - a nawet biegnie więc na mnie pora to pies a skoro to pies jest ze sfory - Cooki kucnął najbardziej jak umie i zaczął pomału odchodzić . Nagle Cooki poczuł wielki ciężar na plecach i wrzasnął z bólu pies chwycił go na kark - Co ty tu robisz? CO ROBISZ MOJEMU DZIECKU! - Suczka wrzasnęła ze złości.
Ja chciałem tylko odnieść go do domu - skomlał ze strachem i smutkiem ,że znowu będzie sam .
Sara (bo to była ona) puściła go i obeszła Cooki'ego wzrokiem - dziękuje ale nie pachniesz żadną sforą - powiedziała Sara - ty jesteś jeszcze szczeniakiem .....
Nie jestem ze sfory ale proszę nie rub mi nic ja przestanę tu polować chce tylko - *tylko zabierać wam zwierzynę tego to na pewno nie powiem*
Sara poszła do napaszonego Ciapka trochę mu się przytyło bo wymuszał jedzenie jakby było dla niego wszystkim. Sara polizała go poczym kszyknęła do uciakającego Cooki'ego - wracaj ! - warknęła żeby zwrócić uwagę Cooki'ego.
Cooki wrucił ale z opuszczonym ogonem i głową .
-Słuchaj nie pszerzyjesz tu lodo dmuchu jesteś za mały żeby polować w śniegu masz mleko pod nosem chodź ze mną - Powiedziała matczynym tonem Sara .
Ale ja ale ja nie mogę .. powiedział ze łzami w oczach Cooki .
Ale dlaczego ? - powiedziała Sara
JESTEM MORDERCĄ! - krzyknąoł Cooki jedno cześnie kładąc się na brzuchu i płacząc zasłonił też oczy łapami .
Co taki młodziak by zrobił? Nie był byś w stanie zabić psa .- Sara pociągnęła Cooki'ego za ucho i razem szli w stronę obozu sfory a w tym czasie Cooki opowiedział suce swoją historię ale Sara nie obwiniała go za nic .
Gdy doszli do obozu po drodze zatrzymując się tysiąc razy bo Ciapek albo był głodny albo musiał siku księżyc tył w pełni . Wchodząc do obozu wszyscy poczuli na sobie spojrzenia całej sfory (oczywiście oprócz patrolu)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro