Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

47. Love him so much

-Harry-

Biorę ją na ręce i niosę na kanapę. Rzucam ją na miękką powierzchnię, a sam pochylam się nad nią.

- Mhm – mruczy i podpiera się dłońmi o mój tors.

Uśmiecham się szeroko i skradam jej delikatnego całusa w usta. Opieram się łokciami, po dwóch stronach jej głowy i  ocieram się kutasem o jej wejście.

- Kurwa, zrób to wreszcie – syczy Lily i ciągnie mnie za włosy.

- Jasne – mamroczę i gwałtownie się w nią wbijam.

Jęk, który ucieka z jej ust jest dla mnie kojący. Mógłbym słuchać go godzinami. Zaciskam szczękę i próbuję wbić się głębiej, jednak jest cholernie ciasna.. i taka podniecająca.

- Chryste – jęczę i zaczynam poruszać się szybciej.

- Harry..

Jej głos doprowadza mnie do stanu, w którym nigdy przedtem nie byłem. Kurwa mać.

- Jesteś taka ciasna – mówię i robię w niej okrężne ruchy.

Pierdole, dopiero zacząłem, a czuję, że zaraz dojdę. Pochylam się nad nią i całuję ją w czoło, a ona ściąga mokre włosy z mojej twarzy, co uważam za miłe.

Przymykam oczy i wbijam się o wiele głębiej niż wcześniej. Lily głośno krzyczy, ale mam wrażenie, że z bólu, a nie przyjemności.

- Przepraszam – szepczę i delikatnie z niej wychodzę.

- Nie – mruczy i łapie w dłoń mojego fiuta, a ja o mało co nie mdleje – Rób tak dalej.

Naprowadza go do swojego wejścia i powoli unosi biodra, bym znalazł się w jej środku. Jezu..

*

Otwieram oczy i jedyne co widzę pierwsze to naga Lily bezwładnie leżąca obok. Uśmiecham się i dotykam palcami jej brzucha, który jest bez skazy. Skórę ma tak delikatną i miękką jak niemowlę.

Przypominam sobie, jak wczoraj prawie zemdlałem. Matko, ta dziewczyna przecież tylko dotknęła mojego kutasa, a ja reaguję jak ciota. Wzdycham głęboko i wstaję z miejsca.

Podchodzę do szafy, by wyjąć ciuchy i słyszę ciche pomruki Lily. Wstała.

- Dzień dobry – mówię, a ona otwiera oczy i przerażona chowa się pod kołdrę.

Zaczynam się śmiać i podchodzę do niej. Wyrywam jej z rąk pościel i rzucam gdzieś na podłogę.

- I co teraz? – śmieję się i siadam obok niej.

- Harry, nie patrz na mnie – mówi i próbuje zakryć się poduszką, ale ją zabieram.

- Przestań – dotykam jej ust i patrzę w oczy – Jesteś piękna, nie masz się czego wstydzić. Poza tym pieprzyliśmy się w nocy i widziałem już wszystko.


Lily zaczyna jęczeć z zażenowania, a ja chichoczę. Uwielbiam ją.

Wchodzę do łazienki i biorę szybki, odprężający prysznic. Na biodra owijam ręcznik i wychodzę.

- Jeszcze tu leżysz? – pytam i patrzę na nią z rozbawieniem.

- Podaj mi ubrania – rozkazuje i mierzy mnie wzrokiem, a ja wzruszam ramionami.

- Nie.

- Harry, podaj mi te cholerne ubrania! – krzyczy.

Cmokam ustami i kręcę przecząco głową.

- Poradzisz sobie. Jesteś dużą dziewczynką – puszczam jej oczko.

Lily prycha i wstaje z łóżka, zakrywając się poduszką, którą natychmiast jej wyrywam i biorę ją na ręce. Dłońmi trzymam jej zgrabny tyłek, co cholernie mnie podnieca.

- Coś Ci stanęło – Lily dotyka przez ręcznik mojego fiuta i zaczyna się śmiać.

Syczę z tego kurewskiego podniecenia. Nie mam co z tym, do cholery, zrobić.

- Przestań – grożę jej i całuje przelotnie w usta.

- Mam coś z  tym zrobić? – szepcze mi do ucha, a ja nie wytrzymuję.

Rzucam ją na łóżko i biegnę do łazienki zaspokoić swoje potrzeby.

*

-Lily-

Śmieję się z niego dobre 15 minut, do czasu gdy odprężony i dumny wychodzi z łazienki.

- Umiem sobie radzić sam – wystawia mi język i wychodzi z pokoju.

Ubieram się w przypadkowe ciuchy Harrego i idę za nim.

- Przyjdzie Niall i Louis. I pewnie Zayn, a z nim Liam. Luke też pewnie się wpierdoli – mruczy pod nosem i siada na kanapie.

- Mi to nie przeszkadza – wzruszam ramionami.

Harry włącza telewizor i przygląda mi się z zaciekawieniem.

- Chodź tu do mnie, maleńka – mówi i rozkłada ramiona, a ja szybko w nie wpadam.

Opieram się plecami o jego tors i jest mi bardzo wygodnie - Harry jest bardzo wygodny.

- Z takiego złośliwego chłopaczka stałeś się całkiem miłą przytulanką – mówię, a on szybko łapie mój podbródek w swoje palce i odwraca mnie do siebie.

- Nawet tak nie mów. W każdej chwili mogę Cię zlać – grozi mi palcem, ale widzę, że powstrzymuje się przed śmiechem.

- No dawaj – mówię i liżę go w szyję.

Co to miało być? Przy nim nie potrafię nawet zapanować nad własnym ciałem.

- Przepraszam – mamroczę i odwracam się w stronę telewizora.

- To było słodkie – chichocze i całuje mnie w głowę.

- Ty jesteś słodki – odgryzam się i czuję jak Harry wstaje i bierze mnie razem ze sobą na ręce.

Przekłada mnie na swoje ramię i teraz wiszę na  nim.. Głową w dół.

- Harry! – krzyczę i uderzam pięściami w jego plecy, ale najwidoczniej nawet tego nie czuje.

- Teraz Cię zleje – syczy, a ja zaczynam panikować.

- Harry..

- Zamknij się – warczy i wchodzi do pokoju.


_____________________________

Kochani, obawiam się, że zostały do końca 3 rozdziały :c
Może zrobimy to szybciej?

70 votes = kolejny rozdział! ;*

+ piszcie jak Wam się podoba?



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro