46. Pleasure
Serce dosłownie szaleje mi, chociaż tak naprawdę nie wiem czemu. Przecież nie kocham jej, prawda?
Nagle słyszę dzwonek do drzwi i w głębi duszy skaczę z radości.
- Pójdę otworzyć – mówię szorstko w ich stronę i wstaję z miejsca.
Ruszam do przedpokoju i otwieram drzwi.
-Lily-
Przymykam oczy i odchylam głowę w tył. Pieprzony dzwonek. W sumie to chyba dobrze, że ktoś przyszedł. Nie musiałabym zostać skompromitowana przy tych wszystkich ludziach, gdy Harry wyśmiałby ich pytanie i odpowiedział prostym i oczywistym „nie".
Jak ktoś taki jak on może kochać kogoś takiego jak ja? Śmieje się z samej z siebie i wstaję z podłogi.
Podchodzę do blatu kuchennego i biorę z niego papierowy kubek z jakimś przeźroczystym płynem. Upijam łyk i lekko krzywię się, zdając sobie sprawę, że to czysta wódka.
- Masz – śmieje się Louis i podaje mi karton soku pomarańczowego, który szybko biorę i zapijam obrzydliwy alkohol.
- Dzięki – mamroczę i głęboko wzdycham – Kiedy macie zamiar wynieść się z tego domu?
- Wyganiasz nas? – unosi brew i powstrzymuje się przed wybuchem śmiechu.
Na pewno wypił dużo, ale ma mocną głowę, bo trzyma się całkiem dobrze.
- Nie, po prostu chcę odpocząć, a w moim domu trwa impreza – wywracam oczami.
- Twoim?
- To znaczy Harrego – poprawiam się i przykładam do ust kubek, żeby uniknąć dalszej konwersacji.
Louis przygląda mi się przez chwilę, więc zmuszona upijam łyk wódki. Zimna ciecz pali mnie w gardle i czuję, że jeśli nie zapiję tego ohydztwa to zwymiotuję.
Siedzę w zamkniętej sypialni od godziny i czekam, aż ta cała impreza się skończy. Po Harrym zaginął ślad i w sumie to chyba dobrze. Wstyd będzie mi teraz spojrzeć mu w oczy, po pytaniu, które dostał wcześniej.
Wzdycham i kładę się na łóżko. Muzyka przestała grać od jakiś 3 minut, więc chyba postanowili zrobić przerwę, albo po prostu zjawiła się policja.
Wstaję i wyciągam z szafy koszulkę Harrego, gdy nagle ktoś puka do pokoju.
- Lily, otwórz – mówi niewyraźnie Harry.
Matko, on jest pijany. Nie chcę widzieć go teraz w tym stanie, więc kładę się do łóżka i udaję, że śpię.
Wali w drzwi przez dobre 20 minut, ale w końcu odpuszcza i mogę w spokoju odpłynąć.
Kiedy się budzę, próbuję przypomnieć sobie wszystko z tej nocy. Zakładam, że Harry wyszedł z domu bo jest niezwykle cicho.
Wstaję i ziewając udaje się do łazienki. Po drodze biorę jeszcze koszulkę Harrego i wchodzę do środka.
Spoglądam w lustro i jedyne co widzę to coś okropnego. Wyglądam koszmarnie. Poszarpane włosy, rozmazany makijaż, sińce pod oczami i napuchnięte usta. Skąd to się do cholery wzięło? No tak, trochę wczoraj wypiłam.
Jęczę niezadowolona i zdejmuję wczorajsze ciuchy, wciągając na siebie koszulkę Harrego i czarne, krótkie spodenki.
Przemywam twarz wodą i zmywam resztki po wczorajszym makijażu. Na więcej naprawdę nie mam sił.
Wychodzę z łazienki i podchodzę do drzwi. Przykładam do nich ucho i nasłuchuję się, jednak wokół panuje cisza. Naprawdę musiał wyjść.
Przekręcam zamek i próbuję otworzyć drzwi, jednak na marne. Pcham je z całej siły, a gdy wyglądam przez szparę zauważam Harrego, który smacznie śpi pod drzwiami.
- Harry – szepczę i nieudolnie próbuję wyjść z pokoju.
Gdy mi się to udaje, Harry zaczyna się ruszać i delikatnie otwiera oczy.
- Co? – bełkocze i spogląda na mnie, a gdy uświadamia sobie, że leży na podłodze szybko się z niej zrywa – Jezu, Lily. Nic Ci nie jest.
- A co miało mi być? – wywracam oczami i pomagam mu wstać z zimnych paneli.
- Nie wiem – wzrusza ramionami i muska ustami mój policzek.
Wspinam się na palce, by złożyć pocałunek na jego ustach, jednak jest szybszy i jednym ruchem bierze mnie na ręce. Oplatam nogami jego biodra, a dłonie owijam wokół jego szyi.
- Pocałuj mnie – żąda i zbliża swoją twarz do mojej.
Nie trzeba mi tego powtarzać i szybko rzucam się na jego usta. Cholera, znów mają ten posmak mięty. Jak on to robi? Rozkoszuję się jego ustami i językiem, a on odstawia mnie na kuchenny blat.
- Wyglądasz niesamowicie seksownie w mojej koszulce – oblizuje usta i łapie za jej koniec – Ale lepiej bez niej.
Jednym ruchem ściąga ze mnie czarny materiał i przeszywa mnie wzrokiem z dołu do góry.
- Chryste – jęczy i dotyka palcami mojej skóry na brzuchu.
Przesuwa palec między moje piersi i zatacza małe kółeczka, by potem złapać je w dłonie. Delikatnie drażni moje sutki, na co jęczę. Moje ciało tak bardzo pragnie Harrego, że czasami aż boje się jego dotyku i tego, jak mogę na niego zareagować.
Jego dłonie muskają moje uda i biodra, zahaczając o gumkę spodenek.
- Twój tyłek prezentuje się w nich pięknie – szczerzy się i przysuwa głowę do mojego brzucha.
Ciarki przechodzą przez moje plecy, gdy czuje jego oddech na mojej skórze.
- Czas je zdjąć – warczy i łapie w zęby skrawek materiału moich spodenek, na co zaczynam się śmiać.
Patrzę w dół i nie mogę się nim nadziwić. Wygląda tak uroczo, trzymając w zębach moje spodenki, jakkolwiek głupio by to nie brzmiało.
Ciągnie je w dół i próbuje ściągnąć, jednak nie udaje mu się to, więc pomaga sobie rękami.
Po chwil stoję na podłodze zupełnie naga i czuje się trochę niekomfortowo.
- Boże Lily – jęczy i łapie moje policzki w swoje dłonie – Zróbmy to na blacie.
Od razu w mojej głowie pojawia się tysiące myśli. To nie higieniczne. Nie rób tego. To obrzydliwe. Jak możesz kochać się z kimś na blacie kuchennym?
- Okej – śmieje się nie zważając na te głupie wymówki.
Klękam przed Harrym i rozpinam rozporek w jego spodniach. Czuję i widzę, że jest już podniecony i sam ten fakt mnie podnieca. Cholera, jak on na mnie działa..
Harry podnosi nogi, a ja zdejmuję mu z nich spodnie i rzucam gdzieś za siebie. Gdy widzę niemałe wybrzuszenie w jego bokserkach, wciągam powietrze. Jest taki ogromny. Już chyba wiem, na co poleciało większość dziewczyn, z którymi sypiał.
- Kurwa, weź go – syczy i opiera się o blat, a ja łapię w dłoń jego przyrodzenie.
Ledwo mieści mi się w dłoniach, ale podoba mi się to. Zaczynam jeździć palcami w górę i w dół, przy okazji muskając lekko językiem jego główkę.
- Gdzie Ty się tego nauczyłaś? – sapie i odchyla głowę w tył.
Wzruszam ramionami i kontynuuję swoje czynności. Samo patrzenie na niego w takim stanie sprawia mi przyjemność. Taki bezbronny i zupełnie nie panujący nad sobą. Podoba mi się.
Czuję przypływ odwagi i wkładam go do ust, a tam gdzie nie dosięgam, łapię w dłoń. Zaczynam wykonywać okrężne ruchy językiem i muskam go wargami.
- Mhmm – mruczy Harry i łapie moje włosy w dłoń, odchylając do tyłu, by mi nie przeszkadzały – Boże..
Uśmiecham się pod nosem i dalej robię to co należy. Harry zaczyna wypychać biodra w przód i w tył, aby trochę mi pomóc i w niektórych momentach czuję go aż w gardle, przez co mam ochotę zwymiotować.
- Naprawdę kocham pieprzyć Twoje usta – jęczy i coraz głębiej wpycha mi go do gardła.
Wytrzymuję jeszcze trochę, dopóki Harry nie dochodzi mi w ustach. Grzecznie połykam wszystko i muszę stwierdzić, że nie jest takie złe jak myślałam.
- Chryste, Lily. Jesteś wspaniała – dyszy i przylega do moich ust.
________________________
Jeśli będzie 70 votes do 20:00, to rozdział wstawię jeszcze dziś ;*
+ jak podoba Wam się scenka? pisać dalej? :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro