Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

46. Pleasure


Serce dosłownie szaleje mi, chociaż tak naprawdę nie wiem czemu. Przecież nie kocham jej, prawda?

Nagle słyszę dzwonek do drzwi i w głębi duszy skaczę z radości.

- Pójdę otworzyć – mówię szorstko w ich stronę i wstaję z miejsca.

Ruszam do przedpokoju i otwieram drzwi.


-Lily-

Przymykam oczy i odchylam głowę w tył. Pieprzony dzwonek. W sumie to chyba dobrze, że ktoś przyszedł. Nie musiałabym zostać skompromitowana przy tych wszystkich ludziach, gdy Harry wyśmiałby ich pytanie i odpowiedział prostym i oczywistym „nie".

Jak ktoś taki jak on może kochać kogoś takiego jak ja? Śmieje się z samej z siebie i wstaję z podłogi.


Podchodzę do blatu kuchennego i biorę z niego papierowy kubek z jakimś przeźroczystym płynem. Upijam łyk i lekko krzywię się, zdając sobie sprawę, że to czysta wódka.

- Masz – śmieje się Louis i podaje mi karton soku pomarańczowego, który szybko biorę i zapijam obrzydliwy alkohol.

- Dzięki – mamroczę i głęboko wzdycham – Kiedy macie zamiar wynieść się z tego domu?

- Wyganiasz nas? – unosi brew i powstrzymuje się przed wybuchem śmiechu.

Na pewno wypił dużo, ale ma mocną głowę, bo trzyma się całkiem dobrze.

- Nie, po prostu chcę odpocząć, a w moim domu trwa impreza – wywracam oczami.

- Twoim?

- To znaczy Harrego – poprawiam się i  przykładam do ust kubek, żeby uniknąć dalszej konwersacji.

Louis przygląda mi się przez chwilę, więc zmuszona upijam łyk wódki. Zimna ciecz pali mnie w gardle i czuję, że jeśli nie zapiję tego ohydztwa to zwymiotuję.



Siedzę w zamkniętej sypialni od godziny i czekam, aż ta cała impreza się skończy. Po Harrym zaginął ślad i w sumie to chyba dobrze. Wstyd będzie mi teraz spojrzeć mu w oczy, po pytaniu, które dostał wcześniej.

Wzdycham i kładę się na łóżko. Muzyka przestała grać od jakiś 3 minut, więc chyba postanowili zrobić przerwę, albo po prostu zjawiła się policja.

Wstaję i wyciągam z szafy koszulkę Harrego, gdy nagle ktoś puka do pokoju.

- Lily, otwórz – mówi niewyraźnie Harry.

Matko, on jest pijany. Nie chcę widzieć go teraz w tym stanie, więc kładę się do łóżka i udaję, że śpię.

Wali w drzwi przez dobre 20 minut, ale w końcu odpuszcza i mogę w spokoju odpłynąć.



Kiedy się budzę, próbuję przypomnieć sobie wszystko z tej nocy. Zakładam, że Harry wyszedł z domu bo jest niezwykle cicho.

Wstaję i ziewając udaje się do łazienki. Po drodze biorę jeszcze koszulkę Harrego i wchodzę do środka.

Spoglądam w lustro i jedyne co widzę to coś okropnego. Wyglądam koszmarnie. Poszarpane włosy, rozmazany makijaż, sińce pod oczami i napuchnięte usta. Skąd to się do cholery wzięło? No tak, trochę wczoraj wypiłam.

Jęczę niezadowolona i zdejmuję wczorajsze ciuchy, wciągając na siebie koszulkę Harrego i czarne, krótkie spodenki.

Przemywam twarz wodą i zmywam resztki po wczorajszym makijażu. Na więcej naprawdę nie mam sił.

Wychodzę z łazienki i podchodzę do drzwi. Przykładam do nich ucho i nasłuchuję się, jednak wokół panuje cisza. Naprawdę musiał wyjść.

Przekręcam zamek i próbuję otworzyć drzwi, jednak na marne. Pcham je z całej siły, a gdy wyglądam przez szparę zauważam Harrego, który smacznie śpi pod drzwiami.

- Harry – szepczę i nieudolnie próbuję wyjść z pokoju.

Gdy mi się to udaje, Harry zaczyna się ruszać i delikatnie otwiera oczy.

- Co? – bełkocze i spogląda na mnie, a gdy uświadamia sobie, że leży na podłodze szybko się z niej zrywa – Jezu, Lily. Nic Ci nie jest.

- A co miało mi być? – wywracam oczami i pomagam mu wstać z zimnych paneli.

- Nie wiem – wzrusza ramionami i muska ustami mój policzek.

Wspinam się na palce, by złożyć pocałunek na jego ustach, jednak jest szybszy i jednym ruchem bierze mnie na ręce. Oplatam nogami jego biodra, a dłonie owijam wokół jego szyi.

- Pocałuj mnie – żąda i zbliża swoją twarz do mojej.

Nie trzeba mi tego powtarzać i szybko rzucam się na jego usta. Cholera, znów mają ten posmak mięty. Jak on to robi? Rozkoszuję się jego ustami i językiem, a on odstawia mnie na kuchenny blat.

- Wyglądasz niesamowicie seksownie w mojej koszulce – oblizuje usta i łapie za jej koniec – Ale lepiej bez niej.

Jednym ruchem ściąga ze mnie czarny materiał i przeszywa mnie wzrokiem z dołu do góry.

- Chryste – jęczy i dotyka palcami mojej skóry na brzuchu.

Przesuwa palec  między moje piersi i zatacza małe kółeczka, by potem złapać je w dłonie. Delikatnie drażni moje sutki, na co jęczę. Moje ciało tak bardzo pragnie  Harrego, że czasami aż boje się jego dotyku i tego, jak mogę na niego zareagować.

Jego dłonie muskają moje uda i biodra, zahaczając o gumkę spodenek.

- Twój tyłek prezentuje się w nich pięknie – szczerzy się i przysuwa głowę do mojego brzucha.

Ciarki przechodzą przez moje plecy, gdy czuje jego oddech na mojej skórze.

- Czas je zdjąć – warczy i łapie w zęby skrawek materiału moich spodenek, na co zaczynam się śmiać.

Patrzę w dół i nie mogę się nim nadziwić. Wygląda tak uroczo, trzymając w zębach moje spodenki, jakkolwiek głupio by to nie brzmiało.

Ciągnie je w dół i próbuje ściągnąć, jednak nie udaje mu się to, więc pomaga sobie rękami.

Po chwil stoję na podłodze zupełnie naga i czuje się trochę niekomfortowo.


- Boże Lily – jęczy i łapie moje policzki w swoje dłonie – Zróbmy to na blacie.

Od razu w mojej głowie pojawia się tysiące myśli. To nie higieniczne. Nie rób tego. To obrzydliwe. Jak możesz kochać się z kimś na blacie kuchennym?

- Okej – śmieje się nie zważając na te głupie wymówki.


Klękam przed Harrym i rozpinam rozporek w jego spodniach. Czuję i widzę, że jest już podniecony i sam ten fakt mnie podnieca. Cholera, jak on na mnie działa..

Harry podnosi nogi, a ja zdejmuję mu z nich spodnie i rzucam gdzieś za siebie. Gdy widzę niemałe wybrzuszenie w jego bokserkach, wciągam powietrze. Jest taki ogromny. Już chyba wiem, na co poleciało większość dziewczyn, z którymi sypiał.

- Kurwa, weź go – syczy i opiera się o blat, a ja łapię w dłoń jego przyrodzenie.

Ledwo mieści mi się w dłoniach, ale podoba mi się to. Zaczynam jeździć palcami w górę i w dół, przy okazji muskając lekko językiem jego główkę.

- Gdzie Ty się tego nauczyłaś? – sapie i odchyla głowę w tył.

Wzruszam ramionami i kontynuuję swoje czynności. Samo patrzenie na niego w takim stanie sprawia mi przyjemność. Taki bezbronny i zupełnie nie panujący nad sobą. Podoba mi się.

Czuję przypływ odwagi i wkładam go do ust, a tam gdzie nie dosięgam, łapię w dłoń. Zaczynam wykonywać okrężne ruchy językiem i muskam go wargami.

- Mhmm – mruczy Harry i łapie moje włosy w dłoń, odchylając do tyłu, by mi nie przeszkadzały – Boże..

Uśmiecham się pod nosem i dalej robię to co należy. Harry zaczyna wypychać biodra w przód i w tył, aby trochę mi pomóc i w niektórych momentach czuję go aż w gardle, przez co mam ochotę zwymiotować.

- Naprawdę kocham pieprzyć Twoje usta – jęczy i coraz głębiej wpycha mi go do gardła.

Wytrzymuję jeszcze trochę, dopóki Harry nie dochodzi mi w ustach. Grzecznie połykam wszystko i muszę stwierdzić, że nie jest takie złe jak myślałam.


- Chryste, Lily. Jesteś wspaniała – dyszy i przylega do moich ust.



________________________

Jeśli będzie 70 votes do 20:00, to rozdział wstawię jeszcze dziś ;*

+ jak podoba Wam się scenka? pisać dalej? :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro