Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

25. New home

Przyjechałem właśnie z wyścigu i miałem ochotę rozpieprzyć się na kanapie i spać 3 dni. Byłem tak cholernie zmęczony, że nie miałem na nic ochoty i sił. W dodatku ból pleców nie ustąpił ani na sekundę.
- Cześć – przywitała mnie Lily, a na moich ustach od razu zagościł uśmiech.
Co ona ze mną robi?
- Cześć – pocałowałem ją w policzek i usiadłem obok na kanapie.
- Zmęczony? – zaśmiała się – Może chcesz masaż?
- O tak, z chęcią – odpowiedziałem – Ale najpierw muszę z Tobą porozmawiać.
Widziałem po niej, że była zdenerwowana. Na szczęście nie miała po co się denerwować, bo podjąłem rozsądną decyzję.
- Chcę się zmienić – powiedziałem, a ona szeroko się uśmiechnęła – Nie chcę mieć burdelu, nie chcę tutaj mieszkać. Pomożesz mi?
Oczy świeciły jej się jak gwiazdy, co tylko utwierdziło mnie w tym, że podoba jej się ten pomysł.
- Tak, jasne, że tak – zachichotała i rzuciła się na mnie.
Objąłem ją ramionami i pocałowałem w czoło.
- Zacznijmy od tego, że nie chcę tutaj mieszkać. To wszystko przypomina mi burdel – westchnąłem i położyłem się wzdłuż na kanapie, a Lily usiadła na mnie okrakiem, co bardzo mi się podobało.
- Znajdź sobie jakieś mieszkanie, obok mnie – zaproponowała i dotknęła palcami mojego torsu.
Na początku zupełnie nie wiedziałem o co jej chodzi, ale przypomniało mi się, że musi wrócić do swojego domu. Wszyscy myśleli, że zaginęła, więc jeśli nie wróci to znów będą jakieś plotki.
- Albo – uśmiechnąłem się szyderczo i złapałem ją za nadgarstki, przyciągając do siebie – zamieszkasz razem ze mną.
- Nie, Harry – odparła i odsunęła się trochę – Nie teraz.
Kiwnąłem głową i zsunąłem ją z siebie, żeby przewrócić się na brzuch.
- A teraz obiecany masaż – zaśmiałem się.
*
Wszystko mniej więcej było załatwione. Luke z Thomasem i Kyle’m  zajmą się burdelem, a ja będę mógł rzucić to wszystko w cholerę. Dom i wszystko z nim związane zostawiam im – mam wystarczająco pieniędzy, żeby kupić sobie takich 10.
- Kiedy masz zamiar się stąd wyprowadzić? – zapytał Louis i otworzył dwa piwa, z czego jedno podał mi.
- Wydaje mi się, że za tydzień będę już w nowym domu – powiedziałem i upiłem łyk z butelki.
- Sam w to jeszcze nie wierzę – wyznał – Myślałem, że do końca życia będziesz gnić w tym gównie, a tu proszę. Nie pomyślałbym, że tak szybko przejrzysz na oczy.
- Ta, dzięki – zaśmiałem się.
- Zawróciła Ci w głowie – uśmiechnął się i poklepał mnie po plecach.
- Lily? – zapytałem, chociaż dobrze znałem odpowiedź.
- To odpowiednia dziewczyna dla Ciebie.
- Dziewczyna? – parsknąłem – Nie pakuje się w związki. Jest dla mnie ważna, ale nie jestem typem jakiegoś romantyka, który będzie jej śpiewał do śniadania i przyrządzał kolacje przy świecach. To nie dla mnie.
Tomlinson wybuchnął śmiechem i nagle spojrzał w stronę schodów. Również tam zerknąłem i zauważyłem moją, małą Lily. Przyciąga uwagę, to fakt, i jest tylko moja.
- Harry, kiedy będę mogła wrócić do domu? – zapytała i pomachała do Louisa, który odwzajemnił gest.
- Chodź tutaj – przywołałem ją gestem dłoni i po chwili znalazła się na moich kolanach – A kiedy chcesz?
- Może jutro?
- Jeśli chcesz – mruknąłem i pocałowałem ją w czoło – Zawiozę Cię.
- Będziesz miał czas? – to było słodkie, gdy martwiła się o takie błahe rzeczy.
Cholera, co ta dziewczyna ze mną zrobiła? Zdecydowanie ma na mnie za duży wpływ.
Skinąłem głową i ułożyłem głowę na jej ramieniu, a ona bawiła się moimi włosami.
- Nie poznaje Cię – odezwał się Louis – I bardzo się z tego cieszę.
Uśmiechnąłem się szeroko i  spojrzałem na Lily. Była kurewsko piękna i seksowna. Mimo, że nie nosiła tych wszystkich szpilek, krótkich spódnic i obcisłych bluzek to i tak była najseksowniejszą kobietą na Ziemi. I moją.
*
To już dziś. Sobota. Wynoszę się z tego gówna i będę mógł normalnie żyć. Przez kilka godzin cieszyłem się jak debil i wszystkich wokół to dziwiło – mnie też.
Postanowiłem trochę wynagrodzić te ciężkie dni wszystkim dziewczynom, które pracowały dla mnie i sprezentowałem każdej kartę podarunkową, do jakiegoś sklepu z ciuchami, za 50 funtów. Dla mnie to są marne grosze, ale one były wniebowzięte.
- Gdzie Lily? – zapytał Niall i pomógł mi wnieść ogromną walizkę do bagażnika.
- W domu, jadę dziś do niej – powiedziałem i oparłem się o samochód.
Zauważyłem, że dawno nie paliłem i muszę w końcu to zrobić.
- Nawet nie wiesz jaką masz cudowną dziewczynę obok siebie – odparł – Nie spierdol tego.
Zaśmiałem się pod nosem i poklepałem go po ramieniu.
- Nie spierdolę.
Krótko pożegnałem się z każdym, kto aktualnie był w moim domu i odjechałem.
*
-Lily-
Od kilku dni byłam w domu i bardzo mnie to cieszyło. Tak długo nie widziałam się z Lucy i trochę mi jej brakowało. Musiałam jej trochę nakłamać co do Harrego, bo prawdy nie mogła poznać. Justin przyjechał dopiero dziś i z nim też musiałam się przywitać.
- Myślałem, że zaginęłaś. Przyjechałem tutaj, a Ciebie nie było – mówił i głaskał mnie po plecach.
- To Ty zawiadomiłeś policję? – zagryzłam wargę w oczekiwaniu na odpowiedź.
Co jeśli wie coś więcej? Jeśli będzie chciał poznać całą prawdę?
- Tak i gdyby nie oni to nie byłoby Cię tutaj teraz – uśmiechnął się i pogłaskał mnie po policzku.
Kiedyś byłabym wniebowzięta, ale teraz, gdy mam Harrego ten gest był mi obojętny.
- Z kim wyjechałaś na te wakacje? – zapytał nagle.
- Z moim przyjacielem – wymamrotałam i wzięłam się za robienie herbaty – Chcesz coś do picia?
- Jasne, ale powiedz mi dlaczego wcześniej go nie znaliśmy?
- Nie było okazji, żebym Was sobie przedstawiła – westchnęłam.
Nagle w mieszkaniu rozległo się głośne pukanie. Wyjęłam kubki z szafki i odstawiłam je na blat, a następnie szybko ruszyłam do drzwi. Przekręciłam klucz i otworzyłam je, a moim oczom ukazał się Harry. Wyglądał tak bardzo… awh.. wspaniale?
Biały t-shirt idealnie eksponował jego tatuaże, a jeansy opinały jego szczupłe nogi. Nieład na jego głowie, mimo że był już codziennością, nadal mnie zachwycał. Niektóre loczki swobodnie opadały mu na czoło, a inne schowane były gdzieś z tyłu. Jego uśmiech dopełniały dwa małe dołeczki, które uwielbiałam.
- Cześć – powiedział i gwałtownie wpił się w moje usta.
Nie zdążyłam odwzajemnić pocałunku, gdy nagle usłyszałam głęboki głos zza pleców.
- Nie przeszkadzam? – odchrząknął Justin.
Szybko oderwałam się od Harrego i zauważyłam, że on też był zdezorientowany.
- Kto to jest? – syknął i zmierzył wzrokiem Justina.
Jego oczy zaczęły czarnieć, a ja przygotowywałam się na najgorsze.


*chcę powiedzieć, że jesteśmy już mniej więcej w połowie tego ff, a może nawet i trochę dalej :( oczywiście planuję napisać jeszcze kilka ff i mam już pomysł, więc nie mogę się doczekać :D
Jak Wam się podoba ten rozdział? :) *

PS: też uważacie, że to zdjęcie jest mega słodkie? :O 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro