Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

14. Honest Talk

Podziękowała mi. Od wielu lat nie słyszałem szczerego „dziękuję”.
- Nie ma za co – odpowiedziałem i pomogłem jej wstać z łóżka.
Dłońmi otarłem jej łzy z policzków i poprawiłem mokre pasma włosów, które przyklejone były do jej buzi.
- Boże Harry. Nawet nie wiesz co by się stało, gdybyś nie przyszedł – zaczęła cicho szlochać i gwałtownie przytuliła się do mnie.
Objąłem ją ramionami i lekko kołysałem. No właśnie. Co by było jakbym nie przyszedł? Ten skurwiel na pewno by ją molestował, gwałcił i Bóg wie co jeszcze. Nienawidzę chuja i ma zakaz wstępu do tego burdelu.
- Nic się nie stało – powiedziałem i pogłaskałem ją po głowie.
Staliśmy tak kilka sekund, ale oczywiście jakiś pieprzony frajer musiał to przerwać.
- Łoo – usłyszałem tylko i w drzwiach zobaczyłem Louisa – Przeszkadzam?
- Nie – Lily oderwała się ode mnie i jeszcze raz przetarła oczy – Po prostu Harry mnie uratował.
Louis otworzył usta ze zdziwienia, ale pokiwał głową i odprowadził Lily do swojego pokoju.
Wyszedłem z pokoju, zamykając drzwi na klucz i po drodze zaczepiłem Emily, która bezczelnie kłóciła się z klientem.
- Co to ma znaczyć? – warknąłem i mocno złapałem ją za ramię  - Co Ty znowu odpierdalasz?!
- Harry – jęknęła i próbowała uciec od mojego uścisku, ale przytrzymałem ją jeszcze mocniej – Przepraszam.
- Nie przepraszaj, w dupie mam Twoje przeprosiny! – wrzasnąłem jej do ucha, a moja dłoń spotkała się z jej policzkiem – Wypierdalaj do pokoju! Nie będziesz mi klientów płoszyć.
Dziewczyna z płaczem udała się do drugiej części domu, a ja szczęśliwy usiadłem na kanapie.
Tak, właśnie o to chodzi. To jestem ja, a nie pieprzony romantyk, który ratuje niewinne dziwki, a potem jeszcze je przytula. Kurwa, co ja tam odpierdoliłem? Tuliłem się do niej jak ciota.
Splunąłem na ziemię, obrzydzałem sam siebie. Muszę dziś się wyluzować i o tym zapomnieć. Jadę na imprezę.
-Lily-
Zaskoczyło mnie zachowanie Harrego. Uratował mnie, a potem jeszcze uspokajał i przytulał. To zupełnie do niego nie pasuje, ale jeśli już mam tutaj tkwić to wolę takiego Harrego, niż złego i niebezpiecznego.
- Co tam się stało? – zapytał Louis siadając na moim łóżku.
- Nie chcę o tym gadać, naprawdę – rzuciłam szybko i otworzyłam wielką szafę z ubraniami – Po prostu Harry zjawił się w odpowiednim momencie.
- Rozumiem. Szukasz ubrań na imprezę?
- Hm?
Co to to nie. Nie dam się namówić na kolejną imprezę, nie lubię ich.
- Będzie Niall.
- Zgoda – Louis zaczął się smiać, a ja razem z nim.
Jeśli będzie Niall, to oczywiście, że pójdę.
***
Przyjechaliśmy do tego samego klubu, co wtedy. Ludzie znów byli zalani w trzy dupy, my byliśmy w strefie VIP i Harry przyszedł z jakąś laską. Powtórka z rozrywki? Tym razem nie chcę jednak znaleźć nieprzytomnego Nialla.
- Ładnie dziś wyglądasz – powiedział Zayn i wyszczerzył się.
- Dzięki, Ty też nie najgorzej – zachichotałam.
Oczywiście po chwili dołączył do nas Harry z panią blondynką nr2.
- To jest Nina – uśmiechnął się niewyraźnie i wskazał palcem na dziewczynę obok siebie.
Jest już po kilku drinkach, to widać. Wszyscy zbyli ją skinięciem głowy i zajęli się swoimi sprawami. Ja po prostu siedziałam obok Louisa i czekałam na Nialla, który na całe szczęście pojawił się po chwili.
- Siemano Lily – uśmiechnął się i zamknął mnie w swoich ramionach.
- Cześć Niall – odpowiedziałam i poklepałam miejsce obok siebie.
- Harry upolował kolejną blondynę? – zaśmiał się i z obrzydzeniem spojrzał na Ninę.
- Oczywiście – prychnęłam i spojrzałam na zielonookiego.
*
Minęła godzina i stało się coś zupełnie niespodziewanego.
- Zatańczysz? – zapytał Harry i podał mi swoją dłoń.
Na początku myślałam, że robi sobie jaja, albo mówi to do Nialla, jednak on cały czas patrzył na mnie.
- Um.. tak – mruknęłam i oboje poszliśmy na parkiet.
Chłopak oplótł mnie w talii i zaczął delikatnie się kołysać.
- Piłeś? – zapytałam.
- Nie – zaśmiał się – Ćpałem.
Przewróciłam oczami, bo wiedziałam, że kłamie. Nie widać było po nim, że ćpał, poza tym tu nikt nie ćpał. Był zakaz.
- Wypiłem 2 drinki – poinformował mnie i chuchnął we mnie swoim miętowym oddechem – Ale wziąłem gumę i nie śmierdzę.
Zaczęłam się cicho śmiać i spojrzałam mu głęboko w oczy. Były szmaragdowe i piękne. W takie oczy mogłabym patrzeć godzinami, zazdrościłam mu.
- Masz ładne oczy – odparłam.
- Podobają Ci się?
- Tak, są cudowne. Takie szmaragdowe – uśmiechnęłam się.
- Ludzie zawsze mi mówią, że mam czarne oczy i niby noszę soczewki.
Chyba wiedziałam o co im chodziło. Zawsze gdy był wściekły miał czarne oczy. Może po prostu nie jest dla innych miły i widzą tylko jego ciemną stronę?
- Czasami masz – skwitowałam.
- Czarne?
- Tak. Ale teraz masz pięknie zielone i wolałabym, żeby zawsze takie były – nagle piosenka się skończyła, więc puściłam Harrego i już miałam ruszyć na miejsce, ale chłopak złapał mnie za nadgarstek.
- Chodźmy na dwór.
Nawet nie zapytał mnie o zdanie, tylko pociągnął w stronę wyjścia. Ugh! Traktuje mnie jak dziecko.
Oboje usiedliśmy na zimnym, ceglanym murku i wpatrywaliśmy się w czarne niebo. Nawet nie wiem, która jest godzina. Pewnie grubo po 3 w nocy.
- Powiedz mi coś o sobie – zażądał – Nic o Tobie nie wiem.
Zawahałam się chwilę, ale stwierdziłam, że jeśli jest miły to ja też będę. Może coś między nami się polepszy.
- Mam 18 lat – zaczęłam – Lubiłam grać na gitarze, mam brata i mamę..
Więcej nie potrafiłam z siebie wydusić. Na myśl o tacie robiło mi się słabo i przykro, więc wolałam zakończyć ten temat. Harry chyba to wyczuł, bo już o nic nie pytał.
- A Ty? – zapytałam.
- Mam 23 lata. Uwielbiam koty, ale mam na nie uczulenie.Jeśli mam być szczery to nigdy nikogo nie kochałem – uśmiechnął się szeroko i spojrzał na mnie.
- A rodzina?
- Nie mam rodziny. Mieszkałem w domu dziecka od zawsze.
Serce zaczęło mi szybciej bić. Było mi go bardzo szkoda. Wychowywanie się wśród obcych ludzi musi być trudne i bolesne.
- Przykro mi – mruknęłam.
- A mi nie – zaśmiał się – Nie chcę nikogo kochać, nie chcę mieć rodziny, nie chcę być kochanym.
- Dlaczego? – zdziwiłam się.
- Bo nie umiem. Nie umiem kochać i nie wiem jak to jest być kochanym. Nie potrafię i nie chcę się tego uczyć.
- Myślę, że na pewno kiedyś znajdziesz osobę, którą pokochasz. Dziewczynę, która będzie dla Ciebie idealna i Ty będziesz idealny dla niej. Na każdego przyjdzie kiedyś taki czas. Na mnie też, więc czekam. A wiesz co?
- Oh zamknij się – westchnął i przywarł swoimi ustami do moich. 



*wydaje mi się, że dzisiaj zdąże napisać jeszcze tylko 1 rozdział :( mam tyle nauki, że szkoda gadać. Ale wieczorem mam dla Was niespodziankę, więc czekajcie :) *

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro