Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

"Świat nabiera kolorów"

Gdy się obudziłam, nikogo nie było w pobliżu. Po chwili usłyszałam cichy szum telewizora. Po cichu zeszłam po schodach i zajrzałam do salonu. Joker spał na fotelu cicho pochrapując. Automatycznie uśmiechnęłam się na ten widok. W telewizji emitowany był jakiś serial. Wydaje mi się, że to "Hannibal". Na ekranie pojawiła się dziewczyna nabita na poroże jelenia. Po chwili w kadr wszedł główny bohater. Kevinn powiedział, że Hugh Dancy jest podobny do Jack'a. Przyjrzałam się im obu próbując stwierdzić podobieństwo. Może i mieli podobny kształt twarzy i włosy, ale reszta się nie zgadzała.. Czy faceci w ogóle zwracają uwagę na szczegóły?
Ściszyłam nieco telewizor, po czym ubrałam kurtkę i wyszłam na zewnątrz. Chłód przeszywał moje ubrania. Czułam się niemal tak samo jak pierwszej nocy.. Wtedy kiedy znalazłam pierwszą kartkę. Przed oczami pojawił mi się obraz tamtej nocy. Mroczna uliczka, oświetlona pojedynczymi latarniami, a na jej środku, śnieżnobiała kartka z napisem: "Why so serious?". Może nie było to jedno z tych ciepłych wspomnień, ale zostało mile zapamiętane. Wtedy byłam zaskoczona, niemal przerażona, a teraz z podekscytowaniem wypatrywałabym tych zielonych oczu o których wtedy nie miałam pojęcia.

Gdy się ocknęłam z zamyślenia, dostrzegłam, że stoję tuż przy starej metalowej bramie oddzielającej podwórko od ulicy czternastej. Jak zawsze była delikatnie uchylona.
-Może powinnam na wszystko spojrzeć jego oczami? -Pomyślałam po czym pchnęłam lekko bramę i weszłam na chodnik. Gdy podniosłam oczy ujrzałam Gotham jako całkiem inne miasto. Ciężko opisać co zobaczyłam. To miasto nie było już takie szare i pospolite jak wcześniej, Gotham nabrało kolorów.

Patrzyłam na te wszystkie kolorowe światła aut, lamp ulicznych, reklam, i tym podobnych rzeczy. Nagle poczułam znajome ramiona obejmujące mnie w pasie i delikatnie przyciągające do ich właściciela. Joker oparł szczękę na moim lewym ramieniu.

-Nad czym tak rozmyślasz? -Szepnął jakby mi nie chciał przerywać.

-Myślę o tobie. O tym jak ty spostrzegasz Gotham.

-I jak. Udało się? -Zaśmiał się nadal grzejąc mnie swoim ciałem.

-Nie wiem. -Westchnęłam. -Poniekąd cię rozumiem, lecz zawsze jakaś część ciebie pozostanie dla mnie tajemnicą.

Joker zamilkł myśląc nad tym co powiedziałam.

-Nie powinnaś się do mnie upodobniać. Podobasz mi się jaka jesteś. Wykreuj swoją osobowość. Wtedy mnie zrozumiesz. -Stwierdził. Widząc, że nie do końca rozumiem co powiedział, chwycił mnie za rękę i zaprowadził do domu. Podniósł jedną deskę ze starej podłogi i wyciągnął klucz. Po chwili poszliśmy do kuchni. Joker odsłonił klapę w podłodze, po czym odbił odcisk palca na panelu i przekręcił klucz. Zamek się otworzył.

-Co tam jest? -Spytałam, lecz nie słysząc odpowiedzi darowałam sobie.

Widząc, że Joker schodzi na dół, poszłam za nim. W piwnicy było tak ciemno, że nie widziałam nawet swojej dłoni. Jack po chwili włączył światło. Przymrużyłam oczy, a gdy mój wzrok się wyostrzył, otwarłam je szerzej.

-Wow.. -Nie wiedziałam co więcej powiedzieć. Piwnica była znacznie większa niż się wydawała być wcześniej. Nie było tam za wiele mebli. Białe ściany raziły po oczach. Wyglądały jakby były malowane w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Podłoga była pospolitym szarym betonem, sufit "zdobiły" mocne przemysłowe lampy, a kilka czarnych mebli kontrastowało ze ścianami. Na środku stał manekin na którym wisiał ulubiony garnitur Jokera. Gdzieś w rogu, stała jedna wysoka szafa w której spodziewałam się kolejnych ubrań. Obok niej stała jakby komoda. Ciężko stwierdzić co w niej mogło być. Joker podszedł do skrzyni i ją otworzył. Zaciekawiona podeszłam bliżej i zajrzałam do niej. Ku mojemu zdziwieniu, w środku było mnóstwo rzeczy wyglądających jak przebrania na Halloween.

-To są rzeczy głównie z mojego dzieciństwa. Są też jakieś damskie. Miałem nadzieję, że jakaś maska ci się spodoba. -Odparł lekko zawstydzony.

-Ta jest świetna. -Powiedziałam z uśmiechem, wyciągając białą maskę kota. Wyglądała jakby została wyciągnięta z jakiegoś anime. Założyłam ją. O dziwo stosunkowo małe otwory na oczy, nie przysłaniały mi ani fragmentu obrazu.

-Idealnie. -Oznajmił przyglądając się mi. -Jak chcesz, możesz ją pomalować. -Dodał.

-Nie. Taka jest idealna. Jest urocza. Jak się dłużej zastanawiam to bardziej przypomina tygrysa a nie kota. -Zaśmiałam się. -Dzięki. Może masz rację. Zza maski wszystko wygląda nieco inaczej. Będę się jednak bardziej rzucać w oczy.

-Spokojnie. Wszystko będzie dobrze. -Przytulił mnie. -Jesteś tutaj, ponieważ jak ja lubisz trochę zaszaleć i poczuć adrenalinę. Gdybyś nie była wyjątkowa, siedziałabyś w starym mieszkaniu nic nie robiąc.

-Racja. -Podciągnęłam maskę do góry i dałam Jokerowi buziaka. Po chwili podszedł do wysokiej szafy i otworzył.

-Lubisz broń palną? -Spytał sięgając po Minigun'a, po chwili rzucił go gdzieś na dno szafy i wyciągnął czarny Ak 47, po chwili go odbezpieczył i trzymając go w jednej ręce wystrzelił kilka kul w ścianę. Wystraszona i zdezoriętowana spojrzałam na nowo powstałe dziury w ścianie.

-Średnio.. Raczej jest za głośna i niewygodna.. -Stwierdziłam i spojrzałam na Jokera.

-Heh. Też tak myślę. Chociaż czasem nie ma wyboru. -Zabezpieczył broń broń i odłożył na miejsce. -Nie jesteś też przygotowana do walki wręcz, mając tylko nóż. Tymi do rzucania pewnie też nie potrafisz się obsługiwać. -Podszedł do komody i odsunął szufladę.

-Niezbyt. -Potwierdziłam spoglądając na niego ciekawsko.

-Moglibyśmy ci kupić pazurki podobne do tych u Wolverina, ale to na jedno wychodzi co noże. -Westchnął ze zrezygnowaniem i oparł się plecami o komodę.

-No to nie wiem.. Jakaś maczeta?

-Eee tam. Większość przestępców w Gotham biega z maczetą.

-Tomahawk? -Dodałam po chwili zastanowienia.

-Niee.. Słabe. Inne pomysły?

-Wiem! Jak byłam mała kochałam strzelać z łuku. Z bratem uciekaliśmy do lasu i wygrzebywaliśmy spod liści stary łuk i strzelaliśmy w drzewa. -Uśmiechnęłam się przypominając sobie to wspomnienie.

-Niby nie najgorszy pomysł. -Stwierdził. -Niestety nie mam żadnego łuku tutaj. Będzie trzeba kupić.

-Niekoniecznie. -Uśmiechęłam się szerzej, a Jack spojrzał na mnie pytająco. -Wybierzmy się na spacer do lasu.

-Niech ci będzie -Wyciągnął z kieszeni klucze do samochodu.

-Teraz? W nocy? -Otwarłam szeroko oczy.

-Czemu nie. Mam latarki.

-W nocy tam jest strasznie.

-Będę obok ciebie.

Jakoś mnie to nie przekonało, ale co zrobić. Poszliśmy do auta i pojechaliśmy do lasu. Byłam przerażona. Na szczęście wszystko poszło zgodnie z planem. Po dobrej godzinie znaleźliśmy łuk i strzały. Gdy wróciliśmy do domu, wyczyściłam go. Był to tradycyjny drewniany, ręcznie rzeźbiony łuk. Joker był nieco zdziwiony widząc go.

Następny dzień zapowiadał się ciekawie..





;___;
Po raz kolejny przepraszam, że tak długo nie dodałem nowego rozdziału. Naprawdę nie miałam czasu, bo miałem mnóstwo nauki. Przepraszam.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro