"Słodkie cierpienie"
-Wiesz... Zawsze mi mówiono, że mam artystyczną duszę...
-Błagam, nie rób mi krzywdy! Błagam! -Krzyczałam, ale było już za późno.
-Nie wierć się. -Stwierdził krótko i wbił skalpel.
Zalała mnie fala ciepła kiedy krew zaczęła powoli cieknąć z rozcięcia wykonanego wzdłuż mojego lewego żebra. Krzyk zamarł w moim gardle, a mój umysł próbował zrozumieć sytuację w jakiej się znajduję i odpowiednio zareagować. Facet ściągnął mi też spodnie, żeby się nie ubrudziły.
Mój oprawca zaczął tworzyć rozcięcia, kolejno wzdłuż wszystkich widocznych żeber po lewej, a potem po prawej stronie. Pasy skóry wbijały mi się między żebra przy każdym oddechu. Mężczyzna robił to bardzo powoli i dokładnie, nie pozwalając mi się wykrwawić. Po kilku gadzinach, ukończył swoje dzieło. Zdarłam sobie całe gardło. Nie chciałam się ruszać. I tak nie czułam rąk, do których krew już nie dopływała, do tego nie miałam siły dłużej stać na palcach.
Nagle do pokoju wszedł patyczak. Uśmiechnął się na mój widok. Nie jestem pewna czy to dlatego, że byłam w samej bieliźnie, czy podobały mu się rany.
-Dijo algo? (tłum. Czy coś powiedziała?) -Spytał z lekkim uśmieszkiem.
- Ningún jefe. (tłum. Nie szefie.) -Odpowiedział zgodnie z prawdą mężczyzna w masce tygrysa. Patyczak widać nie był z tego zadowolony.
- Lavar y poner a dormir. (tłum. Umyj ją i połóż spać.) -Parsknął i wyszedł pośpiesznie.
Mimo, że nie rozumiałam żadnego słowa w ich języku, wiedziałam, że dzisiaj koniec tej męczarni. Facet przemył delikatnie moje rany i odwiązał moje ręce, łapiąc mnie żebym nie upadła. Ostatkiem sił jęczałam z bólu podczas odczepiania mnie od haka. Położył mnie pod ścianą na zimnym betonie i kazał spać.
Następnego dnia obudziłam się wcześnie. Nie miałam jednak siły żeby się ruszyć więc leżałam w bezruchu. Całą noc ani nie drgnęłam. Każdy ruch wbijał moją skórę jeszcze głębiej między żebra.
Miałam wszystkiego dość. Chciałabym żeby się to wszystko okazało snem..
Po długim czasie do pokoju wszedł ten sam mężczyzna który torturował mnie wczoraj. Tym razem nie miał nic przy sobie.
-Zaczniesz w końcu gadać?! -Krzyknął.
-Kiedy ja nic nie wiem! -Pisnęłam powstrzymując się od ponownego wybuchnięcia płaczem. Prawdopodobnie już dawno bym uciekła, gdyby nie to, że nie miałam kompletnie siły.
-Uwierz, że Joker nie pokazałby się byle komu bez tapety na ryju. -Warknął podchodząc.
-Nie dotykaj mnie. -Odpowiedziałam tym samym tonem.
-A co mi zrobisz? -Zaśmiał się.
-Nie wiem. Ugryzę.
-Bardzo śmieszne. Jeśli chcesz jeszcze kiedyś móc normalnie chodzić i tak dalej, to ktoś będzie musiał ci to zszyć. -Przestał się śmiać, czekając na moją reakcję.
-Pośpiesz się. -Odparłam z pogardą, a on wziął mnie na ręce i niósł aż do sali operacyjnej. Wielkie było moje zdziwienie, gdy się okazało, że jesteśmy nadal w szpitalu. No tak. Dlaczego Joker miałby mnie szukać w szpitalu z którego mnie porwano? Widocznie ten facet był w zmowie ze szpitalem. Nikt się mi jakoś specjalnie nie przyglądał. Gdy położono mnie na stole operacyjnym, odetchnęłam nieco. Gdy do mojej krwi wpuszczono środki usypiające, poczułam się jeszcze lepiej i zasnęłam...
Obudziłam się, znowu nie wiedząc ile spałam. Leżałam tej samej piwnicy co wcześniej, lecz tym razem na jakimś materacu.
Po kilku godzinach, do pomieszczenia wszedł patyczak.
-Powiesz nam coś wreszcie? -Spytał.
-Wypchaj się. Nic nie wiem. -Parsknęłam odwracając wzrok.
-Jakie to uparte. -Podszedł i chwycił mnie za szczękę, żebym musiała na niego patrzeć. -Słuchaj. Nie wyjdziesz stąd nigdy, albo powiesz nam wszystko co wiesz, żebyśmy mogli go dorwać. Wczoraj tylko skosztowałaś contablemente (tłum. męczarnie) jakie tutaj przeżyjesz. O ile zdołasz przeżyć.. Lepiej mów ty od razu, bo.. -Nie skończył bo splunęłam mu prosto w twarz.
-Ty mała.. -Uderzył mnie z całej siły w twarz i chusteczką zaczął wycierać swoją. -Nie daruję ci tego! -Krzyknął i wyszedł.
Leżałam na ziemi pozwalając, żeby krew ciekła po ziemi.
I co teraz? Ile to może trwać?
Zaczęłam nucić sobie pod nosem jakąś piosenkę. Z początku nie mogłam sobie przypomnieć słów i jej nazwy, ale po chwili śpiewałam cicho "Scars". Uświadomiłam sobie, że to jest piosenka o mnie.. Słowa opisujące mnie, skierowane do Jack'a.
"I'll take my bow
I won't make a sound
I whisper truce as the ashes hit the ground
Hush, love, no, I'm not what you think that I am made of
I'm a story I'm a break up
Just a hero on a bridge that's burning down
Can you see my scars
Can you feel my heart
This is all of me for all of the world to see
So who's it gonna be
The one that you only need
I gave it all and all you gave was sweet misery
So who's gonna save us now
When the ashes hit the ground
I gave it all but all you gave was sweet misery
This is the end
My beloved friends
I'm lost in dreams and all I know is where I've been
Run love I'm the truth that you're afraid of
I'm a fever that you made up
Just martyr on a bridge that's burning down" *
Tak brzmią obie zwrotki i refren. Zadziwiające, że wcześniej nie dostrzegłam tego podobieństwa.
Nagle do pokoju z głośnym hukiem wpadł ten sam facet który mnie tak okaleczył. Dosłownie WPADŁ. Ktoś nim najzwyczajniej rzucił, jakby był drewnianą kukiełką.
Usłyszałam masę przekleństw i wyzwisk. A następnie do pokoju wbiegł kolejny mężczyzna z nożem, zadając dziesiątki ciosów nożem i krzycząc przy tym. Chwilę później, strzępy człowieka wylądowały pod ścianą, a zabójca kopnął je dodatkowo. Cała podłoga była zalana krwią, po ciemno fioletowym garniturze spływała krew. Mężczyzna stał nieruchomo, próbując uspokoić oddech. Mimo panującego półmroku, dobrze widziałam sylwetkę Jokera.
-Jack? -Szepnęłam cicho. Joker spojrzał na mnie i upuścił nóż.
-Al! Co ci zasrańcy ci zrobili?!? -Podbiegł niemal płacząc i delikatnie mnie objął. -Przepraszam. Tak bardzo cię przepraszam. Jestem za słaby. Nie warty ciebie.. -Przytulał mnie nadal.
-Nie mów tak. -Dodałam, ale zaraz się skrzywiłam gdy mnie mocniej do siebie przycisnął. -Ał..
-Przepraszam. Pokaż, gdzie cię boli? -Patrzył na mnie współczująco.
-Tutaj. -Dodałam ciszej, odsłaniając białą szpitalną koszulę z brzucha. -Przynajmniej zszyli mnie..
-Boże.. -Otwarł szeroko oczy. -Kurwa który ci to zrobił?!
Gdy wskazałam na szczątki mężczyzny leżące pod ścianą, Joker zerwał się z miejsca, wyciągnął Glocka i zaczął strzelać do trupa.
-Skurwielu jeden! -Strzelał bez opamiętania. -Obyś się w piekle smażył z Hitlerem i Stalinem w jednym kotle! -Krzyczał nadal dziurawiąc resztki mięsa.
-Jack.. -Nie wiem kiedy i jak, wstałam i na własnych nogach, podeszłam do niego i objęłam w pasie. Cholera, jego zapach jest taki uzależniający..
-Al.. -Przestał strzelać i powoli obrócił się trzymając za moje ramiona żebym nie upadła.
-Przestań, ja.. -Zaczęłam, ale gdy zobaczyłam patyczaka zbliżającego się z nożem do pleców Jokera, szybkim ruchem stanęłam między nimi chroniąc Jack'a. Meksykanin zamachnął się i rozciął nożem moją skórę wzdłuż kręgosłupa. Pisnęłam cicho upadając na ziemie. Joker złapał mnie, a w międzyczasie jednym precyzyjnym strzałem zabił patyczaka.
-Ciii.. Spokojnie. Oddychaj. Już jesteś bezpieczna. Nie zasypiaj. -Wydawał polecenia Jack wybiegając z pomieszczenia, ze mną na rękach. Mimo, że nie chciałam, powoli traciłam przytomność..
Pamiętam jedynie urywki obrazów. Pamiętam krzyki, potem podmuch chłodnego wiatru, ciepłą krew oraz zapach Jokera...
Musicie mi wybaczyć za to kaleczenie hiszpańskiego ;C Wszystko robione słownikiem internetowym, więc nie złośćcie się proszę.. xD
Mam nadzieję, że mieliście szczęśliwe święta. W moim opowiadaniu odbędą się nieco później, że względu na widoczną sytuację.
*Tu macie tłumaczenie piosenki dla tych co nie znają angielskiego:
"Wezmę mój łuk
Nie wydam dźwięku
Szepczę rozejm kiedy popioły uderzają o ziemię
Cicho, kochanie,nie, nie jestem tym za kogo mnie uważasz
Jestem historią, jestem rozłamem
Zaledwie bohaterem na płonącym moście
Potrafisz dojrzeć moje blizny?
Potrafisz poczuć moje serce?
To cały ja do zauważenia przez cały ten świat
Więc kto to będzie?
Ten jeden, którego potrzebujesz
Oddałem wszystko, a to co ty dałaś było jedynie rozkosznym cierpieniem
Więc kto nas teraz ocali?
Kiedy popioły uderzają o ziemię
Oddałem wszystko, a to co ty dałaś było jedynie rozkosznym cierpieniem
To koniec
Moi ukochani przyjaciele
Jestem zagubiony w marzeniach i jedyne co wiem to, to gdzie byłem
Biegnij kochanie, jestem prawdą, której się boisz
Jestem gorączką, którą stworzyłaś
Zaledwie męczennikiem na płonącym moście"
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro