"Spotkanie z Kevinem"
-Wszystko będzie dobrze. -Stwierdził Joker. Widząc, że się denerwuję chwycił moją dłoń. -Możemy już iść? -Dodał po chwili, a gdy kiwnęłam głową, weszliśmy do budynku. Gdy znaleźliśmy się przy właściwym mieszkaniu, Jack pozwolił sobie zadzwonić dzwonkiem. Po chwili w drzwiach pokazał się Kevin.
-Cześć. -Powiedział krótko i niepewnie zlustrował Jokera. -Wejdźcie. -Dodał po chwili wpuszczając nas do środka.
Po krótkiej wymianie słów, weszliśmy wszyscy do salonu, a Kevin postanowił zrobić herbatę. Wraz z Jokerem usiedliśmy na kanapie. On po lewej, ja po prawej. Objął mnie w pasie ręką. Po chwili mój brat, wrócił niosąc 3 kubki herbaty. Podziękowałam ładnie, a on sam usiadł na fotelu na wprost nas.
-A więc, jesteś Jack, tak? -Spytał po chwili mój brat.
-Tak. Jack Napier. -Oznajmił. W sumie to właśnie się dowiedziałam jak ma na nazwisko.
-Kevin Collins. -A teraz Joker się dowiedział, jak ja mam na nazwisko. -Miło mi poznać. -Dodał po chwili podając Jack'owi rękę.
-Wzajemnie. -Stwierdził Joker, też podając rękę.
-A więc.. Jak się poznaliście? -Zaczął brat.
-To długa historia. W sumie to przypadkiem. Raz, potem drugi, aż w końcu zaczęliśmy rozmawiać i tak jakoś wyszło. -Wyjaśnił Jack oszczędzając mi nerwów. Widać dla Kevina to nie była satysfakcjonująca odpowiedź. Ale nie miał się do czego przyczepić.
-Ciekawe. A ile masz lat? -Widać przeszedł na "ty" z Jack'iem.
-Mam 34 lata. Ale to w niczym nie przeszkadza. -Odparł w uśmiechem, po czym spojrzał na mnie jakby chciał się upewnić.
-Niby tak. Chociaż 13 lat różnicy to nie mało. -Po tych słowach spiorunowałam brata wzrokiem. To go powstrzyma od tego typu komentarzy.
-Wiem. Ale i tak ją bardzo kocham. -Dodał, a mi się jakoś cieplej na sercu zrobiło, przez co musiałam się delikatnie uśmiechnąć.
-To świetnie. Mam nadzieję, że wam się razem uda. -Odparł i pije herbatę. My poszliśmy w jego ślady.
-A co tam u ciebie? -Odezwałam się po chwili.
-A nie najgorzej. Coraz lepiej mi idzie.
-Dobrze to słyszeć. -Uśmiechnęłam się. -Jeśli szybko nie wymyślę nowego tematu, to zada jedno z tych pytań na które nie chcemy odpowiadać -Pomyślałam i spojrzałam z nadzieją na Jokera. Ten się nadal teatralnie uśmiechał.
-A gdzie pracujesz? -Spytał Kevin. No cholera właśnie o to miał nie pytać.
-Na razie nie pracuję. Miałem pękniętą kość w nodze, przez co długi czas nie mogłem chodzić. Teraz się już zrosła, ale nadal nie mogę biegać, skakać, itd. -Powiedział. No po prostu idealnie nadawałby się na aktora.
-A wcześniej gdzie pracowałeś? -I kolejny pocisk który miał nie paść.
-W fabryce mojego ojca. Nie dogadujemy się między sobą, więc nie wiem jak to będzie dalej. Pieniędzy mi jednak nie brakuje, więc póki co, nie śpieszy mi się do pracy. Mogę więcej czasu poświęcić Alicji. -Uśmiechnął się do mnie.
-Skoro tak mówisz.. -Westchnął Kevin i nadal się nam przygląda, w sumie to głównie Jack'owi. Domyślił się? -Kogoś mi przypominasz. -Dodał po chwili, a my oboje zamarliśmy w bezruchu.
-Jakiegoś aktora.. Jakby Hugh Dancy, gdyby nie te.. -Tu się lekko speszył, od razu widać, że ma na myśli szramy po rozcięciach. -Wybacz.. -Zarumienił się.
-Nie szkodzi. Przyzwyczaiłem się. -Joker zaśmiał się z reakcji. Rozmowa nie bardzo się kleiła.
-My już chyba pójdziemy. Mamy jeszcze coś do załatwienia. -Powiedziałam po chwili.
-Jak chcecie, cieszę się, że mogłem cię poznać. -Kevin wyniósł puste kubki do kuchni.
Pożegnaliśmy się i wyszliśmy z mieszkania. Oboje odetchnęliśmy z ulgą, po czym weszliśmy do samochodu.
-Jakie sprawy mamy do załatwienia? -Spytał Joker.
-Nic. Po prostu rozmowa się coś nie kleiła. -Wyjaśniłam a Joker nadal stał w miejscu.
-Huh. Nie zechciałabyś załatwić ze mną kilku "spraw" dziś wieczorem? -Spytał znowu.
-Ja.. -Zaczęłam. -Nie wiem czy chcę to widzieć, co dopiero w tym uczestniczyć. -Odparłam lekko się krzywiąc
-Będzie fajnie. No weź.
-N-nie.. -Zarumieniłam się. W końcu pierwszy raz mu się postawiłam. -Nie chcę.
-A kiedy zechcesz? -I tu lekko drżąc wyszłam z auta i zaczęłam iść w tylko sobie znanym kierunku. -Al! -Usłyszałam za sobą jego głos, po tym ryk silnika samochodu i kilka sekund później auto wjechała na chodnik, blokując mi drogę.
-Al! Proszę nie wygłupiaj się, tylko wsiadaj z powrotem. -Powiedział błagalnym głosem.
-Zrozum że nie jestem taka jak ty. -Powiedziałam głosem na skraju załamania. -Nie chcę robić takich.. rzeczy... -Rozpłakałam się. Wiem, że wyszłam na idiotkę, jak zawsze. Najpierw udaję stanowczą i pewną siebie, a potem zaczynam płakać.. Żenujące. Joker wyszedł z auta i mnie przytulił. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową, mocząc jego koszulę łzami. -Jak to dobrze, że tak często zapominam się wymalować! -Pomyślałam z zadowoleniem.
-Rozumiem cię. Przepraszam. To nie tak miało zabrzmieć. Do niczego cię nie zmuszam. Myślałem, że po tej przygodzie z policjantami, zmienisz do tego nastawienie. -Westchnął ciężko.
-Daj mi czas. Muszę wszystko przemyśleć. Zabiłam 4 ludzi rozumiesz? Za to grozi mi już czterokrotne dożywocie. -Stwierdziłam i patrzę na niego smutno.
-Ciii.. Al.. Nic takiego się nie stało. Staraj się o tym nie myśleć poprosił i pogłaskał mnie po głowie, po czym dał buziaka w policzek.
-Łatwo ci mówić. Pewnie każdy z nich miał jakąś rodzinę.
-Nie myśl. Obiecuję, że dzisiaj nigdzie nie pójdę, tylko zostanę w domu i obejrzymy sobie film. Co ty na to? -Spytał z uśmiechem.
-Um.. Może być. -Odparłam nieco uspokojona i wsiadłam do samochodu. Jack zrobił to samo, po czym odpalił auto i ruszył do domu.
-Pewnie jesteś głodna. -Stwierdził wyjeżdżając do garażu. -Od rana żyjemy jedynie o kawie i herbacie. Na co masz ochotę? -Spojrzał na mnie.
-Obojętne. -Powiedziałam bez emocji.
-Jesteś chora? Zdajesz się być strasznie blada. -Stwierdził i nadal się mi przygląda.
-Raczej nie. Wszystko jest w porządku.
-W takim razie usiądź sobie w salonie na fotelu, a ja przyniosę jakieś dobre kanapki.
Zrobiłam jak mi kazał. Moje ciało jednak wzięło górę nad mózgiem i po prostu zasnęłam. Kilka minut później, poczułam jak mnie niesie do sypialni. Sam położył się obok, nie chcąc mnie tam zostawiać samej.
Wybaczcie za ten badziew. Obiecałam, że dodam dział, a mam dużo nauki w tym tygodniu, więc się zmusiłam do szybkiego napisania nowego działu i taki efekt. Obiecuję, że kolejny będzie lepszy. Ehh.. Wiem, dużo błędów.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro