"Nie masz prawa istnieć"
Rano obudziłam się w objęciach Jokera. To było za piękne żeby było prawdziwe. Joker widać już nie spał. Leżał wtulony we mnie.
-Dzień dobry. -Powiedział łagodnym głosem.
-Cześć.. Która godzina? -Spytałam zaspana. I spojrzałam na zegarek.- 7:36.
-Sama sobie odpowiedziałaś. Stwierdził i zaczął powoli wstawać, wpuszczając zimne powietrze pod koc.
Jęknęłam cicho, nie chcąc jeszcze wstawać. Patrzyłam jak się ubiera, po czym wstałam i niechętnie ruszyłam w stronę łazienki.
-Muszę już iść. -Stwierdził obojętnym głosem i zastawił mi ręką drzwi do łazienki.
-Kiedy wrócisz? -Spytałam niepewnie.
-Nie wiem. -Drugą rękę, oparł o ścianę po mojej drugiej stronie, blokując mi drogę ucieczki. Już miałam go pocałować, aż dostrzegłam, że jest wkurzony.
-Coś się stało? -Pogłaskałam go po policzku.
-...Nie. Naprawdę muszę iść. -Powtórzył i ostatni raz pocałował mnie po czym wyszedł.
Niepewnie patrzyłam na niego. Po chwili poszłam do łazienki. Umyłam zęby, ubrałam się, po czym wyszłam zapominając o kawie. W pracy szczęśliwa przyjmowałam zamówienia, czyściłam stoliki, robiłam kawę klientom. Zaraz gdy skończyłam pracę, ubrałam się i radośnie wracałam do domu. Poczułam nagle mocne szarpnięcie i ktoś wciągnął mnie w jedną z wąskich uliczek między budynkami. Zabolało. Spojrzałam na faceta który to zrobił. To był Joker. Był wściekły.
-C-coś się stało? -Zaniepokoiłam się, a serce mi przyśpieszyło.
-Co ty ze mną zrobiłaś?! Zabijanie już nie sprawia mi Takiej radości jak kiedyś. Zmieniłem się. To twoja wina! Tak bardzo ją przypominasz! Skoro ona nie żyje to ty też nie masz prawa żyć!
Nie chcąc mnie uderzyć, przywalił pięścią w ścianę. Przerażona, zaczęłam płakać i zsunęłam się na ziemię. "Co mu się stało?" to pytanie krążyło po mojej głowie. Jego słowa bardzo mnie uderzyły. "Nie mam prawa żyć." To boli. Joker widać zastanawiał się czy nie przeprosić, jednak jego brutalna osobowość przejęła znowu kontrolę nad jego ciałem. Chwycił mnie za koszulkę i podniósł w górę żebym stała.
-Co się stało? Trupy i krew nie robią na tobie większego wrażenia, a płaczesz o jakieś błahostki? Biedna Alicja, żyjesz nadal w krainie czarów, pora zobaczyć jaki świat jest na prawdę.
Zaśmiał się i wyciągnął nóż. Przystawił go do mojej dolnej wargi i ją rozciął.. Głęboko.. Krew ciekła po mojej brodzie a ja płakałam. "Pocałował" mnie, przygryzając moją rozciętą wargę. Jęknęłam cicho i starając się nie przejmować bólem spróbowałam go pocałować, lecz on mi porządnie strzelił z liścia.
-Zaczyna mi się podobać. -Uśmiechnął się psychopatycznie -Nie masz prawa istnieć, rozumiesz?!
-Nie.. -Spuściłam wzrok.
-Coś mówiłaś?! Nie dosłyszałem, powtórz!
-Nie rozumiem cię, ty.. -I tu znów mi przywalił tym razem z pięści. O mało się nie wywróciłam. Trzymał mnie nadal za koszulkę.
-Idiotka.. -Wciąż się śmieje. Zamachnął się nożem. -Masz cierpieć jak ona!
Nagle zrobiło mi się ciepło, w uszach zaczęło piszczeć a źrenice się zwęziły. Po chwili ogłuszona spojrzałam na swój brzuch. Joker wbił mi nóż głęboko. Patrzyłam na mocno krwawiącą ranę. Po chwili go wyciągnął. Świat zaczął wirować, a ja straciłam panowanie w nogach i zaczęłam upadać. Poczułam mocne ręce które chwyciły mnie, amortyzując przed upadkiem, po czym delikatnie położyły na ziemi. Spróbowałam złapać ostrość obrazu. To nie był Joker.. To był.. Batman? Pierwszy raz go zobaczyłam na własne oczy. Bohater rzucił się na Jokera, zręcznie broniąc się przed ciosami nożem. Po chwili Joker upuścił nóż i spojrzał na mnie niepewnie.
-Za tobą!.. -Wydusiłam najgłośniej jak umiałam, a Joker ledwo uniknął noża w plecach i zaczął uciekać. Batman rzucił nóż na ziemię. W ostatniej chwili go pochwyciłam i schowałam. Bohater chwycił mnie niczym pannę młodą i zaniósł do szpitala. Po dwóch operacjach i założeniu 32 szwów, dopiero pozwolono mi odpocząć.
Leżałam w szpitalu już dobry tydzień. Nic szczególnego się nie działo. -Brat się znowu wkurzy.- Pomyślałam. Nie pamiętałam jego numeru, no i nie miałam w sumie nic przy sobie. Leżałam więc i rozmyślałam. Tej nocy odwiedził mnie Joker.
-Przepraszam.. Poniosło mnie.. -Zaczął.
Popełnił wielki błąd przychodząc tu. Musiałam przecież złożyć zeznania. Sami się domyślili, że on jeszcze do mnie wróci. Wszędzie były kamery. Byłam pod obserwacją 24h na dobę. Oczywiście, złapali go niemal od razu. Miałam wyrzuty sumienia. -Ale.. Chyba dobrze się tak stało.. Mniej ludzi będzie cierpieć.. -Pomyślałam.
Nagle Joker wyrwał się antyterrorystom. Pochwycił szybko skalpel i wbił w tętnice jednemu z nich, drugiemu rozwalił głowę o ścianę.
-Wybacz. Kiedy indziej porozmawiamy. -Tu rzucił mi kartę.- To moja ulubiona. -I wyszedł pośpiesznie za okno.
-Joker! -Krzyknęłam. Ten odwrócił się w ostatniej chwili. Szybko wyciągnęłam nóż ze spodni i mu rzuciłam. On złapał go i schował dziękując, po czym uciekł. Dokładnie w tym momencie do sali wbiegło jeszcze 5 mężczyzn z bronią palną. Nie widząc Jokera, dwóch zostało w środku, a trzech wybiegło na zewnątrz budynku. Szybko schowałam kartę do biustonosza i położyłam się z powrotem. Westchnęłam tylko i nudziłam się dalej. W tym czasie Jokerowi oczywiście udało się uciec. Ciekawa byłam, kiedy można będzie mnie wypisać ze szpitala, na razie nawet chodzić nie mogłam, żeby nie poluzować szwów. Byłam uziemiona..
Po zaledwie 2 tygodniach pozwolono mi wyjść ze szpitala. Zaraz kiedy wróciłam do domu postanowiłam ogarnąć nieco nieodebrane połączenia. Włączyłam telefon iii? 42 nieodebrane oraz 56 nowych wiadomości + pełna skrzynka pocztowa. Niemal wszystkie były od rodziny. Oddzwoniłam do wszystkich, tłumacząc że byłam w szpitalu. Najgorzej było wytłumaczyć się szefowi. W końcu zlitował się i przyjął zwolnienie. Na ogół to miałam zwolnienie na 3 tygodnie. Co ja zrobię z wolnym czasem? Może wezmę jakąś pracę dorywczą? Ale.. Zwolnienie mam po to żeby odpoczywać, a nie pracować. Postanowiłam więc spróbować rozwijać swoje zainteresowania, zaczynając od trenowania snu. Byłam naprawdę zmęczona, więc przebrałam się i położyłam spać. Następnego dnia, ledwo się obudziłam, jak zwykle zrobiłam sobie kawę. Dziś wyjątkowo zjadłam śniadanie i obejrzałam poranne wiadomości. Nie zapowiadało się ciekawie. Przypomniałam sobie o karcie od Jokera. Przeszukałam całą torebkę, aż w końcu triumfalnie ją wyciągnęłam. Karta przedstawiała Jokera i jakąś kobietę. Pod spodem napisał "FOREVER"...
Cześć wszystkim. Jak pewnie widzicie, pierwszy raz stanął przede mną problem braku weny. Jeśli się wam jednak podobało to "gwiazdkujcie". Nie wiem czy jest dla kogo pisać, prócz 4 osób, które niemal zawsze komentują i gwiazdkują. Tak przy okazji - przepraszam, za błędy ortograficzne.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro