Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

"Black is all that I see"

  Niedługo po tym jak weszłam do parku, usłyszałam za sobą dobrze mi znany męski głos, który krzyczał moje imię. Należał do pewnego bruneta... 

 -Jeremy.. -Szepnęłam do siebie i się odwróciłam. Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech, kiedy zobaczyłam całego i zdrowego przyjaciela. Zaczęłam szybkim krokiem iść w jego stronę. Jeremy podbiegł do mnie i wpadłam w jego ramiona. Przytuliłam go mocno, ze wzajemnością.

-Tak się cieszę, że nic ci nie jest. -Powiedziałam z wyraźną ulgą w głosie. 

-Nic takiego mi się nie stało. -Zaśmiał się, ale przestał kiedy dostrzegłam szramę na policzku.

-To też on ci zrobił? -Spytałam, a on nie mogąc uniknąć odpowiedzi, przytaknął. -Przepraszam za niego. On czasami się zachowuje naprawdę okropnie.. -Zaczęłam ale on zbliżył swoją twarz niebezpiecznie blisko, co mnie skutecznie uciszyło.

-Już ci mówiłem. Nic się nie stało. -Już miał się jeszcze bardziej zbliżyć, gdy dobermany szarpnęły za smycze, odciągając mnie od Jeremiego. Okazało się, że zobaczyły wiewiórkę. -Co u ciebie? Wyszczuplałaś. Kościotrup się z ciebie robi.. Wszystko w porządku?

-Tak.. -Skłamałam, lecz najwidoczniej niezbyt dobrze, bo Jeremy nadal czekał na odpowiedź. -Um.. To nie jest rozmowa na teraz..

-Może przyjdziesz do mnie? -Spytał niemal od razu.

-Jack mi raczej nie pozwoli, po... po tym co się stało.. -Mężczyzna chyba właśnie zrozumiał powagę sytuacji.

-Naprawdę chciałbym z tobą porozmawiać. Przyjadę po ciebie dziś wieczorem. Gdzie dokładnie mieszkasz? -Spytał, a ja wiedziałam, że nie bardzo mogę mu powiedzieć prawdę, bo Joker by się wkurzył.

-Uh.. Spotkajmy się tutaj dobrze? Nie chcę, żebyście się spotkali.

-A ja bym chciał. Mamy kilka spraw do wyjaśnienia. -Dodał z powagą, co zmroziło mi krew w żyłach. -Nie patrz tak na mnie. Chcę z nim pogadać. Jestem facetem nie mam zamiaru się chować jak mysz. 

-Wiem, wiem.. -Westchnęłam i jeszcze raz go przytuliłam. -Po prostu nie rozumiesz kim on jest.. -Szepnęłam, a kiedy spytał czy mogę powtórzyć, zobaczyłam, że Nevi jakimś cudem dorwał tą wiewiórkę. -Nevi kur.. cholera! -Krzyknęłam i szarpnęłam za smycz, dzięki czemu wiewiórka uciekła.

-Nie panikuj. -Zaśmiał się Jeremy.

-Mogło się jej coś stać.. -Nie ma to jak zgrywanie delikatnej dziewczynki, kiedy widziało się i robiło wiele, wiele złych rzeczy.

-Od kiedy jesteś taka delikatna.. -Podszedł i objął mnie w pasie. Wiedziałam, że muszę zareagować.

-Jak tak ma wyglądać nasze spotkanie, to nigdzie nie idę. -Stwierdziłam ignorując jego dotyk.

-Przepraszam. Nie chciałem cię wystraszyć.. Przecież wiesz, że nic ci nie zrobię. -Wetknął nos w moje włosy. -Po prostu się chce nacieszyć twoją obecnością.

-Wiesz, że jeśli Jack tu przyjdzie to nie żyjesz?

-Wiem ale.. -Jego dłonie sunęły nieco wyżej mojego brzucha i napotkały twardsze "pasy" -Co to? -Delikatnie sunie palcami wzdłuż moich pozszywanych żeber.

-Ta sprawa nie na teraz..

-Boże, Al.. Co to jest? -Powtórzył a jego mina całkowicie spoważniała. Kiedy miałam już próbować się wykręcić od odpowiedzi, powtórzył po raz trzeci pytanie. Jego głos nie przyjmował sprzeciwu.

-Za chwilę tu przyjdzie. Jak cię zobaczy będzie źle. -Powiedziałam na skraju załamania, lada chwila a wybuchnę płaczem.

-Pokaż! -Nieco podniósł głos. Na rozkaz podniosłam koszulkę na tyle wysoko, żeby mógł zobaczyć osiem pozszywanych ran. -O kurwa... -Pierwszy raz widziałam taki szok na jego twarzy. -Zajebie go.. -Widać zaczął się w środku gotować. Jego mięśnie się napięły.

-Nie, to nie on! -Sama się zaskoczyłam.

-Ale to przez niego! Prawda?! Gdyby nie on to by się to nie wydarzyło! Tak?! -Był naprawdę wściekły.

-Po części.. Ale nie miał na to wpływu i...

-Patrz kto idzie! O wilku mowa! -Wskazał na Jokera idącego w naszym kierunku. -Nie masz życia!

-O czym ty pierdolisz?? -Joker na sam widok Jeremiego spochmurniał. -Myślałem, że dosyć wyraźnie dałem ci do zrozumienia, że byś wypierdalał!

-Kurwa nie zostawię jej tak! To przez ciebie ledwo się porusza! -Joker zszokowany powstrzymał na chwilę swoją złość, ja miałam ochotę dodać, że nic mi nie jest, ale wolałam się nie odzywać. Może i bym coś powiedziała, przerwała to, ale nie mogę z siebie wydusić ani słowa.

-Robiłem wszystko co się da żeby jej pomóc! -Coś mi się wydaje, że zaraz jeden drugiemu przywali. -Starałem się!

-Starać się to za mało! -W tym momencie Jeremy zupełnie się nie przejmował, że jest znacznie gorzej zbudowany od Jack'a. -Pomyślałeś o tym, że byłaby teraz zdrowa i szczęśliwa w normalnym życiu, gdyby nigdy ciebie nie poznała?!?

-Ja.. -To był cios poniżej pasa. Joker spuścił lekko głowę, bał się mi spojrzeć w oczy. -Wiem o tym.. Ale to nie zmienia faktu, że nadal ją kocham, i nikomu nie oddam! -Jack zamachnął się, wyprowadzając prawy sierpowy cios, ale Jeremy to przewidział i wyprowadził cios prosty w twarz. Po tym już ledwo mogłam utrzymać psy na smyczach. Są cholernie silne. Szczekały nieprzerwanie.

-Idioto idź się leczyć! -Krzyknął Jeremy. -Nie zasługujesz na nią! -Już to gdzieś słyszałam. Po chwili Jack mu przywalił tak, że upadł na ziemię. Szybko się jednak podniósł i chciał znowu uderzyć Jokera, ale on uniknął ciosu i uderzył go w wątrobę. Jeremy chwycił się za bok. Dobre trzydzieści sekund zanim dojdzie do siebie, Jack go w tym czasie wykończy. Muszę coś zrobić.. 

-Błagam przestańcie! -Krzyknęłam wreszcie i stanęłam między nimi. I co teraz? Co nie zrobię, któremuś z nich złamię serce. Niby mogę przytulić się do Jokera, uspokoić go, wiedząc, że Jeremy się załamie. A co jeśli sobie coś zrobi? Jeśli stanę po jego stronie, Jack się jeszcze bardziej wścieknie. Może nawet go zabije, ale co jeśli Jeremy popełni samobójstwo? Kurwa! Nie mogę tak stać. Będąc po niczyjej stronie nic nie uda mi się zrobić.

To chyba jest jedna z najtrudniejszych decyzji w moim życiu...









A co wy sądzicie? Co Al powinna zrobić? Oni oboje są dla niej bardzo ważni, ale czy to nie okrutne kazać cierpieć komuś bliskiemu sercu? Związek z psychopatą, nie jest mądrym pomysłem. Piszcie w komentarzach co sądzicie.

Przepraszam, że musieliście czekać tyle czasu. Magicznym sposobem trzy razy zniknęła mi większość działu i nie dało się tego przywrócić. To chyba problemy z internetem.

Jak zapewne nie jedna osoba zauważyła, dałem wam do posłuchania nowy  singiel Asking Alexandri - "The Black". Czy tylko ja tak strasznie jestem podekscytowany?? W ciągu tych dwóch dni chyba wysłuchałem tego z pięćdziesiąt razy.  :DDD

W każdym razie zapraszam (tych co jeszcze nie wiedzą), do przeczytania mojego drugiego opowiadania:
"My private bad boy" (dla wielbicielek badboy'ów, Denisa Stoffa oraz Johnniego Guilberta :D)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro